limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2019

Dystans całkowity:1083.00 km (w terenie 220.00 km; 20.31%)
Czas w ruchu:61:58
Średnia prędkość:17.48 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:41.65 km i 2h 23m
Więcej statystyk

Spacerowo do Lędzin

Niedziela, 21 lipca 2019 | dodano: 21.07.2019

Poprzednio jak mnie Michał zapraszał na spokojne kręcenie to wygrał u mnie leń. Dziś jednak mu nie pozwoliłem odnieść zwycięstwa i zmobilizowany w siłach zbieram się na spokojne kręcenie w towarzystwie Agaty i Michała.

Nim wyruszyłem wymieniłem jeszcze klocki w tylnym hamulcu Mamuta. Poprzednie już straciły sporo na sile hamowania i dawały dźwięk dartego metalu. O ile dźwięk mi nie przeszkadzał to już brak sprawności bardzo. Stąd też i szybki serwis.

Ruszam na moment przed 9:00 i zahaczam jeszcze o piekarnię by zrobić zapas drożdży na drogę. Potem zwykła droga przez Będzin i Sosnowiec na BP w Mysłowicach. Chwilę potem zjawiają się Agata i Michał i ruszamy w drogę.

Na początek jedziemy w stronę Muchowca. Tam trasa gięta, że wiedziałem dopiero gdzie jestem jak dojechaliśmy do Szybu Wilsona. Od tej strony jeszcze tego miejsca nie podjeżdżałem. Niestety trasy nie zapamiętałem ale jest w GPS-ie jakby co.
Potem jeszcze dość sporo bujamy się po lasach. Krótka przerwa na rynku w Murckach i dalej w las.

Punkt zwrotny, kościół św. Klemensa w Lędzinach, podjeżdżamy jeszcze przy ładnej pogodzie. Na górze widać już jednak na horyzoncie ciemniejące chmury. Chwila oddechu i zaczynamy odwrót. Już bez kombinowania asfaltami w stronę Kosztowów i dalej do centrum Mysłowic unikając jednak głównej drogi.

Agata i Michał zdążyli przed deszczem. Żegnam się szybko i na odjezdnym jeszcze wymieniam szybie "cześć" ze Szczepanem.

Kręcę może nie na max możliwości ale też i bez ociągania. Wracam nieco po swoich śladach i potem odbijam na czerwony szlak. Cały czas mam wrażenie, że pojedyncze krople mnie trafiają. Podkręcam tempo i na Stawikach nie mam już wątpliwości. Opad zaczyna przyspieszać. Rzutem na taśmę ląduję pod zadaszeniem wejścia na Halę Sportową w Milowicach i przychodzi mi tu spędzić ponad godzinę.

Deszcz przyspieszył znacznie i to bardzo szybko. Chwilę później przeszedł w ulewę i burzę. Internety, drzemka, wciąganie drożdży. Jakoś ten czas przeleciał. Zakładam pokrowiec na plecak i ruszam przy lekkim kapaniu. Potem jeszcze wdziewam kurtkę bo lekko chłodno się zrobiło.

Całą rasę staram się jechać chodnikami i innymi mniej zalanymi niż jezdnia drogami. Tempo spokojne ale za to jedzie się przyjemnie.

Na granicy Czeladzi i Przełajki zdejmuję kurtkę bo wpadam w strefę cieplejszego powietrza. Do tego znikają opady. Finisz przez Wojkowice prostą spod Orlenu.

Miło, w sympatycznym towarzystwie, spędzona niedziela. Trochę pogoda się rozkraczyła na powrocie ale jak wylądowałem w domu to znów słoneczko wróciło.


Kategoria Inne, KlockiT, Serwis

DZDPOD

Piątek, 19 lipca 2019 | dodano: 19.07.2019

Dziś dzień trochę postawiony na głowie. Mogę dłużej pospać bo do pracy na 11:00. Przed startem jednak jeszcze trochę zajęć różnorakich zakończone wyjazdem do wsiowego Lewiatana po zakupy. Kółeczko standardowe. Potem zaopatrzenie zwożę do domu, pakuję się i ruszam do pracy. Warunki całkiem przyjemne bo to środek dnia. Dużo słońca, cieplutko, lekki wiaterek.
Trochę późno ruszam - 10:16. Trasa bez kombinowania przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Nie mogę się przyzwyczaić do innego natężenia ruchu na tej trasie ale jedzie mi się sprawnie. Ostatecznie jednak wiem, że będę lekko spóźniony. Na mecie mam 5 min. obsuwy.


Powrót znacznie później niż zwykle. Startuję z pracy dopiero o 19:00. Nie mam zamiaru się spieszyć a warunki są całkiem przyjemnie. Ciepło, nie wieje, słoneczko. Zaczynam giąć. Przez las zagórski w stronę Redenu i dalej na Łęknice. Bieżnią przy P3 w stronę przejazdu na P4. Oficjalnie jeszcze nie otwarty ale ludzie korzystają, to i ja też. Kawałeczek korzystam z okazji pojechania po piasku. Dalej bieżnią przy P4 kręcę początkowo w stronę Kamienia Ornitologa z zamiarem skrętu w stronę Kuźnicy Piaskowej ale ostatecznie dociągam do Wojkowic Kościelnych i kręcę na niebieski szlak do Warężyna. Po drodze jednak zjeżdżam w pierwszą polną drogę w prawo za rzeką i robię eksplorację. Pierwszy zjazd w prawo jest do brodu. Trochę za głęboki na przejazd rowerem. Drugi odbija w lewo ale wolę powalczyć na wprost. Kończy się to off-road-em przez łąkę. Potem jeszcze kawałek przebijam się przez pola i bezdroża Warężyna kierując się w stronę Dąbia-Chrobakowego. Finisz przez Malinowice, terenem do Strzyżowic i wykończenie przez ul. Kasztanową. Bardzo sympatyczne kręcenie powrotne.
Gdyby nie to, że dziś na Mamucie pokręciłem to bym musiał w kilku miejscach się wracać. A tak mogłem sobie pozwolić na przedzieranie się na krechę gdzie mi pasowało :-)


Kategoria Praca

DPD

  • DST 33.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 22.76km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 lipca 2019 | dodano: 18.07.2019

Nie wyszedł dziś za dobrze przedstart i na kołach jestem dopiero o 6:11. Nici z przedpracowych dojazdów i trzeba rzeźbić zwykłą trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Przejazd spokojny, bez sensacji. Trochę zdziwił mnie ruch na ul. Szymanowskiego. Dopiero w pracy kolega uświadomił mnie, że remontują S1 na odcinku od Gołonoga i przez jakiś czas będzie w okolicy komunikacyjny zamęt.
Pogoda dziś zbliżona do wczorajszej. Chłodnawo, słonecznie. Może tylko wiatru ciut mniej.

Powrót w całkiem przyjemnych warunkach (lekki wiaterek, dużo słoneczka i ciepło) ale zupełnie bez objazdów. Dziś wizyta u stomatologa i do domu wracałem wkładając sporo zaangażowania w kręcenie. Trasa przez las mydlicki i las grodziecki. Od świateł na "86" finisz "913" z małym odbiciem przy kościele. Spokojnie, bez sensacji, sprawnie. Na miejscu jestem 15:50 czyli o niezłym czasie.


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 54.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 19.52km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 lipca 2019 | dodano: 17.07.2019

Rozruch zapowiadał się bardzo sprawny ale ostatecznie na kołach jestem dopiero o 6:07. Jest jednak drobny zapas na manewry, więc korzystam z okazji. Trasa przez Wojkowice, Grodziec (gdzie mi jakaś, nie mogę jej inaczej nazwać, głupia cipa wylazła prosto pod koła na drodze rowerowej, bym w nią przywalił przy prędkości coś koło 30km/h, nawet nie raczyła się rozejrzeć zajęta gadaniem przez smartfona), Będzin, las mydlicki i centrum Zagórza. Na mecie ze 3 min. rezerwy.
Przy Makro dalej kopią. Wkrótce chyba ten wariant dojazdowy na jakiś czas odpadnie z listy jak zaczną tam grubsze roboty.
Pogoda na dojeździe początkowo taka sobie. Chłodno, pochmurno, wietrznie. W miarę zbliżania się do celu słońca było więcej i robiło się cieplej.

Na powrocie termicznego szału nie ma ale można jechać na krótko. Trochę chmurek, trochę słońca, sporo wiatru.
Trasa, dalej w ramach przełamywania rutyny, gięta spontanicznie, z elementami eksploracji, odświeżania starych ścieżek i unikania intensywnego ruchu samochodowego.
Zaczynam od lasu zagórskiego gdzie spontanicznie skręcam w stronę Parku Jacka Kuronia zamiast na Reden. Samego parku nie najeżdżam tylko kieruję się dalej w stronę Strzemieszyc i stamtąd do Gołonoga wertepując nieco. Z Gołonoga lecę w stronę Antoniowa i tam wbijam na czarny szlak po terenowej stronie Pogorii 4. Kręcę do Wojkowic Kościelnych. Na światłach przerzucam się na zachodnią stronę "86" i kręcę na niebieski szlak rowerowy do Warężyna. Po drodze kusi mnie jednak terenowe odbicie w prawo i tym sposobem robię trochę eksploracji zakończonych przy fermie w Dąbiu-Chrobakowym. Stąd już znanymi ścieżkami przez Malinowice do Strzyżowic i finalne wygięcie ul. Kasztanową przed finiszem w domu.
Przyjemny, niespieszny powrót.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 41.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 21.03km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 lipca 2019 | dodano: 16.07.2019

Dziś rozruch nieco sprawniejszy i na kołach jestem o 6:11. Czasu mam na dojazd więcej ale nie na tyle by robić ekstra objazdy. Trasa zwykła przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, przyjemnie. Na miejscu z zapasem 3 min.
Pogoda o poranku taka sobie. Termicznie podobnie jak wczoraj ale za to słońca nie widać zza dywanu chmur. Tyle dobrze, że nie deszczowe. Podmuch niewielki i dla mnie raczej korzystny.

Na powrocie nieco przyjemniej ale szału nie ma. Przede wszystkim wieje dość zauważalnie i nie są to podmuchy ciepłe. W słoneczku jeszcze nie jest źle, ale niestety sporo drogi i pod wiatr, i bez towarzystwa słonecznych promieni. Tempo raczej spokojne. Dla odmiany przez górkę środulską, Pogoń, Czeladź, Przełajkę i Wojkowice. Na finiszu jeszcze małe wygięcie skrótem obok kościoła by nie stać na skrzyżowaniu.
Przyjemny i spokojny powrót do domu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 37.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 22.89km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 lipca 2019 | dodano: 15.07.2019

Rozruch dziś tak kiepski, że na kołach jestem dopiero o 6:18. Miałem statecznie potoczyć się Mamutem ale z braku czasu w użycie poszedł Rzeźnik. Stał najbliżej drzwi. Zawsze to minuta albo dwie zysku przy wyprowadzaniu rowerka.
Rześko. Sporo słoneczka. Lekki podmuch. Nieco zanikających chmurek. Klubowa bluza z długim rękawem okazuje się dobrym i dopasowanym do warunków wyborem.
Trasa, bez kombinacji, przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Kręcona z dość dużym zaangażowaniem w nadziei nadrobienia spóźnienia. Po drodze spokojnie. Na mecie mam ostatecznie 1 minutę rezerwy. Przyjemny dojazd do pracy.

Powrót w przyjemnych okolicznościach przyrody i pogody. Przy słoneczku aż się prosiło, żeby trochę terenu zaznać. Zaczynam przez las zagórski w stronę Redenu. Potem Most Ucieczki, Zielona i czarny szlak do Łagiszy, a dalej terenem na Stachowe i przez pola do żółtego szlaku. Na asfalt wybywam niedaleko podstawówki w Psarach i kręcę w stronę domu. Wykończenie przez ul. Kasztanową, tym razem w drugą stronę, tą gorszą, większość pod górkę. Ale i tak fajnie. Do domu już zjazd moją ulicą z kierunku przeciwnego, niż dzisiejszy poranny start.
Tempo nie za spieszne ale gdzie się dało to z zaangażowaniem. Nie odmówiłem sobie jednak chwili postoju na Stachowym i pogapiłem się na bociana pilnującego pilnie pracy traktora. Co jakiś czas wyłuskiwał sobie coś z trawy tu i tam. Mimo tego w domu dziś jestem dość wcześnie.


Kategoria Praca

DPDZD

Piątek, 12 lipca 2019 | dodano: 12.07.2019

Przeciętnie sprawny start. W drodze jestem o 6:11. Pogoda na plus ale bez szału. Wciąż w użyciu bluza z długim rękawem i rękawiczki mimo tego, że jest sporo słońca. Nie jest jednak za ciepło. Wiaterek mam raczej w plecy choć jakby słabszy niż wczoraj. Na niebie trochę chmur, których nie było wcale jak wstawałem. ICM jeszcze wczoraj informował o burzach ale już rano te prognozy przesunęły się na jutro.
Trasa dojazdowa dziś inna. Żeby przełamać rutynę. Początek do świateł na "86" bez zmian. Potem kieruję się do Będzina przez las grodziecki. Wypadam na Namiarkowym i jadę do parku obok targu i stamtąd na wały Czarnej Przemszy. Mostem na drugą stronę i skrót przy torach. Potem chodnikiem w stronę Koszelewa. Przed kościołem przebijam się na drugą stronę i przez plac zabaw wjeżdżam na Warpie w stronę cmentarza. Przed cmentarzem na ścieżynkę w stronę Mydlic i do lasu mydlickiego. Potem już obok Makro do centrum Zagórza i finisz ul. Szymanowskiego do celu.
Przyjemnie, spokojnie ale niezbyt spiesznie. W tym kierunku ta trasa jest bardziej czasochłonna. Więcej podjazdów. Ale i tak przyjemnie.

Na powrocie zaskakuje mnie dość przyjemne ciepełko mimo wiejącego wiatru. Martwią też nieco chmury, których barwa jest conajmniej niepokojąca, i które gromadzą się na kierunku, w którym mam generalnie jechać. W związku z tym ograniczam nieco objazdy.
Początek przez las zagórski na Reden i dalej w stronę Mostu Ucieczki. Potem Zielona i czarny szlak do Łagiszy. Tu już chmurki wyglądają bardzo niepokojąco więc porzucam teren i asfaltem przez Sarnów kieruję się do mojej wioski. Gdzieś na 2-3 km przed domem pojawiają się delikatne kropelki. Na szczęście opad zanika nim docieram do domu. Tu zostawiam plecak, zakładam sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana.
Na skrzyżowaniu mojej ulicy z "913" korek. Tego jeszcze w tym miejscu nie widziałem. Samochody stoją aż na ul. Szkolnej. Wszystko przez ruch powrotny szczytu popołudniowego. Żeby się nie użerać z samochodami kręcę sobie dojazd do sklepu chodnikiem. Z balastem zjazd prosto do domu.


Kategoria Praca

DPD

Czwartek, 11 lipca 2019 | dodano: 11.07.2019

Rozruch dziś nieco sprawniejszy i start wypada na 6:06. Jakby minimalnie cieplej dzisiaj. Za to są ślady przelotnego opadu. Na niebie chmury, przez które czasem błyśnie słońce. Ogólnie jednak warunki takie, że kurtka jest jak najbardziej na miejscu.
Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Do świateł na "86" spokojnie. Za światłami widzę króliczka. Gonienie go na Mamucie to trochę szalone przedsięwzięcie ale jednak próbuję. Doganiam go na skrzyżowaniu przy łagiskiej Biedronce ale mi się tam znów na chwilę urywa. Ponownie doganiam go w połowie drogi do betoniarni. Dopiero teraz widzę, że to elektryk. Jedzie jednak trochę za wolno jak na mój gust więc wrzucam swoje tempo, wyprzedzam i jadę nie oglądając się za siebie. Nie wiem czy gdzieś zjechał, czy tylko nie gonił, w każdym bądź razie więcej go nie widzę.
Na miejsce docieram bez zgrzytów i z zapasem 5 min. Jedyne co mnie dziś irytowało, to znów zacinająca się przerzutka przednia. Chyba po powrocie zdejmę ją i zaleję solidnie WD-40 i zostawię na jakiś czas. Jak nie zacznie pracować normalnie, to chyba kupię nową.

W ciągu dnia 2x padały przez dłuższą chwilę rzęsiste deszcze i ich ślady w terenie było miejscami widać. Najwięcej w lesie zagórskim, od którego zaczynam drogę powrotną. Przez Reden przetaczam się w stronę Mostu Ucieczki i dalej do parku Zielona. Tu już nie widać zbytnio efektów opadów. Za to w cieniu jest zdecydowanie chłodno. Z parku kieruję się na czarny szlak do Łagiszy i dalej w teren do Stachowego. Stamtąd przez pola do żółtego szlaku, który wykorzystuję do miejsca, gdzie przecina łącznik terenowy z Malinowic do Strzyżowic. Wykończenie ul. Kasztanową. Chyba ją trochę poprawili. Zasypane dziury, zebrane garby. Do Szkolnej niemal się frunie. Ogólnie przejazd niespieszny, spokojny i bardzo przyjemny. Jeszcze żeby było trochę cieplej...


Kategoria Praca

DPD

Środa, 10 lipca 2019 | dodano: 10.07.2019

Rozruch taki sobie i na kołach jestem dopiero o 6:14. Warunki podobne jak wczoraj. Może tylko trochę więcej słońca. Ponieważ wyjazd późny to nie mam ani trochę czasu w rezerwie na marudzenie. W związku z tym trasa asfaltowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Podmuchy z północnego zachodu pomagały i tempo wyszło przyzwoite, a na mecie jestem z zapasem 1 min. Przejazd bez sensacji, spokojny i przyjemny. Trochę tylko po nogach chłodno.

Na powrocie raczej pochmurno i zdecydowanie wietrznie. Żeby się z wiatrem za bardzo nie szarpać to część trasy w terenie. Zaczynam od lasu zagórskiego w stronę Redenu. Potem Łęknice i bieżnią w stronę przejazdu między P3 i P4. Dalej zamknięty. Robotnicy coś tam jeszcze majstrują. Skoro tak to lecę dalej na dziki przejazd przy Świątyni i dalej do Preczowa. W Sarnowie za światłami odbijam w teren w stronę Parku Żurawiniec i dalej do Strzyżowic. Wykończenie przez ul. Kasztanową.
Spokojnie, niespiesznie, przyjemnie. Żeby tyko było tak z 10 stopni cieplej...


Kategoria Praca

DPD

Wtorek, 9 lipca 2019 | dodano: 09.07.2019

Ja chcę znowu +20 o poranku. Dziś musiałem ubrać przed wyjazdem kurtkę bo tak zimno było. Do tego jeszcze dywan chmur i lekki wiaterek. Na razie dla mnie jeszcze korzystny, jednak na powrocie już taki nie będzie i ma być mocniejszy.
Do pracy Mamutem żeby mieć z dojazdu trochę zabawy. Trasa lekko naokoło i w połowie terenem. Na początek ze Strzyżowic do Malinowic terenem. Potem na Stachowe i w teren do parku Zielona. Dalej kolejno pod Most Ucieczki i na Reden. Tam w las zagórski i prosto do Firmy.
Bardzo spokojny i przyjemny dojazd do pracy. Na finiszu 3 minuty po czasie.

Powrót w tempie niespiesznym ze względu na wiatr. Nie było sensu się z nim szarpać. Wdzianko na powrocie lżejsze ale dalej długi rękaw. Słoneczko nawet było widocznie jednak nie dawało rady podgrzać atmosfery.
Trasa przez las mydlicki, las grodziecki i wokół lasu gródkowskiego na Stachowe. Potem do piekarni i asfaltem, bez gięcia, prosto do domu. Przyjemnie, niespiesznie.


Kategoria Praca