limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 45.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 22.13km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 czerwca 2020 | dodano: 16.06.2020

Zbieram się dziś nieco sprawniej i toczenie rozpoczynam o 6:07. Skoro jest lekki zapas czasowy to robię mikroobjazd. Przez teren do parku Żurawiniec i dalej do świateł w Sarnowie. Reszta trasy standardowa przez Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Pogoda zbliżona do wczorajszej. Może tylko odczuwalnie odrobinę cieplej.
Generalnie przejazd spokojny. Jedynie w na Żurawińcu trafił się durny owczarek niemiecki bez kagańca i z wyszczekaną mordą. Do tego nie słuchający swojego opiekuna. Chyba znów zacznę wozić gaz pieprzowy. Potem jeszcze w Preczowie był drugi ale znacznie mniejszy.


W ciągu dnia coś chwilę kapało ale do mojego startu powrotnego zdążyło wszystko wyschnąć. Na niebie jednak dywan chmur i lekko wieje. Termicznie może minimalnie lepiej niż rano.
Trasa bez cudów ale lekko naciągnięta. Standard przez Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami, Preczów i Sarnów do wsiowej piekarni. Stąd powrót jak zwykle, kiedy tu przyjeżdżam w sobotę po pieczywo, czyli las gródkowski, za tartak, bokiem w stronę DINO, zagięcie przy Lewiatanie. W ostatniej chwili jeszcze doginam przez ul. Kasztanową.
Przyjemnie, spokojnie do domu. Trochę jakby przetrzebiło ludność na pojezierzu. Nie ma słoneczka to aktywność spada.
I się mi jeszcze przypomniało, że na powrocie też był ujadający kundel. Tym razem przy Technicznych Zakładach Naukowych.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!