limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Środa, 10 lutego 2021 | dodano: 10.02.2021

Dziś mimo, że cieplej, mniej sympatycznie. Termorurka zeznała -6 jednak odczuwalnie jest jakby z -10, -12. Powietrze chyba w minimalnym ruchu. Jezdnie w różnych stadiach zapaprania.
Trasa zwykła przez Będzin z wariantem małobądzkim. Kilka razy kółka chciały jechać zupełnie inaczej niż ja sobie to wyobrażałem i skończyło się to kilkoma uślizgami z podpórkami. No nie szła mi dziś jazda za rewelacyjnie.
Na mecie zapas 4 min. Zdecydowanie zmarznięte stopy.
Po głowie chodzi mi wzięcie 2 dni urlopu na nadchodzący początek mrozików. Ewentualnie dojazd innym sposobem niż rowerem. Ale jeszcze się waham. Może, mimo wszystko, jednak jeszcze zdecyduję się powalczyć.


Powrót wariantem jak wczoraj. Tym razem Prezes towarzyszy mi na kołach przez całą Szymanowskiego. Na gadanie nie ma jednak za wiele czasu bo dziś jakiś duży ruch na tej ulicy i ciągle trzeba się chować by zrobić miejsce dla "czterokółek".
Cały dzień jakiś zwalcowany jestem i powrót, takie mam wrażenie, ciągnie się niemiłosiernie. Dopiero na mecie widzę, że było jak zwykle. Odczuwalnie jednak jakoś zimniej.
Trochę martwi mnie dzień jutrzejszy, bo ma być jeszcze większy mrozik i do tego trochę wiatru. Korci mnie by wybrać alternatywną formę dojazdu do pracy. Decyzja rano.

A! No i pierwszy tysiączek w tym roku odhaczony.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!