No i w końcu się stało :-/
-
DST
40.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:33
-
VAVG
15.69km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano sobie kulturalnie pokręciłem standardowe 16km do pracy. -7. Sucho. Już chmury wisiały.
W ciągu dnia od strony kosmosu poleciało białe gówno. I leciało aż do domu nie zajechałem.
Zabrałem ze sobą drugą sakwę z zamiarem wypełnienia obu w Lidlu w Będzinie. Tam też się skierowałem ale oczywiście nie najkrótszą drogą. Właściwie, to wybrałem nawet dość objazdową ale miałem w tym ukryty cel. Chciałem uniknąć asfaltów, które zostały już w wielu miejscach posypane solą, która w połęczeniu z tym co spadało, zamieniła się w breję lub ciecz o konsystencji wody.
Poleciałem terenem od PKM-u do Dąbrowy. Potem przez centrum do dworca i dalej w stronę oczyszczalni. Wzdłuż torów na Ksawerę i asfaltem w stronę Czarnej Przemszy. Tam wbijam na ścieżkę rowerową (choć kusiło mnie pojechać prosto do domu) wzdłuż rzeki i dojeżdżam do nerki (ronda) w Będzinie. Pod Al. Kołłątaja na drugą stronę i bokiem do Lidla.
Wypełniwszy sakwy ruszyłem do domu. Tym razem asfaltami przez Łagiszę i Sarnów. Od Sarnowa droga już była biała. I na dodatek ten biały badziew leciał mi razem z wiatrem prosto w twarz :-/
Wygląda na to, że dzisiaj kończy się moje regularne jeżdżenie w tym roku :-/ Szkoda mi rowerka (i nowego, i starego) narażać na to co na drodze leży. Teraz przyjdzie czatować na suche, czarne drogi.
Kategoria Praca