limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Czwartek, 12 grudnia 2019 | dodano: 12.12.2019

Rozruch sprawny, start w miarę też - 5:57. Dziś poważyłem się sprawdzić odczyt z termorurki. Na wysokości pierwszego piętra -4. Bez wiatru. Szczątkowe chmury. Suche jezdnie. Niezłe warunki jak na grudzień.
Trasa, żeby nie ryzykować spóźnienia, przez Będzin. Spokojnie, przyjemnie i nieco żwawiej niż wczoraj bo doluftowałem nieco kółka Mamutowi. Na mecie 6 min. zapasu.


W ciągu dnia błysnęło trochę słońcem ale już na powrocie niebo zaciągnięte chmurami. Depresyjna szarość. Na szczęście warunki do jazdy dobre. Nieco cieplej niż rano, sucho, nie wieje.
Trasę kręcę zaczynając od lasu zagórskiego w drodze na Reden. Potem Łęknice i małe zagięcie przy Pogorii 2. Powrót na P3, przejazd na P4 i dalej do Sarnowa przez Preczów. Za światłami uciekam w bok i od tyłu wjeżdżam do Parku Żurawiniec. Wykończenie przez pola do Strzyżowic i zjazd do domu.
Przyjemnie, niespiesznie i prawie spokojnie. Na podjeździe z Preczowa do Sarnowa jakiś cymbał prawie na czołowe mi pojechał. W ostatniej chwili odbił. Ja nie za bardzo miałem gdzie uciekać bo albo bym musiał przeciąć tor jego jazdy i wtedy trafiłby mnie na bank, albo musiałbym pod bardzo ostrym kątem pokonać wysoki krawężnik, co skończyłoby się potężną glebą. Chyba jednak bezpieczniej będzie jeździć całkiem z dala od asfaltów przez czarny szlak i Stachowe.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!