limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Z

Środa, 23 grudnia 2015 | dodano: 23.12.2015

Mam ostry napad lenia i jeżdżenie, pomimo sprzyjających warunków, leży odłogiem. Dziś jednak postanowiłem się ruszyć bo lada dzień święta i trzeba jakiś wsad do lodówki zrobić bo sklepy będą pozamykane. Że jednak do wsiowego Lewiatana mam rzut niezbyt mokrym beretem to aby cokolwiek kilometrów się uzbierało musiałem zrobić nieco większe zagięcie. Robię kółko przez Brzękowice, Dąbie, Dąbie-Chrobakowe i Malinowice. Pół drogi z wiatrem, pół pod. Średnia słaba ale nie miałem w ogóle zacięcia do szybkiej jazdy. Byle tylko się przewieźć, załatwić zaopatrzenie i wrócić do domu. Warunki całkiem dobre. Przede wszystkim dosyć ciepło. Ładne słoneczko. Dosyć mocny wiatr z zachodu lub południowego-zachodu ale do przewalczenia. Na młynkach spokojnie mu się dawało radę. Generalnie przyjemne kręcenie.


Kategoria Inne


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!