Inne
Dystans całkowity: | 18056.00 km (w terenie 3205.00 km; 17.75%) |
Czas w ruchu: | 1011:28 |
Średnia prędkość: | 17.85 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.00 km/h |
Liczba aktywności: | 569 |
Średnio na aktywność: | 31.73 km i 1h 46m |
Więcej statystyk |
Przewietrzyć Srebrnego czyli Z
-
DST
11.00km
-
Czas
00:28
-
VAVG
23.57km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Długa przerwa w kręceniu wynikła z prac innych, tudzież lekkiej niedyspozycji, trwałaby dalej gdyby nie to, że w lodówce echo cienko piszczało a i światło dawało oznaki wycieńczenia. Tak więc zebrałem się na mały kurs do wsiowego Lewiatana. Rano ładnie słoneczko świeciło i termometr zeznawał nawet coś pod +32 ale na starcie już tyle nie było bo chmury zakryły niebo. Trochę też wiało. I jeszcze do kompletu jakieś pojedyncze kropelki usiłowały mnie wystraszyć przed startem. Nie dałem się jednak i uzbroiwszy Srebrną Strzałę w sakwy ruszyłem lekkim zagięciem przez Brzękowice, Dąbie i Malinowice do celu. Z balastem prosto do domu.
Kategoria Inne
Między dżumą a cholerą czyli wybiórczo
-
DST
20.00km
-
Teren
14.00km
-
Czas
01:27
-
VAVG
13.79km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na termometrze jakieś +15. Chmurki na niebie choć przez chwilę wydawało się, że wyjrzy słońce. Na początek oddać głos w wyborach, które, jak zwykle, nic nie zmienią. Potem można było się już oddać przyjemnościom kręcenia. Na początek objeżdżam sobie od wschodu lasek gródkowski. Potem wbijam w jego północną część, której jakoś do tej pory nie złożyło się eksplorować. Całkiem fajne ścieżki tam są i bardzo przyjemny las liściasty. Zatoczywszy kilka zawijasów wybywam w stronę Gródkowa i kręcę mniej więcej w kierunku Parciny jednak tam nie dojeżdżając. Robię zwrot w stronę Wojkowic i dalej polami do Strzyżowic. Tu krótki zjazd asfaltem i podjazd terenowy w stronę Rogoźnika. Wertepkami wybywam przy Rejonowym Zarządzie Dróg z rowerzystą na plecach. Kawałek jedziemy razem w stronę Strzyżowic. On dalej asfaltem a ja w lewo w teren i dalej pod cmentarz w Strzyżowicach. Stąd już prosto na górkę paralotniarską w Górze Siewierskiej. Robię sobie chwilę postoju na wciągnięcie krztyny paliwa i jednocześnie na podziwianie panoramy. Przyglądam się też rowerkowi. Ufajdany koszmarnie bo wczorajsze deszcze rozmiękczyły błotka. Trochę przerażało mnie czyszczenie opon. Oblepione były potwornie. Zakończywszy popas zjeżdżam do asfaltu, na którym to Rzeźnik rozpędza się sporo ponad 40km/h a błotko natychmiast zaczyna lecieć we wszystkie strony załatwiając częściowo problem czyszczenia. Jednak na finiszu i tak z pół godziny zajmuje szorowanie rowerka. Niektóre rodzaje błota trzymały się wyjątkowo zawzięcie.
Kategoria Inne
Do Lidla
-
DST
20.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:03
-
VAVG
19.05km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+10. Pochmurno. Lekko podwiewa. Zebrałem się w miarę wcześnie żeby zdążyć do Lidla tuż po otwarciu i załapać się na ciuchy rowerowe. Do celu prawie najkrótszą drogą omijając targ przez lasek grodziecki i Zamkowe. Trochę męczył mnie po drodze opad mżawkowy. Akcesoria rowerowe już nieźle oblężone ale wybór jeszcze mam spory. Najbardziej zależało mi na spodenkach na szelkach. Są trzy różne wzory kolorystyczne i wybieram po jednym z każdego w rozmiarze XL. Takie też koszulki w tej samej ilości i 2 pary rękawiczek bo obecne już trochę zdarte. Jeszcze rzuciłem okiem na plecaki ale nie takiego szukam jak były dostępne więc dorzuciwszy trochę spożywki do zakupów wybywam w drogę powrotną. Tym razem przez okolice targu. Ruch tam potworny i trzeba uważać żeby nie trafić pod koła. W Łagiszy już spokojnie. Potem znów trochę ruchu na odcinku od świateł w Sarnowie do zjazdu na Malinowice.
Kategoria Inne
Objazdem do wsiowego Lewiatana
-
DST
15.00km
-
Czas
00:39
-
VAVG
23.08km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka przez Dąbie, Chrobakowe i Malinowice. Byle tylko najkrótszą drogą nie jechać. Trasa do iutrzejszego wyścigu kolarzy amatorów już oznaczona. Ludzi na rowerach też jakby dziś więcej w okolicy.
Kategoria Inne
Na wybory i terenowo
-
DST
23.00km
-
Teren
18.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
13.27km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na termometr nie spojrzałem przed wybyciem ale wg prognoz szału termicznego nie było się co spodziewać. W użycie weszła kurtka. Reszta na krótko. Ruszam jakoś przed 11:00 na początek zagłosować. Potem wbijam na żółty szlak i od tego momentu bujam się już po wertepach. Na początek objeżdżam lasek gródkowski i przy restauracji "Pod Lwem" jadę w stronę Dorotki. Wdrapuję się zjazdem DH (częściowo podprowadzając) do drogi prowadzącej na szczyt. Pod kościołem kilka foto. Wcześniej zresztą też trochę foto porobiłem bo widoczność była nawet nienajgorsza. W ogóle dziś dużo przystanków na focenie. Z kolei podjazdy powolutku, spacerowo. Zjazdy wszędzie tyle, ile się odważyłem. Na niektórych trochę się klamek trzymałem bo bez tego od razu na budziku wyżej 50km/h się robiło. Z Dorotki zjeżdżam do skrzyżowania i skręcam na asfalt do Gródkowa ale tam nie dojeżdżam bo odbijam w lewo by wjechać na Parcinę. Stamtąd foto i zjazd połączony z eksploracjami. Wbijam na kolejne wzniesienie położone na zachód od Parciny (ktoś mi kiedyś mówił, że się to Kijowe nazywa ale jakoś nigdzie na mapach potwierdzenia nie znalazłem). Tam kręcę się po kilku ścieżkach, trochę podprowadzam i zjeżdżam w stronę Wojkowic. Tu znów terenami trochę kręcę się w stronę Strzyżowic i dalej do Rogoźnika. Potem znów wertepami wracam do Strzyżowic i przy cmentarzu kieruję się na górkę paralotniarską w Górze Siewierskiej. Tam robię kilka minut postoju połączonego z konsumpcją i podziwianiem panoramy. Widać z tego miejsca wszystkie najechane dziś przeze mnie wzniesienia. W sumie posiedziałbym dłużej ale śmietnik powiedział, że śniadanie już prawie całkiem przepalone i trzeba dosypać. Wertepkowo zjeżdżam prawie pod sam dom. Bardzo przyjemnie się dziś kręciło, niespiesznie. Trochę tylko na starcie w okolicach lasu gródkowskiego postraszyły mnie przelotne deszczyki. Po tym jak już przeczyściłem amory i się przebrałem w cywilne ciuchy spadł przelotny deszczyk. Podejrzewam, że nie ostatni dziś.
Na polach między Psarami i Gródkowem niebo z pogróżkami.
Elektrownia Łagisza. Widok z Dorotki. Zjazd DH w stronę ul. Mickiewicza.
Cementownia w Grodźcu. Widok z Dorotki.
W centrum zdjęcia czubek wieży ciśnień w Grodźcu niedaleko budynków dawnej KWK Grodziec.
Kościół pod wezwaniem Św. Doroty w Grodźcu.
Zawsze się zastanawiałem co oznacza symbol odwróconej muszelki przy oznaczeniach szlaków. Tu się doczytałem.
Dorotka z drogi wjazdowej na Parcinę.
Widok na wieżę ciśnień z Parciny. Trochę bliżej więc lepiej ją widać.
Tu mi się podjechać do końca nie udało. Przednie koło odrywało się już od ziemi pomimo zablokowanych amorów. Po prostu stromo.
Widok na Wojkowice.
Fields. Endless fields :-) Rzepaku.
Focenie tego widoku jakoś nigdy mnie nie nudzi :-) Widok spod cmentarza w Strzyżowicach (mniej więcej).
A z górki paralotniarskiej w Górze Siewierskiej było dziś widać tak.
Kolorki w słoneczku bardzo cieszyły oko.
Dystansowo szału nie ma ale za to było fajne, spokojne kręcenie z super zjazdami :-]
Kategoria Inne
Objazdem do wsiowego Lewiatana czyli Z
-
DST
28.00km
-
Czas
01:12
-
VAVG
23.33km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
W końcu już nie mogłem bardziej odwlekać znienawidzonego momentu tygodnia czyli zakupów. Zdechło z głodu nawet echo w lodówce. Jeszcze tylko światło trzymało się jakoś przy życiu. Że do wsiowego Lewiatana raptem kilometr to wdrożyłem mały objazd do celu bo na 1km wyciągać rower to więcej przygotowań jak jazdy. Tak więc zaczynam od podjazdu w stronę Góry Siewierskiej i dalej do Dąbia. Stąd przez Toporowice do Przeczyc i Wojkowic Kościelnych. W Wojkowicach wbijam na asfalt wzdłuż Pogorii 4 i ciągnę nim aż do Preczowa skąd standardową drogą przez Sarnów dociągam do psarskiego Lewiatana. Zakupy i jeszcze z małym zagięciem obok budowanego, kolejnego marketu przy stacji benzynowej jadę prawie prosto do domu. Bardzo przyjemnie się jechało choć mam wrażenie, że trochę zawiewało. Momentami słoneczko przesłonięte było chmurami. Bez upałów. Po drodze spotkałem całkiem sporo rowerzystów zarówno tych pro na szosach jak i tatusiów z pociechami w foteliku czy na holu.
Kategoria Inne
Terenowo okolica
-
DST
39.00km
-
Teren
29.00km
-
Czas
02:39
-
VAVG
14.72km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano na termometrze było nawet zawrotne +7. Potem chyba jednak nieco chłodniej bo słoneczko zniknęło za dywanem chmur. Ruszam dość późno bo w okolicach 14:00. Dziś w planie spokojne terenowe kręcenie. Na początek górka paralotniarska w Górze Siewierskiej. Stamtąd w stronę cmentarza w Strzyżowicach i przeciąwszy asfalt terenem w stronę drogi do Rogoźnika. Niąże kilkaset metrów i odbicie w lewo w teren, który prowadzi mnie do Wojkowic. Tu kawałek asfaltem dość nierównym ale nie policzyłem go za teren ;-) Potem kręciłem się znanymi i nowymi ścieżkami pomiędzy Wojkowicami i Rogoźnikiem by ostatecznie przez tamę na zbiorniku ruszyć w stronę lasów przy Kozłowej Górze. Tam troszkę szybsza jazda bo teren bardziej płaski. Dorobiłem się też jednego deptanego odcinka bo powtórzyłem któryś raz z kolei błąd skręcenia w ścieżkę za punktem czerpania wody. Ze 2-3 razy tam jechałem ale znów zapomniałem, że nie da się z tego szlaku zjechać nigdzie w prawo. Ścieżka nieubłaganie prowadzi na wschód a ja chciałem koniecznie na południe. Skończyło się przedzieraniem przez krzaki. Na szczęście krótki odcinek. Potem już droga prosta jak drut. Wracam do Rogoźnika. Zachodnim brzegiem odcinkiem terenowym jadę w stronę Góry Siewierskiej gdzie ostatecznie porzucam teren. Stamtąd już droga prosta do domu i większość na zjeździe. W domu jeszcze tylko mycie rowerka i smarowanie amorków. Średnia nie wyszła dziś oszałamiająca ale i nie miała taka być. Kręcenie relaksacyjne. Poza tym na zjazdach nieco się hamowałem. Niedawne zawirowania pogody sprawiły, że gruntówki miejscami dość śliskie. Na kilku zjazdach czułem jak mi tył tańczy. Miejscami nawet były odcinki gdzie jazda była niemal w drifcie.
Dzisiejsza traska.
Widoczek z górki paralotniarskiej w Górze Siewierskiej. Nieco szarawo bez słoneczka. Ale widoczek niezmiennie zajmujący. Zwłaszcza na żywo.
Nieco dalej elektrownia Łagisza na max. zbliżeniu optycznym.
Zakład Karny w Wojkowicach od zadniej strony.
Leśny łącznik Wymysłów-Ossy.
Rowerek po 20km.
Kościół w Sączowie. Max zoom optyczny.
"Bober" tu był.
Nie sądziłem, że te zwierzątka tak blisko domu mogę mieć. Ale na żywo nie widziałem żadnego.
Nie zdecydowałem się próbować tego brodu :-) Na szczęście nie był on na mojej trasie.
Jak się ma sklerozę to przychodzi czasem powalczyć i w takich warunkach.
Wyszło na liczniku tyle.
Kategoria Inne
66 % Terenu
-
DST
35.00km
-
Teren
23.00km
-
Czas
02:12
-
VAVG
15.91km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś małe kółeczko z zamysłem maksymalnego jeżdżenia w terenie. Plan wykonany na około 66%. Kółeczko jeszcze do poprawienia tak by zwiększyć % terenu. Nic oczywiście nie zaszkodzi jeśli też nieco uda mi się je wyciągnąć. Innymi słowy jest temat do dalszego opracowywania :-)
Start dziś zdrowo po 12:00 przy +14 na termometrze. Bardzo przyjemne warunki. Pierwszy teren już po niecałym kilometrze (albo dopiero). Kierunek Wojkowice. Tu jest do poprawienia kawałek. Mam pewnego plana i może uda się sprawę lepiej rozegrać. Z Wojkowic przebijam się terenem do Rogoźnika. Tu są bardzo fajne pagórki ze zjazdami i podjazdami, na których mam okazję przećwiczyć fulla :-] Idzie jak prawdziwy Rzeźnik. Na niektórych zjazdach nawet kuszę się o dokręcanie, co na Błękitnym groziło katastrofą. "Miętka" rama, to jednak "miętka" rama. Bierze na siebie takie rzeczy, na których hardtail staje albo w najlepszym razie mocno rzuca. Jednak będę musiał nieco popracować nad podjazdami bo na finiszu coś mnie nogi nieco bolały. Znaczy się za dużo uczucia musiałem wkładać w kręcenie.
W Rogoźniku również trochę asfaltu ale też i dużo zjazdów. Na koniec przez tamę na zbiorniku wbijam w teren wzdłuż jeziorka i ciągnę nim aż do Twardowic. Tu znów kawałek asfaltu by wbić w teren, który ostatecznie doprowadza mnie do Dąbia. Po drodze płoszę zwierzynę łowną. Ostatnio to dość częste. Podejrzewam, że mogła to być nawet ta sama ekipa sarenek co kilka dni temu na Warężynie się przede mną zwijała. W Dąbiu znów kawałek asfaltu nim dotarłem do terenu, który zaprowadził mnie do Dąbia-Chrobakowego gdzie ponownie doświadczam asfaltu. Tu terenem przebijam się do Malinowic i asfaltem obok szklarni, które to zimą produkowały kosmiczną łunę na niebie, docieram do terenu prowadzącego mnie do lasku za Urzędem Gminy Psary. Stąd obok restauracji "Przy Kominku" wbijam na szlak czarny w stronę lasu gródkowskiego i porzucam go odbijając na zachód w stronę Psar. Tu jeszcze badam mały skrót i ostatecznie wybywam na asfalt niedaleko wsiowego Lewiatana dociągając nim do domu. Miałem plan nieco dalej zajechać ale po jakichś 30km odezwał się śmietnik z info, że rezerwy się kończą i czas zawijać po paliwo. Dzionek jednak bardzo przyjemny. Wertepki są o tyle fajne, że mało na nich ludzi co ma swój urok.
Pierwszy podjazd.
Niby szaro, niby buro a jednak w słoneczku i takie okoliczności przyrody mają swój urok.
Rzeźnik wygrzewający się na słoneczku pod brzózkami ;-)
Rogoźnik w dole czyli będzie zjazd :-]
Jak to się zazieleni to ścieżkę znajdą tylko wtajemniczeni ;-)
Ujście jakowegoś cieku wodnego do zbiornika Rogoźnik. Taka mała panoramka.
Rzeźnik ponownie leniwie wygrzewa się na słoneczku. Tym razem w drodze do Twardowic.
Gdzieś w drodze do Dąbia ponownie płoszę zwierzynę.
Tu był fajny zjazd :-)
A i tu niezły. Nimże wybyłem obok szkoły w Dąbiu.
Producenci kosmicznej łuny na zimowym niebie.
Wynik za dzień.
Kategoria Inne
Głównie profanacja.
-
DST
57.00km
-
Czas
02:34
-
VAVG
22.21km/h
-
VMAX
51.40km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy dystans idzie na konto Rzeźnika ale końcówka była na Srebrnej Strzale. Zaczęło się od rundki do serwisu po błotnik na tył. Dziś ciepło więc podejrzewałem, że śniegi i lody będą topnieć ekspresowo. Topniały nie bardzo ekspresowo ale jednak. I były miejsca, gdzie przyszło przebić się przez mocno zalane jezdnie. Zainstalowany błotniczek ochronił mi zadek przed zmoczeniem. Z serwisu ciągnę do centrum Dąbrowy Górniczej i stamtąd na molo. Tu już drugi raz poprawiam błotnik bo był nieco za nisko opuszczony i jak zadziałał tylny amortyzator na większych wybojach, to opona tarła o plastik. Bieżnią jadę w stronę Łęknic (ten kawałek dużo mniej oblodzony) i potem na wysokości Pogorii 2 przerzucam się na asfalt do Antoniowa. Stamtąd przez Ujejsce do Siewierza. Na rynku przysiadam w słoneczku uzupełnić nieco zasilanie i cyknąć ze 2-3 foto rowerka. Potem wbijam na "78" w stronę Tarnowskich Gór i jadę nią aż do Przeczyc gdzie odbijam na równoległą drogę po prawej stronie. Tąże dociągam do Mierzęcic i Nowej Wsi. Zwalczam podjazd w Nowej Wsi i dalej przez Twardowice dobijam do Góry Siewierskiej. Tu już tylko zjazd przez Strzyżowice do domu. Chwila oddechu, przekładka kokpitu na Srebrną Strzałę, do tego jeszcze duże sakwy i małe zagięcie do wsiowego Lewiatana.
Wrażenia z dzisiejszej jazdy baaaardzo pozytywne :-) Przede wszystkim to, że jest pod zadkiem amortyzacja pozwala mało przejmować się, powiedzmy oględnie, "niedoskonałościami polskich jezdni" ;-) Co z kolei daje możliwość nieustannego kręcenia czyli utrzymywania prędkości. Przypadku hardtail-a w pewnych momentach trzeba zadek podnieść i nie da się już kręcić tak efektywnie, czasem zaś w ogóle. Traci się prędkość i trzeba chwilki czasu by ją ponownie osiągnąć. Na full-u nie miałem tego typu problemów. Równe, jednostajne kręcenie niemal ze stałą kadencją i dzięki temu wrażenie jest takie jakby się cały czas jechało z maksymalną dla danego odcinka prędkością. I to bez napinania się. Nawet pod wiatr było łatwiej co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Może to tylko takie moje subiektywne odczucie ale tak tą jazdę odbierałem.
Przesiadka potem na "sztywniaka" to był niezły przeskok. Z 30 na 21 biegów. O wiele twardsze przełożenia. Do tego węższa kierownica. Różnica kolosalna. Niestety w przypadku użycia sakw chyba nie ma innej opcji. No może jeszcze przyczepka ewentualnie... Zresztą i tak rozważam ten element jako kolejny zakup bo jak z fullem będę chciał gdzieś dalej pociągnąć to to jest jedyna opcja by zabrać większy balast. Ale to jeszcze nie teraz.
Kategoria Inne
Profanacja na Czarnym Rzeźniku
-
DST
22.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:03
-
VAVG
20.95km/h
-
VMAX
51.40km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj miałem już odebrać nowego rumaka ale się nie poskładało i wyszło odbieranie dzisiaj. Do pracy i z pracy do serwisu zbiorkomem. W serwisie ostatnie ustawienia i dowieszanie tego czego w standardzie nie ma a w trasie się przydaje (koszyczek na bidon, światełka, podsiodłówka z dętką, pompka). A potem to, co tygrysy lubią najbardziej czyli kręcenie :-) Ruszam przez Zamkowe do lasku grodzieckiego ale rezygnuję z przebijania się przez teren bo tam ciągle zlodowaciały i topniejący śniego. Ufajd murowany a trochę szkoda nowego sprzętu. Tak więc rozpoczynam profanację czyli pomykanie full-em po asfaltach. Przez Grodziec kręcę do Wojkowic i przy Netto wbijam w klinkierek do Rogoźnika. Stamtąd do tamy na zbiorniku gdzie czynię drugie foto rowerka (pierwsze obok Urzędu Gminy w Bobrownikach), i wzdłuż wody jadę asfaltem, który okazuje się być na całej długości pokryty lodowaciejącym śniegiem z wyjeżdżonymi koleinami. Zakwalifikowałem ten kawałek jako teren bo rzucało zadkiem jak diabli. Jeszcze nie mam wyczucia na ile mogę sobie na full-u w takich warunkach pozwolić a w ciemnościach jakoś nie miałem zacięcia do testów. Wydostawszy się na krawędzi Siemoni na drogę 913 skręcam w stronę cmentarza w Strzyżowicach i potem już tylko zjazd do domu. Tu mi się udaje zrobić max prędkość dnia dzisiejszego. Generalnie jeszcze muszę dowiesić błotnik na tył bo mi nieco zadek zmoczyło tym co z koła leci. Średnio przyjemne uczucie zwłaszcza w zimie.
On ci to, Scott Spark 750 w rozmiarze "L" przezwany imieniem Czarny Rzeźnik :-)
Drugie foto w Rogoźniku.
Pierwsze kilometry Czarnego Rzeźnika.
Kategoria Inne