limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Serwis

Dystans całkowity:6291.00 km (w terenie 467.00 km; 7.42%)
Czas w ruchu:323:41
Średnia prędkość:19.44 km/h
Maksymalna prędkość:45.50 km/h
Liczba aktywności:158
Średnio na aktywność:39.82 km i 2h 02m
Więcej statystyk

DPD

Piątek, 23 maja 2014 | dodano: 23.05.2014

Jak sprawdzałem zaraz po przebudzeniu to na termometrze było +13. Przed wschodem słońca. Na wyjeździe było o wiele cieplej. Przyjemny wiaterek, słoneczko. Wyjechałem z lekkim wyprzedzeniem więc miałem w planach spokojny dojazd. Plan poległ na skrzyżowaniu 300 m od domu, gdzie mi w oddali śmignął króliczek. Rozwój wydarzeń mógł być jeden. "Chomik" i pościg. Po niecałym kilometrze doganiam, witam się, wyprzedzam i dalej na "chomiku" ciągnę już do samej Dąbrowy Górniczej. Tutaj jestem ze sporym wyprzedzeniem. Przy kasie Kolei Śląskich dopytuję się o cenę biletu na trasie Katowice-Rybnik (11,40 + 5 za rower). Potem już spokojniej do celu a i tak czas wyszedł całkiem niezły. Jakby tak pocisnąć na granicy utraty oddechu to bym się może z przejazdem zmieścił w 35 min. :-)

Po pracy bez większego gięcia pod molo na Pogorii 3. Nie spotykam znajomych więc objeżdżam P3 od strony Łęknic i przed przystanią odbijam na Pogorię 4. Śmiga mnie króliczek. Trochę go gonię ale szybki skubaniec i na dodatek na dużych kołach. Raz go doganiam ale na stojąco rozpędza się powyżej 35km/h i mu odpuszczam. Dociągam do RZGW i potem już przez Preczów i Sarnów spacerowo do domu z małą odchyłką do pobliskiego ODIDO by kupić sobie litrowe lody w nagrodę za zarżnięcie kolejnego suportu. Tym razem wytrzymał jakieś 4,6 tys. km mojego "chomikowania" :-/ Trochę mało ale poprzedni skończył z podobnym wynikiem. Chyba muszę się wykosztować na jakiś solidniejszy bo te po 35 zetów padają jak muchy. Mam tylko nadzieję, że mi zdążą wymienić przed wyjazdem bo inaczej będzie kanał.

Do kompletu rozsypał mi się jeszcze hamulec w Srebrnej Strzale. Zabrałem się za wymianę linek od przerzutek bo już coś kiepsko przerzucało i miałem podejrzenie, że są nadżarte zębem czasu. Przednia wisiała na 3 włóknach czyli lada moment byłby problem. Tylna miała się nieco lepiej ale mimo to ją wymieniłem tym bardziej, że połamany pancerz przy przerzutce i tak wymagał lekkiego skrócenia. Potem zabrałem się za linkę od tylnego hamulca. Niestety śruba mocująca linkę dokręcona na amen. Zniszczyłem łebek a nie drgnęła nawet o włos. Próbowałem rozwiercić ale nie ruszyło ani o milimetr. Przyjdzie zakupić nowy hamulec na tył. I w związku z tym mój jutrzejszy udział w wyjeździe na inscenizację bitwy stoi pod znakiem zapytania. Jeśli dojadę na 10:00 do serwisu nie zabijając się przy braku tylnego hamulca, i uda się kupić i zamontować na czas brakujący mechanizm, to jadę. Jak nie, to powrót. Coś pechowy dziś dzień dla moich rowerków :-(


Kategoria Praca, LinkaP, Serwis, LinkaH

DPDS

Środa, 14 maja 2014 | dodano: 14.05.2014

+8 na termometrze ale odczuwalnie mniej. Wiaterek dziś z kierunku głównie północnego więc ani nie przeszkadzał, ani nie pomagał. Jeno chłodził. Po jakichś dwóch kilometrach pojawiły się pierwsze kropelki deszczu. Mniej więcej do Zielonej opad był raczej symboliczny. Rozkręcił się dopiero trochę od centrum Dąbrowy Górniczej ale nim dotarłem do celu nie udało mu się jednak osiągnąć poziomu, który prowadziłby do przemoczenia. Skusiłem się dziś na skorzystanie ze "ścieżki rowerowej" przy Braci Mieroszewskich i oczywiście z tej okazji nie mogło się obyć bez kwiatka. Jakaś "królewna" wyjeżdżała z osiedla "cienkim" zupełnie nie zwracając uwagi na fakt, że ma ścieżkę rowerową po drodze. Zaczęła się rozglądać na boki jak już mi zajechała drogę. Innymi słowy kolejny raz się potwierdziło to, że jest grupa kierowców, która ma w dupie ścieżki rowerowe i ich użytkowników i jak sami nie będziemy o siebie dbać to na tych ścieżkach polegniemy. Następny raz jadę asfaltem.


Po pracy ruszam bez zaginania do domu. Na Mecu pojawiają się pierwsze kropelki i towarzyszą mi przez Środulę, Stary Będzin aż do Syberki i dalej do Zamkowego. Na ścieżce do Grodźca już powoli zanikają. Na szczęście opad był z kategorii niegroźnych i dojeżdżam do domu (przez Gródków i z zawinięciem do wsiowego Lewiatana) praktycznie suchy. A zapowiadało się naprawdę wrednie bo o koło 12:00 w Sosnowcu padał silny deszcz z gradem i minę wtedy miałem dość niewyraźną :-/ Na szczęście stopniało, spłynęło i wyschło. Temperatura jednak słabiutka i podobnie jak rano powrót w pełnych rękawiczkach i czapce. Jak na maj to pogoda wysoce rozczarowująca. Zastanawiam się, patrząc na wykresy z ICM-u, czy jutro będzie szansa pokręcić na rowerku do pracy. Wydaj się, że będzie ok ale jak zwykle poranny ogląd widoku za oknem zadecyduje.

W trakcie powrotu, i trochę też w trakcie jazdy do pracy, tylne kółeczko jakoś dziwnie "tańczyło". Na powrocie przy podjazdach przyglądałem się jak pracuje pod obciążeniem i nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że się nieco gnie. W domu przyjrzałem się bliżej sprawie i okazało się, że jest walnięta szprycha. Nie pozostało nic innego jak tylko zabrać się za serwis. Po zdjęciu kasety i tarczy ujawniła się jeszcze jedna pęknięta szprycha. To tłumaczyło dziwne wrażenie z jazdy. Wymiana, centrowanie na czuja i mam nadzieję, że będzie lepiej. Jeśli pogoda się rano nie rozsypie i pojadę rowerkiem to będzie test bojowy.


Kategoria Praca, Serwis, Szprycha

DPSOD

  • DST 44.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 18.86km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 marca 2014 | dodano: 17.03.2014

+6 na starcie i dość mocny wiatr z zachodu. Jezdnie mokre. Bez deszczu. Wyjeżdżam nieco obsunięty w czasie ale liczę na pomoc owego wiatru i się nie przeliczam. Ładnie pcha w plecy i do Dąbrowy Górniczej średnia w okolicach 26km/h. Dopiero od centrum, gdzie zaczynam podjazdy, prędkość spada bo dziś na Srebrnej strzale, która to ranna jest już w napęd, i którą dziś mam zamiar odstawić do serwisu na operację wymiany tegoż plus kilka innych drobiazgów. Zjeżdżając z Mortimera w stronę centrum Zagórza widzę rozlewisko na całej szerokości jezdni (inne omijam wcześniej na Robotniczej przy rozgrzebanej kanalizacji). Przerzucam się na ścieżkę rowerową by to objechać ale i tu przeszkoda. W poprzek leży zwalone drzewko. Przedzieram się jednak bez problemu i kawałek jadę jeszcze ścieżką by wypróbować obniżone krawężniki. Może nie wygląda to zbyt dobrze ale różnica jest ogromna. Da się dość gładko przejechać. Końcówka już znów asfaltem. Na miejscu o czasie czyli wiaterek zdał egzamin. Niestety jeśli nie przestanie wiać z tego kierunku, to powrót będzie morderczy.

W trakcie pracy zwalniam się na godzinkę i odstawiam Strzałę do serwisu na zaplanowaną akcję serwisową. Po pracy zbiorkomem po odbiór rowerka. Strzała po udanym przeszczepie napędu (korba, wolnobieg i łańcuch) oraz kilku drobiazgach (klocki hamulcowe na tyle, kółeczka w przerzutce) chodzi jak zegarek. Oczywiście trzeba choć troszkę napęd objeździć żeby się dobrze kręcił. W związku z tym spod serwisu ruszam na Syberkę i dalej objeżdżam M1 od północy i kieruję się na Czeladź. Dalej przeskakuję czerwonym szlakiem przez Brynicę do Przełajki i przez Wojkowice i Strzyżowice wracam do domu. Powrót w nieco ślimaczym tempie. Trochę po części z powodu dość silnego wiatru, a trochę z powodu lekkiego znużenia.


Kategoria Praca, Serwis

DPOD

  • DST 54.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 22.19km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 lutego 2014 | dodano: 26.02.2014

Zdecydowane -3 na termometrze. Już całkiem niezła widoczność o 6:00. Start 8 min później czyli nie ma za bardzo wielkiego pola manewru. Ruszam do Będzina. Na nerce odbijam na Dąbrowę Górniczą. Tym razem nie jadę do centrum tylko przy Hubertusie odbijam w prawo i rzeźbię na Mydlice i stamtąd dopiero do pracy. W miarę spokojna jazda. Podawalność nóg dziś słabsza. Zaczynają się też jakieś dziwne przeskoki łańcucha przy ruszaniu. Na miejscu przyglądnąłem się napędowi i okazuje się, że piątka na tyle dosyć mocno wypiłowana choć akurat na niej wszystko ładnie się kręci. Dwójka na korbie też już nieco wyżarta. Wydawało mi się, że niedawno napęd wymieniałem na Strzale, że jakoś tak na jesieni. Przepatrzyłem wpisy na BS i owszem, wymieniałem napęd w Strzale na jesieni. W 2012 roku. Od tego czasu prawie 4k km zrobiła czyli problemy z napędem nie powinny dziwić. Pozostaje dorżnąć pozostałe przełożenia i łańcuch i oddać sprzęt do serwisu. Jakiś miesiąc max. Może nawet mniej.

Po pracy standardem pod molo na Pogorii 3. Bieżnią na Piekło i asfaltem dookoła Pogori 4 aż do Wojkowic Kościelnych. Kawałek jakaś wrotkarka się za mną ciągnęła i trzeba przyznać, że nawet dość żwawo. Odpadła dopiero przy jakichś 30km/h :-p Z Wojkowic do Przeczyc i dalej Toporowice, Dąbie, Brzękowice i Goląsza (obie Dolne), Strzyżowice i dom. Trochę wiało ale słoneczko było całkiem przyjemne i w sumie jechało się całkiem żwawo. Na Pogoriach robi się coraz bardziej gęsto. Trzeba będzie inny wariant powrotny wdrożyć do użycia. Trochę szkoda bo tamtędy jest dość spokojnie.

Błękitny Rumak doczekał się interwencji przy kapciu. Na tyle ląduje nowiutka oponka, która czekała już jakiś czas na okoliczność przebicia dętki by zastąpić starą już wyślizganą.


Kategoria Praca, Serwis

DPODZ

Środa, 19 lutego 2014 | dodano: 19.02.2014

+3 na starcie. Ruszam 6:04 czyli lekko po czasie jednak udaje się podciągnąć za "107" przez jeden przystanek i wbić w bezpieczne ramy czasowe. W Będzinie po upgradzie śniadania mam zapas czasu więc znów decyduję się jechać przez centrum Dąbrowy Górniczej. Na miejscu o czasie i bez przygód. Warunki do jazdy coraz lepsze. Dziś wziąłem koszulkę z krótkim rękawem bo po pracy pewnie będzie dużo cieplej i w polarowej bluzie bym się zagotował. Zresztą już dziś rano mogłem ją śmiało założyć zamiast polara bo momentami było mi zdecydowanie za ciepło.


W ciągu dnia nieco popadało i powrót niestety mokrymi drogami. Jakoś miałem kryzys kręcenia i powrotna prędkość znacznie niższa niż rano. Nieco pozaginałem trasę przemykając obok Plejady, Domu Złego Ghostów, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Od kilku dni użerałem się z tylną przerzutką. Na kierunku od 1 do 8 zmiana biegów odbywała się sprawnie ale odwrotnie musiałem manetkę nieco przeciągnąć, by przerzuciło. Domino ostatnio postawił diagnozę, że coś nie tak z linką. Miał człowiek rację. Jak przyjechałem do domu, zacząłem majstrować i testować i przy tej okazji linka w końcu się urwała. Wychodzi na to, że fartem dojechałem do pracy i wróciłem. Nie pozostało nic innego jak tylko dokonać wymiany. Że musiałem jeszcze zrobić kurs do wsiowego Lewiatana od razu też odbył się test drobnej naprawy. Wszystko działa bezbłędnie. Jeszcze muszę zerknąć na przedni hamulec bo podejrzanie piszczy. Jakby coś delikatnie tarło.


Kategoria Serwis, Praca, LinkaP

DPSND

Czwartek, 9 stycznia 2014 | dodano: 09.01.2014

+4. Drogi mokre. Miejscami drobne zamglenia. Zdecydowanie wiatr. Na szczęście dla mnie sprzyjający. Powrót będzie oporny. Jednak dojazd przebiegł dość sprawnie pomimo spóźnionego startu (6:07). Dziś przez Dąbrowę Górniczą.

Po pracy na początek pod ścianę płaczu w Dąbrowie Górniczej. Potem przez Mydlice i Warpie do serwisu w Będzinie. Tam odbieram kółko od Srebrnej Strzały. Wymieniona ośka. Jak podejrzewałem, złamana. Przy okazji lekkie poprawienie centrowania. Pamiętam, że raz mi się gdzieś przytrafiło wpaść po ciemku tylnym kołem w dziurę mając na bagażniku pełne sakwy.
Powrót przez Łagiszę i Gródków. Trochę dziwny mi się teraz ten wyjazd z Będzina do Łagiszy wydaje od kiedy nie ma nad nim wiaduktu kolejowego. Ten w stronę Grodźca też pewnie niedługo zniknie. Zmiany, zmiany, zmiany... Pytanie tylko, czy na lepsze?
Od świateł przy Gródkowie nieco zmagań z zimnym wiatrem. Choć generalnie raczej ciepło. W sumie całkiem przyjemne jeżdżenie dziś wyszło.


Kategoria Praca, Serwis, Ośka

DPSOND

Poniedziałek, 16 grudnia 2013 | dodano: 16.12.2013

Poniedziałek zaczął się pod górkę od niewyspania. Na termometrze +3. Drogi mokre. Wiaterek momentami zauważalny ale niezbyt przeszkadzający. Schodzę do garażu a tam Srebrna Strzała z kapciem na tyle. Czasu wąsko na serwis więc zwracam się ku Błękitnemu Rumakowi. Ten jest ok ale trzeba nieco amora przetrzeć i nasmarować oraz coś tam dać na łańcuch. Czas ucieka. Nim wystartowałem zrobiła się 6:15. Żeby jeszcze mieć szanse na przyzwoite spóźnienie jadę dziś przez Będzin. Wszystko toczy się pięknie ładnie aż do wiaduktu na granicy Łagiszy i Będzina. Czerwone światełko, czekające samochody. Coś mi w obrazku nie pasuje. Chwilę zajmuje trybienie nim dostrzegam brak owego wiaduktu. Przez chwilę myślałem, że kontrola trzeźwości. Cały plan nadgonienia bierze w łeb. Obsuwa pogłębia się jeszcze przy zakupie upgrade-u do śniadania. Od Stadionu już jadę sobie spokojnie bo i tak się spóźnię zauważalnie. Na szczęście reszta drogi bez niespodzianek.

W pracy na szybko wymieniam klocki w tylnym hamulcu. Dziś jak przyhamowałem na skrzyżowaniu u siebie na wiosce to odgłos był taki, jakbym zarzynał metalową świnię.

Powrót standardem pod molo przy Pogorii 3. Tam trochę fot bo ujawnił się "Łysy". Niestety moja pstrykawka nie widzi tego tak jak ja. Ruszam w rundkę bieżnią ale jeszcze kilka razy się zatrzymuję by pofocić i w sumie robi się całkiem ciemno. Dokańczam pętelkę na bieżni i jadę na Zieloną. Tam chwila zaginania i potem już przez Preczów i Sarnów prosto do domu. Cieplej niby ale jednak trochę wiaterku chłodnego po drodze było.


Statyści Alfreda.


Nie tekolory... Zupełnie nie to, co oko widzi :-(


Tu prawie, prawie...

Cała galeryjka.


Kategoria Praca, Serwis, KlockiT

DPOND

Wtorek, 19 listopada 2013 | dodano: 19.11.2013

+1 na starcie. Asfalty mokre i obawiałem się, że śliskie ale test przyczepności wypadł pozytywnie. Miejscami mgły. W Będzinie z kolei przymrozki. Trawa i samochody oszronione ale jezdnie suche. Na Środuli jezdnie mokre i zauważalnie cieplej.
Start 6:06 więc był przyzwoity zapas czasowy ale tempo niezbyt wyśrubowane bardziej z powodu odczuwalnego chłodu. Poza tym spokojny dojazd.

Po pracy standardzik aż do mostu przy Realu w D. G. Dalej zakaz ruchu. No to pojechałem dalej a potem za ekranami wbiłem na remontowany pas i wróciłem. Potem jeszcze trochę zaginania po D. G. i obok Pogorii 3 i 4 do Preczowa. Stamtąd przez Sarnów do domu. Na 300m od domu prawie by mnie zgarnął jakiś jełop. Chyba moc się we mnie odezwała ;-) No bo jak inaczej bym wyczuł, że te światła co zapierdzielają z prawej nie zatrzymają się na ustąpie? Dojechałem gościa na skrzyżowaniu. Gadał przez komórkę. Mam nadzieję, że następnym razem jak nie ustąpi pierwszeństwa to spotka się z wywrotką. Ubędzie wtedy jednego idoity na drodze.

Wieczorkiem poszedłem jeszcze do rowerka sprawdzić czy przypadkiem mi się nie skończyły klocki w tylnym hamulcu u Błękitnego Rumaka. Strasznie piszczy przy hamowaniu. Jednak oględziny wykazały, że jeszcze sporo okładziny zostało więc doszedłem do wniosku, że pewnie tak musi być. Przy okazji inspekcji przyuważyłem, że mam znowu wywaloną szprychę na tylnym kole. Skoro już grzebałem to usunąłem ten drobny defekt.


Kategoria Praca, Serwis, Szprycha

DPSONZD

Poniedziałek, 28 października 2013 | dodano: 28.10.2013

+10 na starcie. Jeszcze nie jasno ale spokojnie można jechać z wyłączoną czołówką. W sumie dziś mi posłużyło to przesunięcie czasu bo miałem okazję odespać weekendowe jeżdżenie :-)
Wyruszam z niezłym zapasem czasu więc kręcę raczej spokojnie. Na wjeździe do Będzina podwójny patrol policji i dmuchanie. Nie w moim kierunku zgarniają więc jadę bez zatrzymywania. Przed nerką w Będzinie wymieniamy pozdrowienia z szarżującym w stronę Łagiszy Mariem. Przy Biedronce na dole Syberki robię 2 szybkie foto spektaklu w wykonaniu słońca i chmur.
Noibasta już musiał wystartować bo jego konserwy nie widziałem.
Od izby wytrzeźwień do Mecu wlokę się za traktorem z przyczepą pełną gałęzi. Nie ma jak wyprzedzić bo mi zza pleców ciągle wyskakują osobówki. A jak nie wyskakują to jedzie coś z przeciwka.
W sumie jednak fajny dojazd do pracy. Zadziwiające jest to, że tu koniec października a ja śmigam jeszcze w krótkich gaciach :-) Byle tak do 31 grudnia. A potem się zobaczy :-]


Tak wyglądał spektakl poranny.


Nie było mowy żeby się nie zatrzymać. Ciekawe jak będzie na powrocie :-)


Poranek zacząłem objazdem na Srebrnej Strzale ale po pracy zbiorkomem docieram do serwisu i odbieram Błękitnego Rumaka, którym nakręciłem dziś ciut więcej km-ów więc dzień idzie na jego konto.
Przerzutkę, jak się okazuje, dało się łatwo naprawić. Trzeba było tylko wiedzieć gdzie coś wydłubać i gdzie coś wcisnąć. Z tą wiedzą to bym od razu to zrobił. Ale nie ma tego złego bo i tak miałem już w planach wymianę kasety i łańcucha a jak się okazało, również wymiana suportu była konieczna bo owo jęczenie ujawnione jeszcze na Roztoczu, a potem ponownie wywołane w trakcie powrotu z Chudowa, to był głos jego agonalny. Poprzedni suport skończył w o wiele lepszej kondycji.
Tak więc nie pozostało nic innego jak po serwisie objeździć nowe "taile" :-)
Na początek na Syberkę by zrobić mały test na podjazdach. Rzutem na taśmę udaje mi się popstrykać trochę foto zachodu słońca z pozycji kładki dla pieszych z osiedla do M1. Bajkowy widok. Jutro wrzucę panoramkę.
Potem objeżdżam M1 i jadę do Czeladzi. Obok szpitala kieruję się do Wojkowic. Przy kościele (tym bliżej Grodźca) skręcam na Strzyżowice i jadę aż do końca. Skręcam na Psary i zahaczając o wsiowego Lewiatana dobijam w końcu do domu.
Bardzo fajnie się jedzie jak napęd gładko się kręci a suport nie jęczy. Dobrym testem był start ze świateł w Czeladzi na podjazd do w stronę Biedronki. Na młynkach ładnie nabieram prędkości przeskakując prędkość 30km/h na dystansie jakichś 50m :-) Co prawda jakieś 200m dalej głód tlenowy daje o sobie znać ale i tak wjeżdżam z rozpędu za przystanek.
Gdyby nie ciemności, to bym może jeszcze trochę pokręcił bo fajnie ciepło i waterek zauważalnie zelżał. Jednak znowu się zdychają akumulatory w czołówce i odechciewa mi się jeżdżenia.


Panorama zachodu słońca. Widok z kładki z Syberki do M1.


Kategoria Praca, Serwis, Suport, Łańcuch, Kaseta, PrzerzutkaT

DPS

Wtorek, 22 października 2013 | dodano: 22.10.2013

+6 na starcie. Tradycyjnie ciemno jak ... (tu sobie każdy dopowiada jak bardzo).
Dziś na rannym Rumaku czyli jazda na pół-ostrym. Ruszanie to mordęga. Podjazdy też. Na prostej idzie ładnie. Na zjazdach brakuje przełożenia. Pomimo tego jechało się nieźle. Gdybym jeszcze ruszył w oknie startowym to by było całkiem ok ale niestety dziś bardzo oporny początek. Zaczęło się od tego, że straciłem trochę czasu na upewnieniu się, że jednak zgubiłem jedno narzędzie. Pewnie przy kombinowaniu z klockami przy Strzale. Potem przy przekładaniu GPS-a i zdejmowaniu lampki ze Strzały rozleciało się zapięcie i gdzieś jedna część wsiąkła. Znów chwila straty na poszukiwaniach. Potem jeszcze kilka innych drobiazgów i w sumie wyjechałem 6:27. Zero szans na przyzwoite spóźnienie. Ruch o tej porze też już inny, gęstszy. Trochę mgieł na początku. Na prostej spod szkoły w Gródkowie do świateł wyprzedza mnie jakiś pacan na ostatnią chwilę.
Ogólnie początek dnia mało budujący.

Po pracy wracam tą samą trasą do Będzina i odstawiam rowerek do serwisu. Trochę pechowo bo od jutra gdzieś wyjeżdżają i dopiero w poniedziałek będę mógł odebrać sprzęt ale na szczęście jest sprawna Strzała więc cierpliwie poczekam.


Kategoria Praca, Serwis