limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Praca

Dystans całkowity:104945.00 km (w terenie 6127.00 km; 5.84%)
Czas w ruchu:5447:51
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Liczba aktywności:2643
Średnio na aktywność:39.72 km i 2h 03m
Więcej statystyk

DPD

Środa, 3 czerwca 2020 | dodano: 03.06.2020

Dziś miałem szczęście. Mimo gęstych mgieł udało się nie nadziać na ostry ich cień. Choć apteczkę wożę cały czas i miałbym się czym poratować w razie "W".
Start o 6:12 bo chwilę musiałem negocjować z kotem, czy zostaje w domu, czy wychodzi. Ostatecznie wyszedł.
Warunki takie, że wdziałem długie spodnie żeby dać nogom komfort pracy. Mglisto, nie za ciepło, raczej bez wiatru. W sumie jechało się dobrze.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Po drodze jedno BMW, które koniecznie musiało się wcisnąć przede mnie mimo tego, że drogę i tak blokował autobus stojący na przystanku. Potem na Mortimerze widzę lawetę, policję i odwrócony tyłem do kierunku jazdy osobowy. Ale śladów kraksy nie widzę. Ciekawe co tam się odjaśniepaniło...
Na metę zataczam się ze stratą 2 min.



Na powrocie dość przyjemne warunki. Sporo słoneczka, temperatura taka w sam raz na krótkie wdzianko. Trochę też wieje ale nie zawsze przeciwnie i na młynkach da się nawet pod wiatr sprawnie jechać.
Trasa bez większego gięcia: Mortimer, Reden, Łęknice, przejazdy między Pogoriami, Preczów i Sarnów. Na finiszu wygięcie od Lewiatana do DINO i przy kościele.
Spokojny i sprawny powrót do domu.
Jedyne co mnie zastanawia, to czy się powoli nie zaczyna napęd kończyć. Jak wrzucam na dwa najmniejsze tryby kasety to czuję przez pedały, że jakby gdzieś coś albo się przycinało, albo nie pasowało. Muszę jeszcze łańcuch obejrzeć dokładnie, może to jakieś ogniwo jest zwichrowane. Wtedy wystarczyłoby je wykuć i dać spinkę, i powinno być ok. Choć finisz napędu jest możliwy. Od ostatniego serwisu to już będzie ponad 4k km a rowerka nie oszczędzałem.


Kategoria Praca

DPODS

Wtorek, 2 czerwca 2020 | dodano: 02.06.2020

Nim wystartowałem do pracy to jeszcze wyskok do najbliższej piekarni po pieczywo. Żeby się potem nie zastanawiać po południu, czy jeszcze będzie. Chlebek, nie piekarnia ;-p Tego raptem paręset metrów.
Właściwe kręcenie dojazdowe zaczynam o 6:15, czyli w perspektywie obsuwa na mecie. Mimo to przykładam się do kręcenia. Jednak mojemu entuzjazmowi nie wtóruje pogoda. Niebo zaciągnięte chmurami, raczej chłodno. Krótkie spodenki były raczej błędem ale może na powrocie będzie lepiej. Kilka razy po drodze pokropiło trochę niegroźnie.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Jak przewidywałem, na mecie obsuwa. 4 min. Zakładałem, że może być 6 więc coś tam udało się nadgonić.



Powrót lekko gięty. Na początek wspinaczka na Mec a potem zjazd mniej więcej w stronę Makro i dalej do "Liroja Merlina". Powrót kręcę w stronę świateł na Środuli ale szybko mi się nudzi czekanie na zielone i jadę w stronę zjazdu z "94" koło "Energetyka" w Sosnowcu częściowo ścieżką wzdłuż działek, resztę asfaltem.
Przy "Energetyku" wbijam na ścieżkę do Będzina i kręcę nią do Nerki. Stamtąd przez Zamkowe, las grodziecki, światła na "86" i las gródkowski za tartak. Potem od torów do DINO "913" i wygięcie obok wsiowego Lewiatana.
Wdzianko na krótko dało radę ale jakichś upałów to nie było. W ruchu było nieźle.

W domu mały serwis. Wkurzał mnie już prawy pedał na maksa. Oba wytrzaskane i grzechotały od jakiegoś czasu ale prawy zaczął chyba już wczoraj regularnie strzelać. No nie zdzierżyłem. Przyjechałem do domu i je wymieniłem. Małe kółeczko po placu i ta błoga cisza była balsamem na uszy. Jedynie szum gnącej się pod oponą Mamuta trawy. Miodzio. Poprzednie wytrzymały sporo ponad 9k km. Mogły paść w każdej chwili.
I znów trzeba zrobić zakup zapasowych, bo te na Rzeźniku też mogą paść rychło. Jeden wymieniony po failu na początku roku.


Kategoria Praca, Pedały, Serwis

DPOD

Poniedziałek, 1 czerwca 2020 | dodano: 01.06.2020

Start umiarkowanie sprawny o 6:09.
Warunki takie, że decyduję się na lekkie buty, krótkie spodenki i lekką długą górę. Zakładam, że nie będzie zbyt komfortowo termicznie ale odbiję sobie na powrocie. Taki przynajmniej jest plan jeśli wierzyć prognozom ICM-u. Na razie słoneczko, trochę wiaterku z północy (czyli niespecjalnie pomocnego, czy też przeszkadzającego), jeszcze nieciepło.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, bez sensacji.
Na mecie z zapasem 3 min.


Na powrocie ładne lato. Ciepło tak, że wdzianko na krótko jest na miejscu. Słońce pięknie lampi. Jednak nie jest gorące bo jest też obecny wiaterek dmuchający niezbyt ciepłym powietrzem. I czasem jest z kierunku mocno przeciwnego.
Kręcę dziś powrót lekkimi objazdami w usiłowaniu załatwienia jednej sprawy. W tym celu przemieszczam się po Sosnowcu aż docieram do centrum. Jednak nie udaje mi się osiągnąć celu przejazdu więc robię odwrót przez Będzin do domu. Na finiszu trochę wyginania w okolicach rozgrzebanej "913".
Ogólnie przyjemnie się kręciło i tylko szkoda, że objazdy okazały się bezowocne :-( Może jutro się uda.


Kategoria Praca

DPDO

Piątek, 29 maja 2020 | dodano: 29.05.2020

Troszkę mi się przy piątku grzebało przed startem i ostatecznie ruszam o 6:14.
Warunki są przeciętne. Niebo zasnute chmurami ale na deszcz się nie za nosi. Wieje, mam wrażenie, że pomagająco. Termicznie chłodnawo ale do przeżycia
Kręcę trasę zwykłą przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą przykładając się do tego sumiennie. Jest szansa nadrobić obsuwę.
W Dąbrowie znów chwila niepewności co zrobi kierownik jadący od strony Będzina. Lekko przyhamowałem, żeby się nie zdziwić, gdyby tamten tego nie zrobił.
Na mecie jestem równo o 7:00.


Powrót z pracy raczej bez ociągania ale mimo to nie za spieszny bo przyszło walczyć z przeciwnym, nie za ciepłym wiatrem. Początkowo nawet było mi nieco chłodno, ale po 3-4 kilometrach sadzenia na młynkach zrobiło się ok.
Trasa powrotna bez finezji: centrum Zagórza, Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami, Preczów i Sarnów.
Potem w domu chwila przerwy na przepakowanie się, schwytanie kota do plecaka i runda do weterynarza. Terenowo, żeby nie stresować zbytnio Jego Wysokości. Powrót niemal tą samą trasą. Niestety Jego Wysokość jednak się zestresował i chyba obraził na jakiś czas. Zobaczymy jak jest, jak raczy wrócić.


Kategoria Praca, zKotem

DPD

Czwartek, 28 maja 2020 | dodano: 28.05.2020

Rozruch dość sprawny i wytaczam się o 6:05.
Warunki całkiem przyjemne, nie wieje, trochę słońca, jeszcze nie ciepło ale we wdzianku lekkim na długo, dość komfortowo.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Niespecjalnie spiesznie, spokojnie. Na mecie 2 min. zapasu.


Łudziłem się, że prognozy ICM-u się nie sprawdzą. W ciągu dnia się nieco poprawiły ale jednak deszcz z nich nie zniknął. Mimo wszystko... Do ostatniej chwili zanosiło się, że ujdzie mi na sucho powrót. Nie uszedł. Już kiedy startowałem zaczęło lekko kropić i nie przejechałem nawet pół kilometra jak już wdziewałem górę od zestawu gumowego. Wydawało się, że o wystarczy ale już na Mortimerze, u wrót Dąbrowy Górniczej, zaczęło naparzać mocniej. Dociągnąłem do Redenu niedaleko targu i tu doubierałem resztę zestawu gumowego. I tak już do końca jazdy.
Padać przestało przed Zieloną ale wszędzie była woda i leciało spod kół więc ochrona była wskazana. Do tego wiało dość zauważalnie i zestaw i temu zaradził.
Z Zielonej czarnym szlakiem kręcę do Łagiszy, potem terenem na Stachowe i podjeżdżam pod magazyny. Stamtąd na asfalt i po własnych śladach kręcę prosto do domu.
Tempo powrotne spacerowe bo gdzieś musiałem się urazić w stłuczenie z ostatniej gleby i dawało mi się ono przez całą drogę lekko we znaki. Bardziej drażniło niż bolało ale zniechęcało do żwawszego kręcenia i objazdów.


Kategoria Praca

DPD

Wtorek, 26 maja 2020 | dodano: 26.05.2020

Do końca czasu przed startem wątpliwości jak się uzbroić na dzisiejszy wyjazd. Ostatecznie zestaw gumowy podróżuje w plecaku bo nie ma na niego zapotrzebowania ale jest ryzyko, że może się przydać. Skusiłem się również na krótkie spodenki i może nie był to błąd ale na pewno bardziej komfortowo jechałoby się w długich. Skorzystam z nich na powrocie.
Startuję o 13:34. Warunki są nienajgorsze biorąc za punkt odniesienia dzień wczorajszy. Jest sporo słońca, są chmury i jest wiatr. Dość silny i niekoniecznie sprzyjający.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Na odcinku od muzeum w D. G. do centrum Zagórza nieco mnie okapało. Przy ładnym słoneczku pojawił się dość rzęsisty deszczyk. Na szczęście nie dał rady przemoczyć.
Na mecie z zapasem 4 min. Przejazd spokojny i niespecjalnie spieszny.



Na powrocie długie spodnie były wyborem w sam raz. Jest chłodniej, trochę wieje ale już nie tak jak za dnia.
Kręcę niespecjalnie spiesznie przez Mortimer i Reden na Łęknice, a stamtąd na Piekło i bieżnią P4 do Preczowa. Reszta drogi już po własnych śladach przez Sarnów do domu.
Przyjemnie, spokojnie. Nawet nie zmarzłem.


Kategoria Praca

DPD

Poniedziałek, 25 maja 2020 | dodano: 25.05.2020

Dojazd na mokro. Jak wstawałem, to za oknem było schnąco ale prognozy były takie, że ma cały dzień kapać. Raz mocniej, raz burzowo ale cały czas. Niestety chyba się sprawdzi bo nim wystartowałem zaczęło kapać. Nie jakoś mocno ale nie zapowiadało się, że przestanie. Było tej wody jednak na tyle niewiele, że nie zdecydowałem się na zestaw gumowy. Jedynie plecak dostał pokrowiec. I w sumie była to chyba dobra decyzja bo w zestawie gumowym byłbym tak samo mokry, jak mnie namoczyło na dojeździe, czyli zauważalnie ale niegroźnie.
Przed startem trochę grzebania z ogarnięciem śniadania dla kota, który był wybył przed 4:00 i nie wiadomo było, czy zdąży wrócić przed wyjściem, czy nie. W związku z tym micha w domu, micha na dworze i wytaczam się zdrowo spóźniony o 6:17.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. W niektórych miejscach korzystałem z chodników by zbierać mniej wody spod przedniego koła na twarz. Tempo "takie se".
Na mecie mam 9 min. obsuwy. Mniej więcej tyle, ile zakładałem, że może być.


Podczas pracy większość dnia kapało ale w którymś momencie zrobiło mi nadzieję, że powrót wykonam na sucho. Wyjrzało słoneczko, woda znikała... Długo to nie trwało i  przed powrotem znów pokapało, potem zelżało. Daleko jednak nie ujechałem. Ledwo do następnego przystanku, gdzie schowałem się pod wiatę w nadziei przeczekania intensywniejszego deszczu. Szybko jednak straciłem cierpliwość. Powyciągałem z plecaka zestaw gumowy, wdziałem i ruszyłem w dalszą drogę.
Przez Mortimer i Reden, aż do Mostu Ucieczki i Zielonej pada równo. Dopiero na czarnym szlaku deszcz ustaje ale za to kapie z drzew. Cały czas też bryzga spod kół.
Tempo niespieszne żeby się nie zagotować pod szczelną warstwą. Kręcę dalej terenem na Stachowe i dalej terenem w stronę DINO. Wykończenie "913", przy której trwają prace remontowe. Tym razem kanalizacja.
W domu mycie Mamuta bo strasznie oblepiony piachem. Jutro, jak podeschnie, to smarowanie łańcucha i przerzutek.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 37.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 19.30km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 maja 2020 | dodano: 22.05.2020

Dawno gleby nie miałem, to se dziś zafundowałem. Szkoda tylko, że na asfalcie...
Zbieram się tak sobie sprawnie i wytaczam o 6:12. Zmiana rumaka więc jest cień szansy nadgonić mimo tego, że warunki nieszczególnie korzystne do naginania. Jest ładne słoneczko i nie wieje ale za to temperatura pozostawia bardzo wiele do życzenia. Powiedziałbym, że max +6.
Trasę kręcę przez Sarnów, Preczów i, pechową dzisiaj, Dąbrowę Górniczą.
Pecha mam na rondzie przy Hendrixie. Tradycyjnie burak nadciągnął od strony Będzina. Obserwowałem uważnie ten kierunek bo mi jeden kierownik podejrzanie dziarsko do ronda się zbliżał. Zjeżdżając w Aleję Kościuszki miałem pierwszeństwo tylko co z tego, jak tamten miał to kompletnie gdzieś. W ostatniej chwili złapałem się za hamulce stając dęba. Potem już było to nie do opanowania i rymsnąłem na asfalt. Pozbierałem się sprawnie, choć kolano deczko szarpało, i potoczyłem się dalej. Strat widocznych nie było.
Od tego momentu jazda już kulała i nawet jak kolano przestało dawać się we znaki to nie miałem chęci do nadrabiania zaległości.
Ostatecznie na mecie mam 5 min. obsuwy. Kolano, jak podejrzewałem, lekko opuchnięte i zdarte.
Mam nadzieję, że karma dorwie gnoja i mu się odpłaci.


Powrót bez zawijasów bo jeszcze robota w planie. Najkrócej jak się dało ale żeby nie utknąć gdzieś na rozgrzebanej "913". Kolejno Mortier, Reden, Most Ucieczki, Zielona, czarny szlak do Łagiszy, Stachowe, przez pola w stronę DINO, kawałek "913" z zagięciem przez skrót obok kościoła bo na horyzoncie akurat zaczęła wymijać się koparka z traktorem. Objazdem dałem radę ją wyprzedzić.
Szybka akcja przy paczkomacie i zjazd do domu.
Termicznie lepiej niż rano ale nie na tyle, by z wdzianka coś ująć. Wiaterek słabszy, słońca mniej, więcej wysokich chmur. Nieźle ale bez rewelacji.
Przynajmniej powrót spokojny, bez ekscesów.


Kategoria Praca

DPD

Czwartek, 21 maja 2020 | dodano: 21.05.2020

Żeby w maju narzekać na zmarznięte stopy... Zdecydowanie jutro solidniejsze buty. W ogóle to rano raczej pizgawica. Wiatr, słońce za chmurami, temperatura zdecydowanie poniżej +10 stopni.
Startuję po negocjacjach z kotem czy zostaje w domu, czy wychodzi. Został, a ja ruszam o 6:08.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Miałem wrażenie, że szło słabo ale patrząc po średniej to lepiej, niż mi się wydawało. Na mecie równo o 7:00. Mam nadzieję, że po południu będzie zauważalnie cieplej.


Na powrocie cieplej niż rano ale do ideału daleko. Wieje zimnym powietrzem. Słoneczko nie daje rady rozgrzać atmosfery dostatecznie mocno. Tempo powrotne nieambitne bo nogi w tych warunkach nie chciały podawać. Zwłaszcza, że zaryzykowałem jazdę w krótkich gaciach.
Trasa przez Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zieloną, czarny szlak, Stachowe, magazyny i wykończenie po swoich śladach.
Gdyby wiatr nie był zimny to całkiem przyjemny powrót by z tego wyszedł. Tako to był taki sobie.


Kategoria Praca

Za chlebem +DPND

Środa, 20 maja 2020 | dodano: 20.05.2020

O poranku kurs do piekarni po pieczywo. Deficyty czasu sprawiły, że celem była najbliższa ale lekkim objazdem. Odczuwalnie warunki słabsze niż wczoraj o tej porze.


Po południu minimalnie się ociepliło i pojechałem we wdzianku "na krótko" ale trochę tego żałowałem. W cieniu, albo jak słoneczko przesłoniła chmura, albo pod drzewami było chłodnawo. Do tego wiatr, większość drogi przeciwny, był raczej chłodny. Nie były to warunki do takiego naginania jak wczoraj.
Na szczęście nie było takiej potrzeby. Wytaczam się o 13:31 czyli mam chwilkę na minimalne wygięcie. Z tego też powodu przetaczam się do świateł w Sarnowie wertepowo. Potem już standard przez Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Przyjemnie, umiarkowanie spokojnie. Na mecie 3 min. zapasu.


Na powrót wdziewam dłuższe wdzianko w przewidywaniu słabszej termiki. Na zjeździe do lasu zagórskiego gratuluję sobie decyzji. Na pierwszym podjeździe mam wrażenie, że zaraz się zapalę. Potem jednak jazda nabiera odpowiedniego rytmu i termicznie do samego końca jest w sam raz.
Z lasu zagórskiego wydostaję się na Redenie i kręcę pod Most Ucieczki. Stamtąd na Zieloną i czarny szlak do Łagiszy. Potem wzdłuż torów na Stachowe i podjazd pod magazyny. Finisz już bez kluczenia prosto do domu.
Po drodze miły dla oka spektakl w wykonaniu zachodzącego słońca. Przyjemny i spokojny powrót do domu.


Kategoria Praca