limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

  • DST 43.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 20.64km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 sierpnia 2018 | dodano: 28.08.2018

Jako, że słoneczko wstaje już bardzo późno, to poranny rozruch staje się mocno oporny. Tak też i dziś było. Ostatecznie na kołach jestem 6:16. Sporo wysokich chmur nieco ogranicza promienie słoneczne. Włączam nawet lampki w trybie migającym. Za to jest zauważalnie cieplej niż wczoraj. Zgodnie, zresztą, z prognozami ICM-u. Powiedziałbym, że tak gdzieś pod +14 podchodziło. Ze względu na nędzną rezerwę czasową waham się na początku którędy jechać: przez Będzin czy Dąbrowę Górniczą. Do świateł na "86" miałem czas się zastanowić a tymczasem przykładałem się do kręcenia. Na światłach mam dobry czas więc decyduję się na Dąbrowę Górniczą. Jedzie się dobrze. Na punkcie kontrolnym na Zielonej czas tak na krawędzi. "Dworzec" przejeżdżam akurat po odjeździe pociągu KŚ więc bez stania na szlabanie. Rondo bez sensacji. W Parku Hallera dalej wykopki. Do tego jeszcze cięcie gałęzi ale na to mnie ani trochę nie spowalnia. Na mecie jestem z zapasem 2 min. Całkiem przyjemny dojazd do pracy.

Powrót z pracy w przyjemnych, acz pochmurnych, warunkach. Czasem słońce przebiło się tu i tam ale generalnie było nieobecne. Trochę też podwiewało. Wiaterek jednak był jakby ciepły bo ogólnie odczuwalnie było ok. Nieco powrót zaginam, choć nie aż tak bardzo. Przez Środulę przedostaję się na Pogoń i dalej do Czeladzi. Przedarłszy się przez "94" odbijam w boczne uliczki i dalej na mostek do Przełajki. Stamtąd do Wojkowic i spod Orlenu prosta do domu. Tu zostawiam plecak, zarzucam Błękitnemu sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem prosto do domu. Przyjemne kręcenie powrotne. Spokojne byłoby gdyby kilku "kierowników" zachowywało przy wyprzedzaniu większy dystans. Nie było jakoś niebezpiecznie ale naruszali moją strefę komfortu.


Kategoria Praca


komentarze
amiga
| 08:54 wtorek, 28 sierpnia 2018 | linkuj Przed wyjazdem termometr pokazywał mi +14, niby fajnie, ale fajniej było przy +20 o poranku, to, ze później był upał zupełnie mi nie przeszkadzało, po prostu musiałem wziąć coś do picia lub kupić po drodze... Zauważalnie szybciej też zachodzi słoneczko... Dzień coraz krótszy... Co do zbierania,to chyba to przesilenie jesienne ;) już nadchodzi...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!