limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPODZ

Środa, 19 lutego 2014 | dodano: 19.02.2014

+3 na starcie. Ruszam 6:04 czyli lekko po czasie jednak udaje się podciągnąć za "107" przez jeden przystanek i wbić w bezpieczne ramy czasowe. W Będzinie po upgradzie śniadania mam zapas czasu więc znów decyduję się jechać przez centrum Dąbrowy Górniczej. Na miejscu o czasie i bez przygód. Warunki do jazdy coraz lepsze. Dziś wziąłem koszulkę z krótkim rękawem bo po pracy pewnie będzie dużo cieplej i w polarowej bluzie bym się zagotował. Zresztą już dziś rano mogłem ją śmiało założyć zamiast polara bo momentami było mi zdecydowanie za ciepło.


W ciągu dnia nieco popadało i powrót niestety mokrymi drogami. Jakoś miałem kryzys kręcenia i powrotna prędkość znacznie niższa niż rano. Nieco pozaginałem trasę przemykając obok Plejady, Domu Złego Ghostów, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Od kilku dni użerałem się z tylną przerzutką. Na kierunku od 1 do 8 zmiana biegów odbywała się sprawnie ale odwrotnie musiałem manetkę nieco przeciągnąć, by przerzuciło. Domino ostatnio postawił diagnozę, że coś nie tak z linką. Miał człowiek rację. Jak przyjechałem do domu, zacząłem majstrować i testować i przy tej okazji linka w końcu się urwała. Wychodzi na to, że fartem dojechałem do pracy i wróciłem. Nie pozostało nic innego jak tylko dokonać wymiany. Że musiałem jeszcze zrobić kurs do wsiowego Lewiatana od razu też odbył się test drobnej naprawy. Wszystko działa bezbłędnie. Jeszcze muszę zerknąć na przedni hamulec bo podejrzanie piszczy. Jakby coś delikatnie tarło.


Kategoria Serwis, Praca, LinkaP


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!