Praca
Dystans całkowity: | 105937.00 km (w terenie 6127.00 km; 5.78%) |
Czas w ruchu: | 5500:32 |
Średnia prędkość: | 19.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.00 km/h |
Liczba aktywności: | 2670 |
Średnio na aktywność: | 39.69 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
DPD
-
DST
38.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
19.00km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj, mimo całkiem dobrych warunków, dojazd zbiorkomem a powrót inną metodą.
Dziś, przy warunkach znacznie słabszych, jakże by inaczej, na rowerku. Start późniejszy - o 6:40. Dojeżdżam do ośrodka zdrowia w Psarach i tu dłuższa chwila przerwy. Potem kontynuuję mniej więcej zwykłą trasę do pracy przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Różnica taka, że gdzie się da to wybieram chodniki i ścieżki z kostki. Kiedy startowałem zaczęło nieznacznie kapać i przez godzinę trochę się tego na jezdniach nazbierało. Żeby się nie uflejać wybrałem pobocza. Trochę to mnie też spowolniło.
Na rondzie w centrum D. G. chwila niepewności czy księżniczka jadąca od strony Al. Kościuszki jednak zdecyduje się zastosować do oznaczeń i ustąpić mi pierwszeństwa. Na ostatnią chwilę ustąpiła ale i tak profilaktycznie gotów byłem stanąć niemal w miejscu.
Reszta drogi bez sensacji. Przelot w sumie przyjemny. Kapało całą drogę ale nie przemoczyło.
Powrót w warunkach nieco lepszych niż rano. Przynajmniej pod względem opadu. Termicznie słabo. Niebo zachmurzone.
Trasa, ze względu na rzecz do załatwienia, przez Będzin. Z Będzina przez Łagiszę do Sarnowa i powrót po własnych śladach do domu.
Spokojnie, przyjemnie, nie za spiesznie.
Kategoria Praca
DNPD
-
DST
36.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:52
-
VAVG
19.29km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start o 6:07, przejazd płynny, bez stania i na mecie zapasu 3 min. Całkiem sprawny dojazd.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Bez ekscesów.
Warunki całkiem niezłe. Sucho, bez zauważalnego wiatru, jasno i umiarkowanie niechłodno.
Coraz częściej i coraz głośniej trzeszczy i strzela Mamutowi w prawym pedale. Chyba czas zacząć wozić ze sobą zapasowe by w razie rozpadu elementu zrobić szybką podmiankę.
Powrót z opóźnionym startem. Trasę kręcę przez Mec, Środulę i Stary Będzin w drodze do serwisu. Okazuje się, że nic nie załatwię bo wszystko co mnie interesuje utknęło gdzieś tam w świecie przez koronowirusa. Kicha. Trudno, kręcę dalej. Przez Zamkowe i las grodziecki przetaczam się na drugą stronę "86" i przez las gródkowski dociągam do podstawówki. Potem wzdłuż "913" prosto do domu. Na miejscu jestem po 17:00 a wciąż jasno. Jakby chłodniej się zrobiło.
Kategoria Praca
DNPDZD
-
DST
42.00km
-
Czas
02:12
-
VAVG
19.09km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeszcze początek dojazdu formalnie w warunkach nocnych ale tak na dobrą sprawę to już jest na tyle jasno, że nie da się powiedzieć, że jest noc.
Warunki jak ICM przewidywał. Pochmurno, lekko wieje. Od Preczowa lekkie kapanie. Nawet nie fatyguję się by założyć pokrowiec na plecak.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Bez sensacji, przyjemnie.
Na mecie 2 min. obsuwy.
Powrót pod ciemniejącymi chmurami, część pod wiatr i na finiszu z delikatnym kapaniem.
Trasa przez Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami, Preczów i Sarnów. Niespiesznie, by się nie szarpać z podmuchami, ale też i bez ociągania, by nie doczekać większego opadu.
W domu zostawiam plecak, zakładam sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. W trakcie zakupów przechodzi jakowyś mocniejszy deszczyk, co stwierdzam po namoczonym znacznie rowerku i wodzie na jezdni. Sam powrót już tylko w ostatnich, niegroźnych kropelkach prosto do domu.
Kategoria Praca
DNPD
-
DST
38.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
18.24km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
ICM nie pozostawiał złudzeń - dziś dojazd w regularnej kropli. Wciągam zestaw gumowy i, z lekką obsuwą - 6:13, ruszam najkrótszym wariantem dojazdowym przez Będzin.
Sam przejazd spokojny i nawet przyjemny mimo kapania. Jak było do przewidzenia pełno rozlewisk po drodze, pełne koleiny i strumienie spływające z pagórków.
Na mecie jestem ostatecznie 2 min. po czasie. Niestety w butach mokro, a nie powinno być. Znaczy się, już nie są szczelne i czas je wymienić na nowe.
Jakiś taki zwalcowany jestem na wylocie z pracy. Zresztą przez większość dnia. Z tego też powodu nie mam ochoty na wykręcanie krótkich czasów ani na większe objazdy. Tym bardziej, że trochę wieje z kierunku mniej więcej przeciwnego. Plus dodatni jest taki, że na jezdniach jest generalnie sucho, a na niebie pojawiło się słoneczko.
Trasa lekko wyciągnięta ale bez szaleństw. Zwykłym sposobem przetaczam się przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Potem bieżnią P3 w stronę Piekła i nawrót na bieżnię P4 do Preczowa. Po drodze kawałek jadę sobie po piasku, tak dla przypomnienia. To nie to, co latem, bo jest mokry i się tak nie zapada, ale zawsze coś.
Z Preczowa bez kombinowania do Sarnowa i dalej do mojej wioski. Robię małe ucho skrótem do kościoła by dobić do dzisiejszego wyniku.
Powrót przyjemny i spokojny. W trakcie kręcenia zwalcowanie jakoś magicznie znika :-)
Kategoria Praca
DNP PTTK NOD
-
DST
47.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:35
-
VAVG
18.19km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przy piątku trochę grzebania przed startem i ostatecznie wybywam o 6:10. Mimo lekkiej obsuwy kręcę trasę przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Była szansa nawet jeśli nie nadrobić, to przynajmniej nie za bardzo się spóźnić, ale poległa na wjeździe do Sosnowca. Zjeżdżając spod świateł na Alei Róż w stronę Mortimeru zaklinował mi się jakimś cudem łańcuch wracający do tylnej przerzutki. Wpadł między ramę i wózek przedniej przerzutki. Musiałem zjechać na bok i chwilę zmarnować na wyszarpanie go. Potem jeszcze niespodzianka w postaci zrytego kawałka ścieżki przy stadionie na Zagórzu. Ostatecznie na mecie mam 6 min. obsuwy.
Warunki lekko w stronę zimowych. U mnie trawki oszronione. Na Zagórzu symboliczny śnieg na trawnikach. Pomiędzy różnie, głównie mokre asfalty. Raczej bez wiatru. Termicznie do przyjęcia.
Zostaję chwilę dłużej w pracy bo o 17:00 spotkanie w klubie i nie opłaca mi się kręcić do domu.
Pogoda dziś zmienna i jeszcze o 16:00 było całkiem do rzeczy. Pół godziny później zaczęło zdrowo walić śniegiem. Ale cóż było robić, trzeba dojechać do centrum Sosnowca więc sypie, czy nie, wytaczam się Mamutem i kręcę do celu. Gdzie się dało ścieżkami i chodnikami bo na jezdniach szybko robiło się bardzo mokro. Udało się dotrzeć do celu nawet nie bardzo uflejanym lekko po czasie. Klubowicze w licznym składzie, gwarno, wesoło. Szybko miła jakieś 1,5h.
Zaczynam odwrót do domu. Na początek w stronę Pogoni i dalej ścieżką do Będzina. Odbijam na 12% i kręcę w stronę M1 tym razem rezygnując ze wspinaczki pod kościół i z przejazdu kładką. Normalnie na światłach się przebijam. Odbieram w M1 przesyłkę i kręcę do centrum Czeladzi i dalej zwykłą trasę do Wojkowic. Spod Orlenu prosto do domu.
Warunki nawet nie były takie najgorsze choć dawał się odczuć spadek temperatury. Pod koniec już miejscami jezdnia zaczynała się skrzyć. Na szczęście grube kapcie Mamuta ustrzegły mnie przed uślizgami. Przejazd spokojny i nawet przyjemny, ale już bez chęci na wyginanie. Pod M1 zaczęła o sobie dawać rezerwa i musiałem na szybko wciągnąć batona żeby mnie nie odcięło.
Kategoria Praca
DNPDZD
-
DST
40.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:22
-
VAVG
16.90km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaskoczył mnie dziś śnieg o poranku. Kiedy wstawałem jezdnie były ładne czyste i suche. Potem jakieś 20 min. opadu i na jezdniach zrobiło się bardzo niefajnie. Przy dodatniej temperaturze i pod kołami przejeżdżających samochodów białe zamieniło się w błoto.
Postanowiłem pojechać nieco terenem w nadziei, że tam będzie jeszcze niestopiony śnieżek a tym samym nie uflejam się zbytnio. Niestety te same plusy i w terenie poczyniły szkody. W sumie nieruszonego śniegu może było z kilometr-dwa. Reszta to błoto i kałuże.
Kręcę początek jak do Sarnowa ale za podstawówką w Psarach uciekam na żółty szlak, z którego zjeżdżam w stronę pół i Stachowego. Potem wzdłuż torów przerzucam się na czarny szlak na Zieloną. Stąd już zwykła trasa przez Dąbrowę Górniczą prosto do mety.
Na finiszu zaliczam 6 min. straty przy starcie o 6:05. Pokrowiec plecaka upaprany niemożebnie. A i na ciuchach też trochę się odłożyło. Ale przynajmniej fajnie się jechało.
Powrót niezbyt spieszny. Dzień w pracy zleciał błyskawicznie i jakiś taki znużony wybyłem. Łamało mnie spanie.
Trasa bez finezji: Mortimer, Reden, Most Ucieczki. Tu zagrodzone i rozgrzebane ma powstać na skrzyżowaniu Alei Zagłębia Dąbrowskiego i ul. Granicznej ma być niedługo gotowe rondo. Na razie samochody mają objazdy ale rowerkiem spokojnie można się tędy przebić.
Dalej kręcę w stronę mola na Pogorii 3 i bieżnią w stronę Świątyni Grillowania. Odbijam ciut przed nią i na szagę przedostaję się na drugą stronę torów dalej asfaltem do Preczowa. Potem już standard przez Sarnów i do domu. Tu zostawiam plecak i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem, jeszcze za jasności, zjazd do domu.
Przyjemnie, spokojnie.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
36.00km
-
Czas
01:53
-
VAVG
19.12km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nieco chaotyczny wyjazd do pracy zaczynam o 6:09. Żeby nie walczyć za mocno wybieram krótką trasę, przez Będzin.
Warunki lepsze niż wczoraj. Co prawda, jezdnie mokre, ale nie tak jak wczoraj i nie pada. Jest jakiś nieznaczny podmuch z kierunku bliżej nieprzeszkadzającego.
Przejazd spokojny i bez sensacji. Na mecie mam rezerwę 3 min.
Coraz szybciej przybywa dnia. Już przy izbie wytrzeźwień jest zupełnie jasno.
Kiedy miałem wychodzić z pracy nadciągnęła mroczna chmura i zaczęła zrzucać ładunek. Postanowiłem odczekać aż przynajmniej trochę osłabnie opad i zabrałem się za coś pożytecznego. Zeszło mi tyle, że przestało padać. Plan miałem taki, żeby wracać przez Będzin bo była sprawa do załatwienia. Ostatecznie sprawy się pozmieniały ale też w Będzinie do załatwienia. Tamże przez Mec i Środulę po mokrych drogach. Wyjeżdżając z Będzina w stronę Łagiszy i jezdnie robią się coraz suchsze. Od Sarnowa już drogi ładne. Finisz bez gięcia prosto do domu już w ciemnościach. Przejazd spokojny, bez sensacji.
Kategoria Praca
DNPDZD
-
DST
39.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
19.50km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ponieważ obiecywana przez ICM kropla o poranku wystąpiła dojazd trasą krótką, przez Będzin. Trochę też z powodu obsuniętego startu - 6:09.
Kropla, na szczęście, nie była zbyt intensywna ale padała długo i na jezdniach pełno było wody. Dlatego też na plecak pokrowiec, a na siebie wciągam dół zestawu gumowego. Dzięki temu do pracy docieram nieuflejany.
Przejazd spokojny i przyjemny mimo tego, że miejscami troszkę podmuchy spowalniały. Na mecie z zapasem 4 min.
Powrót w tempie niespecjalnie spiesznym w nieco lepszych warunkach niż dojazd. Głównie w zakresie wilgoci na jezdniach.
Trasa bez większego gięcia przez Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami, Preczów i Sarnów. W domu zostawiam plecak i robię jeszcze zwykłe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Dojazd do sklepu i powrót w nieznacznym kapaniu.
Kategoria Praca
DNPD
-
DST
42.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:25
-
VAVG
17.38km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przez silne, nocne wiatry spanie było bardzo nerwowe i przekłada mi się to na lekko obsunięty wyjazd - 6:05.
Warunki dalej wietrzne choć dla mnie sprzyjające. Ładnie mnie pcha do pracy. Jezdnie mokre, w koleinach woda, miejscami rozlewiska.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Na Zielonej pełno drobnych gałązek na ścieżkach ale żadnej większej przeszkody. Na Zagórzu przy stadionie rozlewisko.
Na mecie mam obsuwę 2 min. Przejazd spokojny i nawet przyjemny mimo słabego samopoczucia.
Powrót niespecjalnie spieszny i trochę gięty. Trasa przez Blachnickiego, Środulę, Plejadę, Pogoń, zawijasy po Czeladzi i Wojkowice.
Powietrze chłodne ale wiaterek prawie żaden, porównując do poranka. Jezdnie suche. W domu jestem za jasności. Niby powinienem się już przyzwyczaić ale jakoś nie potrafię.
Kategoria Praca
DNPDOND
-
DST
39.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:13
-
VAVG
17.59km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przy piątku przymuliło mi się na starcie i wytaczam się dopiero o 6:10.
Warunki są nienajgorsze. Lekko wieje, temperatura na plusie, suche jezdnie. Ale ma się to rozjechać w stronę kapania.
Z konieczności dojazd trasą krótką, przez Będzin.
Spokojnie i przyjemnie mimo tego, że za nerką zaczęło symbolicznie padać deszczem ze śniegiem.
Na mecie z minutą zapasu.
W ciągu dnia namoczyło. Do tego wiało nie za ciepłym powietrzem. Nie miałem ochoty ani na objazdy, ani na intensywne kręcenie.
Trasa powrotna przez Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zieloną, bokami do Preczowa i przez Sarnów prosto do domu. Tu zostawiam trochę balastu i robię jeszcze zagięcie na pocztę w Strzyżowicach. Po odstaniu dłuższej chwili w ogonku zjazd prosto do domu.
Spokojne kręcenie popołudniowe.
Kategoria Praca