DPOND
-
DST
56.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:48
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+2. Nasłuch wykazał mokre jezdnie. Faktycznie takie były ale w stopniu niegroźnym. Wiaterek jakby słabszy. Ogólnie całkiem dobre warunki do jazdy. Start 6:00 więc kręcenie spokojne. Taki też cały przejazd. Na miejscu z zapasem 9 minutek.
Wciąż utrzymuje się całkiem dobra pogoda. Co prawda dziś jakby ciut chłodniej ale za to jezdnie przeschły. Oczywiście powrót z zaginaniem. Na początek w stronę Kazimierza Górniczego i dalej do Gołonoga. Stamtąd do Ząbkowic. Tu chwilowy postój na karmienie GPS-a i dalej przed siebie. Dobrze mi się jechało, myśli krążyły wokół spraw bardzo nieistotnych i tym sposobem przegapiłem zjazd w stronę Antoniowa. Przestała mi droga pasować gdzieś tak w okolicach Tucznawy. Wracać jednak nie miałem najmniejszego zamiaru. Twardo parłem w zaparte dochodząc do wniosku, że albo gdzieś dojadę albo trafi się jakiś znajomy punkt. Tak też i dzieje się na Bugaju, gdzie wbijam w kawałek (miejscami nawet lekko oblodzony) terenu. Wracam do Ząbkowic i przebijam się na Antoniów. Stamtąd droga już prosta na Piekło, ścieżką wokół Pogorii 4 do Preczowa i przez Sarnów do domu. W okolicach P4 trafiają się dwaj rowerzyści ale ich nie rozpoznałem bo ciężko się rozpoznaje twarze dostając po oczach czołówką ;-) Chyba będzie trzeba wypracować jakie hasło i odzew do identyfikacji. Jakieś propozycje? Przez kawałek drogi korciło mnie by dociągnąć do Siewierza ale zdawałem sobie doskonale sprawę, że może się nie udać ze względu na paliwo. Potem obciąłem nieco zasięgi i wziąłem na cel Wojkowice Kościelne jednak deficyt energetyczny zaczął ujawniać się dużo za wcześnie i z Wojkowic też musiałem zrezygnować. Do domu dotarłem już na oparach. Generalnie jednak fajne i dość spokojne kręcenie powrotne.
Kategoria Praca