limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Wtorek, 17 grudnia 2019 | dodano: 17.12.2019

Nie kleił mi się dziś rozruch zupełnie. Wytaczam się na koła dopiero o 6:06. Jest chłodniej niż wczoraj, przy gruncie pewnie nawet poniżej zera, bo trawa pokryta szronem. Nie wieje.
Ponieważ czasu nie za wiele to trasa w wariancie najkrótszym - przez Będzin. Spokojnie, równym tempem prost do celu. Na mecie 1 min. zapasu.


W ciągu dnia było przez chwilę słoneczko ale na powrocie niebo już zaciągnięte szczelnie chmurami. Przygnębiająca szarość i półmrok. Termicznie plusy obniżane przez wilgoć z powietrza. Podmuchów brak. Da się jeździć ale niezbyt mam ochotę na wyginanie. Ruszam bokami do domu.
Kolejno las zagórski, gdzie przekonuję się, że w terenie będzie mlaskato. Reden. Przy Moście Ucieczki odbijam w stronę Łęknic by nie stać aż zrobi się przejazd. Potem doginam w stronę mola i dalej na Zieloną. Czarny szlak jest w lepszym stanie niż las na Zagórzu więc sprawnie dotaczam się do Łagiszy. Tu asfaltem, a nie jak zwykle terenem, przetaczam się na Stachowe i obok magazynów na asfalt, którym to grzecznie dotaczam się do domu.
Powrót spokojny, nawet przyjemny.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!