limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

Piątek, 15 marca 2019 | dodano: 15.03.2019

Dojazd, zgodnie z prognozami ICM-u, na mokro. Nie lało jakoś szczególnie poważnie ale na jezdniach było tyle wody, że gumowane spodnie i stuptuty okazały się bardzo dobrym pomysłem. Co prawda i tak dojechałem mokry ale dlatego, że się zgrzałem, a nie dlatego, że przemokłem. W sumie jednak jechało się bardzo przyjemnie.

Trasa dojazdowa dziś krótka. Przez Będzin, Mydlice, las mydlicki (gdzie mi znów rzucili kłodę pod koła), obok Makro, centrum Zagórza prosto do celu. Na miejscu minutę po czasie deczko uflejany.


Powrót przy o wiele lepszych warunkach. Nie ma upałów ale jest słoneczko, sucho. Trochę czasem uprzykrza życie wiatr. Kręcę powrót niespiesznie.

Trasa przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów, Sarnów i Strzyżowice. Od Piekła kawałek pojechałem sobie piaskiem wzdłuż bieżni przy Pogorii 4. Śladem wyjeżdżonym przez quady. Było niespiesznie ale o wiele ciekawiej niż asfaltem. Potem jeszcze teren zrobiłem sobie od świateł na "86" pod Park Żurawiniec i dalej terenem w stronę Strzyżowic.

W domu zostawiam plecak, zakładam sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem, jeszcze za dnia, staczam się do domu. Mimo wiatru, dzięki temu, że nie musiałem się spieszyć, kręciło się całkiem przyjemnie.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!