Grudzień, 2019
Dystans całkowity: | 916.00 km (w terenie 102.00 km; 11.14%) |
Czas w ruchu: | 53:19 |
Średnia prędkość: | 17.18 km/h |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 36.64 km i 2h 07m |
Więcej statystyk |
DNPOND
-
DST
44.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:11
-
VAVG
20.15km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś też rozruch nieszczególny zakończony startem o 6:04. Za to warunki są lepsze niż wczoraj. Zauważalnie cieplej. Drogi lekko wilgotne. Chyba po opadłych mgłach. Zresztą miejscami trafiam jeszcze na strefy o gorszej widoczności.
Czasu mam mniej więcej tyle samo co wczoraj ale warunki lepsze więc mogę lekko wygiąć. Wybieram trasę przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej, Mortimer i centrum Zagórza. Przejazd spokojny i całkiem przyjemny. Na mecie minuta zapasu.
Dosyć ciepło po południu i nawet całkiem przyjemnie. Od razu uciekam w las zagórski. Dalej tam mlaskato ale mimo tego jedzie się bardzo przyjemnie. Wybywam na Starocmentarnej i kręcę na Graniczną a potem na Łęknice. Bieżnią dotaczam się do przejazdu na P4.
Tu mi się na horyzoncie pojawia króliczek. Za chwilę go doganiam. Jedzie równo 24-25km/h. Nie spieszy mi się więc grzecznie jadę za nim aż nie mijamy Marianek. Coś mnie podkusiło i przed Ratanicami podkręcam tempo do 28-30km/h. Na Mamucie, przy niedoluftowanych kołach i raczej chłodnym powietrzu, które mi nie bardzo pasuje przy pobieraniu tlenu, to trochę ryzykownie ale kawałek udaje mi się ciągnąć w roli króliczka. Potem zostaję wyprzedzony z hasłem "Dawaj na koło!" ale długo się nie utrzymałem. 35km/h przy deficycie tlenu... Lekko zostaję. Chwilowy towarzysz przejażdżki zwalnia i zamieniamy kilka słów. Rozjeżdżamy się przy Kamieniu Ornitologa. On dalej bieżnią a ja odbijam w stronę Kuźnicy Piaskowej.
Potem Dąbie, Brzękowice Dolne i Goląsza Dolna w tempie raczej spacerowym, muśnięcie granic Strzyżowic i zjazd prosto do domu w tempie zdecydowanie żwawym.
Przyjemny i spokojny powrót z pracy.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
35.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
17.50km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie kleił mi się dziś rozruch zupełnie. Wytaczam się na koła dopiero o 6:06. Jest chłodniej niż wczoraj, przy gruncie pewnie nawet poniżej zera, bo trawa pokryta szronem. Nie wieje.
Ponieważ czasu nie za wiele to trasa w wariancie najkrótszym - przez Będzin. Spokojnie, równym tempem prost do celu. Na mecie 1 min. zapasu.
W ciągu dnia było przez chwilę słoneczko ale na powrocie niebo już zaciągnięte szczelnie chmurami. Przygnębiająca szarość i półmrok. Termicznie plusy obniżane przez wilgoć z powietrza. Podmuchów brak. Da się jeździć ale niezbyt mam ochotę na wyginanie. Ruszam bokami do domu.
Kolejno las zagórski, gdzie przekonuję się, że w terenie będzie mlaskato. Reden. Przy Moście Ucieczki odbijam w stronę Łęknic by nie stać aż zrobi się przejazd. Potem doginam w stronę mola i dalej na Zieloną. Czarny szlak jest w lepszym stanie niż las na Zagórzu więc sprawnie dotaczam się do Łagiszy. Tu asfaltem, a nie jak zwykle terenem, przetaczam się na Stachowe i obok magazynów na asfalt, którym to grzecznie dotaczam się do domu.
Powrót spokojny, nawet przyjemny.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
40.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:09
-
VAVG
18.60km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ruszam przeciętnie sprawnie, o 6:03. Warunki niezłe. Nie czuję wiatru, jezdnie niesuche, temperatura na plusie.
Trasa przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej, Mortimer i centrum Zagórza.
Tempo jakieś takie nieskładne. Dużo marudzenia po drodze, co kończy się obsuwą czasową na 4 min.
Ale dojazd przyjemny i spokojny.
Powrót niespieszny w całkiem przyjemnych warunkach. Na plusie, bez wiatru, raczej sucho. Trasa przez górkę środulską, Plejadę, Pogoń, Zamkowe, las grodziecki, las gródkowski i małe zawijasy przy DINO i Lewiatanie.
Szczątkowe chmury więc wrażenie, że dłużej jest jaśniej. Ale finisz i tak za ciemności.
Kategoria Praca
ZDZ
-
DST
5.00km
-
Czas
00:19
-
VAVG
15.79km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Ponieważ nie było wszystkiego co chciałem kupić to zjazd do domu, opróżnienie sakw i zagięcie do wsiowego DINO. Takie jak standardowe do Lewiatana tyko w odwrotnym kierunku.
Ładne słoneczko, lekki wiaterek. Przyjemnie. Trochę chodziło mi pozaginanie gdzieś po okolicy ale jest jeszcze tyle innych rzeczy do zrobienia, że na dziś koniec objazdów.
Kategoria Inne
DNPND
-
DST
33.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
15.59km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Całkiem sprawnie zbieram się do startu i wytaczam rowerek o 5:53. I tu niespodzianka. Termometr pokazywał +2 więc umyśliło mi się, że ponaciągam dojazd. Tymczasem nogi mi się rozjeżdżają przy próbie pokonania podjazdu. Pieruńsko ślisko. Od razu porzucam pomysł objazdów i pada na najkrótszą trasę przez Będzin.
Jadę delikatnie bo mimo tego, że jezdnie raczej mokre, to jednak czasem czuję, że koła chcą w inną stronę niż je ustawiam. Prędkość nędzna.
Wjeżdżając do Będzina od strony Łagiszy widzę światła awaryjne w oddali. Pewnie stłuczka. Kiedy podjeżdżam bliżej okazuje się, że nie. Osobówkę obróciło na śliskim o 180 stopni. Musiała walnąć przy tej okazji w krawężnik bo właśnie zmieniali koło.
Mam obawy robić manewry, które zwykle wychodzą na suchej jezdni i w kilku miejscach zjeżdżam na pobocze i przeprowadzam rowerek czując pod butami lodowisko. Tak było np. na przejściu dla pieszych przez tory między Będzinem Starym a izbą wytrzeźwień.
Od Środuli jakby lepsze warunki. Tu zwykle jest cieplej i tak było tym razem. Jezdnie głównie mokre ale i tak jadę delikatnie. Na metę docieram z zapasem 6 min. Udało się dojechać w jednym kawałku i nie zaliczając gleby. Jakiś tam sukces przy piątku trzynastego.
Powrót maksymalnie terenowy żeby nie ryzykować na śliskim, gdyby jednak przy gruncie przymarzło. Trasa przez las zagórski, Reden, Most Ucieczki, Zieloną, czarny szlak do Łagiszy, Stachowe, przez pola do żółtego szlaku i na asfalt wracam przy serpentynie niedaleko podstawówki w Psarach. Finisz asfaltem. Ze 2x miałem wrażenie, że już się wilgoć ścina. Obyło się jednak bez uślizgów. Przyjemny, niespieszny i spokojny powrót z pracy.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
38.00km
-
Teren
9.00km
-
Czas
02:13
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch sprawny, start w miarę też - 5:57. Dziś poważyłem się sprawdzić odczyt z termorurki. Na wysokości pierwszego piętra -4. Bez wiatru. Szczątkowe chmury. Suche jezdnie. Niezłe warunki jak na grudzień.
Trasa, żeby nie ryzykować spóźnienia, przez Będzin. Spokojnie, przyjemnie i nieco żwawiej niż wczoraj bo doluftowałem nieco kółka Mamutowi. Na mecie 6 min. zapasu.
W ciągu dnia błysnęło trochę słońcem ale już na powrocie niebo zaciągnięte chmurami. Depresyjna szarość. Na szczęście warunki do jazdy dobre. Nieco cieplej niż rano, sucho, nie wieje.
Trasę kręcę zaczynając od lasu zagórskiego w drodze na Reden. Potem Łęknice i małe zagięcie przy Pogorii 2. Powrót na P3, przejazd na P4 i dalej do Sarnowa przez Preczów. Za światłami uciekam w bok i od tyłu wjeżdżam do Parku Żurawiniec. Wykończenie przez pola do Strzyżowic i zjazd do domu.
Przyjemnie, niespiesznie i prawie spokojnie. Na podjeździe z Preczowa do Sarnowa jakiś cymbał prawie na czołowe mi pojechał. W ostatniej chwili odbił. Ja nie za bardzo miałem gdzie uciekać bo albo bym musiał przeciąć tor jego jazdy i wtedy trafiłby mnie na bank, albo musiałbym pod bardzo ostrym kątem pokonać wysoki krawężnik, co skończyłoby się potężną glebą. Chyba jednak bezpieczniej będzie jeździć całkiem z dala od asfaltów przez czarny szlak i Stachowe.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
34.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
02:10
-
VAVG
15.69km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
ICM obiecał, że dziś będzie zauważalnie chłodniej niż wczoraj, tak koło -5. I coś jest na rzeczy, bo trawy oszronione. Ale przynajmniej jest sucho i nie wieje. Biorę jednak poprawkę na warunki i zbieram się raczej sprawnie. Start o 5:55.
Trasa przez Będzin. Przy tej temperaturze trzeba pilnować oddechu, więc nie za bardzo da się cisnąć. Do tego miękkie koła Mamuta nie pozwalają za bardzo poszaleć. Chyba jednak trochę je doluftuję bo chwilowo nie ma korzyści skoro jest brak śniegu i lodu na jezdni.
Przejazd spokojny. Na miejscu 3 min. zapasu. Jedynie palce u stóp nieco ucierpiały.
Powrót spontanicznie na kierunku Dąbrowy Górniczej z udziałem terenu czyli: las zagórski, Reden, Most Ucieczki, Zielona, czarny szlak do Łagiszy, Stachowe, magazyny i finisz asfaltem.
Spokojnie, bez sensacji, zdecydowanie spacerowo. Dzięki temu, że większość drogi przed zachodem słońca niska temperatura nie dała się zbytnio we znaki. Finisz przy wschodzącym Księżycu.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
36.00km
-
Czas
01:48
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch dobry i plan dojazdowy był taki, by trochę nadłożyć. Jednak kiedy przez uchylone okno usłyszałem odgłosy samochodów jadących po mokrym zrewidowałem plan. Żeby nie zaliczyć dużego ufleju padło na trasę przez Będzin, gdzie mogłem sobie pozwolić na jazdę ścieżkami i chodnikami z kostki, które to są zwykle suchsze od jezdni.
Start 5:59. Tempo niespieszne. W Będzinie jest już zauważalnie mniej wody. Drobne kropelki obecne na starcie zanikają gdzieś po drodze. Pojawiają się dopiero na ostatnim kilometrze.
Na mecie z zapasem 10 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Powrót dziś bez zaginania. Dzień się szybko kończy i finisz za ciemności. W ciągu dnia trochę pokapywało ale nim ruszyłem jezdnie zrobiły się suche. Trochę pewnie przez wiatr z południowego zachodu lub zachodu. Zdecydowanie zimny.
Trasa bez finezji: centrum Zagórza, Mortimer, Reden, Łęknice, P3, przejazd na P4, Preczów, Sarnów. Zaskoczyły mnie kolejne domy powstające na Mariankach. Niedługo będzie tam wszystko zabudowane.
Przejazd spokojny, przyjemny i nie za spieszny.
Kategoria Praca
DNPOND
-
DST
52.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
19.50km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch sprawny ale ze startem się nie spieszę. Prognozy mówią, że będą dobre warunki do jazdy. Dziś zmiana rumaka. Kiedy wyprowadzam Rzeźnika już wiem, że jest przyjemnie. Trochę wieje z południa ale jest mniej więcej taka temperatura, jak prognozowana. Jezdnie mokre po nocnych opadach i wieje dość zauważalnie z południowego zachodu. Ruszam o 5:59
Trasa przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej (gdzie na rondzie znów szarżujący od strony Będzina), Mortimer i centrum Zagórza.
Na mecie mam 5 min. zapasu.
Przyjemny dojazd do pracy.
Jak na grudzień niezłe warunki i mimo tego, że szybko zapadają ciemności postanowiłem nieco powrót pozaginać.
Wspinam się na początek w stronę Mecu by odbić po drodze na ścieżkę przy Blachnickiego. Przetaczam się nią w stronę górki środulskiej. Tu widzę, że trwały już testy urządzeń naśnieżających więc pewnie jak spadnie śnieg, to mi przegrodzą tą trasę. Z drugiej strony już odgrodzone bo trwają prace budowlane. Czyli górka środulska wypadnie w dwóch wariantach.
Dalej zaliczam C. H. Plejadę i kręcę zwykłą trasą w stronę Pogoni. Stamtąd do Czeladzi na Piaski i do centrum. Rondo przy pętli tramwajowej już prawie gotowe. Na kierunku do Wojkowic i obok marketu da się skręcić. Jedynie na zjeździe w stronę Będzina jeszcze zablokowane.
W Wojkowicach, mniej więcej na wysokości NETTO, skręcam w klinkierek do Rogoźnika. W Rogoźniku do parku i dalej do Góry Siewierskiej. Trochę dziwi nie spory ruch na tej, swego czasu spokojnej, drodze. Dopiero przed skrzyżowaniem z "913" widzę tablicę objazdu, która wyjaśnia zagadkę.
Wspinam się do Góry Siewierskiej nie za spiesznie. Już w Rogoźniku poczułem, że zaczyna się kończyć paliwo i trzeba się oszczędzać. Z Góry Siewierskiej bez kluczenia zjazd prosto do domu.
Mimo chłodu, miejscami mokrych jezdni i czasem lekkich podmuchów jechało się bardzo dobrze. Powrót przyjemny i spokojny.
Kategoria Praca
ZDZ
-
DST
17.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:05
-
VAVG
15.69km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na zewnątrz tak sobie. Temperatura na plusie ale słoneczka brak i dość zauważalnie wieje.
Dziś dwa wygięcia zaopatrzeniowe. Pierwsze do wsiowego Lewiatana w kształcie zwyczajowym. Drugie, po pozostawieniu balastu w domu, po chlebek do piekarni w Psarach. Przy tej okazji nieco zahaczyłem o granice Wojkowic i Grodźca. Potem przecięcie lasu przy tartaku, objazd lasu przy Lidlu i przy magazynach do punktu docelowego. Powrót przez Park Żurawiniec, przez pola do Strzyżowic i finalne wygięcie ul. Kasztanową i skrótem do kościoła.
Przyjemnie, spokojnie, niespiesznie.
Kategoria Inne