limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Środa, 10 lipca 2019 | dodano: 10.07.2019

Rozruch taki sobie i na kołach jestem dopiero o 6:14. Warunki podobne jak wczoraj. Może tylko trochę więcej słońca. Ponieważ wyjazd późny to nie mam ani trochę czasu w rezerwie na marudzenie. W związku z tym trasa asfaltowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Podmuchy z północnego zachodu pomagały i tempo wyszło przyzwoite, a na mecie jestem z zapasem 1 min. Przejazd bez sensacji, spokojny i przyjemny. Trochę tylko po nogach chłodno.

Na powrocie raczej pochmurno i zdecydowanie wietrznie. Żeby się z wiatrem za bardzo nie szarpać to część trasy w terenie. Zaczynam od lasu zagórskiego w stronę Redenu. Potem Łęknice i bieżnią w stronę przejazdu między P3 i P4. Dalej zamknięty. Robotnicy coś tam jeszcze majstrują. Skoro tak to lecę dalej na dziki przejazd przy Świątyni i dalej do Preczowa. W Sarnowie za światłami odbijam w teren w stronę Parku Żurawiniec i dalej do Strzyżowic. Wykończenie przez ul. Kasztanową.
Spokojnie, niespiesznie, przyjemnie. Żeby tyko było tak z 10 stopni cieplej...


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!