limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DP PTTK ND

Poniedziałek, 28 października 2019 | dodano: 28.10.2019

Rozpirzony w 3 dupy harmonogram wstawania. Budzę się, wg zegarka, za wcześnie ale organizm wie swoje. Dosypianie sprawia, że tylko bardziej nie chce się wstać. Ostatecznie jednak start nie wychodzi tak źle. Ruszam o 6:05 i to pomimo tego, że chwilę jeszcze poświęciłem na okapanie łańcucha.
Nad ranem padało więc jezdnie mokre, z wodą w koleinach. Czasem też jakaś kropelka jeszcze poleci od przypadku. Więcej jednak odrywa się z przedniego koła. Termicznie nawet nienajgorzej.
Trasa przez Sarnów i Preczów na Zieloną ale tym razem bez odcinka leśnego. Skręcam w lewe prawo na skrzyżowaniu przy sklepie. Czas przejazdu zadziwiająco dobry. Światła udaje się przebyć prawie bez stania. Na mecie mam ze 2-3 min. rezerwy. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Z pracy wybywam nieco później. Raz, że było coś do zrobienia, dwa dziś zebranie Cyklozy więc nie było sensu kręcić do domu i potem znów do Sosnowca. Umawiam się też z Prezesem, że spotkamy się po drodze. Wspinam się na górkę w stronę Mecu i odbijam w ścieżkę na Blachnickiego. Spotykamy się na skrzyżowaniu przy światłach i kręcimy dalej wokół terenu budowy przy górce środulskiej. Wyrżnięty las, ciężkie maszyny, góry ziemi. My kręcimy dalej w stronę Kombajnistów, Ludwika i do centrum, do bazy PTTK.
Spotkanie trwa dziś trochę krócej bo spraw niewiele. Potem trochę rozmów różnych i stopniowo się rozchodzimy. Dziś kręcę powrót solo.
Miałem zamiar polecieć na czerwony szlak do Milowic ale jak wybyłem na asfalt przy Plazie, to okazało się, że ruch nie jest jakiś duży i pomknąłem do Milowic asfaltem. Zgrabnie, sprawnie poszło. Dalej kręcę na Czeladź. Zapomniało mi się, że tam po drodze jest rozgrzebane przy zjeździe na Saturna i chwila stania na czerwonym a potem jazda w świetle czołówki. Razem z jezdnią zgarnęli też latarnie.
Potem kolejne wykopki obok pętli tramwajowej w Czeladzi. Rondo ma już kształt. Pewnie niedługo będzie czynne. Tu objeżdżam bokiem i między blokami a domkami wybywam na kierunek do Wojkowic. Ruch dalej niewielki więc jedzie się spokojnie, przyjemnie i całkiem sprawnie. Szybko osiągam okolice Orlenu w Wojkowicach. Odbijam w teren i prostą ciągnę do domu. Tu minimalne zagięcie żeby dobić do 44km i zjazd do domu.
I tak dzionek zleciał jakoś błyskawicznie.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 06:59 poniedziałek, 28 października 2019 | linkuj Też bym wolał ale podobno znów coś tam unijnij marudzą, że trzeba to odłożyć i pewnie znów to się odwlecze. Normalnie nic dla ludzi.
gizmo201
| 06:31 poniedziałek, 28 października 2019 | linkuj Mogliby zostawić ten letni czas, czym więcej jasności po południu tym lepiej.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!