limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:1126.00 km (w terenie 71.00 km; 6.31%)
Czas w ruchu:56:07
Średnia prędkość:20.07 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:46.92 km i 2h 20m
Więcej statystyk

DPD

Piątek, 4 września 2015 | dodano: 04.09.2015

+13. O 4:00 obudził mnie dość intensywny szum deszczu. Prognoza zresztą obiecywała, że będzie rano dość mokro. Psychicznie byłem przygotowany na to, że do pracy dotrę zlany do gołej skóry. Jednak do godziny startu nieco się uspokaja i o 6:03 już tylko drobny deszczyk, który wraz z ubywającymi kilometrami zamieniał się w coraz słabsze kapanie by w końcu ustać. Tempo dziś raczej spokojne by się nie zagotować w polarowej kurtce i nie zbierać bryzgów spod przedniego koła. Przejazd raczej spokojny choć hałasujące na mokrym asfalcie opony samochodów sprawiały wrażenie, że wyprzedzają raczej za blisko. Dziś nie focę hotelu bo nie widzę zauważalnych zmian a aparat zakopany w sakwie. Po prostu mi się nie chciało. Na miejsce docieram z zapasem kilku minut z lekko tylko zmoczonymi kapciami do chodzenia po wodzie. Ogólnie przejazd całkiem przyjemny.

ICM-owe prognozy z wczoraj się nie do końca sprawdziły. Miało zaraz po moim przyjeździe do pracy rozpadać się na dobre a tymczasem tylko nieco pokropiło i potem zrobił się całkiem ładny dzień. Co prawda bez upałów ale ze znośnym (choć przeciwnym) wiatrem i całkiem sporą dawką słońca. Kręcę powrót zupełnie na luzie i bez gięcia. Kolejno centrum Zagórza, Mortimer, Reden, molo na Pogorii 3 bieżnią do Świątyni Grillowania, dzikim przejściem przez tory na Pogorię 4 i przez Preczów i Sarnów do domu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 23.60km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 września 2015 | dodano: 03.09.2015

+13. Trochę chmurek. Wiatr jeśli był, to nieprzeszkadzający. Start 6:08. W związku z tym, że jest zapas czasu kręcę raczej niezbyt intensywnie, zgodnie z rytmem narzucanym przez teren. Przejazd generalnie prawie spokojny. Po drodze usiłowałem sfocić wschód słońca ale się spóźniłem o kilkanaście sekund i nie wyszło to co chciałem. Potem foto hotelu. Na miejscu z zapasem 11 min.


Po pracy zrobił się całkiem ładny dzionek. Już nie upalnie ale jeszcze przyjemnie. Lekki wiaterek. Wertepkami przemycam się do Dąbrowy Górniczej. Mały stop przy ścianie płaczu i potem sprawny przejazd pod molo na Pogorii 3. Aż dziw jak tam teraz pusto. Bieżnią przemieszczam się w stronę Świątyni Grillowania i dzikim przejściem przez tory dalej na Pogorię 4. Stamtąd do Preczowa i przez Sarnów do domu z krótkim stopem u weterynarza. Bardzo przyjemnie się dziś kręciło powrót. Mam też wrażenie, że dość szybko.



DPD

  • DST 35.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 22.11km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 września 2015 | dodano: 02.09.2015

+19. Przed wyjściem spoglądam za okno. Wizja wykazuje chmury a na horyzoncie coś, co może być opadami. U mnie na razie nic nie widzę. Wieje. Wyciągając Rzeźnika stwierdzam, że u mnie też jednak pada. Drobny deszczyk nieco intensywniejszy niż mżawka ale jeszcze nie kapuśniaczek. Na szczęście wiatr był w plecy i woda z nieba nie zacinała w gębę za bardzo. Start o 6:09. Cały przejazd bardzo przyjemny i sprawny. Trochę irytowało mnie, że rowerzyści bez światełek dziś śmigali. Przez mokre okulary tak średnio ich było widać z daleka. Po drodze robię postój na foto hotelu choć znów optycznie nic się w nim nie zmienia zauważalnie. Na finiszu ze sporym zapasem czasu i nieznacznie nasiąknięty wodą.


W ciągu dnia ICM odwołał deszcze i faktycznie zrobiło się całkiem przyjemnie. Temperatura co prawda spadła ale nie aż tak, żeby nie dało się jechać na krótko (choć polarowa kurtka i kapcie do chodzenia w wodzie profilaktycznie podróżowały w plecaku). Na niebie chmurki ale gdzieniegdzie udawało się na moment przedrzeć słoneczku. Wiaterek zauważalny, nieprzeszkadzający. Powrót pokręciłem sobie spokojnie, zgodnie z rytmem terenu. Gdzie rower sam leciał to go nie hamowałem, gdzie trzeba było pokręcić to na spokojnie by się zbytnie nie ekscytować. Wracam przez Mec, Środulę, Stary Będzin. Naprzeciw Biedronki, przy Stadionie rozłożony cyrk. Moją uwagę zwróciło coś, co wyglądało jak jakowyś smok, jaszczur czy inna tego typu bestyja. Chyba namiot w tym kształcie. Przebiwszy się na Zamkowe kręcę na ścieżkę do Grodźca. Tu znów zabawy z logo Będzina. Tym razem zamalowane na czarno również to poprawne logo. Trochę nonsensowna zabawa ale skoro kogoś to raduje... Z Grodźca zjeżdżam pod szkołę w Gródkowie i jadę dalej prosto aż za tory. Odrobinę klucząc przebijam się na kilnkierówkę pod OSP w Psarach i resztę asfaltem do domu. Bardzo przyjemne kręcenie powrotne. Trochę mnie tylko 2x zirytowali kierownicy. Sygnalizuję skręt w lewo a oni i tak mnie wyprzedzają. Dobrze, że się oglądałem bo pewnie któryś by mnie w końcu wziął na maskę.


Kategoria Praca

DPZD

  • DST 37.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 21.35km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 września 2015 | dodano: 01.09.2015

+15. Czyściutkie niebo. Bez podmuchów. Bajkowe warunki do jazdy. Dziś udaje mi się wygrzebać wcześniej i start następuje o 6:09. Jedzie się bardzo dobrze. Ponieważ GPS już przy wyjmowaniu rowerka z garażu zaliczył wpadkę przewieszam go na smyczkach obok aparatu i telefonu. To z kolei sprawia, że nie mam na bieżąco wglądu w parametry przejazdu (czas, prędkość) więc jadę na wyczucie. Tylko na spokojniejszych odcinkach czasem zerkam na odczyty biorąc Garmina w łapę. Trochę to uciążliwe ale pozwala mi się zorientować w sytuacji i ocenić, że przelot odbywa się zgodnie z harmonogramem. Nie jest źle. Niezależnie od tego którym rowerkiem jadę do pracy czasy przejazdu różnią się bardzo niewiele. Z postojów to tylko foto hotelu i jedne światła. Na miejscu ze sporym zapasem czasu - 7 min.

Po pracy przyjemne ciepełko jednak znów nie mam za bardzo czasu na zaginanie. Na początek kręcę przez rondo w centrum Zagórza pod Makro i dalej do "Liroja Merlina". Stamtąd przez światła na Środuli do Starego Będzina i dalej do serwisu. Miałem zostawić Srebrną Strzałę na zmianę gripów na manetki ale się okazało, że jutro są czynni ostatni dzień i potem 2 tygodnie urlopu więc odpuszczam serwis na ostatnią chwilę. Przyjadę Strzałą pod koniec miesiąca i na spokojnie zlecę wymianę. Bez gięcia przebijam się na kierunek Łagiszy i dalej przez Sarnów wracam do domu. Bardzo przyjemne kręcenie powrotne. Chyba będę częściej też Strzałę zaprzęgał do jazdy do pracy. Jedzie się inaczej ale też dobrze.


Kategoria GPS-, Praca