limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Z Mysłowicami do Orzesza

  • DST 149.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 08:30
  • VAVG 17.53km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 marca 2019 | dodano: 31.03.2019
Uczestnicy



Dzionek poświęcony na bardzo przyjemne kręcenie do Orzsza. Chłopaki z Mysłowic chcieli zobaczy trasę na przyszłotygodniowy wyścig MTB i postanowili pojechać tam na rowerkach. Dostałem info od Michała, że się wybiera i zaproponował żebym dołączył. No jak nie, jak tak.

Zbieram się w miarę sprawnie i przetaczam do Mysłowic. Zjeżdżam się z Michałem niemal idealnie. Razem kręcimy na miejsce zbiórki i jak są już wszyscy lecimy dalej. Trasa na mapie.

Pogoda całkiem przyjemna. Może bez upałów ale jechało się dobrze. Dużo słońca. Raczej nie wiało. Sama pętla wyścigu fajna do przejechania ale ścigać bym się na niej nie chciał. Bez umiejętności technicznych można sobie na niej krzywdę zrobić.

Zaliczywszy pętelkę rozpoczynamy odwrót. Pagórki po drodze dają trochę popalić. Wtaczamy się na hałdę w Łaziskach. I tu następuje fail pod postacią urwanego haka i zwichrowanej przerzutki. Próby naprawy nie wyszły i po telefonie do przyjaciela żegnamy pechowego kolegę.

Dzięki info od miejscowych rowerzystów spotkanych na hałdzie wiemy gdzie jechać coś zjeść. Schodzi nam chwilę na tej czynności i robi się już coś koło 16:30. Trasa powrotna do Mysłowic wiedzie przez Tychy. Przyjemnie, spokojnie. Trochę mi już zaczynają nogi dawać znać, że finisz będzie ciężki.

Żegnam się z ekipą w okolicach zachodu słońca i solo kręcę najpierw do Sosnowca a potem dalej do Będzina. Coraz gorsze tempo. Mimo zmęczenia jednak nie jadę najkrótszą drogą. Wolę spokojniejszą i zaginam jeszcze przez Sarnów. W domu jestem gdzieś przed 20:00.

Fajnie spędzony dzionek. Pojeżdżone. Pogadane, Pośmiane. I cała niedziela na dojście do siebie.


Link do pełnej galerii



Niemal na finiszu trasy wyścigu.


Fail.


Widoczki z hałdy ładne.


Wynik za dzień.


Kategoria Jednodniowe


komentarze
Mariotruck
| 17:33 poniedziałek, 1 kwietnia 2019 | linkuj Aaaa........czyli nie chciał ;P
pablo84
| 11:26 poniedziałek, 1 kwietnia 2019 | linkuj było 4 pomagierów, a i sprzęt był :D ale jak to mówi stare klasyczne przysłowie - gdzie kucharek sześć... dlatego nie wtrącaliśmy się w robotę. Daliśmy tylko pomysł i rady jak i co :)
limit
| 05:25 poniedziałek, 1 kwietnia 2019 | linkuj Był skuwacz ale chyba brakło cierpliwości do poskładania tematu do kupy.
Mariotruck
| 18:20 niedziela, 31 marca 2019 | linkuj Hm...nie mieliście skuwacza ?
Ja ze Skrzycznego wracałem na sztywno bez przerzutki 100km. Czy nie chciał ?
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!