limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:1332.00 km (w terenie 86.00 km; 6.46%)
Czas w ruchu:67:09
Średnia prędkość:19.84 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:45.93 km i 2h 18m
Więcej statystyk

DPD

  • DST 36.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 17.14km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 marca 2014 | dodano: 19.03.2014

+6 na starcie. Moje zdziwienie budzi poranny deszcz. Nie sprawdziłem prognozy pogody na dziś i stąd zaskoczenie. Jednak nie odpuszczam i zbieram się do pracy rowerkiem. Wrzucam na siebie extra warstwę wodoodporną i ruszam mniej więcej w oknie startowym. Tempo nieco mniej intensywne ponieważ warstwa wodoodporna chroni zarówno przed przedostawaniem się wody z zewnątrz jak i wydostawaniem z wewnątrz. Przy dynamicznym stylu jazdy w takim zestawie można się zagotować. I tak dojeżdżam na miejsce poza tym, że o czasie, to zdecydowanie mokry ale przynajmniej nie uflejany do imentu. Wiaterek przed wyruszeniem wyglądał niemal na huraganowy ale potem nieco zelżał i zdecydowanie był z kierunku wspomagającego. Dziś nie miałem ani trochę zmiłowania dla konserw. Jechałem twardo środkiem pasa ruchu bo inaczej musiałbym jechać koleinami wypełnionymi wodą. Miejscami trzeba mi było objeżdżać niezłe rozlewiska. Generalnie jednak spokojny dojazd do pracy.

Dzień w pracy przeleciał tak szybko jak życie przed oczami przy czołowym spotkaniu rowerzysty z TIR-em ;-p To i chyba trochę pogoda sprawiły, że dopadło mnie coś na kształt znużenia a co za tym idzie, kręcenie powrotne zrobiło się spacerowe i bez objazdów. Przez Mec i Środulę jadę do Będzina. Na ścieżce przy Prosperze III znów zaparkowane konserwy. Dalej obok stadionu na Zamkowe i ścieżką do Grodźca. Tam odbijam na Gródków. Po drodze focę kupkę gruzu, która była kiedyś była kawałkiem cementowni i "groziła zawaleniem" a "wstęp wzbroniony" był do niej. Cóż, groźby przeszły w czyny. Potem jeszcze zawijam kilka podjazdów w Gródkowie i kawałek przy piekarni by w końcu dotrzeć do domu. Przeszkadzał dziś na powrocie dosyć zauważalny wiatr. Jezdnie były mokre ale na szczęście nie padało. Pocieszające jest to, że w domu jestem przed 18:00 a tu jeszcze całkiem sporo widać.


Kategoria Praca

DP PTTK ND

  • DST 44.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 19.27km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 marca 2014 | dodano: 18.03.2014
Uczestnicy

+6. Wiaterek śladowy więc dziś bez pomocy w drodze do pracy. Jezdnie suche. Wyjechane o czasie (6:00) więc można było kręcić spokojnie. Kolejny dzień docierania napędu w Srebrnej Strzale. Wszystko działa sprawnie i cichutko. To lubię. Dojazd do pracy bez sensacji jeśli nie liczyć wariatów walczących o sekundy.

Po pracy na początek na Orion na spotkanie z Prezesem i Avacsem. Potem we trójkę kręcimy w stronę Ostrogórskiej i pobliskiego przedszkola w celu sfocenia tegoż jako potwierdzenie, że zdjęcie z jednego z forów faktycznie dotyczy tego miejsca a nie Dąbrowy Górniczej. Potem jedziemy pod fontannę i chwilę rozprawiamy na tematy oczywiście rowerowe. Potem przenosimy się z rozprawami do siedziby PTTK. Wkrótce zjawiają się kolejny klubowicze i rozmowy rozkręcają się na dobre. Składki, plany, wspominki, nowi cyklouzależnieni w klubie. Się dzieje. Spotkanie kończymy po 18:00 ale jeszcze trochę nam schodzi na pogaduchach. Marcin z Adrianem odprowadzają mnie do Czeladzi gdzie babram się trochę z przednim hamulcem, który nieoczekiwanie zaczął trzeć. Marcin udziela mi klucza, którym udaje się sprawę rozwiązać. Przy okazji kolejna porcja pogaduch. Rowerowych, oczywiście. Potem chłopaki odbijają w stronę Pogoni a ja przez Wojkowice i Strzyżowice wracam do domu. Po zachodzie zrobiło się ciut chłodniej ale i tak pogoda rewelacyjna. W czasie jazdy jest wręcz idealnie.



Zdjęcie z lat pięćdziesiątych XX wieku budowli, która podobno miała być w Dąbrowie Górniczej.


Teraz to miejsce wygląda tak i faktycznie jest to w Sosnowcu (skrzyżowanie ul. Ostrogórskiej i Emila Zegadłowicza).


Kategoria Praca

DPSOD

  • DST 44.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 18.86km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 marca 2014 | dodano: 17.03.2014

+6 na starcie i dość mocny wiatr z zachodu. Jezdnie mokre. Bez deszczu. Wyjeżdżam nieco obsunięty w czasie ale liczę na pomoc owego wiatru i się nie przeliczam. Ładnie pcha w plecy i do Dąbrowy Górniczej średnia w okolicach 26km/h. Dopiero od centrum, gdzie zaczynam podjazdy, prędkość spada bo dziś na Srebrnej strzale, która to ranna jest już w napęd, i którą dziś mam zamiar odstawić do serwisu na operację wymiany tegoż plus kilka innych drobiazgów. Zjeżdżając z Mortimera w stronę centrum Zagórza widzę rozlewisko na całej szerokości jezdni (inne omijam wcześniej na Robotniczej przy rozgrzebanej kanalizacji). Przerzucam się na ścieżkę rowerową by to objechać ale i tu przeszkoda. W poprzek leży zwalone drzewko. Przedzieram się jednak bez problemu i kawałek jadę jeszcze ścieżką by wypróbować obniżone krawężniki. Może nie wygląda to zbyt dobrze ale różnica jest ogromna. Da się dość gładko przejechać. Końcówka już znów asfaltem. Na miejscu o czasie czyli wiaterek zdał egzamin. Niestety jeśli nie przestanie wiać z tego kierunku, to powrót będzie morderczy.

W trakcie pracy zwalniam się na godzinkę i odstawiam Strzałę do serwisu na zaplanowaną akcję serwisową. Po pracy zbiorkomem po odbiór rowerka. Strzała po udanym przeszczepie napędu (korba, wolnobieg i łańcuch) oraz kilku drobiazgach (klocki hamulcowe na tyle, kółeczka w przerzutce) chodzi jak zegarek. Oczywiście trzeba choć troszkę napęd objeździć żeby się dobrze kręcił. W związku z tym spod serwisu ruszam na Syberkę i dalej objeżdżam M1 od północy i kieruję się na Czeladź. Dalej przeskakuję czerwonym szlakiem przez Brynicę do Przełajki i przez Wojkowice i Strzyżowice wracam do domu. Powrót w nieco ślimaczym tempie. Trochę po części z powodu dość silnego wiatru, a trochę z powodu lekkiego znużenia.


Kategoria Praca, Serwis

Znowu w deszczu i po ciemq

Niedziela, 16 marca 2014 | dodano: 16.03.2014

Czekałem i czekałem na jakieś w miarę suche okno startowe i się nie mogłem doczekać. W końcu ruszam. 21:15. Lekko pokapuje. Na początek do Góry Siewierskiej. Przez chmury i mokry asfalt światło czołówki ledwo rozświetla otoczenie. Praktycznie jazda na czuja tam, gdzie nie ma latarni. Jak się dalej przekonałem, trzeba było uważać bo silne wiatry porozrzucały na jezdniach gałęzie. Z Góry Siewierskiej zjeżdżam do Rogoźnika i wzdłuż zbiornika kieruję się na klinkierek po wschodniej stronie Brynicy docierając nim do Wojkowic. Przy Netto skręcam na Grodziec i jadę do zjazdu na Strzyżowice. Stamtąd już bez kluczenia do domu. Jednak na skrzyżowaniu, z którego do domu miałem jakieś 300m, licznik pokazuje nieco ponad 19 km więc decyduję się jednak na dogięcie i odbijam w stronę Gródkowa by po kilometrze zagiąć ostatecznie do domu. Na wyjeździe kapało ale ledwo ledwo. Potem przez większość drogi prawie wcale. Na ostatnich 4 km deszcz powrócił i to z najgorszego możliwego kierunku czyli prosto w gębę. Temperatura tak w granicach +5 więc nie zmarzłem ale niestety nie udało się całkiem na sucho wrócić pomimo przygotowania odpowiedniego stroju. W butach było nieco mokro.
Jest nadzieja wg ICM-u, że rano uda się w miarę na sucho do pracy dojechać.


Kategoria Inne

Na mokro i po ciemq

Sobota, 15 marca 2014 | dodano: 15.03.2014

Prognozy wieszczyły, że pogoda się wykrzaczy. I się wykrzaczyła. Dopiero po 16:00 zaczęło się przejaśniać ale nim się zebrałem do startu zrobiła się 17:13. Z domu wyjechałem o ładnym słoneczku. 4 km dalej (w Dąbiu) ciemno pada deszcz i drobny grad. Nim dojechałem do Kuźnicy Piaskowej przestało padać i od północy pojawiła się krawędź chmur rozświetlana przez zachodzące słońce. Docieram do Pogorii 4 i ciągnę asfaltem przez Ratanice i Marianki do Piekła i stamtąd jadę na bieżnię. Robię 4/3 bieżni a potem przez Zieloną, Łagiszę i Gródków do domu.
W sumie to chyba nawet dobrze, że pogoda się nieco wykrzaczyła bo Pogorie fajnie puste. Tylko kilku biegaczy, ze 2-3 rowerzystów i kilku spacerowiczów. Można było jechać spokojnie równym tempem bez ciągłego chwytania się za Dźwignie Tchórza.
Jeśli prognozy na jutro się sprawdzą, to jutro jazdy na sucho nie będzie.


Kategoria Inne

DPD

Piątek, 14 marca 2014 | dodano: 14.03.2014

Termometr zezna +2 ale chyba musiał być w strumieniu jakiegoś cieplejszego powietrza bo odczuwalnie miałem wrażenie, że jest jednak chłodniej. Poza tym pogorszyła się też widoczność. Dziś spokojny dojazd do pracy. Na miejscu z zapasem czasu.

Po pracy pogoda rewelacyjna jednak nie decyduję się na większe objazdy. Dziś powrót przez Sosnowiec-Pogoń, Czeladź i Wojkowice. Trasa jest bardziej ruchliwa od tej przez Pogorię i Preczów ale dziś mi to specjalnie nie przeszkadza. Nie dzieje się też nic, co by mi mogło podnieść po drodze ciśnienie. Spokojny powrót do pracy.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 35.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 20.19km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 marca 2014 | dodano: 13.03.2014

Zeznania termometru wykazały, że jest -2. Odczuwalnie nie było źle i może nawet te -2 było. Nie bardzo miałem czas zwracać na to uwagę bo wyjechałem dziś w miarę o czasie ale postanowiłem po drodze kilka foto poczynić w związku z tym, że teraz jest pora wstawania słoneczka i światło robi bardzo fajne rzeczy. Foto do końca nie oddają tego, co oczy widzą ale jakaś tam drobna namiastka się pojawiła. Z powodu focenia na metę wpadam punktualnie ale rzutem na taśmę. Po drodze też kilka razy zbiesił się napęd jak zapomniałem, że na podjazdach albo przy ruszaniu mam nie korzystać z 1 i 2 na tyle. Teraz start z 1/4. Jak i to przełożenie się zbiesi, to nieodwołalnie rowerek do serwisu. Poza tym spokojny dojazd do pracy.

Link do pełnej galerii


Słońce nieco rozmyte. "Okami" widać było piękną, czerwoną kulę.


Troszkę inny efekt chciałem osiągnąć tym foto. Jutro pojadę nieco inną trasą więc może się uda.


Jakby tych drutów nie było...


Dziś nieco później przez "dworzec kolejowy" w Dąbrowie Górniczej jechałem więc dopadł mnie szlaban. W związku z tym złapałem się za aparat.


Po pracy przez Mec i Środulę do Będzina do serwisu. Świadomość, że napęd jest wyjechany sprawia, że jazda jest mocno niekomfortowa. W serwisie umawiam się na poniedziałek na wymianę całego napędu. Potem przez Łagiszę i Sarnów do domu. Kręcenie głównie młynkowe ale i tak ze 2-3 razy łańcuch nieprzyjemnie zagrzechotał na ząbkach. Bliższe oględziny ujawniają, że łańcuch już mocno wyciągnięty a wolnobieg dość zjechany. Korbie też dużo brakuje do ideału. Poza napędem jeszcze będą do wymiany klocki w tylnym hamulcu i kółeczka w przerzutce.


Kategoria Praca

DPONDZ

  • DST 77.00km
  • Czas 03:37
  • VAVG 21.29km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 marca 2014 | dodano: 12.03.2014

+1 czyli dużo lepiej niż wczoraj. Niestety zeznania termometru nie oddawały faktycznego stanu bo po drodze widziałem oszronioną trawę więc musiało miejscami być poniżej zera. Wiaterek też chyba był jakowyś drobny ale nie miałem za bardzo czasu zwracać na niego uwagi. Dziś dzień targowy w Będzinie więc spodziewałem się, że mogą być świry na drodze i się nie pomyliłem. Na odcinku między szkołą w Gródkowie a światłami na "86" wyprzedza mnie z dużą prędkością i zdecydowanie za blisko jakiś biały dostawczak. Znów to samo czyli zdążyć przed tymi co jadą z przeciwka. Reszta drogi spokojna.

Z porannych wydarzeń to mi się jeszcze przypomniało, że na ul. Robotniczej, tam gdzie teraz robią kanalizację, rowerzyście poszedł łańcuch jak próbował ostatni kawałek na piasku w stronę "dworca kolejowego" przeskoczyć. Zatrzymałem się i zapytałem, czy wyciągać narzędzia ale powiedział, że już do pracy doprowadzi i tam sobie zrobi. Skoro tak, to pojechałem dalej.

Po pracy na początek na spotkanie z Waldkiem odebrać zakwas. Potem powrót do pracy zostawić go dla odbiorcy na jutro (żeby nie wozić do domu i z powrotem). Potem standardem pod molo na Pogorii 3. Miałem tylko tam podjechać i zaraz przez Zieloną i Preczów do domu ale jakoś tak mi się koło w prawo zawinęło i potoczyło bieżnią. Od razu wysoka kadencja ale tak połowę obwodu na 2/4. Jednak im dalej tym przełożenia szły w górę. 2/6. 3/4. 3/6 i tak dociągnąłem na powrót do mola. Miałem przez chwilę wrażenie, że ktoś mi się do koła przyczepi i będzie presja by jechać równo ale na finiszu okazało się, że nikt się nie skusił, ani dwaj wyprzedzeni po drodze szosowcy (chyba woleli jednak pogadać), ani jeden z MTB (choć miałem wrażenie, że się za mną zrywa). Przy molo wyrównuję oddech kiedy to zatrzymuje się obok Domino. Standardowe pytania, gdzie jedziesz, gdzie byłeś itp. itd. Na koniec mocno niebezpieczne w takich zjechaniach pytanie "A teraz gdzie jedziesz?". Domino patrzy na licznik mówi, że 30km to trochę mało i coś by jeszcze trzeba dokręcić. "To gdzie?" - pytam. "Przeczyce?" - pada propozycja. No to Przeczyce. Na początek do Świątyni Grillowania. Przeskok przez tory na Pogorię 4 i ciągniemy do zjazdu na Kuźnicę Piaskową. Potem Warężyn i Przeczyce. Wzdłuż tamy przeskakujemy do Tuliszowa i dalej przez Hektary i Podwarpie wracamy do Wojkowic Kościelnych nad Pogorię 4. Objeżdżamy terenem do Piekła i dalej domykamy kółeczko do dzikiego przejazdu obok Świątyni. Tu chwila gadki nim się żegnamy. Dominik w swoją stronę a ja przez Preczów i Sarnów do domu. W domu zmiana sakw i jeszcze kółeczko do wsiowego Lewiatana.
Fajnie dziś dzień rowerowo się potoczył. Pogoda dopisała. Towarzystwo jeszcze bardziej. Czysty, nieplanowany, aczkolwiek mile widziany, spontan. Dzień już zauważalnie dłuższy.
Minus to coraz bardziej sypiący się napęd w Srebrnej Strzale. Już starty z zatrzymania na przełożeniu 2/2 nie wychodzą. Łańcuch skacze. Na młynkach da się jeszcze pojechać ale dynamiczne ruszanie np. na światłach to już historia. W przyszłym tygodniu chyba oddam Strzałę do serwisu na wymianę napędu.


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 42.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 marca 2014 | dodano: 11.03.2014

-3 na starcie. Dość długo upewniałem się, że widzę na termometrze to, co widzę. Jednak nie chciało być inaczej. No trudno. Jeździło się w gorszych temperaturach pojedzie się i w tej. I, o dziwo, jechało się nawet całkiem fajnie i dość sprawnie. Na miejscu lekko przed czasem. Po drodze ładnie dawało słoneczko. Na końcówce centralnie w "oka" ;-) Generalnie spokojny dojazd do pracy.

Po pracy standardem, aczkolwiek niezbyt śpiesznie, pod molo na P3. Tam kółeczko bieżnią raczej w dość żwawym tempie. Niestety nie trafił się żaden króliczek pomimo tego, że ludność coraz tłumniej tam się zjawia. Za jakiś czas będzie trzeba tego miejsca unikać. Zamknąwszy pętelkę kieruję się na Zieloną i potem dalej lasem do Sarnowa a stamtąd asfaltem prosto do domu. Generalnie bardzo fajny powrót do domu w tempie zmiennym. Duże różnica temperatury względem poranka. No i super słoneczko :-)


Kategoria Praca

DPD - buractwo polskie w natarciu

Poniedziałek, 10 marca 2014 | dodano: 10.03.2014

Wg termometru: zero. Odczuwalnie podobnie. Jest jeszcze przed wschodem słońca ale już zupełnie jasno. Kręciło się dziś bardzo dobrze co widać po czasie dojazdu. Sam dojazd bezproblemowy i w miarę płynny. Jedynie światła w D. G. nieco spowalniały.

Dziś dzień pełen objawów polskiego buractwa. Jeszcze zanim z pracy wyszedłem pierwszy przykład. Jakiś jełop podpalił trawy obok firmy. Wyglądało to na solidny pożar. Na szczęście ktoś rozsądny zadzwonił po straż i pilnowali aż się wypali. A szło szybko bo wiało.
Po pracy standardem kręcę sobie na molo przy Pogorii 3 i dalej bieżnią na Piekło. Na przejeździe kolejowym widzę jak zamykają się szlabany. Przede mną jakaś kobieta na rowerze i mężczyzna pieszo. Myślałem, że będą stać jak cywilizowani ludzie. Ale nie. Myk pod szlabanem i szorują dalej. Tym cyknąłem foto. Potem z przeciwka nadjechał rowerzysta i ten sam manewr. 2-3 minuty. Tyle było potrzeba by przeczekać aż przejedzie lokomotywa z dwoma wagonami. Tak strasznie im się spieszyło.
Objeżdżam asfaltem Pogorię 4 do Wojkowic Kościelnych i stamtąd przez Toporowice, Dąbie, Goląszę Dolną, Brzękowice Dolne i Strzyżowice do domu. Bardzo fajnie się kręciło pomimo wiatru ze wschodu (ewentualnie północnego-wschodu).

Link do pełnej galerii


Tak wyglądało to jak się dowiedziałem, że trawy płoną.




Tak to wyglądało jak już wygasło.


A tu buractwo na przejściu. Jakby się coś stało to zaraz byłby raban, że maszynista nie uważał i inne takie tam. A winni są tylko oni sami.


Woda w Pogorii 4 miała dziś ładny kolorek.


Może to kwestia słońca... Nie wiem, ale nie mogłem się powstrzymać, by nie cyknąć kilku fotek.


Pogoria 4 od strony Wojkowic Kościelnych.


Ponieważ samojebki powoli robią się passe... ;-p


Kategoria Praca