limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DP - na werdną pogodę chamskie rozwiązanie - D

  • DST 40.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 19.35km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 22 września 2014 | dodano: 22.09.2014

Wstaję dziś wcześniej by w końcu przestać gonić na dojeździe. 4:00 rano i deszcz za oknem. Przez chwilę przemknęła mi myśl, że jest w odwodzie zbiorkom ale potem usłyszałem w radiu, że dziś dzień bez samochodu więc sposób dotarcia do pracy mógł być tylko jeden. Termometr zeznał o tej porze +13 jednak na wyjściu było już +11 a deszcz ciągle padał. Specjalnie się tym nie przejąłem bo uznałem, że są to niezłe warunki do przetestowania niemal prymitywnego w swej prostocie rozwiązania na deszcz jeśli chodzi o nogi czyli wdzianie gumiaków. Do tego nieprzemakalne spodnie i polarowa kurtka. Sprawdziło się. Co prawda suchy do pracy nie dotarłem ale to ze względu bardziej na to, że było stosunkowo ciepło i się nieco przegrzewałem, niż z powodu deszczu.
Prędkość dziś nieco mniejsza bo powyżej 30km/h za dużo wody leci z przedniego koła do gęby. Potem w Łagiszy koło Kreisela zatrzymał mnie kierowca TIR-a pytając jak dojechać na ulicę Prostą (czy jakoś tak). Ni cholery nie wiedziałem gdzie to jest ale Garmin podpowiedział. Rowerkiem to rzut beretem. Dla TIR-a kawał objazdu. Tym sposobem tracę tych kilka minut rezerwy.
Z 5 sekund postoju przy szlabanie obok "dworca kolejowego" w Dąbrowie Górniczej i z minutę na zrobienie foto hotelu. Potem już prosto do pracy. Jakieś 100 m od celu zbieram na twarz potężnego bryzga spod koła TIR-a - tyle jeśli chodzi o karmę ;-p Na miejscu z obsuwą jakichś 7 min. pomimo startu o 6:11. Nie na wiele się zdało wcześniejsze wstawanie.

W ciągu dnia trochę padało. Kiedy przestało wiatr błyskawicznie osuszył jezdnie i powrót uszedł mi na sucho. Niestety spadła temperatura a wiejący z zachodu wiatr dodatkowo potęgował odczucie chłodu. Kręcenie powrotne raczej tempem spacerowym i na młynkach by nie przemarznąć. Standardem pod molo na Pogorii 3. Dalej kolejno: Piekło, Preczów, Sarnów i moja wiocha. Na obu Pogoriach pustki. Knajpy pozamykane, ledwo kilku rowerzystów i spacerowiczów. Na P4 do startu przygotowywał się windsurfer.




komentarze
gozdi89
| 20:23 poniedziałek, 22 września 2014 | linkuj Ja też za zbiórkom się wziołem
Mariotruck
| 11:35 poniedziałek, 22 września 2014 | linkuj A ja dziś autem cholera :-( Żenua :-(
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!