limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:1126.00 km (w terenie 71.00 km; 6.31%)
Czas w ruchu:56:07
Średnia prędkość:20.07 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:46.92 km i 2h 20m
Więcej statystyk

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 23.74km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 września 2015 | dodano: 18.09.2015

Rześko ale całkiem przyjemnie jeśli chodzi o warunki do jazdy. Start 6:16 więc wypadało nieco przyłożyć się do kręcenia i potem już tak zostało do końca. Przejazd przyjemny i stosunkowo spokojny. Z postojów planowanych dziś tylko foto hotelu. Słoneczko ładnie kolorowało chmurki jednak nie przekonało mnie tym razem do przerwy na foto. Na miejscu z zapasem 5 min.

Po pracy bez gięcia szybki powrót do domu (Mec, Środula, Stary Będzin, Nerka, Zamkowe, Grodziec, Wojkowice). Przyjemne warunki do jazdy. Tylko na Lenartowicza mi jeden wyskoczył na czołowe w cytrynie. Zgrzał mnie niemożebnie. Poza tym spokojnie. Miało być jeszcze potem małe zagięcie ale robota skończyła się tak, że było już za późno by załatwić sprawę.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 24.00km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 września 2015 | dodano: 17.09.2015

Rano bardzo przyjemnie. Ostatnio mam jakoś nie po drodze do termometru więc nie sprawdzam wskazań ale obstawiałbym coś około +15. Start nieco późno ale jeszcze w oknie startowym - 6:15. Początkowo kręcę intensywnie ale już po niecałych 4km wiem, że jestem wpasowany w czas przelotu więc reszta drogi spokojniej. Kilka foto po drodze w zwykłych miejscach by zarejestrować coś ze wschodu słońca. Potem jeszcze foto hotelu. Cały przejazd sprawny, spokojny i przyjemny. Na miejscu z zapasem 5 min.

Wyjście z pracy mi się obsuwa. Miałem jechać na spotkanie z Moniką odebrać zamówione opaski odblaskowe ale odkrywam, że mam na tyle Rzeźnika kapcia. Odwołuję zjazd i zabieram się za łatanie. W oponie nic nie ma. Zakładam nową dętkę i jak zwykle szarpię się chwilę z ułożeniem opony na obręczy. Pomaga mydło w płynie. Ruszam w drogę powrotną o 15:55. Na wylocie Szymanowskiego spotykam brata Prezesa, Tomka. Minąłem go chwilę wcześniej ale nie poznałem go pogrążony we własnych myślach. Poza tym na nowym rowerku był więc go nie skojarzyłem zupełnie. Dopiero jak mnie zagadnął na skrzyżowanie trybiki pod czerepem zaskoczyły ;-) Długo jednak nie konwersowaliśmy bo nieco mi się spieszyło a przez kapcia i tak już miałem straty w czasie. Szybko śmigam przez Zagórze na Mortimer i Starocmentarną na Reden pod ścianę płaczu. Załatwiam szybko pobranie i dalej pod molo na Pogorii 3 gdzie odbijam na Zieloną. Przekraczam Czarną Przemszę kierując się do Preczowa i dalej do Sarnowa. Potem już prosto do domu. Przyjemne kręcenie do domu bez większego ciśnienia i bez objazdów. Plany, które miałem do zrealizowania poległy jednak przez owego nieszczęsnego kapcia. Zastanawiam się gdzie to mi się przytrafiło. Do pracy dojechałem na pełnym lufcie więc musiało to być gdzieś blisko. Zresztą przebicie bardzo drobne i ujawniło się dopiero przy solidnym nabiciu dętki.


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 103.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:52
  • VAVG 21.16km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 września 2015 | dodano: 16.09.2015
Uczestnicy

Rano przyjemne ciepełko. Bardzo dobrze się kręci. Start 6:14. Przejazd spokojny z kilkoma postojami na foto wschodu słońca. Dziś w stylu impresjonistycznym: dużo ładnych kolorków, rozmyte mgłami widoczki. Na "dworcu" w Dąbrowie Górniczej jestem już po podniesieniu szlabanów za KŚ czyli nieco później niż wczoraj ale jeszcze w oknie przelotowym. Potem foto hotelu i reszta drogi to szybki dojazd do pracy. Na miejscu z zapasem 5 min.

Po pracy sporo jeżdżenia. Umówiony jestem z Prezesem. Jedziemy odebrać od Moniki zamówiony baner klubowy. Startujemy wspólnie spod mojej fabryki i terenem przebijamy się na Dańdówkę. Stamtąd bokami pod oddział PTTK w Sosnowcu w celu pobrania gotówki z kasy. Potem czerwonym szlakiem przemycamy się na Milowice by przechwycić powracającego z pracy Tomka. Jesteśmy chwilę przed nim więc przechwycenie jest pełnym sukcesem. Razem kręcimy przez Czeladź do Grodźca i dalej przez Zieloną do Gołonogu pod paczkomat przy InterMarche (czy jak to się tam pisze). Tomek odbiera przesyłkę a my z Prezesem idziemy kupić nieco paliwa bo Tomkowe tempo wzmaga spalanie (pod górkę 30km/h z tendencją wznoszącą to u niego jakaś norma). Załatwiwszy paliwo i przesyłkę asfaltem kręcimy wzdłuż Pogorii 3 na Piekło i dalej w stronę Kosmicznej Bazy, którą to osiągamy trochę przed 19:00. Oglądamy baner. Wyszedł super. Do tego kamizelki. Od razu przyznaję się do jednej bo moje już mocno zużyte. Niby mieliśmy szybko zabrać co nasze i znikać ale jak to zwykle przy takich okazjach zaczęły się rozmowy okołorowerowe. Zrobiło się ciemno. Dołączyła jeszcze do nas Monika i tematy się rozmnożyły. Jeszcze mi się przypomina, że warto by uzupełnić zapas klocków do "tarczówek", a Monika jest moją ulubioną dealer-ką tego towaru więc korzystam z okazji. Wypływa temat rowerowej szkoły w Dąbrowie i okazuje się, że Monika jest w ten projekt mocno zaangażowana więc znów rozmowa się przedłuża. Ostatecznie kończymy wizytę w Bazie trochę po 20:00. Jest już kompletnie ciemno. Uzbrajamy odblaski i oświetlenie, żegnamy się i ruszamy w drogę powrotną. Teraz już najkrótszą drogą odstawiam Prezesa pod kwaterę. Solo przez Mec, Środulę, Łagiszę i Sarnów wracam do domu. Powrót pomimo tego, że w ciemnościach to całkiem przyjemny ze względu na temperaturę. Przyjemnie się jechało na krótko równo młócąc młynkami. Nawet kapinkę udało mi się średnią wyciągnąć ponad 21km/h. Ogólnie bardzo udany okołorowerowo dzień.


Jedno z dwóch szybkich podczas postoju na światłach.


Hotel znów się nieco zmienił optycznie.


Banner klubowy. Udało się zrobić na najbliższą imprezę.


Podsumowanie dnia.


Kategoria Praca

DPDZ

  • DST 42.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 22.91km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 września 2015 | dodano: 15.09.2015

Nie pozerkałem na termometr ale spodziewałem się słabej temperatury ze względu na mgły. Okazało się, że nie jest tak strasznie i dało się całą drogę do pracy pojechać na krótko. Start 6:12. Kręcenie spokojne, zgodne z rytmem terenu. Punkty kontrolne przejechane w zadowalającym czasie. Po drodze foto hotelu. Na miejscu z zapasem czasu, który musiałem zmarnować na wyczyszczenie opony z rozjechanego chyba ślimaka.

Po pracy o wiele cieplej ale też i wyższa wilgotność. Spodziewałem się opadów ale te nie nastąpiły. I w sumie dobrze bo dzięki temu powrót to było przyjemne kręcenie. Na początek w stronę Plejady i dalej na Pogoń by wbić na ścieżkę rowerową do Będzina. Przy Nerce wjeżdżam na Zamkowe i opuszczam je wbijając na ścieżkę do Grodźca. Tu w połowie podjazdu porzucam go i częściowo dawnym torowiskiem tramwajowym linii "25" przebijam się pod kolbę.pl i stamtąd znów kręcę na ścieżkę, tym razem do Wojkowic. W Wojkowicach obok Orlenu ciągle jeszcze robią podjazd pod wiaduktem więc w tamtą stronę dla samochodów zamknięte. Mnie bez problemu rowerkiem udaje się wbić w teren na kierunek do Psar. Prostą docieram do domu. Tu odstawiam Rzeźnika przetarłszy mu uprzednio amorki i zarzucam sakwy na Srebrną Strzałę, którą to czynię zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem prosto do domu. Dziś sprawne, szybkie acz niepospieszne, kręcenie do domu. W domu niespodzianka: wymieniony Garmin. Nie sądziłem, że tak szybko wróci. Wymieniony na nowy lub refabyrkowany co dla mnie jest akurat bez znaczenia dopóki sprawny i na gwarancji. Tak więc jutro powrót do telewizora z większymi calami. Ale stary Garmin wożony na uprzęży plecaka spisywał się znakomicie. Ani razu nie padł.


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 69.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 20.29km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 września 2015 | dodano: 14.09.2015

Termicznie rześko. Mimo tego występuję dziś "na krótko". Start tak na granicy spokojnej jazdy - 6:14. Jedzie się bardzo dobrze choć trochę po przedramionach chłodno. Dziś kilku rajdowców. Jeden już na wyjeździe z domu. Generalnie jednak stosunkowo spokojny przejazd. Nie stoję na "dworcu" w D. G. Na hotelu nie zauważyłem jakichś drastycznych postępów ale foto robię. Na miejscu z zapasem 5 min.

Po pracy miałem już dziś resztę dnia zaplanowaną na sprawy klubowe. Rano słoneczko a po południu dywan chmur. Ale na szczęście takie, co to raczej deszczu nie powinny dać. Skończyło się też na kilku niegroźnych kroplach około 17:00 i potem przed 20:00. Po pracy bez gięcia przemycam się na Niwkę pod stadion. Tam czekam na resztę umówionej ekipy. Pierwszy zjawia się Maciek. Przy rozmowie zastaje nas niedługo później Darek. Prezes zjawia się na samym końcu. Chwilę rozmawiamy i potem zabieramy się za robotę czyli objazd finalny trasy na sobotnie eskortowanie. Sprawa idzie tym razem sprawnie i szybko. Około 17:30 jesteśmy na Środuli gdzie Maciek robi Prezesowy 2:0 w piłkarzyki. Potem ruszamy w kupie podciągnąć Darka na jakąś sensowną drogę do Mysłowic. Pożegnawszy się z nim na Ludwiku we trzech przebijamy się pod kwaterę Maćka, gdzie okupujemy ławeczkę na skwerku wspominając, planując i świętując Maćkowe urodziny. Kiedy robi się już szarówka żegnamy się z jubilatem i z Prezesem przebijamy się na ścieżkę zaczynającą się przy kościele na Pogoni. Tąże kręcimy do Będzina. Na wysokości cmentarza nadziewamy się na klubowego kolegę Krzyśka z jego towarzyszem kręcenia. Oczywiście temat koszulek, który to już od maja nie może się urodzić. Jeszcze trochę i Prezesowi się od Krzyśka dostanie po uszach za to ;-p Że pora już ciemna a warunki mało sprzyjające do debat szybko się żegnamy i kręcimy do Będzina a chłopaki do Sosnowca. Z Prezesem kończę wspólne jeżdżenie przy przejściu podziemny pod Al. Kołłątaja. On odbija gdzieś na kierunek Dąbrowy Górniczej a ja na Łagiszę i dalej przez Sarnów do domu. Po drodze posiłkuję się autobusem linii "125", za którym to podciągam się kilka przystanków zyskując nieco na dziennej średniej i czasie przelotu powrotnego. Rowerowo udany dzień. Towarzysko takoż. Szkoda tylko trochę, że taki krótki. W domu jestem już za całkowitych ciemności. Plus taki, że całkiem ciepło. Całą drogę powrotną odprawiłem na krótko i było bardzo przyjemnie. Zupełnie nie to co rano.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 39.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 22.94km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 września 2015 | dodano: 11.09.2015

Start 6:12. Chyba cieplej niż wczoraj ale głowy nie dam, bo może to wrażenie wynikające z faktu założenia kurtki. Jednak może być coś na rzeczy bo nogi dobrze przyjęły warunki pracy i podawały ładnie. Po drodze jeden postój na kilka szybkich foto wschodzącego słońca. Potem jeszcze jeden na foto hotelu (znów mu okien przybyło). Wcześniej chwila spowolnienia na szlabanie przy "dworcu" w D. G. Było też trochę stania na światłach. Mam wrażenie, że dziś ruch na drogach jakby większy i nieco bardziej nerwowy. Na rondzie na Zielonej znów dmuchanie. Tym razem mi nie kazali. Na miejscu z zapasem kilku minut.

Po pracy tak sobie termicznie. Ani zimno, ani ciepło. Jadę na krótko. Dziś trochę inaczej gnę powrót by odrobinę złamać rutynę. Na początek w stronę Mecu. Dalej w stronę Górki Środulskiej i Plejady. Stamtąd na początek ścieżki obok kościoła na Pogoni. Ścieżką do Będzina. Tamże spotykam Mariusza, z którym dłuższa chwila schodzi nam na gadce o tematach różnorakich. Po pożegnaniu ruszam dalej w stronę Nerki i przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca. Tu robię sobie zjazd do Biedronki i ponownie wbijam na ścieżkę do Wojkowic. Kawałkiem terenu wybijam na prostą do domu. Kręcenie niezbyt intensywne daje i tak nienajgorszą średnią. W sumie przyjemny powrót do domu pomimo wiszącego nad głową dywanu chmur i lekkiemu wiaterkowi.


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 64.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 20.21km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 września 2015 | dodano: 10.09.2015
Uczestnicy

No i się wkurzyłem. Kolejny raz mi przy edytowaniu wpis zeżarło, całą zawartość łącznie z linkami do zdjęć. Zostają więc tylko dane co do kilometrażu bo mi się już nie chce 2x tego samego klepać.


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 48.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 24.00km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 września 2015 | dodano: 09.09.2015

Termicznie chyba nieznacznie lepiej niż wczoraj ale znów nie zerknąłem na termometr więc ile dokładnie było, nie wiem. Nogi jednak o wiele lepiej przyjęły warunki pracy i podawały całkiem dobrze. Pochmurno, bezwietrznie. Dziś dzień dziecka czyli full-em do pracy. Start trochę grzebany wypadł o 6:11. U mnie jezdnie były mokre i nawet kilka kropelek mnie dosięgnęło. Dalej różnie. Trochę mokrych asfaltów, trochę suchych. Punkty kontrolne zaliczone wcześniej niż zwykle. W Łagiszy 2 jełopy wyprzedzające dużo za blisko. Hotel dorobił się kolejnych okien więc jest postęp prac. Na miejscu ze sporym zapasem czasu.

W pracy szybki serwis. Wymiana klocków w hamulcu na przodzie. 5,6k zrobiły i już zaczynały piszczeć przy hamowaniu. Po zdemontowaniu widać, że już pora była by je wymienić. No i klamki nie muszę już tak mocno ściągać. Przy okazji dobiłem trochę luftu do kółek.

Po pracy na próbę startuję "na krótko". Termicznie dupy nie urywa ale też nie jest jakoś specjalnie zimno. Pojawił się też zauważalny wiaterek. Dla odmiany przerzedziły się chmury i słoneczko dzielnie przez nie przebija. W sumie nawet przyjemnie. Dość dobrze i stosunkowo szybko mi się jechało dziś powrót. Na początek przez centrum Zagórza, Mortimer i Reden na bieżnię. Tąże porzucam w okolicach Świątyni Grillowania i jadę w stronę Preczowa. Jednak pogoda skusiła mnie do wygięcia powrotu i pomimo wiatru dość energicznie pokręciłem asfaltem wzdłuż Pogorii 4 do Wojkowic Kościelnych. Miałem nadzieję, że będą króliczki ale okazało się, że wszyscy jechali spacerowo i na młynkach, ze sporym zapasem biegów bez problemu zostawiłem ich z tyłu. Może pora za wczesna na bardziej wyjeżdżonych zawodników. Z Wojkowic bez gięcia na Marcinków, Przeczyce, Twardowice i Dąbie. Dalej Goląsza Dolna, Brzękowice Dolne, Strzyżowice i do domu z minimalnym zagięciem do najbliższego sklepu.
Zastanawiała mnie na powrocie akcja, która się w okolicy toczyła. W Dąbrowie Górniczej na Starocmentarnej Policja. Potem u mnie na skrzyżowaniu z "913" też Policja. Jakaś grubsza akcja?


Kategoria Serwis, KlockiT, Praca

DPOD

  • DST 52.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 18.03km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 września 2015 | dodano: 08.09.2015
Uczestnicy

Dziś jeszcze bardziej rześko niż wczoraj ale nie sprawdzałem wskazań termometru. Wyszedłem na moment na zewnątrz i stwierdziłem, że da się jeszcze jechać w krótkich spodenkach. W trakcie lotu okazało się, że dać się da ale żadna to przyjemność i na finiszu kolana nieco zmarznięte. Start 6:09 więc kręcenie bez ciśnienia. Dziś o wiele spokojniej niż wczoraj. Na Zielonej dmuchanie. Tym razem się załapałem. Na "dworcu" przejeżdżam bez stania. Foto hotelu ujawnia, że prace postępują. Przybyły kolejne wstawione okna. Reszta drogi spranie i spokojnie. Na miejscu z zapasem 3 min. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie się przerzucić na długie spodnie :-/ Definitywnie lato poległo.

Po pracy nieco cieplej ale i wietrznie. Ruszam na krótko ale kilkaset metrów dalej staję i wdziewam jednak kurtkę. Aż tak ciepło nie jest. Bez napinek kręcę sobie przez Mortimer i Reden pod molo na Pogorii 3. Tłumów nie ma. Skręcam na bieżnię w stronę Świątyni Grillowania i zaraz zauważamy się z Andrzejem. Powitania i oczywiście rowerowe opowieści. Dawno razem nie jechaliśmy i trochę się uzbierało. W międzyczasie od strony Świątyni nadciąga Mariusz i dołącza do opowieści wzajemnych. Długo nie trzeba było czekać, by do niespodziewanego zlotu dołączył jeszcze Rafał. Troszkę nam zeszło na wymianie wspominek i nowinek. Chyba gdzieś z godzina uciekła. Andrzej w końcu zwija się w swoją stronę. Rafał wspomniał coś, że chyba objedzie lotnisko. Ja odprowadzam Mariusza do Będzina. Przez Zieloną i wzdłuż Przemszy docieramy tamże. Że dobrze się kręci i gada to ścieżką wzdłuż Małobądzkiej kręcimy do Sosnowca i dalej do Czeladzi (teraz to Mariusz odprowadza mnie kawałek). Żegnamy się w locie i już solo kręcę do centrum Czeladzi i potem dalej do Wojkowic. Stąd skrót terenem i prosta do domu. Na ostatnim kilometrze rozkręca się drobny deszczyk z chmur, które od jakiegoś już czasu gromadziły się nad okolicą. Jesień :-/ Taki mamy klimat...


Kategoria Praca

DPDZ

  • DST 39.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 17.86km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 września 2015 | dodano: 07.09.2015

Nie spojrzałem na termometr. ICM wieszczył w okolicach +10. Odczuwalnie może było nawet ciut więcej. Nogi, w każdym bądź razie, przyjęły warunki całkiem nieźle. Start 6:09. Już na pierwszym kilometrze objawia się "kierownik". Koniecznie musiał mnie wyprzedzić przed nadjeżdżającymi dwoma samochodami i przy tej okazji skrócił manewr zjeżdżając przede mnie dość blisko. Kolejny taki trafia się na Zielonej. Ten jest lepszy bo dokłada jeszcze wyprzedzanie na łuku w prawo. Oczywiście przed nadjeżdżającymi samochodami. Prawie mnie zepchnął do kałuży. Niewiele dalej, bo na końcu ul. Robotniczej kolejny niewydarzony "kierownik" na ostatnich metrach przed skrętem w prawo jeszcze wciska się przede mnie. Dziś poranek jełopów na drodze. Poza tym przejazd spokojny i niezbyt spieszny. Na miejscu z zapasem 3 minut.

Po pracy pogoda wyglądała lepiej niż rano ale tylko o tyle, że było mniej chmur a więcej słońca. Wiatr, który rano pomagał, na powrocie przyszło mi zwalczać. W związku z tym kręcenie raczej niezbyt spieszne i z wykorzystaniem terenu do osłony przed podmuchami. Powrót przez Mec, Środulę do Starego Będzina i dalej ścieżką do Nerki. Potem Zamkowe, ścieżka do Grodźca i zjazd asfaltem pod Biedronkę, gdzie znów wbijam na ścieżkę tym razem do Wojkowic. Fajnie by było, gdyby w końcu z tego zrobił się jakiś nieprzerwany ciąg zdarzeń bo torowisko tramwajowe, po którym teraz ścieżka biegnie, było przecież ciągiem. Może i byłoby trochę naokoło ale przynajmniej człowiek nie miałby czkawki albo zwidów na widok pojawiam-się-i-znikam-ścieżki-rowerowej. W Wojkowicach obok Orlenu niejakie postępy choć do końca robót chyba jeszcze trochę będzie trzeba poczekać. Zrywają teraz klinkier ukryty pod asfaltem na wysokości wiaduktu kolejowego i ruch tamtędy był przyblokowany i skierowany na objazd. Na szczęście rowerkiem myknąć między paletami z kostką to nie problem. Kawałek terenu i znów jestem na asfalcie. Prosta do domu. Tu zrzut czarnych sakw, chwila dłuższa przerwy i jeszcze standardowe zagięcie z sakwami czerwonymi do wsiowego Lewiatana. Na powrocie z zakupami piękny widok zachodu słońca. Cudne kolorki. Niestety bez foto bo i telefon, i aparat zostawiłem w domu.


Kategoria Praca