limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPND

  • DST 40.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 20.69km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 grudnia 2015 | dodano: 16.12.2015

Dziś temperatura na plusie. Jezdnie mokre od dosyć konkretnej mgły. Widać tyle, że słabo widać. Wiatr niezauważalny, jeśli jakikolwiek był. Ruszam 6:11. Zadziwiająco dużo samochodów na odcinku do świateł na "86". Ale wszyscy jadą dość spokojnie. Prawie nikt nie wyprzedza dopóki nie ma całego przeciwnego pasa wolnego. Jedzie mi się bardzo dobrze i punkty pośrednie pozaliczane w dobrym czasie. Na "dworcu" bez stania. Foto hotelu dziś nie robię bo z całego budynku widać jedynie 3 pasma światełek. Światła na Alei i Mortimerze stane. Potem już spokojnie ścieżką. Większość drogi z włączoną czołówką, żeby mnie bardziej było widać. Przydała się też na Zielonej, gdzie kawałek drogi od mostu na Czarnej Przemszy do granicy drzew jest bez latarń, i w kilku innych miejscach. Na mecie mam 3 min. zapasu. Całkiem przyjemny dojazd do pracy.

Po pracy termicznie tak sobie. Słońce było widoczne w całości ale raczej blade i szybko zmierzające ku zachodowi. Jezdnie suche. Jechało mi się powrót całkiem nieźle. Dziś przez Mec, Środulę, Stary Będzin, nerkę. Na Zamkowym jakiś pirat podnosi mi ciśnienie. Wyjechał mi i w ostatniej chwili zahamował i jeszcze zatrąbił. Zupełnie nie wiem o co bo wg znaków to ja miałem pierwszeństwo i to on powinien uważać na skrzyżowaniu. Fakt, że jest ono wredne bo się wyjeżdża zza ogrodzenia zarośniętego drzewkami ale powinien to wziąć pod uwagę i wykonywać manewr o wiele wolniej. Skoro poza podniesionym ciśnieniem nic mi się nie stało to darowałem sobie pyskówki i zatrzymując się tylko na następnym "ustąpie", który był dla mnie, pojechałem dalej w stronę Grodźca. Na końcu ścieżki zrobiłem trochę zakosów by nie wspinać się pod sam kościół i ostatecznie wyjechałem obok Orlenu w Wojkowicach. Stamtąd już prosto asfaltami do Strzyżowic i zjazd do domu. Na podjeździe pod Skrzynówek, przy wrzucaniu blokady amorków coś strzeliło. Dopiero chwilę potem zatrybiłem, że pod zadkiem dalej działa dumper. Zjazd na bok i szybki ogląd. Urwała się linka od blokady. W sumie wiele to nie przeszkadza. Zmusza jedynie do gęstszego kręcenia pod górkę na lżejszych biegach żeby nie tracić energii na ugięcia niezablokowanego amorka. W domu zabrałem się za wymianę linki ale okazało się, że nie mam dostatecznie cienkiego imbusa i operacja musi poczekać aż nie wyposażę się w odpowiednie narzędzie. Straty wielkiej nie ma bo jutro i tak jadę Błękitnym. Przy okazji zabrałem się też za kapcia na przodzie Srebrnej Strzały. Stała biedna już ponad tydzień więc się nad nią w końcu zlitowałem. Wychodzi na to, że dziś będę miał Dzień Wulkanizatora bo nazbierało się już całkiem sporo dętek to połatania. Poza tym dziś się tak poskładało, że muszę naładować połowę wszystkich moich akumulatorków AAA. Lampka i czołówka ledwo dyszały a wczoraj wymieniałem w światełku na plecaku. Wszystko przez to nocne jeżdżenie :-/ Już nie pamiętam jak się jeździ za dnia. Chyba w końcu się przełamię i ruszę choć raz w weekend żeby wyjechać i wrócić za jasności.


Kategoria Praca, Serwis


komentarze
amiga
| 12:53 środa, 16 grudnia 2015 | linkuj Był wiatr... zauważalny... od zachodu... a mgły... od dawały się we znaki, tyle, że wariatów nie było dzisiaj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!