limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 39.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 21.08km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 marca 2019 | dodano: 14.03.2019

Rozruch dziś przeciętny i wytaczam się o 6:08. Wieje na razie jeszcze bardziej z zachodu, niż z południa ale ma się to w ciągu dnia zmienić. Pochmurno. Gdzieś od połowy drogi pojawiły się kropelki ale aż do końca przejazdu nie zdołały osiągnąć intensywności niefajnej.

Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie i przyjemnie. Na miejscu kilka minut zapasu.


Przed wyjściem przez prawie godzinę padało napadowo i zapowiadał się paskudny powrót. Jednak na wyjściu pojawiło się słoneczko i nie było w sumie tak źle. Co prawda, na jezdniach sporo wody ale dzięki temu, że dziś dojazd na Rzeźniku najmniejszego problemu nie stanowiło bujanie się po chodnikach. Właściwie, to nawet było całkiem fajnie, prawie jak na hopkach :-)

Początkowo planowałem wracać przez Będzin ale doszedłem do wniosku, że chodnikami i ścieżkami spokojniej pojedzie się przez Dąbrowę Górniczą więc początek przez centrum Zagórza i Mortimer. Potem chodnikiem przy Starocmentarnej na Reden i asfaltami w stronę Łęknic. Tu wbijam na bieżnię przy Pogorii 3 i jadę nią na Piekło. Potem bieżnia przy Pogorii 4 i zjazd do Preczowa. Stamtąd chodnikami do Sarnowa i za światłami już normalnie asfaltem do domu.

Przyjemnie, spokojnie, niezbyt spiesznie.

Na Łęknicach i na Piekle jakiś antysemita-analfabeta wysmarował hasła na bieżniach. Cytować nie będę bo nie warto.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!