limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:1351.00 km (w terenie 179.00 km; 13.25%)
Czas w ruchu:69:24
Średnia prędkość:19.47 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:56.29 km i 2h 53m
Więcej statystyk

DPOND - ciekawe jak blisko było?

  • DST 79.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:57
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 listopada 2012 | dodano: 19.11.2012

+5 na starcie. Miejscami lekko mglisto. Dwa dni przerwy były więc nogi powinny podawać wyśmienicie a tymczasem jest jakbym wczoraj "dwusetkę" zrobił. Przynajmniej udało się wyjechać wcześniej i nie było presji czasowej. Powrót dziś planuję nieco wyciągnięty: Siewierz, Zendek, Świerklaniec, Dobieszowice. Zobaczymy czy będzie ochota na takie kółeczko.

Po pracy ruszam do centrum Dąbrowy Górniczej i dalej do Pogorii 3. Dojeżdżam do Piekła i asfaltem wzdłuż Pogorii IV do Wojkowic Kościelnych. Dalej Podwarpie i ścieżka rowerowa do Siewierza. Przy zamku robię kilka nocnych foto ale nic szczególnego. Zamek generalnie słabo oświetlony, nie tak jak będziński. A szkoda. Byłaby fajna wizytówka miasta i coś przyciągającego wieczorem.
Dalej ruszam przez las w kierunku Zendka. Jazda w ciemnościach po lesie ma coś w sobie. Raz na jakiś czas fajnie sobie takie coś zapodać tym bardziej, że w naszych lasach raczej nie grasują wilcy, wilkołaki, misie i inne takie ;-)
Wychynąwszy na asfalt w Zendku zaczynam podejrzewać się o wyczerpywanie rezerw sił ale postanawiam jeszcze trochę podciągnąć nim zarzucę coś do śmietnika. Udaje mi się dotoczyć całkiem sprawnie pod bramę przy zachodnim końcu pasa startowego lotniska w Pyrzowicach. Tam wciągam tabliczkę czekolady. Przez ten czas 2 samoloty zdążyły wylądować i jeden wystartował tyle, że widać było w sumie tylko światła. Próbowałem coś sfocić ale szybko dałem spokój. Za dnia może jeszcze by coś z tego wyszło. A przy okazji... 3 grudnia ma w Pyrzowicach lądować polski Dreamliner. Tak mi podrzucili pomysł żeby się tam wybrać i pofocić.
Spod lotniska jadę przez Ożarowice do Sączowa. Wdrapawszy się na górkę słyszę nagle za sobą pisk opon. Jakiś śpieszący musiał w ostatniej chwili mnie zauważyć i ostro hamował. Pewnie jechał dużo za szybko i gdyby nie to, że byłem i oświetlony i w odblaskach i w kamizelce to by mnie najzwyczajniej zgarnął. A tak skończyło się tylko na ścierpniętej skórze. Wyprzedziwszy mnie mignął ale wolałbym, żeby zamiast tego po prostu uważał. Aż strach pomyśleć co by się mogło stać, gdyby to był jeden z "batmanów", których wielu dziś po drodze widziałem. Bardzo jestem ciekaw ile brakło do tego, by sytuacja była nieciekawa. Wolałem jednak nie sprawdzać tylko od razu jak usłyszałem pisk, to uciekłem na trawkę. Dobrze, że było gdzie bo chwilę wcześniej musiałbym wykombinować coś, żeby się wybić nad 10 cm krawężnik.
Dalej w stronę Siemoni, Dobieszowic i Rogoźnika. Na zjeździe z Rogoźnika do Strzyżowic zadzwonił telefon. Sprawdzam. Marcin. Mówi, że zagina też trasę i właśnie jest na skrzyżowaniu niedaleko mojej kwatery. Mnie do tego miejsca brakuje może ze 2 km zjazdu. Spotykamy się na przystanku i chwila gadki. Potem jedziemy w stronę Lewiatana w Psarach i tam znowu dłuższa chwila gadki m. in. o planach przyszłorocznej wyprawy wzdłuż Wisły nad morze. Oj! Będzie ten przyszły rok ciekawy. I to bardzo jeśli plany tylko wypalą: Bieszczady, nad morze wzdłuż Wisły, Mazury... W końcu się żegnamy. Marcin rusza w stronę Pogorii 4 "ukręcić" jeszcze jakieś 20 km. Ja prosto do domu na futrunek, którego domaga się śmietnik.
Dzionek całkiem fajny do jazdy choć przy nawrotach w kierunku na wschód jakiś taki zawiewający wiaterek. Na szczęście nie za mocny.


Kategoria Praca

DPOND

  • DST 48.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 18.46km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 listopada 2012 | dodano: 16.11.2012

-3 na starcie. Im bliżej pracy tym większe mgły. Spadająca temperatura sprawia, że jazda przy coraz mniejszej prędkości :-/ Jeszcze z 5 stopni w dół i tempo będzie spacerowe. Nie zdążyłem się dziś załapać na 125 ale na Środuli kawałeczek podciągnąłem się w tunelu za 188. Żeby tak cały czas mieć jakiś autobus na trasie... Cieplej, mniejsze opory powietrza... ehhh... marzenia...

Po pracy wertepkami pod Plac Papieski i dalej obok Plejady, na Chemiczną i do Czeladzi. W Czeladzi zwiedzam nieco wertepków (znanych częściowo) i jadę dalej do Wojkowic. Przy odbiciu na Przełajkę jadę w teren. Odrobinę fotek. Wyjeżdżam już po ciemku w Wojkowicach obok kościoła i Netto. Nie przekraczając granicy jadę klinkierkiem po wschodniej stronie Brynicy do Rogoźnika. Stamtąd do Strzyżowic i do domu.
Póki słoneczko jest jeszcze nad horyzontem to jest fajnie ciepło ale jak tylko zniknie to temperatura zaczyna wyraźnie spadać. Mimo to jeszcze ciągle niezłe warunki do jazdy.

LLink do pełnej galerii


Sosnowieckie ruinki.


Most się sypie? No problem. Walniemy światła i jakoś wytrzyma.


Czeladź.


Czerwone? A to cyknę sobie fotkę. Czeladź.


Noibasta: rura dla Ciebie jakbyś miał jakieś zaległości ;-)


Może nie widać ale to już prawie granica.


Ruinka w Rogoźniku. Specjalnie dla Olo81 ;-)


Jakby komuś armata była potrzebna to w Rogoźniku są dostępne.


Kategoria Praca

DPOND

  • DST 53.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 20.25km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 listopada 2012 | dodano: 15.11.2012

-2 na starcie. Na jezdniach sucho. Jechało się dobrze ale już nie te prędkości. Nogi szybko się wychładzają i nie podają już tak dobrze. Jednak co lato, to lato. Przy ciepełku myka się dużo sprawniej. W Będzinie jakby zimniej niż u mnie i w Sosnowcu. Trzeba będzie rozpoczynać start z domu kilka minut wcześniej.

Po pracy częściowo wertepkami do Dąbrowy Górniczej. Dalej na molo przy Pogorii 3 i w stronę tamy na Pogorii 4. Dalej zachodnim brzegiem P4 do Wojkowic Kościelnych, dalej na Podwarpie, Hektary, Przeczyce, Warężyn, Dąbie-Chrobakowe, Malinowice i do Psar. Zanim zaszło słońce temperaturka całkiem przyjazna. W ciemnościach chłód daje się już we znaki. Chyba będę musiał się zastanowić nad jakimiś opaskami na kolana. Właście to nawet nie zastanowić tylko kupić.


Kategoria Praca

DPOSZND

  • DST 36.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 18.78km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 listopada 2012 | dodano: 14.11.2012

+/- 0. Dziś Strzałą do pracy. Nie dość, że opornie ze względu na niższą niż wczoraj temperaturę to jeszcze na dodatek napęd w Strzale dziczeje. Wygląda na to, że środkowa tarcza na korbie wyżarta bo depnąć się już nie da. Tylko delikatnie na młynkach jeszcze jakoś trzyma. Na "blacie" i na "jedyneczce" da się jechać ale to dość skrajne przełożenia i rozbujać się jest czasem ciężko. Cóż, korba już przynajmniej drugi łańcuch i kasetę ma na sobie. Muszę popatrzeć w zapisach co i kiedy było zmieniane.

A w ogóle, to ze mną jest już chyba źle. Wczoraj wieczorem zacząłem się zastanawiać czy bym dał radę BB Tour zrobić. I doszedłem do wniosku, że jakbym pod rząd 2x zrobił po 300 km na rowerku MTB to mając szosę sprawa jest całkiem realna. Wychodzi na to, że w przyszłym roku spróbuję zrobić taki eksperyment.

Po pracy do Dąbrowy Górniczej. Obok oczyszczalni ścieków wzdłuż torów na Ksawerę i dalej do centrum Będzina. Najeżdżam serwis, gdzie się wstępnie umawiam na wymianę napędu w Srebrnej Strzale. Skacze łańcuch już na wszystkich możliwych układach. Próba ruszenia nawet na 1/1 pod górkę grozi wybiciem zębów :-/ Potem do Kauflanda i z pełnymi sakwami oraz przeskakującym napędem przez Łagiszę i Gródków do domu w tempie raczej spacerowym.


Kategoria Praca

DPOND

  • DST 46.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 20.44km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 listopada 2012 | dodano: 13.11.2012

+6 na starcie. Wyjechałem tak, że udało mi się złapać autobus linii 125. Odcinek, który normalnie pokonuję z prędkością 22-27 km/h przeleciałem w jego tunelu przy 35 km/h. Chyba częściej będę wyjeżdżał na autobus :-) W ogóle jechało się dziś rewelacyjnie. Temperatura w sam raz. Wiatru zero. Widoczność jak na ciemności przyzwoita.

Po pracy jak wyszedłem na dwór to wrażenie miałem jakby się chłodniej zrobiło niż było rano. Ponieważ jednak pogoda była mimo wszystko bardzo sprzyjająca to drogę do domu postanowiłem nieco pozaginać. Na początek do Dąbrowy Górniczej. Potem obok oczyszczalni ścieków do Będzina (przez Ksawerę i potem wałami Czarnej Przemszy). Dalej przez Syberkę i obok M1 do centrum Czeladzi. Stamtąd już w ciemnościach do Wojkowic skąd przez Strzyżowice do domu. Tak mnie korciło żeby jeszcze gdzieś zajechać extra ale powiedziałem nałogowi, że nie jest jedyny i inne też trzeba zaspokoić. Poza tym wkrótce po powrocie do domu śmietnik zaczął znowu domagać się wsadu :-/


Kategoria Praca

DPOND - znowu zrobiłem wiochę

  • DST 51.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 18.77km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 listopada 2012 | dodano: 12.11.2012

+8 na starcie. Zanim wyjechałem zdążyło popadać więc drogi mokre. Dzień ciągle coraz krótszy :-/ Wczorajsze niejeżdżenie spowodowane porannym złapaniem za czytnik ebooków sprawiło, że dziś nogi bardzo dobrze podawały i jechało się rewelacyjnie.

Po pracy jadę na molo przy Pogorii 3 na spotkanie z Mariotruckiem i Domino. Zjawia się tylko Mario. Domino jednak się nie wyrobił jak się zastrzegał, że może tak być. We dwóch jedziemy na Zieloną, przez mostek na Przemszy, kierujemy się w stronę Łagiszy lasem. Po drodze wesoła rozmowa. Dojeżdżamy do złomnicy obok mostu i przeskakujemy na drugą stronę. Asfaltem pod trasą Katowice-Częstochowa i dalej wzdłuż lasu w kierunku zajazdu "Pod Lwem". Stamtąd polami do Grodźca. Przeskok do lasku grodzieckiego i przez Zamkowe do Będzina. Na Zamkowym stwierdzam, że cosik "miętko" z przodu. Kapeć. Chwilę jadę ale w końcu decyduję się dopomopować. Dojeżdżamy do stadionu Sarmacji Będzin, gdzie dziś ma spotkanie Klub Ghostbikers. I tu robię wiochę bo ponownie zjawiam się na spotkaniu klubu rowerowego NA ROWERZE. Do tego jestem jeszcze tak bezczelny, że robię sobie serwis przedniego koła - wymianę dętki. Na szczęście wiochę robię wspólnie z Mariotruckiem i Domino. Zebranych całkiem sporo i lwia część to znajome twarze. Spotkanie jest okazją między innymi do wręczenia złotych (dużych i małych) jaj za osiągnięcia różnorakie w tym zawodnicze ale nie tylko. Niektórzy też dostają pamiątkowe dyplomy. Poza tym zwykłe sprawy klubowe typu plany przyszłoroczne i imprezy. Gdzieś po godzinie z okładem żegnamy się i rozchodzimy i ROZJEŻDŻAMY NA ROWERACH. Kawałek do nerki jadę jeszcze z Domino. Potem on odbija na D. G. a ja przez Łagiszę i Sarnów do siebie po drodze zahaczając jeszcze o sklep. Nieustanne parcie na żarcie już nieco mnie martwi. Ile bym nie zjadł, to po 3-4 godzinach max znowu mam ochotę coś wszamać. Czyżby to był jeden z objawów cyklozy?


Kategoria Praca

Ustawki Oli niedługo będą słynne w okolicy ;-)

  • DST 117.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 06:58
  • VAVG 16.79km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 listopada 2012 | dodano: 10.11.2012

To przez Famę. To na pewno jej wina. Nie wiem kto jej wykapował, ale teraz to jej wina na 100%. A Fama głosi, że jak Ola zwoła ustawkę to będzie wesoła ekipa, duża zawartość błota w terenie, murowana pogoda i ogólne zadowolenie zgromadzonych.
Tym razem zwołana na forum ustawka wyglądała początkowo marnie. Ola pisała, że będzie albo i nie jak jej się inne sprawy poukładają. Domino napisał z kolei, że jak Oli nie będzie to on pewnie nie pojedzie. Reszta też mówiła, że różnie jeszcze może być a w ogóle to może 5-6 osób się deklarowało. Ale pewnie Fama połaziła po ludziach i na górce na Środuli zjawiła się nas dwunastka (albo może trzynastka? trzeba by po zdjęciach popatrzeć bo rachowanie tak ruchliwych egzemplarzy jak rowerzysta to niełatwe zadanie ;-) ).
Na początek podjechałem do Będzina pod Dyskobola, gdzie spotkałem się z Jagarybą i Adrianem (po wczorajszych ustaleniach na forum Ghostbikers). We trójkę pojechaliśmy na Środulę.
Gdzieśmy dokładnie byli to ja opisywać nie będę z prostej przyczyny: po prostu nie wiem. Niektóre miejsca wydawały się znajome ale sposób dotarcia do nich sprawiał, że jakoś nie bardzo mogłem się czasem zorientować skąd się tu wziąłem. Ale w sumie nie miało to żadnego znaczenia. Prowadziła Ola. Pomagał jej motać Krzychu22 a później również Kysu. Terenu było sporo i to różnego. Głównie o tej porze błota i liście ale udało się też znaleźć i piasek. Trasa super. Dużo śmigania po lasach i polach. Widoki... trzeba jechać i obejrzeć bo opisać się nie da. A gwóźdź programu to oczywiście towarzystwo. Co by się nie wydarzyło, to wesołe. Gdzie by nie wylądowało też wesołe. Dzięki temu cały dzień dosłownie śmignął na dobrej zabawie. Nocy zresztą kawałek też bo start odbył się około 9:00 a w domu byłem jakoś przed 20:00.
Część tego co się działo udało się na foto złapać ale wiele też umknęło bo działo się dużo, szybko i aparat nie wyrabiał się z uchwytywaniem "momentów".
Tradycyjne były gleby, były zmagania techniczne (pływanie rowerka okazało się być niedokręconymi szprychami w tylnym kole; problem przyuważył Doms - dzięki stary, pewnie mi to zdrowie a może i życie uratowało), było wesołe żarcie (ciekawe, czy Freyowi już się otwarły Wrota Piekieł ;-) Pukał do nich dość ochotnie...), było, było i było. Dużo było i wesoło było. Dzień wybitnie rowerowy. Oby takich więcej.




Miał być dowód, że Olo pomagał miąchać Oli w trasie ale się potem okazało, że tylko gleby gromadził.


Pogoda dopisywała cały czas.


Postój z serii "Gdzie by tu ich wpuścić, żeby mówili, że jest zajefajnie" :-)


W końcu zdjęcie, na którym da się policzyć skład dzisiejszej ustawki.


Na Krzyśki zawsze można liczyć :-)


Sprawczyni dzisiejszego dnia.


Jesień dziś dopisywała kolorkami, słoneczkiem...


Ustawka bez wypychu? Nie może to być!


A nagrodą za wypych jest widok.


Jeszcze jedno liczenie składu.


Freyowe wyważanie Wrót Piekieł.


A czemu by nie podyskutować na skrzyżowaniu? Miejsce dobre jak każde inne. Zwłaszcza jak temat ciekawy.


Awaria? Też dobry pretekst do zabawy. I okazja dla członków Loży Szyderców do popracowania nad kunsztem szyderstw :-)


Wszystko co dobre... Pożegnania na Zagórzu.

Link do pełnej galerii



DPSND

Piątek, 9 listopada 2012 | dodano: 09.11.2012

+6 na starcie. Drogi mokre. Wiatr, jeśli jakiś był, to sprzyjający bo jechało się całkiem dobrze. Z serii technicznych potyczek: dla odmiany mam podejrzenia co do stanu przedniego koła. Przy małych prędkościach, tak do 10 km/h przednie kółko dziwnie "pływa". Podejrzewam, że coś może z piastą już jest nie tak.

Po pracy do Dąbrowy Górniczej znowu wyszarpać coś z bankomatu i potem do Będzina (przez Mydlice i Warpie) do serwisu. Tam odbieram kółeczko. Pływanie przodu okazuje się niedociągniętym zaciskiem. Po ostatnich jazdach coś musiałem chyba krzywo założyć i się poluzowało. Powrót przesz Łagiszę i Sarnów do domu.
Jezdnie dalej mokre. Czasem jakaś krótka mżaweczka.


Kategoria Praca, Serwis

DPD

  • DST 40.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 21.24km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 listopada 2012 | dodano: 08.11.2012

+6 na starcie. Jakieś takie wiaterki dymały tu i tam ale nie miałem dziś za bardzo czasu się nimi przejmować bom spóźniony wyjechał i starałem się nadrobić. Mokrawo na jezdniach.

Po pracy do Dąbrowy Górniczej. Obok dworca kolejowego w stronę oczyszczalni ścieków i dalej wzdłuż torów na Ksawerę. Asfaltem pod targ w Będzinie i dalej prosto przez osiedle do lasku grodzieckiego. Tam obok leśniczówki na drugą stronę trasy Częstochowa-Katowice i dalej do Grodźca. Z Grodźca przez Wojkowice i Strzyżowice do domu. Całkiem fajne warunki do jazdy. Trochę zawiewało ale i tak jak na tą porę roku całkiem niezła pogoda.


Kategoria Praca

DOPOND

  • DST 50.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 18.40km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 listopada 2012 | dodano: 07.11.2012

Dziś trochę nietypowo. Wyjeżdżam o 5:30 by spotkać się z Moniką i Tomkiem w celu odebrania odblaskowych logo BS. Lecę przez Sarnów, Preczów do D. G. pod Jimmy Hendrix-a. Przy okazji krótka rozmowa i kilkaset metrów przejechanych wspólnie ;-)
Potem wzorem noibasty jadę po bułki. Żeby nie było, rasowy rowerzysta nie jedzie do najbliższego sklepu. Jadę do Będzina, w miejsce, w którym zaopatruję się co rano. Potem już standardowo przez Środulę i Mec do pracy.
Nie wiem ile dziś na termometrze było ale chyba mniej niż wczoraj. Za to na pewno był zimny i dość silny wiatr głównie z kierunku wmordewindu. Mimo tego jechało mi się zadziwiająco dobrze.

Na wyjściu z pracy mżawka. Rezygnuję z jazdy asfaltami na rzecz wertepków. Terenem do Dąbrowy Górniczej. Przeskok na Pogorię 3, na molo. Już, już miałem skręcić na Zieloną ale kompletne pustki sprawiły, że skusiłem się na kółeczko wokół P3 w spokojnym tempie. Po drodze ledwo kilka osób spotkałem. Kawałek ścieżki z kostki przy przystani rozebrany. Jakieś wykopki chyba pod jakąś instalację.
Po kółeczku tak jak wstępnie planowałem na Zieloną, gdzie również pusto, i dalej przez mostek na Czarnej Przemszy, wertepkami do Łagiszy i dalej do Psar. Po drodze wjazd do sklepu po parę drobiazgów i jeszcze małe zagięcie żeby się 50 km zrobiło.
Siąpienie trochę męczące ale jazda w sumie przyjemna. Na finiszu już nieco dawał się we znaki deficyt energetyczny.


"Hitchcock-i" na brzozach przy P3.


"Hitchcock-i" na wodzie.


Logo BS na plecaku. Tu było łatwo zainstalować.


Służbowa kamizelka była nieco większym wyzwaniem. Skończyło się na użyciu aluminiowego nita.


Kategoria Praca