DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:46
-
VAVG
20.38km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start słaby - 6:17.
Warunki podeszczowe. Miejscami na jezdniach woda lub jej ślady. Lekki ruch powietrza mniej więcej z zachodu. Całkowite zachmurzenie, siwy, jednolity dywan chmur. Ani grama słoneczka. Do tego czuć wilgoć w powietrzu. Prędzej lub później spadnie. Wg prognoz mam nieduże szanse wrócić na sucho.
Trasa zwykła przez Ksawerę i Mydlice. Sprawnie, bez ekscesów.
Na mecie 3 min. po czasie. Postraszyło mnie kilkoma kropelkami w okolicach osiedla Brzozowica.
W ciągu dnia kilka razy padało ale na tyle niedługo i nieintensywnie, że do mojego powrotu zdążyło dosyć przeschnąć. W prognozach jednak stoi, że ma lać więc powrót po minimum.
Przez Mec na Środulę i dalej do Starego Będzina. Ścieżką małobądzką do Nerki i za targiem wracam na swoje ślady.
Sprawnie, bez ekscesów. Dopiero w pobliżu domu, kiedy już wiem, że mnie nie zleje, lekkie wyginanie. Najpierw od Dino do Lewiatana i do piekarni. Wykończenie przez Strzyżowice.
Kategoria Praca
DPDZD
-
DST
42.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
21.91km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start słaby - 6:16.
Z konieczności zwykła trasa przez rozgrzebaną Odkrywkową, Ksawerę i Mydlice. Spokojnie i umiarkowanie spiesznie.
Na mecie równo o 7:00.
Na powrocie przyjemny upał choć słoneczko nie operowało zbyt mocno. Pojawiły się już chmurki. Troszkę też wiało, przyjemnie.
Trasa niespecjalnie wydumana. Przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Potem z Piekła do Preczowa i przez Sarnów do domu.
Zostawiam plecak, zabieram sakwy i robię rundę zaopatrzeniową do wsiowego Lewiatana zaginając koło przejazdu kolejowego i remizy.
Przyjemnie się kręciło.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
43.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
22.05km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dla odmiany rozruch dziś słaby. Startuję o 6:19.
Bardzo przyjemne warunki na krótkie wdzianko. Słonecznie. Nieznaczny ruch powietrza.
Trasa, z konieczności, krótka przez Ksawerę i Mydlice. Sprawnie. Umiarkowanie spiesznie. Na mecie strata 3 min.
Na powrocie przyjemna lampa z lekkim wiaterkiem. Nogi podawały jak złoto.
Trasa nieco wygięta w związku questem po drodze. Mortimer, Reden, przejazd na Konopnickiej, Zielona, Preczów i Sarnów. Tu odbijam obok weterynarza w stronę Parku Żurawiniec i dalej na Malinowice Bory. Quest i dalej powrót przez Dąbie-Chrobakowe, Malinowice i wjazd do piekarni.
Z piekarni zwykła trasa z wygięciem od remizy do Dino i Lewiatana.
Przyjemny, spokojny powrót z pracy.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
45.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
21.26km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nieco lepszy rozruch niż wczoraj. Startuję, po nieskutecznych namowach zwierza do pozostania na dworze, o 6:08.
Dziś dzień targowy w Będzinie więc, aby uniknąć kociokwiku w okolicach targu, wybieram trasę dłuższą i na innym kierunku. Kręcę przez Sarnów i Preczów na bieżnię P4. Potem przejazd na P3 i przez Łęknice na Reden. Dalej przez Mortimer i centrum Zagórza.
Przykładałem się do kręcenia ale jeszcze nie było to maksymalne tempo. Przez to na mecie minuta obsuwy. Sam przelot bez ekscesów i nawet przyjemny.
Warunki takie, że słonecznie. Temperatura w sam raz na krótkie wdzianko. Raczej bez podmuchów.
Powrót w przyjemnych warunkach letnich. Dużo słoneczka. Wiaterek w sam raz. Cieplutko.
Trasa gięta ze względu na nieoczekiwane okoliczności ale generalnie przez ścieżkę Blachnickiego na górkę środulską, Plejada, Pogoń, Czeladź, Wojkowice i prosta spod Orlenu do domu.
Sprawnie. Nieszczególnie spiesznie. Bez ekscesów.
Przyjemny powrót do domu.
Na większy objazd bym się może i pokusił, ale w domu czekał na wypuszczenie drapieżnik.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
41.00km
-
Czas
01:58
-
VAVG
20.85km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Strasznie opornie szedł rozruch po długim weekendzie. Na tyle słabo, że startuję dopiero o 6:21.
Nie ma rady, trzeba jechać po minimum czyli przez rozgrzebaną Odkrywkową do Będzina i tam na Ksawerę, a potem do Dąbrowy Górniczej na Mydlice. Finisz to standardowe wykończenie przez centrum Zagórza.
Sprawnie, bez ekscesów. Na mecie ze stratą 5 min.
Warunki całą drogę bardzo przyjemne. Dużo słońca. Temperatura w sam raz. Raczej bez zauważalnych podmuchów.
W ciągu dnia kilka gromów przeleciało ale w mojej lokalizacji nie padało. Za to okolicy tu i ówdzie musiało bo były tego ślady.
Na powrocie słonecznie, nieco parno, miejscami podmuchy niegroźne. Na niebie chmurki. Niektóre takie, że nie założyłbym się, że było pod nimi sucho.
Trasa minimalnie wyginana. Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów, Sarnów. Za światłami odbijam zaraz w prawo i staczam się w stronę Parku Żurawiniec. Wyjeżdżam na tyłach ośrodka zdrowia i kręcę do piekarni po pieczywko. Potem powrót ze zwykłym zagięciem od remizy i Dino do Lewiatana.
Przyjemny, spokojny powrót z pracy.
Kategoria Praca
Z
-
DST
4.00km
-
Czas
00:12
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko kółko zaopatrzeniowe. Tym razem wyciągnięte obok remizy i przejazdu w Gródkowie do wsiowej Stokrotki i piekarni na finiszu.
Powrót w delikatniej kropli. Zgodnie z prognozą. W ogóle to pochmurno, ciepło i minimalny ruch powietrza chyba ze wschodu.
Kategoria Inne
DPOD
-
DST
45.00km
-
Czas
01:59
-
VAVG
22.69km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przy piątku i to jeszcze przeddługoweekendowym rozruch wyjątkowo niemrawy. Przez to wytaczam się dopiero o 6:18.
Rześko, raczej bez wiatru, słonecznie. Przyjemne warunki do jazdy we wdzianku "na krótko" i rękawiczkach.
Trasa po minimum przez rozgrzebaną Odkrywkową (slalom między jezdnią, chodnikiem i poboczami), Ksawerę i Mydlice.
Na mecie równo o 7:00. Nawet przyjemnie się jechało mimo tego, że musiałem pociskać gdzie się dało.
Na powrocie tempo niezobowiązujące, takie żeby nie martwić się o oddech.
Warunki bardzo przyjemne. Nieuciążliwy wiaterek chyba mniej więcej z północy. Dużo słońca. Fotograficzne chmurki.
Trasa lekko naciągnięta. Przez Mortimer i Reden jadę w stronę Łęknic. Potem bieżnią P3 na Piekło i bieżnią P4 aż do Kamienia Ornitologa, gdzie odbijam na Kuźnicę Piaskową.
Stamtąd do Dąbia i przez Goląszę Dolną do Strzyżowic i do domu.
Nogi podawały przyzwoicie nawet na podjazdach i pod wiatr. Przyjemnie się jechało.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
40.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:54
-
VAVG
21.05km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start o 6:05.
Rześko ale jadę we wdzianku "na krótko" i rękawiczkach. Jak już się rozkręciłem, to było ok. Nogi jednak nieco słabiej podawały.
Trasa przez Grodziec do Będzina i dalej przez Ksawerę i Mydlice do centrum Zagórza. Tu mam jeszcze chwilę czasu więc wyginam przez Dworską i Mec.
Na mecie równo o 7:00. Przyjemny dojazd do pracy.
Powrót to głównie spieprzanie przed deszczem. Start z pracy jeszcze przy słoneczku ale już z malowniczymi chmurkami na wschodzie.
Kręcę przez Mortimer do parku Hallera i centrum Dąbrowy Górniczej. Załatwiwszy co miałem załatwić ruszam prosto do domu. Na rondzie w centrum D. G. niespodzianka w związku z remontem torowiska tramwajowego.
Lecę przez Fabrykę w stronę przejazdu przy Konopnickiej i dalej na Zieloną. Zaczyna solidnie wiać a chmurki na wschodzie robią się jeszcze bardziej malownicze. Przykładam się do kręcenia i skracam ile się da.
Z Zielonej kręcę do Łagiszy czarnym szlakiem i dalej wzdłuż torów na Stachowe. Potem obok magazynów do Parku Żurawiniec i piekarni. Szybkie zakupy i cisnę do domu.
Do samych drzwi w lekkich kropelkach, zupełnie niegroźnych. Z tego też powodu decyduję się jeszcze wygiąć od remizy do Dino i stamtąd po własnych śladach już do domu.
Ostatecznie nie lunęło.
Niespodzianki w centrum Dąbrowy Górniczej.
W tle malownicze chmurki, które mnie zmobilizowały do podkręcenia tempa.
Fabryka Pełna Życia. W porze mojego powrotu jeszcze pustawo.
Znowu jakiś małosprytny zostawił hulajnogę gdzie mu akurat wypadło.
Remonty w okolicach dworca w Dąbrowie Górniczej.
Magazyny w Psarach. W nieustannej rozbudowie.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
43.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
21.32km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start o 6:07. Rześko ale decyduję się na jazdę bez lekkiej warstwy długiej.
Trasa dziś spontanicznie kombinowana. Początek zwykły do świateł na "86" i potem dalej jak znaki objazdu pokazują do Łagiszy. Objeżdżam od północy i wschodu elektrownię w stronę Zielonej. Potem przebijam się przez rozgrzebane okolice dworca kolejowego. Widać już zarysy tego, jak będzie to miejsce wyglądało. W Dąbrowie jadę przez park Hallera i na ścieżkę do Mortimeru. Potem już zwykła trasa do mety z małą pętelką żeby nie brakło metrów do pełnego kilometra.
Na mecie z zapasem 6 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Powrót znów przy podmuchach z północy, w słoneczku i ogólnie przyjemnych warunkach.
Trasa nieco gięta. Ścieżką Blachnickiego w stronę górki środulskiej i dalej w stronę Pogoni. Stamtąd do Czeladzi i Wojkowic. Przez Skrzynówek w stronę Strzyżowic i do domu zjeżdżam od strony przeciwnej niż wyjeżdżałem.
Bez ekscesów po drodze.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
44.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
21.64km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przeciętny rozruch i start o 6:06.
Rześko. Słonecznie. Bezwietrznie. Przyjemnie tyle, że na górę lekka warstwa długa i rękawiczki.
Trasa przez Grodziec do Będzina i potem standard przez Ksawerę i Mydlice. Na mecie z zapasem 4 min.
Na powrocie wietrznie ale tak nieprzeszkadzająco. Oprócz tego trochę chmur, trochę słońca. Temperatura przyjazna.
Trasa minimalnie naciągana. Przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Potem bieżnią P3 na Piekło. Tu chyba niedługo powstanie jakieś centrum karmieniowo-parkingowo-rozrywkowe. Na razie parasole i mobilne punkty żywieniowe ale od tego się zaczyna. Potem ktoś postawi coś stałego i poleci dalej samo.
Z Piekła bieżnią P4 do Preczowa i przez Sarnów do mojej wioski. Tu przez park Żurawiniec pod ośrodek zdrowia i do piekarni. Z piekarnie też nieprostą drogą. Zwykłe zagięcie od remizy do Dino i Lewiatana, a potem jeszcze na Kasztanową i dopiero potem zjazd do domu.
Niespecjalnie spiesznie, przyjemnie, bez ekscesów. Gdyby nie to, że drapieżnik cały dzień w domu siedział, to bym może jeszcze tu i tam zagiął.
Kategoria Praca