Marzec, 2019
Dystans całkowity: | 1162.00 km (w terenie 215.00 km; 18.50%) |
Czas w ruchu: | 63:13 |
Średnia prędkość: | 18.38 km/h |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 44.69 km i 2h 25m |
Więcej statystyk |
DPD
-
DST
42.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
19.84km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Startuję minimalnie później niż wczoraj o 6:02. Trasę wybieram dokładnie taką samą jak na wczorajszym dojeździe. Rześko. Trawy oszronione, kałuże lekko przymarznięte. Bez wiaterku. Ładne słoneczko, na polach lekko zamglone. Jedzie się bardzo fajnie i całkiem sprawnie. Na mecie jestem z zapasem 1 min. Bardzo przyjemny dojazd do pracy.
Powrót przy ładnym słoneczku, niejakim chłodzie i lekkich podmuchach. Ogólnie jednak warunki przyjemne do kręcenia. Choć może niezbyt spiesznego. Dziś kręcę powrót tylko w części taki jak wczoraj. Trasa pokrywa się do Pogoni, do Klubu Kiepury. Stamtąd ścieżką lecę do Będzina aż do Nerki i dalej przez Zamkowe na ścieżkę do grodzieckiego browaru. Potem bokami na ścieżkę do Wojkowic. Opuszczam ją kawałek przed Orlenem na rzecz odcinka terenowego, którym to zjeżdżam już bezpośrednio na moją ulicę. Potem już tylko asfaltowa prosta do domu. Przyjemne, niespieszne i spokojne bujanie się do domu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
44.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:12
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się na koła w miarę sprawnie i zaczynam kręcenie o 6:01. Jest słonecznie, nie wieje ale nie ma ciepło. Trawy na większości trasy przejazdu oszronione. Miejscami przymarznięte kałuże. Jednak jest przyjemnie.
Decyduję się na lekkie wygięcie i zaczynam od terenowego skrótu do granicy Psar z Malinowicami. Potem kawałek przez Park Żurawiniec w stronę świateł na "86" i dalej na pojezierze dąbrowskie. Wzdłuż Pogorii 4 i 3 kręcę pod Most Ucieczki i dalej kolejno przez Reden i Mortimer w stronę centrum Zagórza. Stąd już finisz ul. Szymanowskiego.
Przyjemny, spokojny, umiarkowanie dynamiczny i przyjemnie bujany dojazd do pracy. Jedyny dysonans to lodowaty bryzg błotno-wodny z kałuży, która wydawała się całkiem niewielka i całkiem płytka. Chlapnęło aż po kolana.
Powrót w tempie niespiesznym przy ładnym słoneczku, niejakim wietrze i raczej niezbyt wysokiej temperaturze. Mimo tego przyjemnie się kręciło.
Trasa przez ścieżkę przy Blachnickiego i bokiem górki środulskiej w stronę Plejady. Potem przez Pogoń do na czeladzkie Piaski i dalej na mostek na Brynicy na czerwonym szlaku. Przez Przełajkę do Wojkowic i spod Orlenu prosta do domu. Małe wygięcie w stronę kościoła na skrzyżowaniu z "913" by nie stać jak ten ciul na skrzyżowaniu aż się wolne zrobi. O tej porze zawsze w dzień roboczy jest spory ruch. Tym oto sposobem dobijam do dzisiejszego przebiegu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
37.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
02:06
-
VAVG
17.62km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się tak sobie sprawnie i na kołach jestem o 6:04. Jezdnie mokre, pochmurno, jeśli wiało, to sprzyjająco. Kręcę trasę przez Będzin, las mydlicki, centrum Zagórza. Spokojnie, nie za spiesznie, bez sensacji.
Powrót przy objawiającym się okresowo słoneczku. Ciepło jednak nie było. Wiało z zachodu zimnym powietrzem. Powrót przez Mortimer, Reden, molo na P3, Zieloną, czarny szlak do Łagiszy, teren w stronę Stachowego i dalej w stronę żółtego szlaku. Na asfalt powrót niedaleko podstawówki w Psarach. Potem jeszcze zagięcie Kasztanową i zjazd do bazy. Przyjemnie, niespiesznie, spokojnie.
Bardzo mi się podoba jak Mamut idzie w terenie. Nie jest za szybki ale za to po błocku, kamieniach i koleinach jedzie równo i prosto. Czysta przyjemność błąkać się po polach i lasach na takim rowerku :-)
Kategoria Praca
DPDZD
-
DST
40.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dojazd, zgodnie z prognozami ICM-u, na mokro. Nie lało jakoś szczególnie poważnie ale na jezdniach było tyle wody, że gumowane spodnie i stuptuty okazały się bardzo dobrym pomysłem. Co prawda i tak dojechałem mokry ale dlatego, że się zgrzałem, a nie dlatego, że przemokłem. W sumie jednak jechało się bardzo przyjemnie.
Trasa dojazdowa dziś krótka. Przez Będzin, Mydlice, las mydlicki (gdzie mi znów rzucili kłodę pod koła), obok Makro, centrum Zagórza prosto do celu. Na miejscu minutę po czasie deczko uflejany.
Powrót przy o wiele lepszych warunkach. Nie ma upałów ale jest słoneczko, sucho. Trochę czasem uprzykrza życie wiatr. Kręcę powrót niespiesznie.
Trasa przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów, Sarnów i Strzyżowice. Od Piekła kawałek pojechałem sobie piaskiem wzdłuż bieżni przy Pogorii 4. Śladem wyjeżdżonym przez quady. Było niespiesznie ale o wiele ciekawiej niż asfaltem. Potem jeszcze teren zrobiłem sobie od świateł na "86" pod Park Żurawiniec i dalej terenem w stronę Strzyżowic.
W domu zostawiam plecak, zakładam sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem, jeszcze za dnia, staczam się do domu. Mimo wiatru, dzięki temu, że nie musiałem się spieszyć, kręciło się całkiem przyjemnie.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
39.00km
-
Czas
01:51
-
VAVG
21.08km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch dziś przeciętny i wytaczam się o 6:08. Wieje na razie jeszcze bardziej z zachodu, niż z południa ale ma się to w ciągu dnia zmienić. Pochmurno. Gdzieś od połowy drogi pojawiły się kropelki ale aż do końca przejazdu nie zdołały osiągnąć intensywności niefajnej.
Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie i przyjemnie. Na miejscu kilka minut zapasu.
Przed wyjściem przez prawie godzinę padało napadowo i zapowiadał się paskudny powrót. Jednak na wyjściu pojawiło się słoneczko i nie było w sumie tak źle. Co prawda, na jezdniach sporo wody ale dzięki temu, że dziś dojazd na Rzeźniku najmniejszego problemu nie stanowiło bujanie się po chodnikach. Właściwie, to nawet było całkiem fajnie, prawie jak na hopkach :-)
Początkowo planowałem wracać przez Będzin ale doszedłem do wniosku, że chodnikami i ścieżkami spokojniej pojedzie się przez Dąbrowę Górniczą więc początek przez centrum Zagórza i Mortimer. Potem chodnikiem przy Starocmentarnej na Reden i asfaltami w stronę Łęknic. Tu wbijam na bieżnię przy Pogorii 3 i jadę nią na Piekło. Potem bieżnia przy Pogorii 4 i zjazd do Preczowa. Stamtąd chodnikami do Sarnowa i za światłami już normalnie asfaltem do domu.
Przyjemnie, spokojnie, niezbyt spiesznie.
Na Łęknicach i na Piekle jakiś antysemita-analfabeta wysmarował hasła na bieżniach. Cytować nie będę bo nie warto.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:37
-
VAVG
22.27km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start o 6:11. Lekko później niż zamierzałem ale trzeba było doluftować kapcie w Rzeźniku. Temperatura chyba minimalnie poniżej zera bo po drodze widziałem pozamarzane kałuże. Oddech, w każdym bądź razie, paruje. Nie odczuwam wiatru więc albo korzystny, albo na tle wczorajszego prawie żaden. Pochmurno. Tylko przez chwilę, w szczelinie między horyzontem a chmurami, błysnęło słoneczko.
Trasę kręcę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jedzie mi się bardzo dobrze, spokojnie i przyjemnie. Na miejscu jestem z zapasem kilku minut.
Powrót bez wielkiego gięcia kolejno przez: Mec, Środulę, Stary Będzin, ścieżka małobądzka, Nerka, Łagisza, Sarnów, Psary. Słonecznie ale nie za ciepło. Z kierunku zachodniego zawiewało nieco. Przejazd spokojny i całkiem przyjemny.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
41.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:28
-
VAVG
16.62km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Błękitny w serwisie więc na dziś wybieram na dojazd Mamuta. Wybór pada też z tego względu, że temperatura jest około zera, może nawet ciut na minusie. Wczoraj spadły śnieg jeszcze leży. Wytoczywszy się na koła o 5:55 widzę przy krawężnikach nieco oblodzonego asfaltu. Jako, że Mamutem to włączam nieco terenu do dojazdu i zakładam wariant mocno spokojny.
Kręcę na początek na terenowy łącznik ze Strzyżowic do granicy Psar i Malinowic. Tam wracam na asfalty i przez światła na "86" lecę do Sarnowa i dalej do Preczowa. Potem bieżniami przy Pogorii 3 i 4 przetaczam się pod Most Ucieczki i na Reden. Tu już mam na tyle mało czasu, że zaczynam liczyć się z opcją lekkiej obsuwy na mecie. Porzucam więc myśl o dalszym terenowaniu przez las zagórski i kręcę grzecznie chodnikami na Mortimer i dalej do centrum Zagórza. Finisz standardowo ul. Szymanowskiego.
Na mecie jestem minimalnie po czasie - 3 min. Lekko podgotowany bo poubierałem się jak na zimę. U mnie było zdecydowanie zimno. W mieście jest nieco cieplej. Przejazd bardzo spokojny i bardzo przyjemny. Po drodze postraszyłem trochę sarenki na polach i na chwilę zachwyciłem się wschodem słońca nad Hutą Katowice. Nie tylko ja, zresztą. Kilku spacerowiczów na P3 również podziwiało widoki.
Na powrocie ładne słoneczko ale upałów nie ma. Dalej wieje z zachodu choć już nie tak mocno. Trasę kręcę z udziałem pewnej ilości terenu. Na początek do lasu zagórskiego, gdzie muszę małego zawijasa zrobić przez zwalone drzewa. Potem asfaltowo przez Reden w stronę Łęknic i zaginając przy molo zawijam na Zieloną. Przez park tylko szybki przelot i od razu wbijam się na czarny szlak do Łagiszy. Na nim też mały zawijas przez zwalone drzewo. Potem Stachowe i wertepami w stronę mojej wiochy. Zaginam do stomatologów umówić się na wizytę i finisz objazdowy do domu.
Powrót spokojny i przyjemny.
Kategoria Praca
DPS
-
DST
25.00km
-
Czas
01:13
-
VAVG
20.55km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna noc kiepsko przespana przez wiatr ale udaje mi się pozbierać jako tako. Na kołach jestem o 6:08. Wieje. Pochmurno. Jezdnie mokre. Na szczęście wiatr pomaga.
Kręcę trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie. Jedynie przed rondem w centrum D. G. jakaś kierowniczka wyjechała mi w ogóle się nie oglądając, jakby była na jednokierunkowej.
Po drodze sporo śladów działalności wiatru. Porozrzucane śmieci, na jezdni drobne gałązki i liście, w lasach poprzewracane drzewa, położone tablice ogłoszeniowe. U nas raczej chyba obyło się bez większych zniszczeń.
Na miejscu jestem z zapasem 2 min. Przyjemny i raczej spokojny dojazd.
W ciągu dnia było słoneczko ale startuję w powrót już przy chmurkach. Jeszcze jest sucho. Wieje dalej z zachodu. Powietrze zimne. Chyba sprawdzą się prognozy ICM-u o opadzie. Kręcę dziś do serwisu odstawić Błękitnego na przeszczep napędu więc krótko przez Mec, Środulę i Stary Będzin. Finisz zbiorkomem.
Kategoria Praca
Na pohybel pogodzie vol. 2
-
DST
18.00km
-
Teren
14.00km
-
Czas
01:38
-
VAVG
11.02km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Okno czasowe wąskie zarówno z powodu obowiązków jak i prognozy pogody. Traska na mapce poniżej, więc nie będę opisywał w detalach.
Pogoda na starcie omalże słoneczna. Potem już przeważnie chmury. Wiało. Z tego też powodu sporo terenu w nadziei ukrycia się w lesie bądź za wzniesieniami. Wyszło tak pół na pół. Czasem wiatr pchał, czasem hamował. Kręciło się jednak przyjemnie i spokojnie. Tempo spacerowe. Jedynie jak teren pozwalał, to było "puść te klamki".
Dziś znów Mamutem i powiem, że w terenie ładnie idzie. Jak będę miał więcej czasu to sobie zrobię tą samą trasę, tego samego dnia 2x. Raz Mamutem, raz Rzeźnikiem i porównam wrażenia.
Do domu ściągam przy pierwszych kropelkach. Zgodnie z prognozą ICM, zresztą. Dystansowo wiele nie pojeździłem ale trochę się zmachałem. Pewnie swoje też dołożyła kiepsko przespana nocka. Wiatr tak hałasował, że co chwilę się budziłem.
Link do pełnej galerii
Kategoria Inne
Na pohybel pogodzie
-
DST
35.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
16.80km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od wczoraj wiało. Dziś chyba nawet bardziej niż wczoraj. Wydumałem, że za szybko się nie uda pojeździć więc równie dobrze można wytoczyć się Mamutem. Bo wytoczyć się chciałem. Choć na trochę.
Na początek zajeżdżam sprawdzić czy pobliscy stomatolodzy dziś pracują. Nie pracują. Trudno. Robię więc zakładany plan. Zaginając przez Strzyżowice kręcę w stronę terenu wiodącego w stronę ośrodka zdrowia w Psarach i dalej przez las ku światłom na "86". Asfaltem przetaczam się przez Sarnów i Preczów na bieżnię Pogorii 4 i potem przeskakuję na bieżnię Pogorii 3. Robię jakieś 5/4 - 7/5 okrążenia i kieruję się do parku Zielona.
Po drodze dwie irytacje. Na biegacza zasuwającego po części dla rowerów i na piechura, który nagle zdecydował się przeciąć drogę dla rowerów nawet nie racząc sprawdzić, czy coś nie nadjeżdża. Pierwszy uciekł na trawę, drugi podskoczył jak oparzony, kiedy mu prawie za uchem wrzasnąłem "Ej!".
W parku pokręciłem się trochę po ścieżkach. Strzeliłem kilka fot kaczkom i zabrałem się do powrotu, kiedy usłyszałem trzask. Na moich oczach zwaliło się jedno z drzew miotanych silnym wiatrem. Podjechałem je sfocić. Obok leżało inne, możliwe że również niedawno padłe. W ogóle po drodze w lasach widziałem całkiem sporo połamanych bądź powalonych drzew.
Wracam czarnym szlakiem do Łagiszy i dalej terenem w stronę Stachowego. Widzę, że kolejna hala już prawie gotowa. Potem objeżdżam od wschodu i południa las gródkowski i wbijam na pobocze "913". A tu korek. Podjeżdżam dalej i widzę przyczynę. Przewrócone na jezdnię drzewo. Właśnie je uprzątali. Chwilę potem przejechała Straż na sygnale. Cały poranek było słychać syreny gdzieś w okolicy. A zaczęli już wczoraj. Jakiś idiota podpalił trawy przy ul. Kasztanowej w Psarach. Przy tym wietrze ogień błyskawicznie się rozkręcił. Na szczęście reakcja Strażaków była szybka i spacyfikowali zagrożenie.
Już bez przeszkód, choć nieco okapany deszczem, który zaczął się jeszcze na Zielonej, dociągam do domu. Tu pół godzinki przerwy na podeschnięcie i kawę a potem standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie. Zjazd niemal bez gięcia.
Link do pełnej galerii
Takie akcje pewnie dziś w całej Polsce.
Niedawno odmalowany przejazd kolejowy pod "86" długo nie pozostał czysty.
Wyciachane z drzew pobocza torowiska w Łagiszy.
Padłe drzewo na Zielonej.
Alternatywa? Kacki...
Kategoria Inne