limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Poniedziałek, 8 lutego 2021 | dodano: 08.02.2021

Dziś wszystko idzie jako terenowe. Właściwie to nawet powinienem to x2 policzyć bo jazda jak po piasku. Strasznie dużo sił kosztowała.
Zbieram się na koła o 5:43. Późno ale jeszcze mam nadzieję, że nadrobię. Nim ruszyłem, Prezes sms-em dał znać, że ciężko pod kołami. Miałem opcję awaryjną w razie "W" jednak nastawiony byłem na walkę.
Na jezdniach ok. Nieliczne, jeszcze, samochody ubiły na tyle śnieg, że da się po nim spokojnie jechać grubym kołem. Dopiero na chodnikach i ścieżkach było ciężko. Miejscami dziewiczy śnieg o konsystencji piasku wymagał sporego wysiłku żeby się przebić i nie stracić jednocześnie równowagi. Jutro raczej pojadę Kościuszki zamiast Małobądzką. Swoje też dokładał wschodni wiatr. Dość silny i ciągle jeszcze niosący kryształki lodu.
Po drodze widać było, że nie wszystkim jazda idzie dobrze. Na nerce w Będzinie zator tramwajowy. Na podjeździe na Zuzanny autobus linii "55" nie daje rady wyjechać.
Na mecie zaliczam obsuwę na 17 min. Trochę zmarznięte stopy ale ogólnie było nienajgorzej. Na starcie termorurka zeznała -10.


Chyba jednak dojazd był łatwiejszy.
Kręcę trasę powrotną przez Mortimer, Park Hallera, Zieloną, Preczów i Sarnów.
Po jezdniach, mimo że białe, jechało się znacznie lepiej niż po ścieżkach i chodnikach. Śnieg ma konsystencję zbliżoną do piasku i mimo grubych oponek było sporo miejsc, gdzie nie dało rady jechać. Np. most na Lenartowicza, wyloty z osiedli, co bardziej ruchliwe pieszo miejsca. Nie obyło się bez zsiadania i przepychania się przez pryzmy lodowej kaszy. Na szczęście  nie było tego zbyt wiele.
Tempo słabe, momentami ledwo ponad prędkość szybkiego piechura. Dlatego powrót zajął mi ze 2 godziny. Za to bez sensacji. Bez gleby. Czyli ogólnie pozytywnie.
Zimy jednak nie lubię.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!