Wrzesień, 2017
Dystans całkowity: | 937.00 km (w terenie 55.00 km; 5.87%) |
Czas w ruchu: | 49:17 |
Średnia prędkość: | 19.01 km/h |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 40.74 km i 2h 08m |
Więcej statystyk |
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:52
-
VAVG
19.29km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start obsunięty - 6:14. Jezdnie mokre. Wiaterek niezbyt silny z kierunku zachodniego. Niebo wyczyszczone z chmurek ale słoneczka jeszcze nie widać. Wstać ma jakieś 12 min później. Kręcę standardową trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jakoś opornie to idzie i szybko mam obsuwy na punktach kontrolnych. Na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej jestem o 6:46 i muszę czekać aż przejedzie KŚ do Gliwic. Ostatecznie na mecie jestem 6 min. po czasie. Jakiś ten dojazd dziś do pracy taki wymęczony. Chyba czas podkręcić tempo przedstartu i ruszać wcześniej.
Powrót przy nieco przyjaźniejszej temperaturze choć akurat na tym mi nie zależało bo do dyspozycji miałem tylko wdzianko poranne, które na upały nie nadawało się w ogóle. Ze 2x nawet miałem wrażenie, że się zagotuję jak musiałem na światłach przystanąć. W ruchu było lepiej choć momentami też nieco za ciepło. Niestety zaczynają się jesienne wahnięcia temperatury od porannych chłodów do popołudniowych ciepełek.
Wracam tempem spacerowym przez centrum Zagórza i Mortimer do Redenu. Stąd kręcę standard pod Most Ucieczki. Wkrótce będę musiał sobie znaleźć inną trasę na tym kierunku bo obecna częściowo rozkopana. Na bieżniach przy Pogorii 3 i 4 pustawo. Odcinek od Preczowa do Sarnowa jedzie mi się z powrotu najgorzej. W sumie to mam ochotę zamknąć oczy i zasnąć. Do domu zataczam się z małym przystankiem w piekarni co nieco mnie orzeźwia łamiąc monotonię kręcenia.
Po drodze musiało nieźle lać. Drogi od Dąbrowy Górniczej do samego domu mokre.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
41.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:08
-
VAVG
19.22km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start dziś lekko obsunięty do 6:15. Chyba piątunio się odezwał. Na niebie sporo chmur, wieje, temperatura znacznie niższa niż wczoraj. Organoleptyczne badanie warunków skłania mnie do wdziania dziś zestawu "na długo". Trasę kręcę standardową kilka razy po drodze przystając na foto wschodzącego słońca. Trochę mnie to spowalnia i wydłuża całkowity czas podróży. Na miejscu jestem ostatecznie z sześcioma minutami obsuwy. Przyjemny i raczej spokojny dojazd do pracy.
Link do pełnej galerii
Powrót z pracy w warunkach podobnych jak poranne. Pochmurno, wietrznie ale całkiem przyjemnie. Wracam początek podobnie jak wczoraj: centrum Zagórza, Makro, Mydlice, Warpie ale do nerki już nie docieram. Kręcę dalej na Syberkę i do czeladzkiego M1. Szybki wjazd do MediaMarkt za futerałem na aparat. Poprzedni rozłazi się już na zamku wkurzając mnie niemożebnie i grożąc zgubieniem aparatu. Potem przez Czeladź kręcę do Wojkowic i spod Orlenu prostą do domu. Tu zostawiam plecak, zarzucam Błękitnemu sakwy i kręcę standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Potem zjazd do domu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
33.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:41
-
VAVG
19.60km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranne organoleptyczne badanie warunków atmosferycznych wykazało, że dziś jadę "na krótko". Co prawda jest pochmurno i dość konkretnie wieje, do tego mokre miejscami jezdnie, ale za to jest ciepło. Niestety zaczyna się dojeżdżanie na światełkach. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Niestandardowo spotykam dziś kolegę z poprzedniej pracy na Zielonej. Przystaję na chwilę by zamienić kilka słów. Na "drodze dla rowerów" przy Braci Mieroszewskich płoszę dwóch zawianych jak mi pod koła wchodzą. Ostatecznie na miejscu jestem równo o 7:00 bo już mi się nie chciało finiszu naginać. Przez część drogi z nieba spadały jakieś przypadkowe krople ale nie przerodziło się to w regularny opad. Przyjemny dojazd do pracy.
Po pracy iście letnia pogoda. Cieplutko, dużo słońca, trochę niegroźnych chmurek, ciepły wiaterek. Jednak mimo tego nie robię objazdów. Dziś zależy mi na szybkim powrocie więc wybieram maksymalnie krótki wariant: centrum Zagórza, Makro, lasek mydlicki, Mydlice, Warpie, Zamkowe, lasek grodziecki, Gródków. Trochę z wiatrem musiałem się miejscami poszamotać ale i tak powrót był przyjemny i dość spokojny.
Kategoria Praca
DP Senioriada D
-
DST
63.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
04:07
-
VAVG
15.30km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczorajszy dzień bezrowerowy bo radary nie dawały złudzeń zgadzając się całkowicie z prognozami ICM-u i obiecywały solidne opady prawie przez pół dnia. Trochę się łamałem czy by jednak na dwóch kołach się nie potoczyć ale inne sprawy zadecydowały, że odpuściłem.
Prognoza na dziś była za to bardzo pomyślna i radary się z nią zgadzały. Rano rześko ale dało się w krótkich spodenkach pojechać. Wiatr, nawet jak był, to musiał sprzyjać. Na niebie trochę chmurek ale nie na tyle dużo by przesłonić wschodzące słońce. W Łagiszy przez chwilę miałem okazję zawiesić oko na pięknym wschodzie słońca. W Dąbrowie Górniczej robię małe wygięcie od ronda w centrum, w kierunku CH Pogoria. Wczoraj, przy okazji sprawdzania asortymentu na stronie ProLine zauważyłem, że w info o dostępności w oddziałach nie ma Dąbrowy Górniczej. Na stronie z adresami oddziałów też ich nie było. Likwidacja? W tym celu przetoczyłem się koło dawnej lokalizacji sklepu i faktycznie, nie ma. Szyld zniknął, szyby lokalu zaklejone papierem. Ciekawe czy już tak na stałe czy tylko "remastering". Na stronie nie znalazłem żadnego info o likwidacji ani o remontach. Potem wracam na stały kurs i dalej toczę się przez centrum Zagórza do pracy. Na miejscu jestem równo o 7:00. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Po pracy kręcę bez większego pośpiechu w stronę kościoła na Pogoni, gdzie miała wystartować tegoroczna część rowerowa Senioriady, którą to Cykloza miała obstawiać. Po drodze dopada mnie lekki opad, który jednak w połączeniu z porywistym wiatrem czyni jazdę mało sympatyczną. Na Pogoni jest jednak już po deszczu. Dziś gromadka, którą prowadzimy, jest niewielka. O ile dobrze policzyłem to 8 osób plus nas pięcioro z klubu.
Objazd prowadzi Prezes. Ania, Tomek, Maciek i ja robimy za obstawę. Ja głównie wlokę się w ogonku pilnując by nam nikt nie został. Trasa bocznymi, spokojniejszymi drogami przez Sosnowiec, Będzin, Dąbrowę Górniczą i ponownie Sosnowiec. Kończymy na górce środulskiej po 18:00. Chyba ze względu na pogodę i fakt, że tym razem Senioriada odbyła się w dzień roboczy frekwencja niezbyt mocna. Chwilę na miejscu jeszcze rozmawiamy a potem we dwóch z Maćkiem ruszamy w powrót. Rozjeżdżamy się przed Plejadą. Dalej kręcę solo w stronę Będzina i dalej do Łagiszy. Miałem przez chwilę ochotę skrócić przez Gródków ale z tego kierunku wiało. Właściwie wiało mniej więcej z południowego-zachodu bo w stronę Sarnowa wiatr bardzo ładnie mnie pchał. Z Sarnowa zaś, od świateł, mam raczej z górki więc łatwiej było z wiatrem sobie poradzić. Do domu docieram jednak już sporo po zachodzie słońca. Pomysł jazdy w krótkich spodenkach był taki sobie. Niby nogi dobrze podawały ale chyba jednak trochę mi je przewiało. Jutro się okaże.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
33.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:32
-
VAVG
21.52km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lekko obsunięty start na 6:13. Na szczęście warunki do jazdy są całkiem, całkiem. Co prawda jest raczej niezbyt jasno, bo na niebie dywan chmur, ale za to jest ciepło i nie ma wiatru. Trochę zastanawia mnie to, że jezdnie są mokre. Być może w nocy coś pokapało. Trasę kręcę standardową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jedzie się bardzo dobrze i punkty pośrednie zaliczam w dobrym czasie. W parku Hallera już nie muszę się spieszyć. Ostatecznie na miejsce zataczam się z rezerwą 4 min. Bardzo przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
I zapomniałem dopisać, że "na krótko" :-)
Warunki powrotne jeszcze bardziej przyjemne niż poranne pod względem temperatury. Trochę jednak zaczęło wiać i na powrocie niebo zasnuły chmury. W powietrzu dawało się wyczuć dużo wilgoci. Wygląda na to, że prognoza ICM-u się sprawdzi i w nocy poleje. Wracam dziś bez gięcia prosto do domu. Centrum Zagórza, Mydlice, Warpie, nerka, Zamkowe, lasek grodziecki, Gródków. Na Warpiu jakiś jełop zajechał mi drogę na skrzyżowaniu zmuszając do sporego przyhamowania. Na szczęście do kontaktu zostało jeszcze trochę miejsca ale ciśnienie mi podniósł na moment. Poza tym raczej przyjemny i spokojny powrót do domu.
Kategoria Praca
Objazd trasy
-
DST
81.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:38
-
VAVG
17.48km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczorajsze usiłowanie przejechania trasy na wycieczkę w przyszłym tygodniu zakończyło się fiaskiem choć dzień towarzysko i rowerowo upłynął jak najbardziej pozytywnie :-)
Umówiliśmy się na dziś z Marcinem i Krzyśkiem na faktyczny objazd trasy. Zbiórka pod będzińskim zamkiem o 14:30. Jadę najprostszą drogą i jestem lekko przed czasem. Krzysiek już czeka. Zasiadam obok niego na ławeczce i czekamy na Prezesa. Ma lekką obsuwę ale w końcu się zjawia. Ruszamy od razu.
Trasy nie będę opisywał w detalach. W każdym bądź razie było trochę terenu, kilka górek, odrobinę wypychu. Ogólnie przejazd udaje się. Wiemy co będzie na trasie, ile potrwa wycieczka i gdzie będzie trzeba uważać by było bezpiecznie.
Przejazd wspólny kończymy przy parku na Kazimierzu. Tu się żegnamy. Krzysiek wraca w stronę Zagórza i dalej do domu. Kawałek jadę z Marcinem. Rozjeżdżamy się przy przejeździe pod "94" przy ul. Starocmentarnej. Marcin kręci w stronę Expo Silesia a ja ku molo na Pogorii 3 i dalej przez Preczów do Sarnowa i do domu.
Cały dzień, mimo że było trochę chmurek, był całkiem ciepły i przyjemny. Wiaterek niemal niezauważalny. Udało mi się cały dzień przejeździć "na krótko". Przyjemnie spędzona druga połowa dnia.
Kategoria Inne
Letnie wejście na Łeverest
-
DST
68.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:45
-
VAVG
18.13km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miał być objazd trasy a wyszło jak wyszło, to znaczy fajnie wyszło :-)
Plan na dziś był taki, że zbieramy się w Kosmicznej Bazie i jej Dowódczyni prowadzi nas na Łeverest a potem robimy objazd przygotowawczy na wycieczkę klubową.
W związku z tym zbieram się na koła około 14:06 i ruszam do Kosmicznej Bazy. Pogoda przepiękna. Co prawda trochę wieje ale za to jest ciepło i słonecznie. Piękny dzień. Kręcę trasę przez Sarnów i Preczów do Antoniowa i dalej na Łosień. Pod Bazą nie zastaję Moniki więc dzwonię. Objaśnia mnie, że czeka przy cmentarzu na Łośniu. Muszę się wrócić. Szybko się odnajdujemy.
Czekamy jeszcze na Marcina i Tomka. Czekanie nam się dłuży więc powoli ruszamy w stronę celu. Po drodze znów czekamy. W sumie nim maruderzy się pojawili to upłynęła prawie godzina ale za to przyjemnie, na rozmowach z Tomkiem i Moniką. Dawno już nie było okazji do tego bo ostatnie nasze spotkania były szybkie, gdzieś w przelocie.
Kiedy docierają przed 16:00 Marcin i Tomek zaczynamy podejście pod szczy Łeverestu. Może to nie hardcore ale łatwo nie ma. Zagony jeżyn, ziemia zryta chyba przez dziki, chaszcze. Udaje nam się jednak dotrzeć do celu dość szybko. Monika odrestaurowywuje osadzenie tablicy informacyjnej umieszczonej podczas zimowego wejścia na Łeverest.
Kilka foto i rozpoczynamy odwrót. My z rowerami nieco się wleczemy i nasi przewodnicy odrywają się nam szybko. Przy cmentarzu zakładamy, że poszli na skróty i my próbujemy podążyć ich śladem. Robimy dwa nieudane podejścia od zadniej strony do Kosmicznej Bazy. Pierwszy OeS musimy wracać, drugi również. W końcu ciągniemy dalej prostą spod cmentarza i wyjeżdżamy daleko poza Bazą. Wracamy asfaltem.
Monika raczy nas pyszną fasolką, która, jak się później okazało, była zbawienną porcją energii do dalszego kręcenia. Na wesołych rozmowach szybko leci czas i kiedy orientujemy się, że jest już po 17:00, i to sporo, ruszamy w powrót. Musimy Tomka odstawić do pracy.
Tempo może nie jakieś zabójcze ale też się nie oszczędzamy. Szybko przelatujemy przez Gołonóg, kawałek bieżni przy molo Pogorii 3, Zieloną, wzdłuż wałów Czarnej Przemszy i sosnowiecką Pogoń w drodze do Egzotarium. Kiedy Tomek się odmeldowuje mamy już czas na luźniejsze obradowanie na ławeczce. Przeciąga się ono do zachodu słońca. W międzyczasie też dołącza do nas Krzysiu.
Jeszcze dłuższą chwilę obradujemy a potem Tomek zabiera się za pracę a my ruszamy dalej. Tzn. ja do domu a Marcin z Krzyśkiem mnie odprowadzić. Kręcimy przez Milowice, Czeladź i Wojkowice do mojej wioski. Jedzie się bardzo przyjemnie. Zgodnie z zapowiedziami ICM-u noc zapowiada się przyjemnie ciepła. Przez chwilę jadę w bluzie z długim rękawem ale szybko ją zdejmuję, bo mam wrażenie, że zaraz się zagotuję. Więcej z niej nie korzystam do końca kręcenia.
Żegnam się z chłopakami prawie pod domem. Oni kręcę przez Sarnów i Preczów w kierunku Pogorii 4 a ja mam 300m do domu gdzie czeka zimny izotonik :-)
Link do pełnej galerii
Kategoria Inne
DPDZD
-
DST
38.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
19.83km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przy piątuniu wstawanie nieco rozlazłe co kończy się startem o 6:13. Dziś zdecydowanie zimno. Wdzianko na długo jest jak najbardziej na miejscu. Z letniego zestawu pozostają jeszcze tylko buty i bandana ale jak tak dalej pójdzie, to będzie trzeba się przeprosić z czapką. Jezdnie po wczorajszych opadach jeszcze nie zdążyły wyschnąć ale już nie wieje i niebo jest całkowicie pozbawione chmur. Dzięki temu drugiemu wschód słońca w końcu widać. Kręcę standard przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jedzie się przyjemnie i dość sprawnie. Przez chwilę w Łagiszy mam króliczka ale nie jest zbyt szybki i dubluję go raz dwa. Dywan na Szymanowskiego niedokończony. Widzę za to obrobione kilka, kilkanaście studzienek czyli jednak będą je wyrównywać i kłaść jeszcze jedną warstwę asfaltu. Na razie slalom między wystającymi deklami i słupkami. Na miejscu jestem z zapasem niecałych 2 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Powrót z pracy w zupełnie innych warunkach. Kurtka i długie spodnie lądują w plecaku razem z rękawiczkami. Wracam w zestawie "na krótko". Może upałów nie ma ale na tle poranka jest całkiem przyjemnie. Temperatura tak pod +20. Jedynie wiaterek mógłby być cieplejszy i nieco słabszy.
Powrót kręcę na kierunku centrum Zagórze, Makro, Mydlice, Warpie, Nerka, Zamkowe, Grodziec i Wojkowice. Wydaje mi się, że straszliwie gnę i będzie długi powrót ale na koniec okazuje się, że jest niewielka różnica w stosunku do innych wariantów. Przynajmniej powrót przyjemny i spokojny.
W domu zostawiam plecak, zakładam Błękitnemu sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Stamtąd prosto do domu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:42
-
VAVG
21.18km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś na kołach jestem o 6:12. Odrobinkę się przeciągnęło bo jeszcze zmusiłem się do lekkiego przetarcia goleni amora Błękitnemu. Trochę syfu zdążyło się przykleić przez ostatnie dwa dni. Ruszam od razu dziarsko, w czym pomaga mi wydatnie wiatr mniej więcej z zachodu. Zaskakują mnie mokre miejscami jezdnie bo u mnie przed domem sucho. Kręcę trasę standardową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, bez sensacji, punkty pośrednie pozaliczane w dobrym czasie. Z pewnością przyczyniło się do tego, poza wiaterkiem, wczorajsze doluftowanie. W centrum Zagórza przez chwilę mnie nawet korciło by powalczyć o czas dojazdu na poziomie 40 min. ale jakoś się nie zmobilizowałem. Na finiszu mam 5 min. zapasu. Jedno, co rzuciło mi się w oczy, to fakt ubytku stale dojeżdżających. Albo zmienili pory przelotu albo zniechęciła ich pogoda. Generalnie rowerzystów zauważalnie mniej.
Po pracy ruszam w stronę centrum Zagórza z zamiarem przebicia się dalej przy Makro na Mydlice do tamtejszego Lidl-a. Amiga uświadomił mnie przez przypadek, że dziś zaczyna się tydzień m. in. rowerowy w tym sklepie i mają być ciuchy i gadżety rowerowe. Zależało mi na pompce z manometrem a pamiętam, że zwykle przy tej okazji sprzedają takie i to niedrogo.
Po drodze do centrum Zagórza przypomniałem sobie, że przecież tam też od niedawna jest Lidl i nie muszę giąć na Mydlice. Zajechałem. Pompkę dostałem. Oprócz tego skusiłem się na dwie kurtki, jedne spodnie i małe światełka, które planuję przypiąć do plecaka. Niedługo będą bardzo użyteczne. Już teraz rano jak wyjeżdżam to jest szaro przy tym zachmurzeniu.
Z zakupami wracam na zwykłą ścieżkę powrotną czyli Mortimer, Reden, Most Ucieczki, bieżnia na Pogorii 3. Dziś tam pustawo bo temperatura taka sobie i wieje dość mocny wiatr z zachodu. Spory kawałek musiałem się z nim zmagać nim do domu dotarłem. Na dodatek od Sarnowa pojawiły się kropelki i z różną intensywnością towarzyszyły mi aż do samego domu. Trochę mnie namoczyło ale w butach było sucho więc nie było źle. Tyle tylko, że przy zachodnim wietrze i tej odrobinie wody odczuwalnie było dość zimno. Mimo wszystko przyjemny powrót do domu.
Kategoria Praca
DPZD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:40
-
VAVG
21.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
O poranku miłe zaskoczenie. Organoleptyczne badanie warunków na zewnątrz dało wynik bardzo pozytywny. Mimo tego, że niebo jest zachmurzone, a jezdnie mokre, jest bardzo przyjemnie. Zbieram się na koła o 6:06 we wdzianku "na krótko" ale z ekstra warstwą w plecaku. Okazuje się jednak, że do końca jazdy nie jest ona potrzebna. Kręci mi się też bardzo dobrze. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą przebiega bardzo spokojnie. Od parku Hallera jadę sobie już bez pośpiechu. Na ul. Szymanowskiego położyli połowę nowego dywanu. Pewnie dziś będzie druga. Mnie się jedzie po tym fajnie ale kierowcy chyba będą psioczyć bo studzienki są poniżej poziomu asfaltu i rozłożone tak, że nawet slalom nic nie da. Zresztą, może to też poprawią. Na miejscu jestem z zapasem 7 min. Bardzo przyjemny dojazd do pracy. Jedyny dysonans to mała powtórka z wczoraj przeskakującego napędu. W pracy przyglądnąłem się kasecie i przestałem się dziwić. Zakładałem, że do końca października dorżnę napęd i zafunduję Błękitnemu grubszą modernizację ale po inspekcji dochodzę do wniosku, że termin ten może się przesunąć na koniec września. A może i wcześniej.
Po przejrzeniu zapisków z bloga wychodzi na to, że napęd ma około 4,1k km przebiegu czyli jego pierwsze niedomagania nie powinny mnie dziwić. Może być problem dociągnąć do końca miesiąca.
Po pracy warunki mniej więcej takie same jak rano czyli jeździ się dobrze. Powrót robię początkowo na centrum Zagórza (na ul. Szymanowskiego kładli właśnie drugą stronę dywanu) ale tu odbijam na Makro i dalej do Decathlonu. Niestety zamiary zakupowe załatwione tylko w 33% i to tych najmniej ważnych :-/ Najbardziej zależało mi na jakichś wygodnych trekkingach do jazdy na rowerze ale niestety towar strasznie przebrany, a z tego co było, to albo nie leżało dobrze na stopie, albo było zupełnie niewodoodporne. Za to skorzystałem ze stacji serwisowej przy parkingu rowerowym i doluftowałem kółka Błękitnemu. Od razu jakoś tak bardziej dziarsko się jechało. Stamtąd kręcę do Będzina i przejeżdżając obok Kauflandu sobie przypomniałem, że w sumie tu też mogę spróbować załatwić inną część zakupów przy okazji. Zajeżdżam i zachodzę. Udaje się w 100% wykonać plan zakupowy. Z balastem bez gięcia kręcę w stronę Nerki i dalej przez Zamkowe do Grodźca. Niebo jest takie, że może coś polecieć, a ICM twierdził, że o 17:00 zacznie kapać. I dokładnie z zegarkiem w ręce o tej godzinie zaczęło. Dorwało mnie w Grodźcu. Na szczęście opad był symboliczny. Mimo tego kręciłem od tego miejsca dynamicznie by nie kusić losu i nie doczekać się czegoś grubszego. Ostatecznie w domu jestem jednak suchy. Przyjemny powrót z pracy.
Kategoria Praca