limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Pustynia Las

  • DST 70.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 13.29km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 sierpnia 2019 | dodano: 12.08.2019
Uczestnicy

Spanie w kawałkach bo człowiek nieprzyzwyczajony do takiej ciszy. Ale dzięki temu postrzelałem sobie foto wschodu słońca nad pustynią. Wyszło lepiej niż z zachodem dnia poprzedniego. Gramolimy się bardzo niespiesznie. Śniadanko, pakowanie, sprzątanie po sobie i ruszamy. Początek ambitnie na kołach. Kończy się to po kilkudziesięciu metrach i zaczynamy wypych.

Przez piasek brniemy w stronę szlaku pustynnego. Chcemy nim dotrzeć do Błędowa. Po drodze, kiedy już trzeci raz wysypujemy piach z butów, koncepcja się zmienia. Ciśniemy na szagę w stronę Białej Przemszy i szukamy przejścia na drugą stronę. Z piachu wpadamy w las, który jest dość mokry ale na szczęście nie grząski. Wygodny bród znajdujemy za połączeniem Przemszy z Centurią. Przeprawa i lądujemy na asfalcie w Kuźnicy Błędowskiej.

Za GPS-em kierujemy się w stronę Siewierza, gdzie czeka już na nas Domino. Głównie polami przebijamy się przez Niegowonice do Chruszczobrodu i dalej asfaltem na rynek. Tu zasiadamy w Jędrusiowej Izbie na obiadek. Wzmocnieni znów wjeżdżamy w lasy. Teraz celem jest Miasteczko Śląskie.

Gdzieś po drodze zaczyna się lekkie kropienie, które dotyka nas falami. Na szczęście jest niegroźne. W Miasteczku Śląskim robimy ostatnie zaopatrzenie i wjeżdżamy w las. Tu trochę jazdy ładnie utrzymanymi duktami, trochę przedzierania się na szagę. Ostatecznie lądujemy na jednym z miejsc biwakowych przy szlaku Leśnej Rajzy. Mieliśmy jeszcze sprawdzić inne lokacje ale jakoś tak się wszystko potoczyło, że utknęliśmy na tej pierwszej. I w sumie dobrze. Chwilę po rozłożeniu majdanu zaczęło padać i ciągnęło się to spory kawałek w noc. Bębnienie kropelek trwało aż do rana bo jeszcze kapało z drzew.


Link do pełnej galerii
















Kategoria Kilkudniowe, Z trzecim kołem

DP Pustynia

  • DST 47.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 15.08km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 9 sierpnia 2019 | dodano: 09.08.2019
Uczestnicy

Znów start później niż planowałem. Tym razem przyczyna leżała w dopinaniu i ładowaniu przyczepki balastem na weekendowe śmiganie. Ostatecznie zaczynam się toczyć o 6:17. Podejrzewam na starcie, że będę lekko spóźniony, ale mimo tego wybieram trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jedzie się nawet całkiem dobrze kiedy już przyzwyczajam się do innego rozłożenia masy składu. Przejazd prawie spokojny. Dopiero na przejeździe rowerowym przy rondzie w centrum Zagórza królewna w wypasionej furze prawie mnie trafia. Poza tym przyjemny dojazd do pracy. Ostatecznie na mecie mam jakieś 3 min. obsuwy. Przy starcie jeszcze rześko ale im bliżej 7:00 tym bardziej czuć wzrost temperatury.

Powrót z pracy dziś nie występuje. Po pracy ruszam do Parku Kuronia spotkać się z Marcinem i Dominem, jeśli da radę wyrwać się normalnie z pracy. Przetaczam się do pierwszego celu przez las zagórski. Marcin już czeka. Witamy się, telefon do Domina. Mamy na niego nie czekać bo nie wie ile będzie jeszcze siedział w pracy. Ruszamy. Toczymy się niespiesznie w stronę Sławkowa częściowo terenowo. Na rynku najpierw wjazd do Austerii na obiad i nieco płynnego podkładu. Potem kurs do sklepu po zaopatrzenie na biwak i już bez przestojów ruszamy do celu. Kierujemy się na Laski i stamtąd wjeżdżamy w las, za którym jest południowa część Pustyni Błędowskiej. Leśnymi ścieżkami, przy wsparciu GPS-a, docieramy do skraju Pustyni. Przez piasek już tylko wypych. Kotwiczymy przy jedynym na pustyni drzewie. Rozkładamy graty i potem już tylko relaksacyjne sączenie izotoników na przemian z czymś mocniejszym. Zachód słońca nie był za efektowny ale był. Nocka na pustyni bardzo spokojna. Jedynie gdzieś chyba od strony Bolesławia dawało się słyszeć lekki szum jakowychś maszyn.


Link do pełnej galerii













Kategoria Praca, Z trzecim kołem, Kilkudniowe

DPDZD

Czwartek, 8 sierpnia 2019 | dodano: 08.08.2019

Znów przedpracowy niedoczas. Ruszam o 6:16. Wszędzie ślady wieczornych i nocnych burz i deszczy. Na drogach jest jednak ok. Tylko gdzieniegdzie stoi trochę wody. Na niebie dywan chmur. Lekko wieje. Od razu kręcę z zaangażowaniem by zmieścić się w wąskim oknie czasowym. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą przebiega bez ekscesów. Na Szymanowskiego wyjeżdża mi z prawej rowerzystka ale na szczęście miałem miejsce gdzie odbić i nie miałem czasu by się z głupią kłócić. Kiedyś jej ten manewr nie wyjdzie i zgarnie ją jakaś fura. Na metę zataczam się równo o 7:00. Przyjemnie się kręciło.

Powrót szybki, krótką trasą przez Będzin i Grodziec. W domu chwila przerwy i potem zajazd zwykła trasą do wsiowego Lewiatana. Potem powrót z balastem.
Warunki niezłe. Słonecznie, z wiaterkiem nie za ciepłym.


Kategoria Praca

DPD

Środa, 7 sierpnia 2019 | dodano: 07.08.2019

Budzik o poranku był dla mnie dziś niemałym szokiem. Mimo zastosowania się do jego ponagleń i tak ostatecznie wylot na trasę mam dość późno - 6:19. Jadę przez Będzin. Dopiero w drodze przypominam sobie, że dziś dzień targowy i trzeba będzie uważać w tej okolicy. Na szczęście jest jeszcze na tyle wcześnie, że nie ma młynu i pokonuję ten odcinek bez przygód. Reszta drogi właściwie też. Zaskakuje mnie tylko dmuchanie koło Złomrexu. Nie jestem jednak targetem. Na miejsce docieram równo o 7:00. Przyjemny dojazd do pracy. Warunki były jakby nieco bardziej przyjazne niż wczoraj, jeśli brać pod uwagę temperaturę. I to pomimo tego, że w powietrzu sporo wilgoci po nocnych opadach.

Powrót dziś bez szaleństw. Kierunek na Dąbrowę Górniczą czyli Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zielona, skrótami w stronę Preczowa i grzecznie przez Sarnów do domu. Ciepło, troszkę wiatru, który dla mnie był przeciwny, dużo słońca. Przyjemnie, spokojnie, sprawnie.


Kategoria Praca

DPOD

Wtorek, 6 sierpnia 2019 | dodano: 06.08.2019

Rozruch ociupinę sprawniejszy ale start taki sobie - 6:12. Na polach mgły, na niebie słońce, minimalny podmuch, rześko. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą bez ekscesów. Na miejscu jestem na minutę przed czasem.

Powrót spontanicznie zagięty. Ruszam zwykłą trasą przez Mortimer i Reden na Łęknice. Potem bieżnią P3 do przejazdu na P4. Kiedy docieram w okolice RZGiW nachodzi mnie chęć powyginania powrotu. Kontynuuję więc bieżnią P4 aż do Kamienia Ornitologa i tam odbijam na Kuźnicę Piaskową. Przez Warężyn kręcę do Dąbia i dalej w stronę Strzyżowic. Cały czas po swojej lewej ręce widzę deszcze padające gdzieś na horyzoncie. Mimo tych pogróżek jednak skusiłem się jeszcze na wjazd na Brzękowice-Wał. Chciałem sprawdzić jak po remoncie wygląda ta droga. Wniosek: nie za rewelacyjnie. Początek ładnie zrobiony ale potem nowy asfalt tylko na najbardziej zniszczonych odcinkach. Na pozostałych stary asfalt niezbyt fajny do jazdy rowerem. Przetaczam się dalej do Góry Siewierskiej i stamtąd już bez gięcia zjazd prosto do domu. Kilka razy na podjeździe zagrzmiało ale ostatecznie nic mnie nie kapnęło. Przyjemny i spokojny powrót z pracy zakończony browarkiem w oszronionym kuflu :-)


Kategoria Praca

DPD

  • DST 34.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 21.25km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 5 sierpnia 2019 | dodano: 05.08.2019

Wczoraj ostatecznie padła mi bateria w zegarku i tak trochę straciłem kontrolę nad czasem przy porannym rozruchu. Efekt jest taki, że na kołach jestem o 6:22. Mało czasu na dojazd więc trasa krótka, przez Będzin. Poszło w miarę sprawnie i bez ekscesów. Na mecie jestem równo o 7:00. Warunki były niezłe. Rześko, minimalny ruch powietrza, słońce, gdzieś na niebie trochę chmurek.


Na powrocie przyjemniej niż rano ale lekko wietrznie. Jest też trochę chmurek, które jakby gęstnieją w miarę upływu dnia. Ruszam w powrót na kierunku Dąbrowy Górniczej. Przez centrum Zagórza i Mortimer kręcę na światła na Alei Róż i odbijam w lewo. Dopada mnie telefon. Zjeżdżam za Holiday Inn i oddzwaniam. Prezes. Jedzie kawałek za mną. Mówię gdzie jestem i czekam. W międzyczasie od strony Mydlic nadjeżdża Krzysiu. Prezes chwilę po nim. Z pół godziny schodzi nam na gadaniu. Tzn. ja wypytuję Krzycha o zlot UECT w Portugalii. Chłopaki chcieli namówić mnie bym z nimi zakręcił do Zawiercia ale odpadam. Jeszcze w sobotę, po wizycie w salonie Casio miałem tam interes, ale już dziś nieaktualny. Żegnamy się i jadę dalej solo przez centrum Dąbrowy Górniczej (z małym postojem), na Zieloną i czarny szlak do Łagiszy. Stamtąd grzecznie asfaltem przez Sarnów prosto do domu. Przyjemny i spokojny powrót z pracy.


Kategoria Praca

DODZD

Sobota, 3 sierpnia 2019 | dodano: 03.08.2019

Trochę załatwiania drobiazgów. Na początek przez Wojkowice do czeladzkiego M1. Sprawa niezałatwiona. Potem przez Syberkę na targ. Sprawa załatwiona w 1/3. Powrót do domu przez Łagiszę i Sarnów. W mojej wiosce stwierdzam, że dystans poniżej 30km to trochę mało i jeszcze zahaczam przez Malinowice o Dąbie i Goląszę Górną. W domu zostawiam plecak, zabieram sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem zjazd do domu.
Pogoda przyzwoita. Wiaterek dość zauważalny momentami i nie za ciepły. Słoneczko często za chmurami. Dłuższa trasa kosztowałaby chyba dziś trochę sił.


Kategoria Inne

DPD

Piątek, 2 sierpnia 2019 | dodano: 02.08.2019

Jakoś mi się nie chciało przy piątku zbierać zbyt energicznie i kiedy ruszam jest 6:19. Żeby się nie stresować ewentualnym spóźnieniem wybieram krótszą trasę przez Będzin, Środulę i Mec. Przejazd spokojny i bez sensacji. Na miejscu jestem równo o 7:00. Poranek bardziej rześki niż wczoraj ale słoneczny i raczej bezwietrzny.

Powrót w przyjemnych warunkach choć to już nie te ciepełka, które lubię. Na dodatek trochę wiało mniej więcej z północy. Trasa dokładnie jak wczoraj. Spokojnie, niespiesznie, przyjemnie.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 38.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 22.14km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 sierpnia 2019 | dodano: 01.08.2019

Rozruch zapowiadał się sprawny ale ostatecznie wyszło jak zwykle. Ruszam o 6:16. Znów zero rezerwy czasowej na marudzenie więc trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Poszło gładko i bez stresów. Na miejscu mam minutę zapasu. Pogoda lekko się zmieniła. Jest zauważalnie chłodniej ale dalej przyjemnie. Lekki wiaterek, słoneczko na przemian z chmurkami.

Powrót w całkiem przyjemny warunkach w tempie przeciętnym na kierunku przez Dąbrowę Górniczą, Preczów i Sarnów. Bez sensacji, spokojnie i przyjemnie.

Po powrocie mini serwis. Smarowanie łańcucha, smarowanie amora i wymiana klocków hamulcowych z tyłu. Z zapisów na BS wychodzi, że tym razem klocki wytrzymały ponad 8k km. Trochę mnie to dziwi, bo zwykle wymieniałem co około 4-4,5k km więc albo raz gdzieś nie zaznaczyłem albo faktycznie tyle wytrzymały. Obstawiam jednak to pierwsze. Po wymianie klamka przestaje się zapadać i hamowanie jest wzorcowe. Przy okazji odkrywam, że zużyłem już wszystkie klocki jakie miałem w zapasie. Czas na kontakt z dealer-ką :-)


Kategoria Praca, KlockiT, Serwis

DPD

Środa, 31 lipca 2019 | dodano: 31.07.2019

Rozruch nieco sprawniejszy od wczorajszego ale godzina startu bez wielkich rewelacji. Lepiej o 11 min. czyli ruszam o 6:17. Mogę sobie dziś pozwolić na trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Do 11km kręcę z dość dużym zaangażowaniem bo jest w miarę płasko i da się nadgonić lekkie spóźnienie. W centrum D. G. jestem już o przyzwoitym czasie i mogę lekko zrzucić z tempa. Ostatecznie zataczam się na metę z 1 min. zapasu. Spokojny i przyjemny dojazd do pracy. Trochę zaskoczyła pogoda. Na niebie dywan szarych chmur ale nie pada. Za to w powietrzu wręcz widać wilgoć. Miejscami jezdnie mokre. Bez wiatru.

W ciągu dnia chwilę padało. Wiele to nie zmieniło w pogodzie. Dalej ciepło, dalej sporo wilgoci w powietrzu. Wciąż chmury na niebie, choć teraz innego typu. Generalnie mam wrażenie, że może polać znienacka. A może i nie. Nie widzę nigdzie w zasięgu wzroku ołowiu takiego, jak wczoraj. Jednak nie mam ochoty na wyginanie powrotu. Kręcę krótko przez Mec i Środulę do Będzina. Potem ścieżką małobądzką do Nerki i przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca. Przed kościołem widzę króliczka więc zaczynam go gonić. Szybko poszło. Pod górkę, w stronę Gródkowa, jadę jego tempem ale potem na zjeździe jadę swoje. Do torów lecę "913". Potem odbijam na kierunek do remizy w Psarach i reszta już bez gięcia prosto do domu. Tempo w większości spacerowe. Żwawiej jedynie tam, gdzie teren temu służył.


Kategoria Praca