limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 19.46km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 marca 2016 | dodano: 30.03.2016

O 5:30 termorurka wskazała -1. Trochę mnie to zmartwiło. Na szczęście podmuchy dziś słabiutkie, niebo dość czyste a jezdnie suche. Ruszam o 6:08. Jedzie się bardzo przyjemnie. Punkty pozaliczane o czasie. W Parku Hallera zmieniam nieco kierunek tak, by wyjechać na światłach prostopadle do Alei Róż. Przy okazji czynię foto hotelu z nieco innej perspektywy. Rzutem na taśmę pokonuję światła na Alei. Następne stoję. Potem już spokojnie ścieżką do centrum Zagórza i Szymanowskiego do pracy. Przejazd byłby dziś sielankowy gdyby nie jakiś narwaniec w srebrnym Chevrolecie. Przed czerwonym światłem na skrzyżowaniu wyprzedzał na podwójnej ciągłej. Potem go jeszcze widziałem jak skręcał w lewo bez kierunkowskazu. Generalnie jednak przyjemne kręcenie dopracowe.

Po pracy zdecydowanie cieplej. Różnica tak z 10 stopni przynajmniej. Niebo zaciągnęło się chmurami ale jeszcze jest sucho. Ruszam bez większego pośpiechu, ale też i bez ociągania, w stronę Mortimeru i Redenu. Podjeżdżam na chwilę pod molo na Pogorii 3 ale jest raczej pustawo i żadnych znajomych twarzy. Robię zwrot na Zieloną i przez park kieruję się na czarny szlak do Łagiszy. Trochę miejscami przychodzi poszarpać się z wiatrem. Pewnie Amiga będzie miał nieco pomocy na powrocie z jego strony. Choć chyba bardziej jest z południa jak z zachodu. Osiągnąwszy asfalt w Łagiszy przeskakuję go na drugą stronę i ciągle jeszcze nieco zrytą gruntówką dociągam do przejazdu pod "86". Przeskakuję tory i przecinam czarny szlak nie skręcają jednak w stronę robót przy centrum logistycznym. Jadę w stronę lasu i objeżdżam go przez pola od północy. Tu też dopada mnie pierwszy, krótki, niezbyt mocny ale gwałtowny opad. Przez chwilę jest niesympatycznie. Potem jednak na chwilę nawet przeziera słoneczko. Docieram do żółtego szlaku i skręcam na niego kierując się do Psar na ul. Szkolną. Stamtąd asfaltem już prosto do domu. Na finiszu pojawiają się znów kropelki. Chwilę po tym jak oporządziłem amorki Rzeźnikowi za oknem szaleje deszcz, po którym pół godziny później nie ma śladu. Ale chmury wciąż się przesuwają i chyba spełni się prognoza ICM-u.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 20:11 środa, 30 marca 2016 | linkuj Takie już życie rowerzysty. Raz się uda, raz nie. Ale i tak dobrze, że było sporo na plusie. W końcu jest jeszcze marzec i równie dobrze mogło być zero. Dziś pierwszy raz od bardzo dawna rękawiczki wiozłem w kieszeni.
amiga
| 19:55 środa, 30 marca 2016 | linkuj Hihi... wiatr miałem w większości z prawej strony, na niektórych fragmentach faktycznie pomagało... najczęściej jednak nie przeszkadzało... Tobie widzę udało się jakoś myknąć przed deszczem... ledwo kropiło... mi już normalnie padało, za późno wyjechałem ale wcześniej nie było na to szans...
amiga
| 08:54 środa, 30 marca 2016 | linkuj Pomimo tego, że miałem cieplej, to różnica w stosunku do wczoraj była odczuwalna... po pierwsze chłodniej, po drugie bez wiatru... prawie bez... A na drogach jak zawsze... oczy dookoła głowy...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!