limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2020

Dystans całkowity:928.00 km (w terenie 95.00 km; 10.24%)
Czas w ruchu:45:12
Średnia prędkość:20.53 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:35.69 km i 1h 44m
Więcej statystyk

DPD

Piątek, 19 czerwca 2020 | dodano: 19.06.2020

Wstaję - mokro, mglisto. Kwadrans przed startem leje. Zmiana koncepcji wdzianka na zestaw gumowy. Wychodzę, mokro ale nie pada. Nie mam już jednak czasu zrzucać warstwy wodoodpornej i ruszam w drogę. Jest 6:15. Niedoczas spory. Szacuję tak 6 do 10 min.
Kręcę zwykłą trasę przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Nie cisnę za mocno żeby się nie zagotować więc raczej nie nadrobię.
Przelot spokojny, bez sensacji. Na mecie przekonuję się, że jednak zestaw gumowy trochę się przydał. Plecy całe zapaprane tym co poderwało tylne koło z licznych kałuż i błotka. Obsuwa na 6 min.


W ciągu dnia wypogodziło się na tyle, że zdążyło wszystko wyschnąć. Schodząc po rower i spakować zestaw gumowy byłem przekonany, że wrócę na sucho. Nie powinienem był być. Ledwo wytoczyłem Mamuta na zewnątrz a już pojawiły się drobne kropelki. Bardzo szybko zrobił się z tego rzęsisty deszcz. Nawet nie zdążyłem dobrze ruszy. Od razu wyciągam zestaw gumowy i chwilę motam się z jego zakładaniem. I dobrze zrobiłem bo spory kawałek drogi nieźle mnie okapało.
Pogoda zniechęciła mnie do objazdów. Wybrałem trasę przez Będzin.
Przez Mec i do cmentarza na Środuli deszcz daje równo. Potem nieco słabnie ale do poziomu słabego kapania ale wszędzie już jest pełno wody. Dworską i Zuzanny płyną potoki. Na zjeździe w stronę izby wytrzeźwień istna rzeka i rozlewiska jak na Florydzie.
Przetaczam się na ścieżkę małobądzką. Jest zrobiona z kostki i tam woda się prawie nie zbiera. Potem Nerka i Zamkowe w drodze do lasu grodzieckiego. Stamtąd na światła na "86" i dalej za Lidlem do lasu gródkowskiego. Przy szkole już mi się nie chciało wspinać na objazd więc pojechałem placem budowy "913". Samochodem nie ma szans przejechać ale rowerkiem to nie problem.
Cykam kilka foto, m. in. przepustów dla zwierzyny małej. Noga za nogą toczę się prosto do domu. Czasem jakieś kropelki mnie nawiedzają.
Ostatecznie wracam do domu bardziej mokry od potu niż od wody z opadów i jezdni. Jednak w ogólnym rozrachunku jazda w zestawie gumowym się opłaciła. Mnóstwo marasu na nim się zatrzymało.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 38.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 22.80km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 czerwca 2020 | dodano: 18.06.2020

Rozruch dobry a start jak często - obsunięty. Wytaczam się o 6:15. Zero miejsca na marudzenie. Ale przynajmniej warunki są przyjemne choć nie wyglądają. Niebo zaciągnięte jednorodnym dywanem chmur. Nie wieje. Lekko zamglone. Czuć sporo wilgoci w powietrzu. Jezdnie raczej suche.
Kręcę trasę zwykłą przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Staram się utrzymać wyższe tempo i chyba się udaje, bo na miejsce zataczam się równo o 7:00.
Na finiszu, na moście na Lenartowicza, nagrywa mi się na kamerce jak trachnęły się bokami dwa ciężarowe. Jeden stracił lusterko.


Powrót zaczynam pod delikatnymi kroplami, które to sprawiają, że przykładam się dość konkretnie do kręcenia. Gdybym poleciał na kierunku do Będzina, to pewnie by mnie zlało. Jadąc w stronę Mortimeru w końcu wydostałem się spod kropel i przez Reden na sucho docieram do Zielonej i dalej czarnym szlakiem do Łagiszy. Tym razem odpuszczam teren bo spodziewałem się tam bagienka. Już i tak lekko się upaprałem przejeżdżając i przez Zieloną, gdzie musiało lać chwilę wcześniej nim tam dotarłem, i przez czarny szlak, gdzie takoż było mokro. Grzecznie wykańczam asfaltem przez Sarnów wracając na własne ślady.
Całą drogę słyszałem lub widziałem pogróżki. Na moje oko lało mniej więcej w Grodźcu a potem w Wojkowicach. Ewentualnie trochę dalej na południe za tymi miejscowościami.
Kropelki dogoniły mnie dopiero na podjeździe pod podstawówkę w Psarach. Kręcą na maksa, ile dałem jeszcze radę, wbijam się pod górkę i dalej cisnę prosto do domu. Ostatecznie nie zlało mnie. Kropiło jeszcze przez około godzinę nim lunęło.
Dawno tak wartko nie przeleciała mi droga do domu :-)


Kategoria Praca

DPD

  • DST 37.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 20.94km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 czerwca 2020 | dodano: 17.06.2020

Miałem nadzieję, że uda się dojazd zrobić na sucho. Nie udało się.
Zbieram się tak sobie sprawnie i wytaczam o 6:10.
Warunki termicznie przyjemne, w sam raz na wdzianko "na krótko". Niestety od razu są już kropelki. Początkowo niegroźne ale im dalej w las, tym więcej drzew. W Preczowie kapie już dość zauważalnie. Udaje mi się dociągnąć do przepustu na Czarnej Przemszy gdzie się poddaję, staję i zakładam kurtkę i pokrowiec na plecak. Deszczyk jeszcze bardziej się rozkręca. Towarzyszy mi intensywnie mniej więcej do centrum. Potem lekko słabnie ale nie zanika.
Ostatecznie na mecie mam 3 minuty obsuwy, w butach lekko wilgotno, pod kurtką mokro. Niespecjalnie super ale mogło być gorzej. Zorientowałem się też na mecie, że gdzieś po drodze posiałem przedni błotnik.


Ku mojemu zaskoczeniu wypogodziło się. Ale i tak pozostałem czujny, bo ICM informował o możliwości burzy. I faktycznie warunki były takie, że burza była wielce prawdopodobna. Dużo wilgoci wisiało w powietrzu. Było sporo słonka i trochę wiało nie zawsze korzystnie. Ale ogólnie warunki dobre do kręcenia.
Wracam na kierunku do Będzina standardowo przez Mec, Środulę i Stary Będzin. Wpadam na chwilę do serwisu kupić płetwy na ramę za przednie koło. Jedną do Rzeźnika w zamian za posiany błotnik, drugą na zaś albo do Błękitnego albo do Srebrnego. W zależności do którego będzie wcześniej potrzebna.
Na skrzyżowaniu Alei Kołłątaja z wylotem Modrzejowskiej jakieś osobowe "bum". Stoi Policja, Straż i ruch ogólnie przyduszony. Widać to na Nerce gdzie szybko się zacieśnia. Mnie, na rowerku, na szczęście to nie dotyczy. Kręcę spokojnie w stronę Fabryki Domów i dalej na światła na "86". Potem za Lidlem do lasu gródkowskiego i zakosami w stronę DINO. Stamtąd wygięcie ku Lewiatanowi i wykończenie przez ul. Kasztanową.
Powrót przyjemny, niezbyt spieszny i spokojny. Godzinkę później zrobiło się ciemno na północny wschód i południowy wschód ode mnie. Wyglądało jakby tam lało. U mnie ledwo kilka grubych kropel. Ale dzień jeszcze młody i może dowalić.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 45.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 22.13km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 czerwca 2020 | dodano: 16.06.2020

Zbieram się dziś nieco sprawniej i toczenie rozpoczynam o 6:07. Skoro jest lekki zapas czasowy to robię mikroobjazd. Przez teren do parku Żurawiniec i dalej do świateł w Sarnowie. Reszta trasy standardowa przez Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Pogoda zbliżona do wczorajszej. Może tylko odczuwalnie odrobinę cieplej.
Generalnie przejazd spokojny. Jedynie w na Żurawińcu trafił się durny owczarek niemiecki bez kagańca i z wyszczekaną mordą. Do tego nie słuchający swojego opiekuna. Chyba znów zacznę wozić gaz pieprzowy. Potem jeszcze w Preczowie był drugi ale znacznie mniejszy.


W ciągu dnia coś chwilę kapało ale do mojego startu powrotnego zdążyło wszystko wyschnąć. Na niebie jednak dywan chmur i lekko wieje. Termicznie może minimalnie lepiej niż rano.
Trasa bez cudów ale lekko naciągnięta. Standard przez Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami, Preczów i Sarnów do wsiowej piekarni. Stąd powrót jak zwykle, kiedy tu przyjeżdżam w sobotę po pieczywo, czyli las gródkowski, za tartak, bokiem w stronę DINO, zagięcie przy Lewiatanie. W ostatniej chwili jeszcze doginam przez ul. Kasztanową.
Przyjemnie, spokojnie do domu. Trochę jakby przetrzebiło ludność na pojezierzu. Nie ma słoneczka to aktywność spada.
I się mi jeszcze przypomniało, że na powrocie też był ujadający kundel. Tym razem przy Technicznych Zakładach Naukowych.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 39.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 22.08km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 czerwca 2020 | dodano: 15.06.2020

Znów wytaczam się na krawędzi okna przelotowego - 6:14. Dziś szybszym rowerkiem więc jest szansa się z mieścić w czasie tym bardziej, że warunki są całkiem niezłe. Nie jest jakoś super ciepło ale też nie wieje. Słoneczko schowane za wysokimi chmurami.
Trasę kręcę przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Przelot spokojny i przyjemny.
Na mecie jestem równo o 7:00.


Na powrocie bez upałów ale za to trochę słoneczka i niegroźne podmuchy. Skłoniło mnie to do użycia terenu na powrocie.
Na początek lecę przez las zagórski na Reden. Stamtąd na Łęknice i przejazd między Pogoriami. Potem Preczów i Sarnów. Za światłami uciekam w stronę Parku Żurawiniec, który dziś okręcam dłuższym wariantem, i dalej w teren do Strzyżowic. Finisz bez kombinowania prosto do domu.
Przyjemnie, spokojnie. Takie powroty są najlepsze.


Kategoria Praca

Zaopatrzeniowo i za chlebem

Sobota, 13 czerwca 2020 | dodano: 13.06.2020

Dziś nieco później start do zwykłego jeżdżenia zaopatrzeniowego.
Na początek standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana i zjazd z balastem do domu.
Potem zwykłe zagięcie do wsiowej piekarni.
Wszystko to w warunkach iście letnich. Ładne słoneczko, niemal bez wiatru, ciepło tak, że zimne piwo wchodzi jak woda.


Kategoria Inne

DPOD

  • DST 59.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 21.45km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 czerwca 2020 | dodano: 12.06.2020

Wygrzebanie się do pracy szło mi dziś opornie i wytaczam się dopiero o 6:16. Obsuwa murowana. Pytanie tylko jak duża?
Pogoda zupełnie inna niż się spodziewałem mając w pamięci wczorajszą prognozę wieczorną na dziś rano. Mgły, ciepło, nie wieje.
Trasę kręcę zwykłą przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Pustawo po drodze ale może też i dzięki temu spokojnie.
Na mecie mam 6 min. obsuwy. Zakładałem 10.


Nieoczekiwanie w trakcie pracy objawiła się potrzeba objazdowego powrotu. Pogoda wyśmienita więc nawet nie było się co zastanawiać.
Kręcę początek standardowy przez Mortimer na Reden i dalej na Łęknice. Wbijam na bieżnię P3 i ciągnę do przejazdu na bieżnię P4. Nią do Wojkowic Kościelnych. Stamtąd już asfaltami przez Przeczyce do Toporowic i dalej przez Sadowie 2 do Najdziszowa, Nowej Wsi i Twardowic. Moment przerwy na rozstanie się z ładunkiem i lecę dalej. Najkrócej byłoby wracać przez Górę Siewierską ale ciekawił mnie stan robót na "913" więc kręcę do Siemoni i wbijam na drogę wojewódzką. Widać zmiany. Szersza. Miejscami jest już asfalt i są zrobione pobocza. Ktoś też rozsądnie pomyślał nad skrzyżowaniami i w kilku miejscach są zrobione ronda. Widać, że robota się posuwa. Samochodem na razie nie warto się tam pakować bo wiele zwężek ze światłami i jedzie się to bardzo powoli, ale rowerem nie ma problemu jakby trzeba było.
Z Siemoni kręcę do Pomłynia i dalej do Strzyżowic. Tu jeszcze wyginam przez Belną by ostatecznie stoczyć się do domu.
Bardzo przyjemnie się kręciło powrót. Trochę w okolicach P3 i P4 wiatr stawiał opór ale przy tej temperaturze nie miało to znaczenia. Dużo słońca. W końcu lato.
Na pojezierzu spory ruch. Wkrótce będzie trzeba te tereny omijać żeby się nie stresować za bardzo ilością narodu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 40.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 21.62km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 czerwca 2020 | dodano: 10.06.2020

Byłby dzień świstaka gdybym nie zdecydował się na zmianę rumaka. Trasa i warunki pogodowe dokładnie jak wczoraj.
Przelot sprawny i spokojny. Na mecie 2 min. zapasu.


Powrót niespecjalnie spieszny ze względu na podmuchy wiatru. Nie było sensu się szarpać.
Trasa kolejno przez: Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami, Preczów, Sarnów, Park Żurawiniec, wertepkami do Strzyżowic, wygięcie przez ul. Kasztanową i finisz do domu.
Za światłami uciekłem w pola bo po drodze najpierw świr napierniczający slalomem w Sarnowie, potem również w Sarnowie zawracający na środku skrzyżowania. Wolałem nie ryzykować, że jeszcze jakiś mi się po drodze objawi zwłaszcza, że teraz Wiejską i Szkolną leci objazd "913".
Niestety nie do końca się udało bo jak zjechałem na Szkolną z Kasztanowej to jeszcze jeden spieszący się znalazł. Ale w sumie dla mnie groźnie nie było.


Kategoria Praca

DPD

Wtorek, 9 czerwca 2020 | dodano: 09.06.2020

Nic nie poprawiłem startu. Dziś też wytaczam się o 6:15. Postanawiam włożyć nieco zaangażowania w kręcenie. Może uda się zmieścić w czasie.
Warunki zbliżone do wczorajszych. Różnica tylko w ilości wody. Na jezdniach sucho a z nieba nic nie kapnęło.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Zupełnie bez sensacji.
Na miejscu mam obsuwę 3 min. czyli poprawiony czas dojazdu ale żeby być punkt 7:00, to bym musiał się dużo mocniej wypruwać. Chyba mi się nie chce. Nie pozostaje nic innego, jak sprawniej się zbierać do startu.


Powrót dokładnie tą samą trasą co wczoraj. Dopiero na finiszu mała odchyłka pod paczkomat ale to prawie nie zrobiło różnicy w przebiegu.
Pogoda również zbliżona do wczorajszej: pochmurno, bez przeszkadzających podmuchów, temperatura w sam raz.
Spokojne kręcenie powrotne w tempie nieszczególnym.


Kategoria Praca

DPD

Poniedziałek, 8 czerwca 2020 | dodano: 08.06.2020

Słaby dziś start. Dopiero o 6:15. Wiele wskazywało na obsuwę.
Pogoda taka nijaka. Niebo zaciągnięte szczelnie chmurami, leniwy wiaterek, około +15 stopni i dość sporo wilgoci w powietrzu. Na jezdniach generalnie sucho.
Kręcę niespecjalnie intensywnie trasę przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Przez Sarnów i kawałek Preczowa mam króliczka. Dobry bo nie dał się dogonić.
Przelot spokojny. Na mecie mam 5 min. obsuwy. Udało się dojechać na sucho. Jednak zestaw gumowy był w pogotowiu.


Powrót również pod pochmurnym niebem i przez moment z jakimiś kroplami. Ogólnie pogoda niepewna ale też i dość przyjemna do kręcenia.
Powrót częściowo po swoich śladach. Najpierw do Mortimeru. Tu odbicie na Reden, Most Ucieczki i na Zielonej wracam przez moment na poranną trasę. Potem uciekam na czarny szlak do Łagiszy i jadę nim aż za magazyny, gdzie wracam znów na swoje ślady i asfaltem dociągam do domu.
Spokojnie, przyjemnie i właściwie na sucho.


Kategoria Praca