DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:09
-
VAVG
16.74km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Psychicznie nastawiony przez ICM na pogodowy armagedon zostałem o poranku mile zaskoczony. Co prawda jest pochmurno ale nie pada, minimalnie wieje i na jezdniach generalnie schnie. Jeszcze o 5:50 wyglądam kontrolnie za okno ale dalej jest dobrze więc szybko wbijam się w obciski i ruszam. Jak już będę w drodze, nawet jakby się niebo oberwało, to już przecież nie wrócę :-) Zaczynam o 6:02. Kręcę niespiesznie bo lewe kolano mówi, że termicznie jest tak, że o naginaniu nie ma mowy. Trasa standardowa przez Łagiszę i centrum Dąbrowy Górniczej. Drogi pustawe. Jedzie się spokojnie i przyjemnie. W centrum Dąbrowy Górniczej, gdzieś w okolicach C. H. Pogoria chyba jakiś wypadek bo widzę z daleka światła radiowozu. Kilka minut później słyszę syrenę. Możliwe, że pogotowie. Nie mam jednak czasu sprawdzać. Kręcę spokojnie swoje. Czasy mam na punktach kontrolnych przyzwoite więc nie cisnę. Na miejscu jestem z zapasem kilku minut. Przyjemny dojazd do pracy.
Powrót już tak przyjemny nie był. Około 14:00 zaczęło coś z nieba a to padać, a to sypać. Na wyjściu zacinający śnieg. Jadę tempem spacerowym i gdzie się da chodnikami bo na nich jest bardziej sucho. Śnieg od razu topnieje i na jezdniach zbiera się powoli woda w koleinach. Kręcę przez Reden w stronę Pogorii 3. Cały czas peeling gęby. Na Zielonej trochę osłaniają mnie drzewa. Potem przerzucam się na czarny szlak do Łagiszy. Gdzieś po drodze śnieg staje się bardziej deszczem ze śniegiem i jest nieco mniej intensywny. Z Łagiszy kręcę do Sarnowa dalej trzymając się chodników. Do domu dotaczam się nieco zmachany. W sumie mnie nie przemoczyło. Trochę tylko wilgoci dostało się do butów i wychłodziło stopy ale ogólnie nie było źle. Warunki do jazdy jednak marne. Dobrze, że nie musiałem dziś robić żadnych ekstra objazdów. Na drogach raczej pustawo. Spokojny powrót z pracy.
Kategoria Praca
komentarze