limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Znowu w deszczu i po ciemq

Niedziela, 16 marca 2014 | dodano: 16.03.2014

Czekałem i czekałem na jakieś w miarę suche okno startowe i się nie mogłem doczekać. W końcu ruszam. 21:15. Lekko pokapuje. Na początek do Góry Siewierskiej. Przez chmury i mokry asfalt światło czołówki ledwo rozświetla otoczenie. Praktycznie jazda na czuja tam, gdzie nie ma latarni. Jak się dalej przekonałem, trzeba było uważać bo silne wiatry porozrzucały na jezdniach gałęzie. Z Góry Siewierskiej zjeżdżam do Rogoźnika i wzdłuż zbiornika kieruję się na klinkierek po wschodniej stronie Brynicy docierając nim do Wojkowic. Przy Netto skręcam na Grodziec i jadę do zjazdu na Strzyżowice. Stamtąd już bez kluczenia do domu. Jednak na skrzyżowaniu, z którego do domu miałem jakieś 300m, licznik pokazuje nieco ponad 19 km więc decyduję się jednak na dogięcie i odbijam w stronę Gródkowa by po kilometrze zagiąć ostatecznie do domu. Na wyjeździe kapało ale ledwo ledwo. Potem przez większość drogi prawie wcale. Na ostatnich 4 km deszcz powrócił i to z najgorszego możliwego kierunku czyli prosto w gębę. Temperatura tak w granicach +5 więc nie zmarzłem ale niestety nie udało się całkiem na sucho wrócić pomimo przygotowania odpowiedniego stroju. W butach było nieco mokro.
Jest nadzieja wg ICM-u, że rano uda się w miarę na sucho do pracy dojechać.


Kategoria Inne


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!