Wyry - Rekonstrukcja bitwy
-
DST
117.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
06:02
-
VAVG
19.39km/h
-
VMAX
43.70km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dzień rowerowo zużyty pierwsza klasa.
Zaczęło się od tego, że pojechałem Srebrną Strzałą do serwisu na przednim tylko hamulcu. Trochę się tej jazdy obawiałem bo w Będzinie w soboty i środy odbywa się targ więc można się spodziewać kociokwiku i nut szaleństwa z dużą dozą braku wyobraźni co może skutkować konieczną nagłego hamowania. Jednak udaje się dojechać bezkolizyjnie do celu. Tam od drzwi w myślach "krzyczę" Help! Hilfe! Pomocy! a w rzeczywistości przedstawiam sprawę jak jest. Do założenia nówka hamulec + linka. Operacja odbywa się od razu i jeszcze mam czas by się zebrać i jechać na zbiórkę na wyjazd na rekonstrukcję bitwy pod Wyrami. W międzyczasie jeszcze umawiam Błękitnego Rumaka na operację w poniedziałek - przeszczep napędu i suportu oraz przegląd. Potem dzwonię do Waldka żeby na mnie nie czekali, że spotkamy się na Muchowcu. Bez problemu dostaję się tamże ze sporym zapasem czasu i od razu przyuważam Maćka, co daje mi wskazówkę gdzie zakotwiczyła reszta grupy. Gdzieżby inaczej jak nie pod parasolami. Tamże pada też pierwszy radlerek. Wsiąkł jak woda. Jak wyjeżdżałem to termometr w słońcu pokazywał +36. Musiało być niewiele mniej faktycznie. Do tego powoli zbierało się na opady. Tak więc radlerek po 20 kilku km był jak najbardziej wskazany.
Śmiechy i rozmowy trwały dość długo ale przyszło w końcu udać się na zbiórkę właściwą. Podjeżdżamy, witamy się, wpisujemy na listę i ruszamy do celu. Teraz prowadzą koledzy z Katowic. Trochę terenem, trochę asfaltami docieramy do celu. Lekko przed rozpoczęciem inscenizacji ale już za późno by zająć dobre miejsce w pierwszym rzędzie obserwatorów. Objeżdżamy pole bitwy i udaje się ustawić w końcu tak by coś było widać. Rekonstrukcja trwała około godziny. Bardzo dobrze przygotowane wydarzenie. Po obu stronach brało udział po kilkudziesięciu rekonstruktorów. Ubrani w mundury z epoki. Z replikami broni i pojazdów (po stronie niemieckiej był czołg, po polskiej tankietka i dwa działa). Widowisko znakomite. Do tego cały czas komentowane zarówno w zakresie obecnej sytuacji na polu bitwy jak i w zakresie informacji na temat zastosowanego wyposażenia czy sposobów walki. Bardzo ciekawie to wyglądało.
Kiedy inscenizacja dobiega końca idziemy obejrzeć Rosomaka i potem chwila na odżywianie.
Żegnamy koleżanki i kolegów z Katowic i ruszamy na działkę do Teresy. Tam schodzi nam gdzieś do 19:00. Znów mnóstwo żartów, ognisko, grill i inne atrakcje (głównie w płynie). Kończymy ze względu na okrążające nas chmury. Ruszamy w delikatnym pokapywaniu. Sprawnie przemieszczamy się do Katowic po drodze rozbijając na grupki. Do Muchowca ciągniemy się za kolegami z Katowic, którzy przypadkiem mieli drogę w tym samym kierunku. Na Muchowcu znów zbieramy się w grupę ale już zaczynają się rozjazdy. Zostaje Rysiek bo on z Katowic a reszta rozjeżdża się tak by jak najwygodniej dojechać do domu. W Sosnowcu kolejne pożegnania i już tylko z Dominem i panemp jedziemy słusznym tempem pod molo na Pogorii 3 i zasiadamy przy kolejnych radlerach. Na Pogorii zadziwiająco pusto. Musiało tu solidne lać skoro tak przetrzebiło ludność. Zasiadamy nie w tej co zwykle wodopojni i znów ponad 30 min. rozmowy do czasu, kiedy to zamykają lokal. Żegnam się z Dominikiem i Marcinem i solo jadę przez Zieloną, Preczów i Sarnów do domu.
Pod koniec nieco się ochłodziło i trzeba mi było nieco wolniej jechać bo powyżej 25km/h robiło się zimno. Powrót do domu przebiegł jednak sprawnie.
Wspaniale wykorzystany dzień. Nie dość, że pojeździłem w towarzystwie licznego grona rowerowych znajomych to jeszcze razem byliśmy na ciekawym wydarzeniu. Z wypadu poza zmęczeniem przywieziona fura pozytywnej energii :-)
Link do pełnej galerii
Doganiam ekipę.
Nóweczka hamulec na tyle.
Ruszamy na Wyry.
Na miejscu już spore zgromadzenie.
Polskie rezerwy przed wprowadzeniem do walki.
Bitwa się rozwija.
Niemieckie wsparcie pancerne.
Zniszczony zostaje czołg.
Rusza polskie wsparcie z tankietką.
Ewakuacja rannych.
Niemcy ustępują z pola walki.
Nieco bardziej współcześnie - Rosomak.
Nieco kontrastowe zestawienie :-)
Jedziemy do Wilkowyj. Na horyzoncie ciekawie.
U Teresy na działce wygłupom nie było końca. Trochę trudno wytłumaczyć co robią Domino z Avacsem ;-)
Kiedy ruszamy do Katowic na horyzoncie taki oto widok. Chwilę potem zaczyna pokapywać. Niegroźnie na szczęście.
Rzucam rozkaz: "Paszcze do zdjęcia"!
Potem dużo jeżdżenia w rozbiciu by w końcu zjechać się na Muchowcu.
Finisz z wynikiem jak wyżej.
Dla zainteresowanych strona wydarzenia
oraz opis na Wikipedii
Kategoria Integracja BS, Jednodniowe, Hamulec, Serwis
komentarze