limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

Środa, 26 lipca 2017 | dodano: 26.07.2017

Przedstart rozwijał się dobrze ale ostatecznie na kołach jestem o 6:10. Na dworze jest słonecznie, minimalny wiaterek i dość rześko. O 4:30 było wręcz zimno. Jedzie się bardzo przyjemnie. Mam nieco czasu w zapasie więc nie cisnę. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Dziś tylko jeden wnerw na mojej wiosce. Jakaś mała Toyota przy dość dużej prędkości wyprzedzała mnie zdecydowanie zbyt blisko. Poza tym spokojny i przyjemny dojazd do pracy. Na miejscu ponad 5 min. zapasu.

Powrót z pracy niezbyt spieszny trochę ze względu na warunki. Było słonecznie ale niezbyt ciepło i trochę wiało. Powrót przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Stamtąd na Piekło i powrót wzdłuż Pogorii 4 do Preczowa. Stamtąd prosta przez Sarnów do domu. Tu zrzucam plecak, zakładam sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z zaopatrzeniem zjazd do domu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!