DPOD
-
DST
43.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
20.31km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
-5. Poza pióropuszem dymu z Huty Katowice to niebo czyste. Ruszam o 6:06. Słońce całe już nad horyzontem. Po ostatnim opadzie jest lepiej niż myślałem. Jezdnie generalnie suche, tylko w zagłębieniach miejscami trochę zamarzniętej wody. Niestety zauważalny wiatr mniej więcej z północnego wschodu. Kręcę bez ciśnienia. Punkty kontrolne pozaliczane przed czasem. Dziś bez focenia i ze staniem na wszystkich światłach. Na Mortimerze zjeżdżając na ścieżkę rowerową jezdnią wyprzedza mnie króliczek. Przez chwilę miałem ochotę wrócić na asfalt i za nim pogonić ale ostatecznie dałem sobie spokój i bez pośpiechu potoczyłem się jednak ścieżką. Może jak będzie cieplej to się będę z króliczkami ścigał. Na miejsce zataczam się z lekkim zapasem czasu. Przejazd spokojny i przyjemny.
Po pracy ruszam przez Mortimer i Reden pod molo na Pogorii 3. Bieżnią dociągam do Świątyni Grillowania i przerzucam się dzikim przejściem na Pogorię 4. Wzdłuż tejże jadę do Kamienia Ornitologa i skręcam do Kuźnicy Piaskowej. Stamtąd do Dąbia-Chrobakowego i Malinowic. Reszta przez całą moją wioskę do domu. Trochę zawiewało ale za to słoneczko rekompensowało ten element pogody. Niespiesznie i przyjemnie kręciło mi się dziś do domu. Po drodze kilka drobnych wq...ów na takich co to im się spieszyło albo nie myśleli więc nie do końca spokojnie ale na szczęście bez drastycznych akcji. Dzięki słońcu dzień wydaje się już wyjątkowo długi. Wraz z tymże słoneczkiem ludzie wypełzają ze swoich nor i spod kamieni bo na P3 i P4 był spory ruch. Niedługo będę musiał sobie odpuścić te bieżnie bo jazda w rosnącym tłumie będzie mordęgą.
Kategoria Praca
komentarze