limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Letnie wejście na Łeverest

  • DST 68.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 18.13km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 września 2017 | dodano: 09.09.2017
Uczestnicy

Miał być objazd trasy a wyszło jak wyszło, to znaczy fajnie wyszło :-)

Plan na dziś był taki, że zbieramy się w Kosmicznej Bazie i jej Dowódczyni prowadzi nas na Łeverest a potem robimy objazd przygotowawczy na wycieczkę klubową.

W związku z tym zbieram się na koła około 14:06 i ruszam do Kosmicznej Bazy. Pogoda przepiękna. Co prawda trochę wieje ale za to jest ciepło i słonecznie. Piękny dzień. Kręcę trasę przez Sarnów i Preczów do Antoniowa i dalej na Łosień. Pod Bazą nie zastaję Moniki więc dzwonię. Objaśnia mnie, że czeka przy cmentarzu na Łośniu. Muszę się wrócić. Szybko się odnajdujemy.

Czekamy jeszcze na Marcina i Tomka. Czekanie nam się dłuży więc powoli ruszamy w stronę celu. Po drodze znów czekamy. W sumie nim maruderzy się pojawili to upłynęła prawie godzina ale za to przyjemnie, na rozmowach z Tomkiem i Moniką. Dawno już nie było okazji do tego bo ostatnie nasze spotkania były szybkie, gdzieś w przelocie.

Kiedy docierają przed 16:00 Marcin i Tomek zaczynamy podejście pod szczy Łeverestu. Może to nie hardcore ale łatwo nie ma. Zagony jeżyn, ziemia zryta chyba przez dziki, chaszcze. Udaje nam się jednak dotrzeć do celu dość szybko. Monika odrestaurowywuje osadzenie tablicy informacyjnej umieszczonej podczas zimowego wejścia na Łeverest.

Kilka foto i rozpoczynamy odwrót. My z rowerami nieco się wleczemy i nasi przewodnicy odrywają się nam szybko. Przy cmentarzu zakładamy, że poszli na skróty i my próbujemy podążyć ich śladem. Robimy dwa nieudane podejścia od zadniej strony do Kosmicznej Bazy. Pierwszy OeS musimy wracać, drugi również. W końcu ciągniemy dalej prostą spod cmentarza i wyjeżdżamy daleko poza Bazą. Wracamy asfaltem.

Monika raczy nas pyszną fasolką, która, jak się później okazało, była zbawienną porcją energii do dalszego kręcenia. Na wesołych rozmowach szybko leci czas i kiedy orientujemy się, że jest już po 17:00, i to sporo, ruszamy w powrót. Musimy Tomka odstawić do pracy.

Tempo może nie jakieś zabójcze ale też się nie oszczędzamy. Szybko przelatujemy przez Gołonóg, kawałek bieżni przy molo Pogorii 3, Zieloną, wzdłuż wałów Czarnej Przemszy i sosnowiecką Pogoń w drodze do Egzotarium. Kiedy Tomek się odmeldowuje mamy już czas na luźniejsze obradowanie na ławeczce. Przeciąga się ono do zachodu słońca. W międzyczasie też dołącza do nas Krzysiu.

Jeszcze dłuższą chwilę obradujemy a potem Tomek zabiera się za pracę a my ruszamy dalej. Tzn. ja do domu a Marcin z Krzyśkiem mnie odprowadzić. Kręcimy przez Milowice,  Czeladź i Wojkowice do mojej wioski. Jedzie się bardzo przyjemnie. Zgodnie z zapowiedziami ICM-u noc zapowiada się przyjemnie ciepła. Przez chwilę jadę w bluzie z długim rękawem ale szybko ją zdejmuję, bo mam wrażenie, że zaraz się zagotuję. Więcej z niej nie korzystam do końca kręcenia.

Żegnam się z chłopakami prawie pod domem. Oni kręcę przez Sarnów i Preczów w kierunku Pogorii 4 a ja mam 300m do domu gdzie czeka zimny izotonik :-)


Link do pełnej galerii












Kategoria Inne


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!