limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:18056.00 km (w terenie 3205.00 km; 17.75%)
Czas w ruchu:1011:28
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:569
Średnio na aktywność:31.73 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Kółeczko dla zaspokojenia nałogu

  • DST 53.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 22.24km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 marca 2014 | dodano: 08.03.2014

Zaczynam dziś dzień rowerowy od czyszczenia napędu w Błękitnym Rumaku. Czyszczenie przeradza się dłuższą akcję serwisową. Przyuważam pękniętą szprychę na tyle i decyduję się ją wymienić. Potem jeszcze łatanie zapasu po poprzedniej sobocie i godzinka znika. Wciągam na szybko obiadek i w końcu ruszam.
Robię kółeczko w postaci: Psary -> Strzyżowice -> Siemonia -> Sączów -> Ożarowice -> Zendek -> lasem do Siewierza -> szlakiem rowerowym do Wojkowic Kościelnych -> wzdłuż Pogorii 4 -> Preczów -> Sarnów -> Psary.
Jedzie się ładnie i składnie pomimo wiaterku. Miałem wrażenie, że nadaje z każdego możliwego kierunku bo wiało mi w gębę cały czas. Teraz jednak jak się zastanowię, to tam gdzie jechałem w okolicach 22-24km/h to musiało wiać, tam gdzie 30km/h, nie :-)
Po drodze całkiem sporo rowerzystów. Chyba już znacznie większa liczba tychże uznaje, że wiosna w natarciu i korzystają. Niestety nie trafiło się nigdzie skorzystać z króliczka. Szkoda.


Kategoria Inne

N

  • DST 27.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 20.51km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 marca 2014 | dodano: 02.03.2014

Wczorajszy dzień był dość intensywny. Psychicznie nastawiłem się, że w niedzielę jadę z Mario do Myszkowa i potem z resztą ekipy trasę ale jak zawyła komórka o 5:00 to już wiedziałem, że było za mało snu i nie ma sensu ani jechać na spotkanie z Mariuszem w Sarnowie ani też na pociąg do Sosnowca. I tu i tam bym dotarł ale prawdopodobnie bym padł gdzieś po drodze. Chęci chęciami ale jednak wolałem ostrożnie podejść do swoich możliwości i nie przeginać.
Jak się później okazało był to dobry ruch bo tak do 14:00 dzień składał mi się głównie z drzemek i naprawy bilansu energetycznego (czyt. żarcia). Tymczasem słoneczny dzionek sobie płynął powoli aż zamienił się w czarną noc, kiedy to zdecydowałem się w końcu zrobić kółeczko.
Start o 20:50. Trasa: Psary -> Sarnów -> Łagisza -> Będzin -> Grodziec -> Czeladź -> Wojkowice -> Strzyżowice -> Psary.
Termometr zeznawał na starcie zero ale odczuwalnie było lepiej. Za to dość wietrznie. Wiatr mniej więcej z kierunku wschodniego.
Drogi puste. Jazda dość spokojna choć starałem się by dynamiczna :-) Generalnie nocne kręcenie ma swój urok. O ile jest dla przyjemności a nie z konieczności.


Kategoria Inne

Śląskie w temacie

  • DST 44.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 21.29km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 lutego 2014 | dodano: 23.02.2014

Czyli Brzeziny i Siemianowice. Chyba też musnąłem Piekary.
Dziś udało się wystartować nieco wcześniej i jeżdżenie zakończyć jeszcze za dnia. Na starcie, czyli o 14:32, było +10 na termometrze i to w cieniu. Słoneczko ładnie operowało.
Trasę wymyśliłem sobie taką: Psary -> Góra Siewierska -> Rogoźnik -> Bobrowniki -> Brzeziny Śląskie -> Dąbrówka Wielka -> Siemianowice Śląskie -> Bytków -> Siemianowice Śląskie -> Czeladź -> Wojkowice -> Strzyżowice -> Psary.
Jednym słowem bujałem się po hanysowie ;-)
Tradycyjnie też musiał się trafić furiat za kierownicą. Tym razem w Bobrownikach. Generalnie jednak jazda dość spokojna.

Kilka foto z dzisiejszego śmigania


Olo! Coś do spenetrowania :-)


"Zamek" w środku Siemianowic Śląskich ;-)


Kategoria Inne

Ze strachu

Sobota, 22 lutego 2014 | dodano: 22.02.2014

W planach było z ekipą na Pustynię Błędowską i do Sławkowa pomknąć ale tuż przed startem zaczął się u mnie drobny, gęsty deszczyk. Zniechęciło mnie to do wyjścia choć potem żałowałem bo deszczyk po niecałej godzinie ustał i nie był aż tak straszny. Gdyby mnie w drodze zastał to bym nie zrezygnował z dalszej jazdy ale, że zaczął się nim wyruszyłem to się wystraszyłem i nie pojechałem.
Prognoza pogody z ICM-u dawała jednak nadzieję, że popołudniem będzie ok. I tak też było.
Start zrobił mi się jednak dość późny bo dopiero o 16:20.
Trasa: Psary -> Strzyżowice -> Siemonia -> Sączów -> Ożarowice -> Zendek -> Zadzień -> Niwiska -> Przeczyce -> Wojkowice Kościelne -> Pogoria 4 (strona zachodnia) -> Marianki -> Preczów -> Sarnów -> Łagisza -> Gródków -> Psary.
Jechało się bardzo dobrze. Przez pierwsze 47 kilometrów bardzo spokojnie. Oczywiście przy światłach z Gródkowa na "86" musiało się spierdzielić. Jakiś osioł wyprzedzał kolumnę samochodów niemal biorąc mnie na czołowe. Oby sukinkota gdzieś potem z drzewa zdrapali.
Pogoda nawet dopisała. Słońca, co prawda, nie było ale za to temperatura całkiem przyzwoita. Na starcie miałem +7. Kiedy słońce zaszło trochę spadła ale dalej nie było źle. Dziś pod kurtkę już założyłem koszulkę letnią zamiast dotychczasowego polara. Zastanawiałem się czy to wystarczy. Wystarczyło.


Kategoria Inne

N

Niedziela, 16 lutego 2014 | dodano: 16.02.2014

Start dość późny bo nieco przed 17:00 czyli w perspektywie jazda nocna. Dziś żadnej finezji w filozofii kręcenia. Po prostu zrobić w miarę szybkie kółko asfaltami. Zaczynam od wspinaczki do Góry Siewierskiej. Dalej siodełko z Góry Siewierskiej do Twardowic i potem długi zjazd w Nowej Wsi do "78" (trasa Tarnowskie Góry - Siewierz). Tąże ścieżynką podążam do Świerklańca gdzie odbijam do Piekar Śląskich a konkretniej do Kozłowej Góry. Tamże robię zwrot na Dobieszowice. Chyba mi się na kole próbował ktoś trzymać bo mi przez kawałek światło jakiejś lampki skakało z lewa na prawo ale się nie oglądałem więc na 100% to pewny nie jestem. W każdym bądź razie po kilometrze się straciło (czyżby tempo 31km/h na płaskim było morderczym?). W Dobieszowicach obieram kierunek na Bobrowniki skąd dalej do Wojkowic. Stąd już droga prosta przy kościele (tym od strony Grodźca) skręcam do Strzyżowic i stamtąd już prosto do domu.
Warunki były nawet całkiem fajne. Stała temperatura na poziomie +6. Przez część drogi wiatr ale umiarkowany więc dało się pod niego równym tempem jechać. Generalnie ciepło jak na luty. Nogi podawały bardzo ładnie.


Kategoria Inne

Terenowo

  • DST 21.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 11.89km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 lutego 2014 | dodano: 15.02.2014

Wstępne plany na dziś były inne ale temat nie został podchwycony bo ludzie albo poumawiani albo niedysponowani. Samemu tematu mi się nie zechciało podjąć i skończyło się na tym, że się wyspałem a potem świetnie bawiłem w terenie.
Dystans i prędkość średnia za dziś podła ale przyczyną tego były miejsca, po jakich jeździłem czyli głównie polne i leśne drogi. Bezdroży też kapeńkę się trafiło. Pod nóż poszły pola Strzyżowic, bezdroża i lasy Rogoźnika oraz Siemoni i ponownie pola, tym razem Góry Siewierskiej. O dziwno niektóre odcinki jechało się lepiej niż latem. Np. kawałek terenowy wzdłuż zbiornika Rogoźnik to piaszczysta droga. Latem trzeba się naszarpać by się przezeń przebić a dziś tylko z wierzchu trochę sypkiego a pod spodem twarde, zmrożone.
Fajnie było się trochę pomęczyć ale rowerek wyglądał potem koszmarnie i na asfaltowych zjazdach błoto leciało na wszystkie strony. W domu pół godziny czyszczenia.

Link do pełnej galerii


Awangardowy kolorek opon.


Wziął się z rogoźnickich bezdroży.




Na Rogoźniku "rybacy". Kto wie? Może to ich ostatnie zdjęcie? Niestety nieostre bo z idioten-kamera tak to bywa, że "ostrzy" się nie na tym co trzeba :-/


Ci sami "rybacy" od strony tamy na zbiorniku.


Tempo miałem spacerowe i często też stawałem pstryknąć foto. Aż sam się zdziwiłem, że na tak nędzną liczbę km-ów tyle ich wyszło.


"Do przeprawy! Marsz!"


Finalnie, jak dałem sobie spokój z terenem, ufajdany rowerek miałem tak :-)


Kategoria Inne

Popłakałem się po nocy

  • DST 27.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 19.06km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 lutego 2014 | dodano: 12.02.2014

Dziś urlop na okazję wizyty u dentysty więc i też jeżdżenie nieco inne. Wg prognoz w ciągu dnia miało lać. W związku z tym wykombinowałem sobie, że trzeba z jeżdżeniem zdążyć przed deszczem czyli między 4:00 a 7:00 rano. Próbowałem namówić jeszcze Marcina ale w końcu się nie zdecydował. Kiedy rano zawyła komórka tylko ją wyłączyłem i obróciłem się na drugi bok. Tyle wyszło z porannego jeżdżenia. Potem sprawdziła się prognoza pogody czyli deszcz i później deszcz ze śniegiem. I tak do 15:00. Zanim się spiąłem i ruszyłem zrobiła się 17:20 czyli jeżdżenie nocne.
Trasa mało ambitna, asfaltowa. Psary -> Dąbie -> Twardowice -> Przeczyce -> Wojkowice Kościelne -> Preczów -> Sarnów -> Psary. Tempo też raczej spacerowe.

Aaaa... i jeszcze co do tego popłakania... Nie wiem czy coś dziś było w powietrzu, czy oczy jakoś przemęczone ale całą drogę łzawiły. Jeszcze do tej pory tak nie miałem.


Kategoria Inne

Spacerowo po pagórkach

Niedziela, 9 lutego 2014 | dodano: 09.02.2014

Wczorajszy dzień dał mi nieźle w kość i wyssał sporo sił. Do 14:00 dzień składał mi się głównie ze spania i jedzenia, co w sumie też było jakąś rozrywką :-) Po 14:00 zacząłem się psychicznie nastawiać na rozruszanie kości co zaowocowało w końcu startem prawie o 16:00. Na początek podjazd ze Strzyżowic do Góry Siewierskiej i zwrot na Dąbie. Stamtąd przez Toporowice do Mierzęcic i zwrot w Targoszycach na Sadowie. Za Zawadą kolejny zwrot, tym razem na Twardowice, w których to odbijam na Siemonię. Dociągam do "913" i nią przez Górę Siewierską i Strzyżowice wracam do domu. Na zjeździe spod Ligęzy zaczęło pokapywać. Wychodzi na to, że prognoza z ICM-u się sprawdziła. Korciło mnie, żeby jeszcze zagiąć przez Rogoźnik i Wojkowice ale już w Siemoni odezwało się ssanie i wolałem nie ryzykować, że mi gdzieś po drodze odetnie zasilanie. Ale i tak dziebko się przegoniłem bo na wykonanej trasie jest kilka ładnych pagórków do zwalczenia :-)


Kategoria Inne

Skórowanie Avacsa

  • DST 63.00km
  • Czas 03:21
  • VAVG 18.81km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 lutego 2014 | dodano: 01.02.2014
Uczestnicy

Umówiłem się z Ryśkiem, że dziś pojeździmy pod jego przewodnictwem po jego okolicach. Info poszło też do innych ale okazało się, że nikt się nie pojawił. A i mnie przyszło wykorzystać co do minuty kwadrans akademicki. Potem jednak ruszamy. Plac Alfreda, Pętla Słoneczna, mijamy dawną fabrykę Moniki i na stromym zjeździe mówię coś w stylu, że hamowanie na końcu będzie ciekawe. Rysiek puszcza się dziarsko w dół i skręcając w prawo (spodziewałem się, że pojedzie w lewo) nagle traci przyczepność na zlodowaciałym śniegu na dnie kałuży. Błyskawiczna gleba. Jakim cudem jeszcze zdążył wystawić rękę by się asekurować to nie wiem, ale skończyło się to tym, że zerwał kawałek skóry. Wywrotka wyglądała dość groźnie. Jednak wstał szybko i od razu zaczął oceniać straty. Pierwsze co widać to obdarta dłoń. Ciuchy całe. Kask pęknięty. Widać, że musiał solidnie przydzwonić o coś. Pewnie jutro jeszcze ujawnią się stłuczenia i siniaki. Można by powiedzieć, że trochę szczęścia w nieszczęściu bo obyło się bez poważniejszych urazów. Rower na pierwszy rzut oka nie ucierpiał ale kawałek dalej Rysiek stwierdza, że nieco przekręciła się kierownica. Odprowadzam ofiarę wypadku pod dom żeby mieć pewność, że nic więcej nie nawywija i że to stuknięcie głową jednak nie dało efektów ubocznych. Chyba nie dało, bo jak go zapytałem jak ma na imię Marcin to się dość przytomnie i złośliwie zapytał który? ;-P Żegnamy się i Rychu idzie nawciskać kitu, że wcale nie było tak źle, jak to wygląda a ja ruszam objazdowo do domu.
Na początek kieruję się w stronę Chorzowa-Batorego. Kiedyś tam do szkoły chodziłem. Sporo zmian od tego czasu się ujawniło. Inna organizacja ruchu, przebudowy torowisk. Kręcąc na czuja przebijam się w stronę Bytomia. Potem w samym Bytomiu też trochę sobie zwiedzam różne zakamarki. Potem już bez zaginania przez Piekary Śląskie i Wojkowice wracam do domu.
Wniosek z dnia dzisiejszego taki, że w Piekarach Śląskich trzeba by zrobić ludziom egzaminy dodatkowe dla kierowców. Jedna "kierowniczka" z rejestracją piekarską wyprzedzała mnie dziś na skrzyżowaniu z prawej strony. Potem kolejna akcja też w Piekarach. Zjechałem już z ronda w stronę Będzina i przed wiaduktem autostrady chcę skręcić w lewo. Powoli zbliżam się do lewej krawędzi pasa, który dzieli się dalej na dwa pasy jeden z kierunkiem na wprost i jeden do skrętu w lewo. Oglądam się ze siebie: samochód. Sygnalizuję skręt w lewo i o mało co mi łapy nie utrąca ta konserwa. Jakiś idiota (albo idiotka, nie zauważyłem kto za kierownicą siedział), wyprzedza mnie z LEWEJ strony jadąc na wprost czyli po drodze jeszcze zajeżdżając mi drogę. Jak tak dalej pójdzie to będzie trzeba jeździć z rejestratorem. Reszta drogi już bez sensacji. Spokojnie docieram do domu. Dziś zauważalnie cieplej. Na wyjeździe miałem +5. Większość dnia słoneczko ale też i wiatr, który czasem zauważalnie obniżał prędkość jazdy.


Stygmat Rycha.


Pęknięty kask V1.


Pęknięty kask V2. Kolejne potwierdzenie tego, że jeżdżenie w kasku ma sens.


W Bytomiu pstrykam zabytkowy tramwaj.


A na 2 km od domu pstrykam foto własnego cienia.


Kategoria Inne

Kółeczko wrtepkowe

  • DST 13.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 10.54km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 stycznia 2014 | dodano: 26.01.2014

-7. Startuję jeszcze za jasności około 15:45. Dziś zdecydowałem się na przejechanie kółeczka w większości ścieżkami terenowymi. I tak jadę ze Strzyżowic w stronę granicy między Psarami i Malinowicami. Potem przez lasek za urzędem gminy i przeskok przez jezdnię na zjazd w stronę lasu gródkowskiego. Przez pola przejeżdżam do przejazdu kolejowego w Gródkowie i wbijam na asfalcik za torami, którym to dociągam do Wojkowic i wracam do domu.
Termicznie ok. Jedynie tradycyjnie stopy nieco zmarzły. Fajnie się terenem jechało generalnie. Czasem jakaś tafla lodu pod tylnym kołem się załamała, czasem przyszło balansować na zamarzniętych koleinach, a czasem śliznęło się lekko koło na lodzie ukrytym pod śniegiem.
Przed osiedlem w Malinowicach tor jazdy przecina mi 5 sarenek. Uciekały jakbym na nie polował ale potem stanęły w polu i mi się przyglądały. Chwilę korciło mnie by strzelić im foto ale kombinacje jakie by trzeba wyczyniać by dobrać się do aparatu wymagały sporo zachodu i dałem sobie spokój. Generalnie zima zniechęca do bardzo wielu rzeczy. Dlatego jej nie lubię.


Kategoria Inne