limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Poza tym, że DPOND to jestem nałogowcem i prowodyrem :-p

  • DST 68.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 19.07km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 grudnia 2011 | dodano: 27.12.2011

Nałogowcem bo pojawiły się u mnie typowe objawy odstawienia. Po 5 dniach niejeżdżenia zaczęły mnie napierniczać różne elementy konstrukcji nośnej. Ustały zaraz po porannych 16 km do pracy pomimo tego, że było ciemno, mokro i mgliście.
A prowodyrem jestem dlatego, że namawiam do nałogu innych. Po prawdzie, to dziś namawiani wcale nie bardzo musieli być proszeni bo wystarczyły dwa "esy" - jeden do Damiana (Doms), drugi do Marcina (jeszcze go nie ma na bike-u ale to tylko kwestia czasu, podejrzewam :-) ). Dałem im info, że do pracy rowerkiem przybyłem i propozycję, że może byśmy rundkę zrobili po południu. Obydwaj odpowiedzieli, że jasne. Ustaliliśmy miejsce i czas startu na centrum Zagórza o 16:00.
Spotkanie odbyło się jak planowaliśmy i od razu start. Najpierw trochę po Sosnowcu bo Marcin musiał tu i ówdzie podskoczyć a potem przez Będzin (wzdłuż Przemszy choć na śladzie z GPS-a tego nie ma bo się skubany już nie pierwszy raz wyłączył na jakimś wyboju) na Zieloną. Rundka dookoła Pogorii III, foto przy molo i przez centrum Dąbrowy powrót na Zagórze. Tam chwilę pogadaliśmy i w końcu rozjechaliśmy się do siebie. Mój powrót obok Makro, przez Będzin, Łagiszę i Sarnów.
Na starcie pogoda była całkiem do rzeczy i prognoza była pomyślna. Niestety nie sprawdziła się. Padać, nie padało ale wisząca w powietrzu mżawka w trakcie jazdy dawała efekt padającego deszczu. Nie przez cały czas ale wokół Pogorii na pewno.
Potem jeszcze przy powrocie odczułem ją w Będzinie i Łagiszy a od Sarnowa to już na pewno nie była mżawka choć jeszcze nie deszcz. Jednak mimo tej pogody jechało się bardzo fajnie. Zwłaszcza ten kawałek z Damianem i Marcinem bo były okazje pogadać. Dzięki chłopaki za wspólną jazdę. Kto by pomyślał, że jeszcze uda się coś pod koniec roku uskutecznić. Nie wiem czy będę mógł na Masę do Katowic się wybrać ale gdybym miał wtedy wolny czas, to będę do Was pisał albo dzwonił.

Dwa foto po rundce wokół P III.




I ślad nieco niekompletny :-/


I jeszcze zapomniało mi się dopisać. Jazda była bardzo ciekawa z wielu powodów. M. in. były okazje potrenować singielki po ciemku. Były okazje "podriftować" (tak się to mówi/pisze?) na miękkim błotku na wałach Czarnej Przemszy w drodze na Zieloną. Były też mokre liście po drodze ale krótko więc tu akurat wiele nie dało się nawywijać. Za to była okazja falangą objechać P III - aktywność piechoty niemal zerowa a ta niezerowa wykonywała taktyczne odwroty na pozycje obserwacyjne na poboczu. W ogóle jazda była faaaajna :-]


Kategoria Praca


komentarze
Doms
| 22:36 wtorek, 27 grudnia 2011 | linkuj No tak jazda owszem super, ale tak wyglądającego roweru to dawno nie miałem - błoto wszędzie. Jak ktoś ma ochotę podriftować to na wałach było to łatwiejsze niż na śniegu. Dzięki Panowie za wspólną jazdę i do zobaczenia wkrótce :-)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!