limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 18.10km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 lipca 2019 | dodano: 30.07.2019

O! Jak dobrze się dziś spałoooo!!! Rozruch zaczynam gdzieś z godzinę później. Skutkuje to startem o 6:28. Dawno już tak późno nie ruszałem. Przez to nie ma w ogóle innej opcji na trasę, jak przez Będzin, Środulę i Mec. Są tam, co prawda, dwa pagórki do przeskoczenia, ale za to jest po drodze mało świateł i drogi raczej spokojne. I sporo po względnie płaskim terenie. Kręcę z dużym zaangażowaniem. Warunki sprzyjają. Słoneczko, ciepło, nie ma wiatru. Jedynie na drogach zdecydowanie większy ruch niż o zwykłej porze. Przejazd bez sensacji. Zgodnie z przewidywaniami, na mecie mam obsuwę. 7 min. Zakładałem, że może być nawet ponad 10 więc nie było tak źle.

Wyruszam z pracy przy przyjemnym ciepełku, lekkim wiaterku i ołowianej chmurze na kierunku powrotu. Kręcę przez centrum Zagórza na Mortimer i dalej w stronę Redenu. I tu mnie dopada najpierw deszcz, a potem ulewa. Tą drugą przeczekuję w przejściu podziemnym. Dopóki gęsto wali wodą czekam, kiedy jednak przechodzi w lżejszy deszcz ruszam w drogę. Dalej przez Most Ucieczki na Zieloną i czarny szlak do Łagiszy. Na granicy z Sarnowem opad zanika i pojawia się słoneczko. Gdzieś na południu jednak dalej wisi ciemna chmura. Ostatecznie pomoczyło mnie tylko nieznacznie. W butach generalnie sucho. Tempo powrotne było raczej spacerowe.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!