Znowu w życiu mi nie wyszło ;-)
-
DST
139.00km
-
Teren
35.00km
-
Czas
07:34
-
VAVG
18.37km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na szczęście nic specjalnie istotnego, ale jednak...
Mieliśmy z Michałem plan pojechać nad jezioro Turawskie, okrążyć je, wszamać obiadek w Opolu i wracać. Plan rozwaliła nam pogoda. ICM wieszczył, że wtorek to ostatni sensowny dzień na długą jazdę. Potem ma lać, wiać i być zimno. Tak więc umówiliśmy się na ten dzień wciąż pilnie śledząc prognozy. Jeszcze w poniedziałek było optymistycznie do końca dnia bez opadów. Rano już pojawiły się pierwsze pogróżki. Im dalej w trasę, tym mroczniejsze wróżby.
Michał dojeżdża do mnie i razem jedziemy dalej. Tym razem to nie ja będę miał +40 do wszystkich :-) Trasa na mapce. Generalnie kręcimy w stronę Zawadzkiego, choć inaczej jak na dwusetce Mamutem. Po drodze trochę terenu bardzo błotnistego. Rowerki robią się wzorcowo uflejane. Ale zabawa jest przednia.
Kiedy docieramy do Zawadzkiego robimy postój kawowy przy Orlenie i badamy sprawę prognoz pogody. Nie są optymistyczne. Prognozy wieszczą opady jeszcze wcześniej niż było to o poranku. Nie uśmiecha nam się wracać w burzy więc decydujemy się na odpuszczenie jeziora Turawskiego. Będzie innym razem, kiedy pogoda będzie bardziej sprzyjająca.
Żeby nie wracać znów nudnymi asfaltami, których użyliśmy by lecieć szybko do celu, wybieramy wariant terenowy mniej więcej równoległy do naszej dotychczasowej trasy. Strzał w dziesiątkę. Cicho, spokojnie. Nie cała trasa, oczywiście, ale spore odcinki. Jest trochę błota, trochę ładnych szutrów, trochę innych różności. Trafił się też kawałek wypychu w Reptach Śląskich, w parku.
Drobne opady męczyły nas na odcinku od Rept do Piekar Śląskich. Założyłem pokrowiec na plecak ale okazało się to grubą przesadą. Po prostu sobie kapało i tyle. Zupełnie niegroźnie. Choć irytująco. Pomni jednak prognoz nie lekceważymy ostrzeżeń i kręcimy do domu raczej z zaangażowaniem. Odprowadzam Michała do Czeladzi, gdzie chwilę poświęcamy jeszcze na gadki i ładowanie kalorii. Potem się rozjeżdżamy.
Solo kręcę do Grodźca. W mojej wiosce jeszcze lekko wyginam by nieco podbić wynik za dziś ale 140km nie udaje mi się przebić. Mógłbym ale zniechęciły mnie kolejne kropelki. Do domu docieram na sucho ale wciąż pod ostrzegawczym opadem. Ostatecznie nie lunęło.
Przyjemnie spędzony dzionek. Mimo niezrealizowania planu było przyjemne śmiganie. Noga lekko napiernicza ale po skończeniu wpisu znieczulę się kolejnym bronkiem i powinno być ok.
Link do pełnej galerii
Pierwsze postartowe.
W drodze do Miedar.
Wjazd do opolskiego.
Źródełko przy żółtym szlaku w Zawadzkiem.
Leśna autostrada gdzieś na powrocie.
"Ruła", którą kładą od Toszka.
W tym miejscu na chwilę zwątpiliśmy w GPS-a. Ale dobrzy ludzie zrobili obejście bokiem.
Park w Reptach Śląskich.
Rezerwat Segiet. Foto ani trochę nie oddają klimatu miejsca. Tam trzeba pojechać.
Kopiec w Piekarach Śląskich.
Wynik za dzień
Kategoria Jednodniowe
komentarze