limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DP PTTK OND

  • DST 48.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 20.28km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 kwietnia 2017 | dodano: 24.04.2017

Start dziś szedł bez żadnych problemów. Wytaczam się na trasę o 6:06. Jest dość zimno, widać parę z oddechu. Jezdnie schnące. Wiatr raczej sprzyjający i niezbyt silny. Na niebie chmurki ale, na szczęście, niedeszczowe. Kręcę dziś dojazd przez Sarnów, Preczów, Zieloną i centrum Dąbrowy Górniczej. Ruch na drogach niewielki. Jedzie się przyjemnie, spokojnie i nawet dość żwawo. Chwila postoju na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie na przepuszczenie pociągu KŚ. Na miejscu z zapasem kilku minut.

W pracy dziś tyle się działo, że nie wiem kiedy dzień zleciał. Zostałem chwilę dłużej bo dziś spotkanie klubu i nie opłacało mi się do domu jechać ale zająwszy się robotą nawet nie zauważam, że robi się prawie 16:40. Szybko zbieram się i ruszam w drogę. Kurtka w plecaku razem z czapką i grubszymi rękawiczkami. Upału nie ma i właściwie czuć chłód ale taki niezbyt mocny. Świeci słońce. Większość drogi do oddziału PTTK mam pod wiatr. Kręcę standard przez Środulę.

Na spotkaniu dziś tłum ludzi. Może to dlatego, że dotarły spodenki w klubowych barwach i większość chciała je odebrać przed weekendowym wyjazdem do Krakowa. Poza tym docieranie szczegółów najbliższych wyjazdów do Krakowa, wycieczki na maj, wypadu w Bieszczady i na zlot do Raciborza. Nowe twarze. Również słówko od szefa Bike Atelier w Sosnowcu. Ogólnie dużo się działo i spotkanie też poleciało tak samo szybko jak dzień w pracy. Na koniec zagaduję Prezesa czy zagina powrót. Prosić go nie trzeba było.

W powrót ruszamy we dwóch kręcąc czerwonym szlakiem na Milowice. Tu Marcin zaciąga mnie w teren i kręcimy nim do Czeladzi. Potem trochę znajomych już zaułków i wybywamy niedaleko Platformy i M1 by pokręcić obok cmentarza żydowskiego w stronę przejścia dla pieszych na "94". Tam zaraz za torami wbijamy w teren i pokazuję Marcinowi drogę, o której kiedyś chyba ode mnie słyszał i próbował zeksplorować ale zapędził się w pola. Tym razem pokazuję mu o którą mi chodziło. Robi się jednak już po zachodzie słońca i wracamy na bardziej wygodne szlaki przebijając się w stronę Wojkowic i tamtejszego Orlenu. Potem już mój standardowy skrót terenowy na prostą do domu. Żegnamy się niedaleko mojego kwadratu. Prezes kręci w stronę Sarnowa a ja ostatnie metry do domu. Jest już prawie 20:30 ale jeszcze coś tam widać.

Wyszło dziś fajne jeżdżenie powrotne. Gdyby było cieplej i nieco dłuższy dzień pewnie byśmy jeszcze dogięli.


Kategoria Praca


komentarze
amiga
| 19:14 poniedziałek, 24 kwietnia 2017 | linkuj Późny powrót :) Chłodek już było czuć... ale i tak przyjemniej niż o poranku :)
amiga
| 09:07 poniedziałek, 24 kwietnia 2017 | linkuj U nas drogi mokre, musiało nad ranem coś padać, wilgoć straszna, za to temperatura szybko pięła się do góry... Za to prognozy wskazują na dość ładnie popołudnie :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!