DNPND
-
DST
40.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
20.87km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start o 6:08 więc zero marudzenia po drodze. Mimo iż przykładałem się do jazdy to jednak na mecie minimalna obsuwa. To już nie te warunki, kiedy mogę naginać. Nogi nie podają przy tych temperaturach, pobieranie powietrza też gorsze.
Pogoda taka, że chłodno. Chyba też trochę powietrze się ruszało bo czasami miałem wrażenie jakby jego napór był większy. Pochmurno. Na szczęście jezdnie suche.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Zupełnie bez sensacji.
Na mecie minuta obsuwy ale przynajmniej nie byłem zmarznięty. Przyjemny dojazd.
Trochę w pracy przymarudziłem i w powrót ruszam o pół godziny później. Murowany finisz w ciemnościach. A i start nie jest przy jakiejś powalającej jasności. Pochmurno, niezbyt radośnie. Minimalnie rusza się powietrze. Chłodna. Na szczęście sucho.
Trasa zwykła przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Właściwie bez sensacji prawie do końca. Dopiero na skrzyżowaniu 300m od domu jakiś geniusz zabrał się za zawracanie na środku. Przez chwilę miałem wrażenie, że mnie nie widzi.
Ogólnie kręcenie powrotne przyjemne.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
42.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
20.66km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Udało się pozbierać deczko sprawniej i wytaczam się o 6:05.
Warunki już okołozimowe. Na trawie szron. Mgły. Odczuwalnie zimno. Na szczęście jezdnie suche. Bez wiatru.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Zupełnie bez sensacji.
Na mecie z minutą zapasu. Również ze zmarzniętymi dłońmi. Trzeba będzie cieplejsze rękawiczki wdrożyć. Ehh... Jak ja nie lubię zimy...
Cały dzień ponuro, pod chmurami. Tak też i jest na powrocie aż do ciemności. Trochę też chyba ruszało się powietrze, bo czasem miałem wrażenie, że stawia opór w trakcje jazdy na północny wschód. Ale nieznacznie.
Trasa prawie zwykła przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Dopiero na mojej wiosce wygięcie od remizy do DINO i Lewiatana.
Zamknęli już przejazd nad przepustem na P4. Czyli zima idzie.
Na powrocie spokojnie. Znacznie mniej rowerzystów. Za to trochę piechoty na bieżniach.
Kategoria Praca
ZS
-
DST
22.00km
-
Czas
01:08
-
VAVG
19.41km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na początek szybki kurs po zaopatrzenie do wsiowego Lewiatana.
Potem zwykłe zagięcie przez Dąbie do wsiowej piekarni.
Na koniec kurs do Będzina by oddać Mamuta w serwisie na przeszczep wielonarządowy.
Powrót zbiorkomem pod remizę i 1,5 km z buta do domu.
Pogoda ładnie się zmieniła od porannych mgieł i chłodów do popołudniowego, czystego nieba i nawet przyjemnej temperatury.
Kategoria Inne, Serwis
DNPND
-
DST
38.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
18.39km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nic a nic nie udaje mi się poprawić startu. Dziś znów ruszam o 6:12.
Warunki dobre w zakresie braku opadów, wiatru itp. Ale jest zimno. Nogi od razu to zauważają i podawanie jest słabsze.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie.
Na mecie obsuwa na 4 min. i zarznięte stopy.
Na powrocie dość sporo słońca choć ciepło nie jest.
Trasa powrotna pagórkowana. Na początek podjazd w stronę Mecu. Potem pod światła na Środuli. Dalej Syberka od strony 12%, Zamkowe i podjazd ścieżką do Grodźca. Na wykończeniu hopki przez Gródków by ominąć "913". Wykończenie pagórkiem w stronę remizy.
Tempo niespieszne. Nawet króliczek jakoś nie skłonił mnie do żwawszego. Coś jakby zmęczenie tygodniem.
Kategoria Praca
DNPD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
20.19km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nędza startowa. Ruszam o 6:12 czyli znów będzie obsuwa na mecie. Przynajmniej pogoda znacznie lepsza niż wczoraj. Nie wieje, nie pada, miejscami lekkie zamglenia, na jezdniach generalnie sucho. Jedynie temperatura niższa ale jak na listopad, to całkiem przyzwoita.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Zupełnie bez sensacji.
Na mecie -4 min.
W okolicach "dworca kolejowego" w D. G. zaczyna się robić coraz większy ruch. Zwinęli jedną nitkę torów. Nacięli trochę drzew.
Utrudnienia też mi się pojawiły w Preczowie. Zwężka ze światłami na dojeździe do rozwidlenia przed kościołem.
Powrót na trasie krótkiej czyli: Mec, Środula, Stary Będzin, serwis (wciąż zamknięty), fabryka domów, światła na "86", od przejazdu kolejowego w Gródkowie zawijas pod DINO i Lewiatana (żeby uniknąć błocka) i prosto do domu.
Dzięki temu jestem jeszcze za jasności.
Pogoda rześka ale przyjemna. Jakby lekko wiało z zachodu. Było też trochę ładnego słoneczka. Spokojnie na powrocie.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
36.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
01:52
-
VAVG
19.29km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
W kropli. No nie chciało być inaczej niż na ICM-ie. Choć jak wstawałem, to jezdnie były całkiem suche. Gdzieś tak przed 5:00 musiało się rozkręcić i nim wystartowałem z obsuwą, jakże by inaczej, na 13 min., to mokro było już konkretnie a dokapywało dalej.
W użycie idzie pełny zestaw gumowy, kask enduro i odbywam kolejną walkę z pogodą.
Trasa dziś odmienna. Przy wodzie zwykle prędkości znacznie mniejsze więc by zmniejszyć spóźnienie wybieram wariant krótszy, przez Będzin. Początek pod remizę. Tam zwrot na przejazd kolejowy w Gródkowie i dalej, jeszcze nie oddaną do użytku, "913" do świateł na "86". Potem obok fabryki domów do centrum Będzin i ścieżką 11-go Listopada i Kościuszki za dworzec Stary Będzin. Na drugą stronę torów przejściem dla pieszych i potem od izby wytrzeźwień w górę strumienia na Środulę i potem w górę drugiego strumienia ku Mecowi. Stamtąd zjazd prosto do celu.
Przejazd spokojny i, co pewnie wyda się dziwne, przyjemny. Po drodze kilka razy przebijałem się przez rozlewiska. Całkiem sporo wody zdążyło nakapać w tak krótkim czasie.
Powrót po mokrych jezdniach przy nieco niższej temperaturze.
Trasa bez większego gięcia: Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zielona, czarny szlak do Łagiszy, Sarnów.
W miarę spokojnie.
DNPND
-
DST
40.00km
-
Czas
01:56
-
VAVG
20.69km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch szedł całkiem nieźle ale na koniec odbył się bunt elektroniki i wszystko się posypało.
Zapomniałem wczoraj podłączyć kamerkę do ładowania i cenny czas straciłem na podmianie akumulatora. Przez to konieczny przepak (kolejne sekundy i minuty w plecy) i ostatecznie ruszam o 6:13. Spóźnienie murowane. Pytanie czy więcej niż na 5 min., czy może jednak nie? Potem jeszcze bunt podniósł GPS, że też chce świeżej mocy. Kolejne minuty w plecy.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górnicza. Spokojnie.
Warunki nawet całkiem przyjemne. Co prawda, jezdnie mokre, ale za to jest ciepło. Nie wieje. Minimalne zamglenia.
Na mecie mam ostatecznie 8 min. do tyłu.
W ciągu dnia nieco pokropiło ale do startu powrotnego prawie wyschło. Na niebie dywan chmur. Jakby też nieco się ochłodziło w stosunku do poranka.
Trasa bez finezji przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Miejscami nawet dość dynamicznie. Zupełnie bez sensacji.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
38.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:13
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mało spania ale rozruch w miarę sprawny. Start o 6:07.
>
Warunki dość przyjemne. Ciepło, nie wieje. Lekko mokre jezdnie. Dość szybko się rozwidnia.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Bez sensacji. Jedynie na Zielonej włącza się czerwona lampka kiedy czuję, że tylne koło lekko ucieka na mokrych liściach. Dobrze, że Mamutem jechałem, bo jego grube oponki dają dużo czasu na reakcję i wybronienie się od gleby.
Na mecie po czasie 4 min. Jednak niedospanie dało o sobie znać bo wrażenie miałem, jakbym jechał zwykłym tempem.
Start do powrotu w kropelkach i takoż większość drogi. Intensywność opadu dość zmienna ale momentami kapało całkiem konkretnie. Na szczęście niezbyt długo.
Trasa bez większego gięcia. Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zielona, czarny szlak do Łagiszy, Sarnów i po własnych śladach do domu.
Gdzie się dało ścieżkami i chodnikami. Tempo niespieszne żeby się zbytnio nie uflejać i nie zamoczyć. W sumie nawet przyjemnie. Szkoda tylko, że finisz już niemal w ciemnościach.
Na mecie wiadro wody na rowerek żeby spłukać piach i smarowanie łańcucha. Na jutro ICM dawał jeszcze niedawno nadzieję, że wtorek na sucho. Oby. Moknięcia w listopadzie nie zaliczam do przyjemności. Dobrze, że dziś było nawet ciepło, jak na tą porę roku.
Kategoria Praca
OZ
-
DST
25.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
13.04km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jazda kompletnie bez ciśnienia. Dzień urlopu, który postanowiłem wykorzystać na zadania różne.
Pierwsze i trzecie rowerowe. Na początek rundka po cmentarzach. Żeby tłoku uniknąć. Zebrałem się tak, żeby wystartować niedługo po wschodzie słońca. Trasa przez Wojkowice, Bobrowniki, Siemonię i Strzyżowice. W kilku miejscach lekkie wygięcia ze względu na roboty drogowe. Z tego też powodu tempo niespieszne. Wczorajsze deszcze uczyniły mnóstwo błocka na odcinkach ze zdartym asfaltem. Wybór był taki żeby jechać wolno i się nie uflejać, albo szybko. Wołałem wolno. Zresztą dzisiejszy objazd w bardzo mocno refleksyjnym nastroju i naginanie mi zupełnie było nie w głowie.
Potem, po godzinach dla seniorów, rundka zaopatrzeniowa do wsiowego Lewiatana. Na krawędzi zapowiadanego przez ICM opadu. Powrót w lekkim kropieniu.
Kategoria Inne
DNPND
-
DST
35.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:48
-
VAVG
19.44km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nieco poprawiam start w stosunku do dnia wczorajszego, ale niewiele i nie mam właściwie rezerwy na marudzenie. Ruszam o 6:10.
Warunki całkiem niezłe. Sucho, nie wieje. Odczuwalnie jest znacznie chłodniej niż wczoraj ale jeszcze nie decyduję się na użycie czapki. Na Zielonej wyraźny skok temperatury. Ciepłe i wilgotne powietrze momentalnie zaparowuje mi okulary.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Zupełnie bez sensacji. Zrobiła mi się obsuwa na "dworcu kolejowym". Musiałem odczekać ze 3-4 min. zanim przewali się pociąg z samochodami. Tych minut brakło mi być o czasie w pracy. Na mecie -2 min.
Powrót przy nieznacznym kapaniu, które jednak trwało już jakiś czas i zdążyło nieco zachlapać otoczenie. Z tego też powodu pokrowiec na plecak i wariant krótszy powrotu przez Będzin ale inaczej niż zwykle.
Trasa: centrum Zagórza, las mydlicki, Mydlice, Warpie, Koszelew, Brzozowicka, Fabryka domów, światła na "86", "913" do przejazdu kolejowego w Gródkowie, zagięcie pod remizę, szybki wjazd do wsiowego Lewiatana i w narastających kropelkach prosto do domu. Już w ciemnościach.
15 min. po zaparkowaniu zrobiła się niezła ulewa więc można powiedzieć, że mi się fartnęło. Sam przejazd spokojny i nie za spieszny. W lesie mydlickim trochę powalonych drzew na ścieżce więc to wariant na niezbyt spieszną jazdę. Poza tym trochę obawiałem się szaleć na wąskich oponkach Błękitnego po mokrych liściach. Kilka razy kółko chciało uciec samo. Chyba znów czas na Mamuta.
Jutro wolne ale mam plan objazdowy o ile prognoza pogody się sprawdzi.
Kategoria Praca





















