limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:18129.00 km (w terenie 3205.00 km; 17.68%)
Czas w ruchu:1016:31
Średnia prędkość:17.83 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:584
Średnio na aktywność:31.04 km i 1h 44m
Więcej statystyk

DPD + komercha i trochę o zboczeniach oraz cierpieniach z nimi związanych

  • DST 55.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 20.89km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 października 2011 | dodano: 27.10.2011

Rano standardowa "szesnastka" do pracy choć wystartowana z opóźnieniem. Na dodatek przyłapałem się na tym, że na zjeździe przy 30 km/h zaczęły mi się zamykać oczy do snu. O mały figiel byłoby drastycznie.
Po pracy powrót niemal tą samą "szesnastką" do domu. Zadzwonili od dentysty czybym nie przyszedł pół godziny wcześniej. Powiedziałem, że marne szanse ale zrobię co się da. Gdyby liczyć czas samego przejazdu to spokojnie bym się wyrobił. 38 min. Fakt, że byłem mocno przegrzany na finiszu ale dało by radę. Niestety po drodze mam kilka świateł i tu sprawa poległa.
A co do zboczeń i cierpień to u mnie ono występuje w miejscu, gdzie muszę wracać do miejsca startu tą samą trasą. Strasznie tego nie lubię. Dlatego zwykle po pracy wracam inną drogą i to najlepiej dłuższą. Najlepiej jak cały dzienny przejazd ma kształt pętelki, ósemki czy innego łamańca ale tak, żeby drogi się co najwyżej krzyżowały. Czasem się nie udaje.
A co do dentystów. Dotarłem do nich o 16:15 czyli wcześniej a i tak potem czekałem ponad pół godziny. Wniosek: nie ma co dobrze robić ludziom.
Po dentyście jeszcze przyszło mi zrobić kurs komercyjny czyli sakwę do sakwy i w drogę do sklepu. Żeby nie było za prosto i nie jechać tak jak do pracy to pojechałem od siebie w stronę Wojkowic. Trochę za cmentarzam w Psarach odbiłem w lewo i bocznymi drogami pojechałem do Grodźca. Tam trochę się pokręciłem po klinkierkach (okolice Biedronki m. in.) i potem do Będzina, do Kauflanda.
Zapakowawszy "tasie" na full delikatnie pojechałem do domu. Tym razem przez Łagiszę i Sarnów.


Kategoria Inne, Praca

Zakończenie Sezonu PTTK

  • DST 50.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 18.07km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 października 2011 | dodano: 22.10.2011

Start o 8:05. Przez Wojkowice i Czeladź pojechałem do Sosnowca-Milowic pod halę sportową. Jeszcze nikogo nie było jak tam dotarłem. Z 5 minut potem dojechał Marcin ze Jego Tatą. Czekaliśmy do 9:15 na ewentualnych spóźnialskich ale nikt więcej się nie pojawił. Pojechaliśmy we trzech tą samą trasą, którą z Marcinem przejechaliśmy w środę czyli do Trójkąta Trzech Cesarzy. Tam krótki postój i kilka zdjęć. Potem ruszyliśmy dalej. Bocznymi drogami dotarliśmy w końcu pod górkę narciarską na Środuli. Akurat kończył się wyścig dzieciaków. Frekwencja raczej słaba bo startowała tylko trójka. Potem był wyścig dla nieco starszych.
My tymczasem przy ognisku czekaliśmy na wyścig główny, który wystartował o 13:30.
Zawodników było kilkunastu w sumie i to z kilku kategorii więc jechali razem tylko część robiła więcej kółek, część mniej. Nie zapamiętałem imienia i nazwiska największego harpagana w stawce ale miał on nr startowy 22. Pobił rywali totalnie.
Po zakończeniu wyścigów pojechaliśmy z Marcinem najpierw do Lidla na Środuli sprawdzić, czy tam aby nie uda się nabyć czapeczek przyuważonych przez Kysu ale niestety ich nie było (czyżby tak dobre, że znikły natychmiast?).
Potem obok cmentarza wjechaliśmy na ulice Zuzanny i tam się pożegnaliśmy. Ja pojechałem do Decathlonu z zamiarem nabycia drugich ocieplanych gatków na rowerek. Gatki kosztowały mnie Władysława Jagiełłę. Były też i droższe. Może się nie znam ale te nabyte powinny w zupełności wystarczyć. Przy okazji uzbroiłem się też w polarową czapeczkę na stoisku narciarskim za całe 5 pln (zdziwiłem się przy kasie bo leżała w boksie z czapeczkami za 14 zł).
Po wizycie w Decathlonie najkrótszą drogą... no prawie najkrótszą... pojechałem do domu.
Pogoda ładna, w słoneczku całkiem przyjemnie ale jak powiało, to już nie było tak super. Mimo wszystko do jazdy dzień jak najbardziej zdatny. Żeby choć takie dni utrzymały się jeszcze przez jakiś czas to nie będzie źle.


Trójkąt Trzech Cesarzy.


Grupa średnia walczyła zażarcie.


"Starszacy" również :-)


Niekwestionowany zwycięzca.


Inni też robili zdjęcia więc pewnie gdzieś będą inne galerie.

Link do pełnej galerii


Kategoria Inne

Wietrzna piędziestka

  • DST 52.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 21.67km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 października 2011 | dodano: 11.10.2011

Rano do pracy nie pojechałem na rowerku bo u mnie trochę kapało a potem cały dzień tego żałowałem bo ciuchy by wyschły a powrót miałbym w fajnych warunkach.
Ale dzień był jeszcze do uratowania bo w domu byłem przed 16:30. Szybka zmiana wdzianka i ruszyłem w drogę. W planie miałem tak 30 max. 40 km. Wyszło ile wyszło.
Trasa: Psary, Strzyżowice, Rogoźnik, Dobieszowice, Wymysłów, Niezdara, Ożarowice, Zendek, Zadzień, Targoszyce, Toporowice, Dąbie, Chrobakowe, Malinowcie, Psary.
Połowa drogi właściwie po ciemku. Chwilę zatrzymałem się przy lotnisku w Pyrzowicach i usiłowałem cyknąć fotkę lądującego samolotu ale niewiele z tego wyszło bo lądował pod wiatr czyli od wschodniego krańca pasa. Ja byłem na zachodnim. Jedynie na max zbliżeniu optycznym i cyfrowym widać było, że to samolot LOT-u. Tu też kapnąłem smaru na łańcuch bo zaczynał rzęzić. Drugą sesję foto zrobiłem kościołowi w Targoszycach.
Jechało się całkiem dobrze pomimo wiatru. Czasem przeszkadzał, czasem pomagał czyli w sumie wyszło na zero. Zauważalnie cieplej w stosunku do dnia wczorajszego. Niestety jutro znowu ma się ochłodzić choć z kolei ma nie padać.


Ony samolot co to lądował był w Pyrzowicach.


"Impresja" :-p


Targoszyce. Kościół.


Targoszyce. Kościół. Zbliżenie.

I jeszcze takie w sumie miłe zdarzenie. W Malinowicach jest taki kawałek krętej drogi. Jadąc tamtędy usłyszałem, że coś dużego do mnie się zbliża. Że miałem kawałek wolnego pobocza i jechałem sobie nie za szybko to zjechałem na bok. A niech ma i jedzie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy kierowca uatobusu, który mnie wyprzedził mrugnął migaczem w podziękowaniu. Niby nic ale zrobiło sympatyczne wrażenie. Pozdrowienia dla prowadzącego autobus. Niestety nie zwróciłem uwagi na numer linii.


Kategoria Inne

Luźna piędziestka

  • DST 50.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 21.43km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 października 2011 | dodano: 02.10.2011

Po wczorajszym noszeniu roweru po górach wypadało trochę pojeździć dla rozruszania mięśni. Poskakałem po okolicznych pagórkach. Strzyżowice-Góra Siewierska-Twardowice-Nowa Wieś-Zawada-Sadowie-Przeczyce-Wojkowice Kościelne-Pogoria IV-Dąbrowa Górnicza-Będzin-Łagisza-Sarnów. W Przeczycach jakieś zawody piłkarskie. Policji jak psów. A może mrówków? No dużo w kazdym razie. Na Pogorii udało się polecieć 30+. Wizyta w Kaufie w Będzinie i powrót 12km z wyładowanymi sakwami (dużo bardziej wyładowanymi niż wczoraj).
Pogoda jeszcze całkiem, całkiem ale wracałem już po zachodzie słońca i temperatura zauważalnie spadła. Niestety.


Kategoria Inne

Do serwisu

  • DST 10.00km
  • Czas 00:32
  • VAVG 18.75km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 września 2011 | dodano: 26.09.2011

Po zeszłotygodniowym rajdzie po województwie świętokrzyskim rowerkowi należy się to i owo czyli serwis.
7k km przekroczone więc pora napęd wymienić. Obecny jeszcze nie jest w podłym stanie ale na wolnobiegu piąteczka i trójeczka wypiłowane dość konkretnie. Korba nie jest zdarta zbyt mocno ale za to pęknięta jest plastikowa osłona zabezpieczająca łańcuch przed spadaniem na zewnątrz.
Do tego w tylnym kole poszła szprycha.
Tak więc spokojnie, spacerowym tempem do serwisu w Będzinie poturlałem się koło południa i zaordynowałem na miejscu wyżej wymienione czynności serwisowe. Jutro Srebrna Strzała ma być gotowa :-) Mam nadzieję, że więcej nic nie wyjdzie w praniu.


Kategoria Inne, Serwis