DPDZD
-
DST
37.00km
-
Czas
01:54
-
VAVG
19.47km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie jest dobrze na starcie. Co prawda ICM ostrzegał, że może popadać, ale miałem nadzieję, że to się nie sprawdzi. Pada drobny deszczyk, wieje dość mocno z zachodu. Mimo tego w ogóle nawet nie myślałem o zbiorkomie. Ruszam o 6:07. Jedzie się bardzo przyjemnie. Gdzie mogę, to wbijam na chodnik zwłaszcza, jeśli jest zrobiony z kostki. Jest na nich bardziej sucho niż na jezdniach. No i ciut bezpieczniej. Zakładam już na starcie, że przejazd będzie wolniejszy ale chyba ten wiatr jednak nieźle pracował, bo punkty pośrednie zaliczam w bardzo dobrym czasie. Droga standardowa przez Łagiszę i centrum Dąbrowy Górniczej. Gdzieś w okolicach Zielonej przestaje padać ale w butach już nie jest sucho więc mi to większej różnicy nie robi. Na miejscu jestem z zapasem około 10 min. Całkiem przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Powrót to jazda pod wiatr. Nie walczyłem bo to nie miało najmniejszego sensu. Zależało mi jedynie by sprawnie i bez objazdów wrócić do domu bo są plany na później. Kręcę przez Mec i Środulę do Starego Będzina. Stamtąd na ścieżkę przy Małobądzkiej i nią do nerki. Potem przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca. Na wylocie z ul. Mickiewicza pojawia się jakiś młodzian z ewidentną potrzebą pościgania się. Mnie nie specjalnie się chce ale patrzę czego dokona. Rusza ostro pod górkę. Chyba jednak nie odkrył jeszcze potencjału przerzutek i jazdy wysokokadencyjnej bo ciśnie siłowo aż kolana chodzą mu na boki. Wrzucam łańcuch na większe zębatki i ruszam na młynkach pod górę. Nawet nie wiem kiedy go gubię. Spokojnie jadę do Gródkowa i stamtąd do domu. Tu odstawiam Rzeźnika i wrzucam sakwy na Srebrnego. Kręcę standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem prosto do domu. Przyjemna jazda powrotna. Było trochę słońca.
Kategoria Praca
komentarze