Integracja BS
-
DST
111.00km
-
Czas
05:59
-
VAVG
18.55km/h
-
VMAX
51.80km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Historia dnia dzisiejszego zaczęła się w czwartek. A zaczęła się od wiadomości od Łukasza. Przesłał mi info, że przymierza się do przejechania kilku gmin m. in. na Śląsku i w Zagłębiu. Z przesłanej mapki widziałem, że sporo będzie jechał znanymi mi terenami i zaoferowałem się, że mogę mu towarzyszyć jako przewodnik na odcinku od Siewierza do Bytomia. Kilka dodatkowych wiadomości w celu ustalenia detali i oto się stało.
Wyruszam z domu o 10:40 żeby na spokojnie dojechać do rynku w Siewierzu. Wziąłem poprawkę na temperaturą (choć termometr zeznawał, że jest +15 to nie wziąłem tego wskazania na poważnie ponieważ bestia wygrzewała się na słoneczku). W cieniu było zupełnie zimno a jeszcze jak zawiało to już w ogóle dno. Normalnie, czyli jak są ludzkie temperatury na plusie, to dojeżdżam tam w ciągu niecałej godziny. Ale nie tym razem. Do Pogorii IV było jeszcze jako tako, bo wiatr miałem nieco z prawej strony (czyli od północy) ale jak wjechałem na ścieżkę tak od razu -10km/h. I do tego wmordewind okrutny. Zakładam dodatkowe, nieprzewiewne spodnie i zaczynam rzeźbienie do celu. Idzie opornie. Docieram równo na 12:00. Jak wjeżdżam na rynek akurat zaczyna bić zegar. Wysyłam info Łukaszowi, że już czekam. Oddzwania że jest w Porębie ale powinien się wyrobić na umówioną godzinę czyli 12:30.
I jest! Co prawda zaskoczył mnie i nadjechał nie z tej strony co się go spodziewałem ale udało mi się ustrzelić kilka fot jak zajeżdża. Uścisk dłoni na powitanie i wspólna fota ku pamiątce. Jako że miał już Łukasz sporo km w nogach (coś ponad 90), i była właściwie już pora zdatna do praktykowania obiadu, przysiedliśmy w lokalu przy rynku przykuwając nasze rumaki: ja do latarni, Łukasz do znaku. Wszamaliśmy solidny i smaczny posiłek, ogrzaliśmy się w ciepełku i przyszedł czas ruszać dalej.
Teraz głównie ja nadawałem tempo i prowadziłem. Nieco w kilku miejscach zmodyfikowałem Łukaszowi trasę oszczędzając nieco czasu i licznych podjazdów. Choć nie da się ukryć, że uciąłem mu też kilka km z licznika. Ale akurat co do liczby zaliczonych gmin to udało się nic nie stracić.
Po drodze udało się kilka fot uczynić. O dziwo, te robione ze statywu wszyły mi jakieś "pijane" natomiast te robione z ręki w czasie jazdy nie. Dziwne.
Cała trasa w szczegółach w linku.
Generalnie jechało się całkiem fajnie jeśli chodzi o tempo. Na spokojniejszych odcinkach był czas zamienić parę słów. Dawał się we znaki niestety wiatr. Choć nieco rekompensowało jego ujemne działanie przygrzewające słoneczko. Do samego Bytomia było całkiem ok jeśli chodzi o termikę. Natomiast kiedy już się tam pożegnaliśmy to mój powrót dał mi popalić. Nieprzewiewne gatki zatrzymały całą wilgoć i potem zimny wiatr nieźle mnie wychłodził. Po przyjeździe do domu 0,5 l herbaty z sokiem malinowy, koc i kot na kolana do wygrzania przepracowanych mięśni :-)
Dzień zaliczam do bardzo udanych. Seteczka. Spotkanie z Osobistością BS. Po prostu super. Dzięki Łukaszu, że pomyślałeś o mnie planując wizytę w tych okolicach :-)
Pożywka dla Trolli z Łukaszowego bloga czyli galeria zdjęć.
I oto jest! Nadciąga!
Fota ku pamięci :-)
Pod zamkiem w Siewierzu
Wbijamy w "moje" włości.
Znowu krzywa fota ze statywu :-( Tym razem pod zamkiem w Będzinie.
Przy drewnianym kościele w Bobrownikach.
"W czasie lotu" w Piekarach Śląskich.
I znowu "krzywe" :-/ finalne w Bytomiu.
Kiedy ja wygrzewałem się już w domu Łukasz pewnie jeszcze rzeźbił w terenie. Miał w planie dociągnąć do Gliwic czyli dystans mniej więcej 2x taki jak ja miałem z Bytomia do siebie. Łukasz, mam nadzieje, że dojechałeś bez problemów.
Kategoria Inne
komentarze
Kdk, ja jestem wierny swojemu strojowi, istotnie faktycznie wtapiam się w tłum, przez co w rozmaitych mordowniach czuję się jak ryba w wodzie i wyglądam jak typowy miejscowy klient :) A cóż, nie ukrywam, ze lubię sobie browarka wychylić na trasie w różnych dziwnych miejscach.
I za te spotkania chwała Błażejowi... Niech BS trwa...
lukasz78
Nieoświetlona ulica w Zabrzu? Nie wierzę... ;)