limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Praca

Dystans całkowity:104945.00 km (w terenie 6127.00 km; 5.84%)
Czas w ruchu:5447:51
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Liczba aktywności:2643
Średnio na aktywność:39.72 km i 2h 03m
Więcej statystyk

ZDPND

Wtorek, 19 maja 2020 | dodano: 19.05.2020

O niewczesnym poranku minimalnie wygięte kółeczko do wsiowego budowlanego. Już we wdzianku "na krótko".


Zwalczywszy planowane na poranek i przedpołudnie roboty zbieram się do pracy. Trochę mam niedoczas i ostatecznie wytaczam się o 13:45. Nie ma wyboru, trzeba cisnąć.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Dziś pomaga wiaterek i temperatura. Nogi podają rewelacyjnie pomimo tego, że nie zdążyłem wciągnąć obiadu i obawiałem się odcięcia gdzieś po drodze. Nie przyszło, na szczęście.
Na mecie mam minutę obsuwy, co jest całkiem niezłym wynikiem.



W ciągu dnia, a właściwie wieczora, a precyzyjniej to około 18:00 niebo zaciągnęło się chmurami. Na windy.com sprawdzam czy widać jakieś opady ciągnące z wiatrem, ale nie. Czyli jest szansa, że wrócę na sucho.
Wybywam mniej więcej jak zwykle o tej porze, czyli 19:40, i toczę się w drogę powrotną sporo po swoich śladach.
Na początek na Mortimer. Potem przez Reden pod Most Ucieczki i na Zieloną. Z parku na czarny szlak do Łagiszy i dalej terenem wzdłuż torów na Stachowe. Tym razem nie jadę pod magazyny tylko przez pola w stronę przejazdu kolejowego w Gródkowie. W ostatniej chwili jednak odpuszczam ten kierunek i najkrótszą drogą ciągnę pod DINO i zawijam jeszcze ku Lewiatanowi. Dopiero stamtąd już grzecznie prosto do domu.
Formalnie kończę po zachodzie słońca. Gdyby nie chmury to byłoby jeszcze całkiem jasno, a tak to noc robi się bardzo szybko.
Powrót początkowo niespieszny i spokojny gdzieś po drodze mi się rozpędził i finisz raczej dynamiczny.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 40.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 20.51km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 maja 2020 | dodano: 18.05.2020

Słaba noc ale udało się zebrać sprawnie. Wytaczam się o 6:07.
Termicznie jest tak, że zdecydowanie długie spodnie. Ale górę można na lekko. Raczej nie wieje, widać trochę wilgoci w powietrzu, jest słonecznie.
Trasa standardowa przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górnicza. Spokojnie, bez sensacji, nieszczególnie spiesznie.
Na mecie z zapasem 5 min.


Powrót znów większości po własnych śladach ale za to w krótkich gaciach :-) Cieplej choć jeszcze nie upalnie. Trochę też wiało przeszkadzająco więc tempo niespieszne.
Kręcę początek do Mortimeru, potem na Reden, Łęknice i do przejazdu między Pogoriami. Kawałek znów po swoich śladach przez Preczów do świateł w Sarnowie i tam ucieczka w teren, którym kręcę do Strzyżowic, zaginam przez Kasztanową i wykańczam znów po swoich śladach.
Niespiesznie, spokojnie, przyjemnie.


Kategoria Praca

DPOD

Piątek, 15 maja 2020 | dodano: 15.05.2020

Start dziś kapkę sprawniejszy. Na kołach jestem o 6:05.
Warunki lepsze od wczorajszych choć szału nie ma. Jest sporo wilgoci w powietrzu i słońce ledwo się przebija. Nie wieje. Termicznie tak, że trzeba zastosować wdzianko "na długo".
Trasę kręcę taką jak wczoraj czyli Sarnów, Preczów i Dąbrowa Górnicza.
Spokojnie, przyjemnie. Na mecie równo o 7:00.


Powrót ze spontanicznym zagięciem. Początek ruszam jak ostatnimi czasy bardzo często, po własnych śladach. Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami. Przed odbiciem na Preczów tak sobie pomyślałem, że dorzucę kilka km i zahaczę o Ratanice. Jak już się zbliżałem do zjazdu na Ratanice, to mi się pomyślało, że skoro tak dobrze się Mamut toczy, to co mu będę przeszkadzał. I pokręciłem dalej. Zjechałem z bieżni P4 przy Kamieniu Ornitologa i przez Kuźnicę Piaskową pokręciłem do Warężyna i dalej na Dąbie. Przez Dąbie-Chrobakowe do Malinowic, terenem do Strzyżowic i zjazd do domu. Tu jeszcze małe dogięcie do pełnego kilometra.
Przyjemnie, niespiesznie. Warunki takie, że wiatr z południa. Na szczęście miałem go bardzo rzadko w twarz. Pochmurno, choć jak dojechałem do domu to słoneczko wyjrzało nieśmiało. Termicznie tak, że nie było powodu zmieniać zestawu porannego.


Kategoria Praca

DPD

Czwartek, 14 maja 2020 | dodano: 14.05.2020

Prognozy się sprawdziły i dziś dojazd do pracy "na mokro". W ruch idzie zestaw gumowy. Zanim się w niego zamotałem, wytoczyłem rower i pozamykałem, co było do pozamykania, to zrobiła się 6:07.
Na zewnątrz kapanie. Nie jakieś mocne ale równe i nie zapowiadające się na zanikające. Do tego wiatr chyba głównie z północy
Trasa najkrótsza odpada bo "913" zryta i przy obecności wody to bym się tam bujał dłużej niż na wariancie asfaltowym przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą
Pogoda i wczesna pora powymiatały ludzi. Tak pusto dawno nie miałem po drodze. Nawet samochodów mniej niż zwykle.
Sam przejazd bez sensacji ale jakiś taki wymęczony. Na mecie mam obsuwę 4 min.


Powrót w tempie niespecjalnie spiesznym w o wiele lepszych warunkach niż dojazd. Jest generalnie sucho, pochmurno, nie za ciepło ale ogólnie przyjemnie.
Kręcę częściowo po własnych śladach. Prawie jak wczoraj. Różnica taka, że zamiast na Stachowe, z czarnego szlaku skręcam do Sarnowa i jadę na światła. Cel pośredni - piekarnie. Potem grzecznie, bez gięcia do domu.
Spokojnie, przyjemnie.


Kategoria Praca

DPND

Środa, 13 maja 2020 | dodano: 13.05.2020

Zbieram się o czasie na koła i ruszam o 13:30. Od samego początku czuję, że jazda będzie oporna. Po części z powodu zauważalnego wiaterku z kierunku przeciwnego, po części z powodu na przymulenie. Nie mogę się przyzwyczaić do ciągłych zmian godzin pracy.
Trasa jak wczoraj czyli terenem do świateł na "86" i potem standard przez Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Zupełnie nie mam chęci do utrzymywania jakiegoś istotnego tempa. Byle się dotoczyć. Na miejscu jestem ze stratą 2 min. To i tak lepiej, niż zakładałem. Może powrót będzie lepszy. Choć finisz może być na mokro :-/



Powrót uszedł mi na sucho, z czego się bardzo cieszę choć na tę okoliczność był on bardziej dynamiczny niż dojazd.
Trasa częściowo po własnych śladach. Początek do Mortimeru. Potem odbicie przez Starocmentarną na Reden i pod Most Ucieczki. Przez Zieloną na czarny szlak do Łagiszy i dalej wzdłuż torów na Stachowe. Pod górkę obok DL Invest i na asfalt wracam przy stadionie. Stamtąd już prosto do domu.
Na powrocie nawet jak wiało, to zdecydowanie pomagająco albo wcale. Niebo przykryte dywanem chmur. Jechało się dobrze, spokojnie i przyjemnie.


Kategoria Praca

DPND

Wtorek, 12 maja 2020 | dodano: 12.05.2020

Dziś na popołudnie. Start o 13:32.
Jest ładne słoneczko ale odczuwalnie zimno. Wieje mniej więcej z północnego zachodu. Po wdzianiu zestawu długiego nawet przyjemnie.
Kręcę zwykłym wariantem zaczynającym się od terenu pod ośrodek zdrowia w Psarach, potem światła "86" i standard przez Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Tempo niespecjalnie spieszne, przejazd spokojny i przyjemny.
Na mecie 2 min. zapasu.


Powrót bez gięcia na kierunku Będzina czyli początek przez Mec i Środulę. Finisz przez Zamkowe, las grodziecki, las gródkowski, ul. Kolejową i od przejazdu finisz "913". Ta nieźle rozgrzebana na poboczach, z usypanymi stertami piachu, tłucznia itp. Na szczęście o tej porze ruch znikomy więc ten odcinek poszedł gładko. W ogóle po drodze raczej pustawo. Po części pewnie też z powodu chłodu. Ale przynajmniej nie wiało, nie padało i było widać trochę kolorowych chmurek o zachodzie.


Tak i się zapomniało zanotować, choć kategorię oznaczyłem, że wymieniłem klocki Mamutowi na przodzie. Stare były już zdarte niemal do blach. Założyłem nienowe ale jeszcze na tyle dobre, że ze 3k km powinny dać radę obsłużyć.


Kategoria KlockiT, Praca

DPD

Poniedziałek, 11 maja 2020 | dodano: 11.05.2020

Dziś na rano. Zbieram się dość sprawnie i wytaczam o 6:03.
Warunki bardzo przyjemne. Jeszcze nie upalnie ale decyduję się na krótkie spodenki i jest to dobry wybór, jak się okazuje na mecie. Jest ładne słoneczko, lekki wiaterek, trochę niegroźnych chmur. Przyjemnie
Z racji lekkiego zapasu czasu zaginam przez teren pod ośrodek zdrowia i dalej do świateł na "86". Potem już standard przez Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Na mecie melduję się z 2 minutami zapasu.
Po drodze zauważam nowe malowanie na Braci Mieroszewskich. Jeden pas oznaczony dla autobusów. Dla kierowców też nowość bo jeszcze niektórzy nim jadą. Ścieżka dalej w przebudowie więc na razie bujam się na tym odcinku po chodniku po przeciwnej stronie.


Na powrocie ładne lato, które szybko zmierza ku załamaniu pogody, co wieszczą coraz grubsze chmury.
Dziś zależy mi na szybkim powrocie więc trasa krótka przez Mec, Środulę do Starego Będzina i dalej przez Nerkę i Zamkowe do lasu grodzieckiego. Potem światła na "86" i za Lidlem do lasu gródkowskiego, którym opuszczam dopiero za tartakiem. Wykończenie "913" do DINO i zagięcie przy wsiowym Lewiatanie. Zawijasy od świateł w celu uniknięcia robót na "913".
Ostatecznie za szybko nie było ale za to przyjemnie i spokojnie.


Kategoria Praca

ZDPND

Piątek, 8 maja 2020 | dodano: 08.05.2020

Rano kurs po zaopatrzenie. Tym razem najkrótszą drogą zamiast standardowego wygięcia bo na "913" prace się rozpędzają i nie chciałem się pchać między maszyny.
Z Lewiatana powrót tą samą trasą.


Do pracy udaje mi się pozbierać ciut wcześniej. Ruszam o 13:25. Skoro mam w rezerwie kilka minutek to nie narzucam sobie zbyt intensywnego tempa i robię małe zagięcie przez teren ze Strzyżowic do świateł na "86" w Sarnowie. Stamtąd już standard przez Preczów i Dąbrowę Górniczą. Sprawnie, spokojnie.
Dziś pogoda znacznie lepsza. Nie pada, wieje nienajmocniej, prawie bezchmurnie. Jest na tyle ciepło, że decyduję się na wdzianko "na krótko" ale długi zestaw zabieram mimo to w plecaku. Przyda się na wieczorny powrót bo przewiduję, że będzie chłodniej. Zresztą teraz upałów nie ma. Nogi mówią, że to jeszcze nie TE ciepełka.
Na Zielonej tłumy ludzi. W tym sporo zlewających zasady maskowania i rozgrupowania. I ani jednego umundurowanego, który by o tym przypomniał. Nie żeby mi na tym zależało ale po prostu wkurza mnie jak jednych za to ścigają a większości się upiecze. I na dodatek i tak to na dłuższą metę nie ma żadnego znaczenia przy zmaganiach z Covidem.


Powrót niespecjalnie spieszny na starcie robił się coraz dynamiczniejszy im bliżej domu. Wg przewidywań wdzianko dłuższe było jak najbardziej na miejscu.
Trasa bez finezji częściowo po własnych śladach. Takoż do Mortimeru, potem odbicie na Reden i dalej na Łęknice. Ścieżka przy Zagłębia Dąbrowskiego coraz bliżej zakończenia. Całkiem fajnie zrobiony wjazd od ul. Granicznej. Tak się to powinno robić.
Bieżnią P3 przetaczam się do przejazdu na P4 i dalej do Preczowa. Potem standard przez Sarnów prosto do domu.
Spokojnie, przyjemnie. Ładny zachód słońca nad P3. Ale nie chciało mi się focić.


Kategoria Inne, Praca

DPD

Czwartek, 7 maja 2020 | dodano: 07.05.2020

Dziś dla odmiany na rano. Zbieram się sprawnie i ruszam o 6:03.
Warunki dość przyjemne. Jest słoneczko, jest sucho, nie wieje. Jedynie nie za ciepło.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą.
W sumie przyjemnie i spokojnie. Jedynie przed światłami na Alei Róż jeden kierownik wyzwolił mi wyrzut adrenaliny i "biurwę jego mać". Najpierw wyprzedza, potem zwalnia, a potem mimo zielonego stoi by za chwilę się zreflektować, że jednak skręca w prawo. I jeszcze coś tam grzebie na siedzeniu pasażera.
Na mecie ostatecznie mam 5 min. zapasu.


Wracam we wdzianku takim samym jak poranny dojazd mimo, że jest nieco cieplej. Niestety mam teraz do zwalczenia trochę wiatru, zimnego wiatru.
Powroty przez Zieloną i okolice trochę mnie znużyły więc dziś dla odmiany kierunek na Czeladź. Tamże przez ścieżkę przy Blachnickiego, górkę środulską (prace postępują), Plejadę, Pogoń.
Na wjeździe do Czeladzi dopadło mnie odcięcie. Dość spore. Kręcę noga za nogą i tak przez całe miasto, a potem jeszcze dalej przez Przełajkę. Dopiero w okolicach Orlenu wojkowickiego jakby się mi trochę poprawiło ale tempo dalej nędzne.
Na wykończeniu podjeżdżam pod stomatologów. Ku mojemu zaskoczeniu już działają czyli trzeba się umówić na wizytę. Ale już nie dziś. Chcę już tylko dotoczyć się do domu i dychnąć.


Kategoria Praca

Za chlebem +DPND

Środa, 6 maja 2020 | dodano: 06.05.2020

O nie takim już wczesnym poranku wyprawa po pieczywo.
Łamałem się już przed startem czy nie ograniczyć się do absolutnego minimum i nie wybrać najbliższej piekarni. Kiedy się wytaczałem dałem sobie czas do namysłu do skrzyżowania gdzie wybór miał paść na najbliższą, czyli w Strzyżowicach, czy na wsiową. Wiatr dawał w plecy więc zdecydowałem się jednak na wsiową. Sprawiło to też, że drobne kropelki lądowały na plecach tym samym będąc niezauważalnymi.
Przetaczam się sprawnie, przy wsparciu wiatru, pod Urząd Gminy i załatwiam zakup. Potem toczę się w stronę magazynów DL Invest i zjeżdżam do Stachowego. Na tym odcinku zaczyna się konkretniejsze kapanie, które towarzyszy mi przez resztę drogi wokół lasu gródkowskiego, ul. Kolejową, kawałek "913" i skrót obok kościoła.
"913" chyba już sobie na dłużej odpuszczę bo roboty tam nabierają tempa. Dziś np. zdzierali chodnik na odcinku od DINO do przejazdu kolejowego. Istny tor przeszkód.
Prognoza generalnie się sprawdza więc dojazd do pracy będzie raczej taki sobie.


Start do pracy znów mi się obsunął na 13:40. Tym razem przez motanie się z zakładaniem zestawu gumowego. Wszystko przez pogodę. O 13:00 zaczęło dość zamaszyście padać i do godziny mojego startu tylko nieznacznie zelżało. Nie było wyboru i trzeba było wdziać zbroję.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. W miarę zbliżania się do celu opady zanikały i więcej wody zbierałem na twarz i plecy spod własnych kół, niż z nieba. W sumie więc zestaw gumowy się przydał.
Na mecie notuję minutę obsuwy, co jest i tak niezłym wynikiem zważywszy warunki. Na plus trzeba dodać, że wiatr znów wydatnie pomagał.
Pogoda przegoniła ludność. Zielona pusta. Tylko nieliczni rowerzyści obstawiam, że dojeżdżający lub wracający z pracy. Ruch samochodowy też nie jakiś szczególny.
Skoro do tej pory prognoza ICM-u się sprawdza, to liczę na to, że i na wieczór będzie 100% zgodna. W takim przypadku udałoby mi się wrócić na sucho, z zestawem gumowym w plecaku.
Minus wilgoci w powietrzu taki, że przez szmatę źle się oddycha. Co trochę musiałem ją zsuwać z nosa i ust bo zawilgocona tamowała zbyt mocno przepływ powietrza.


Prognozy się sprawdziły. Popadało jeszcze tak około 17:00 a potem powiało i wysuszyło.
Powrót w tempie niespecjalnie spiesznym bo wiało dalej. Nie za mocno ale za to chłodnym powietrzem. Nie miałem ochoty na zmagania.
Trasa prawie taka jak wczoraj. Mała różnica przy wygięciu przez Gródków. Nie doginam przy DINO i Lewiatanie tylko prościutko do domu.
Po drodze raczej pustawo.


Kategoria Inne, Praca