limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2017

Dystans całkowity:1606.00 km (w terenie 186.00 km; 11.58%)
Czas w ruchu:93:37
Średnia prędkość:17.16 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:57.36 km i 3h 20m
Więcej statystyk

DPSD

Środa, 9 sierpnia 2017 | dodano: 09.08.2017

Wszystko dziś szło pięknie i ładnie do Łagiszy. Przedstartowe przygotowania przebiegły sprawnie. Wyruszam o 6:12 czyli jest ciut zapasu na marudzenie. W sumie, to planuję zahaczyć o ścianę płaczu w centrum Dąbrowy Górniczej. Pogoda dopisuje. Nie ma, co prawda, za dużo słońca, nawet trochę chmurek się pojawiło ale jest zdecydowanie cieplej niż wczoraj i nie wieje. Kręcę drogę standardową przez Łagiszę. W Gródkowie na przejeździe kolejowym pierwszy znak, że coś nie tak z tylną przerzutką. Zrzucam biegi i coś strzela ale jeszcze działa. Kolejne ostrzeżeniem na światłach na "86". Pojawia się lekki luz na lince ale jeszcze jest ok. Fail pojawia się na skrzyżowaniu przy Biedronce w Łagiszy. Linka się urywa i z tyłu łańcuch ustawia się na najmniejszej zębatce. Ledwo mogę ruszyć ze skrzyżowania. Przetaczam się kawałek upewniając się, że to faktycznie padła linka i zjeżdżam na chodnik. Dłubanie przy defekcie zabiera mi 20 min. ale odzyskuję sprawność w biegach. Obsuwę mam już tak dużą, że nie cisnę. W centrum Dąbrowy lekko zaginam o bankomat i wracam na standardową trasę przelotową. Na mecie jestem ze stratą 24 min. Mimo wszystko przyjemny dojazd do pracy.

Powrót podobnie jak wczoraj. Kolejno Mec, Środula, Stary Będzin, serwis. Tu zostawiam Błękitnego na wymianę oleju w przednim hamulcu i odbieram Rzeźnika po wymianie łożysk suportu i tarczy hamulcowej na tyle. Okazało się też, że zgubiłem jedną ze śrub zawieszenia. Fartem mi się rama nie rozjechała gdzieś w locie :-) Z serwisu jadę podobnie jak wczoraj przez Łagiszę i Sarnów. Tym razem bez wjazdów na zakupy. Na powrocie zauważalny wzrost temperatury. Zgodnie z przewidywaniami ICM-u. Wychodzi na to, że jutro będzie jeszcze większa lampa.
Dzień idzie na konto Błękitnego bo na nim dziś przejechane 25km.


Kategoria LinkaP, Praca, Serwis, Suport, Tarcza

DPD

Wtorek, 8 sierpnia 2017 | dodano: 08.08.2017

Przedstart sprawny ale było tyle rzeczy do zrobienia z rana, że ostatecznie wytaczam się dość późno - 6:16. Nawet nie próbuję cisnąć bo warunki ku temu niezbyt sprzyjające. Jest zdecydowanie chłodniej. Pewnie na termometrze spadek niewielki ale odczuwalnie to tak o 10 stopni mniej. Do tego mam wiatr ze wschodu. Kręcę trasę standardową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Po drodze byłem ze 2x wyprzedzany nieco za blisko i za szybko czyli normalny dojazd do pracy. Na miejscu jestem obsunięty o 2 minuty. Mimo wszystko przyjemne kręcenie poranne.

Po pracy zrobiło się całkiem przyjemnie. Słoneczko, wiaterek, ciepło. Spacerowo wracam przez Mec i Środulę do Będzina gdzie zajeżdżam do serwisu zapytać o stan leczenia Rzeźnika. Dziś dotarły łożyska i na jutro ma być gotowy. Ustaliwszy godzinę odbioru toczę się do Łagiszy i dalej przez Sarnów do domu z małym postojem na uzupełniające zakupy we wsiowym Lewiatanie. Potem zjazd prosto do domu. Ciągle jeszcze wychodzi weekend bo mam niemałe ciągoty do spania :-p


Kategoria Praca

Powrót po integracji

  • DST 112.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:23
  • VAVG 17.55km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 sierpnia 2017 | dodano: 07.08.2017
Uczestnicy

Zbieramy się do powrotu równie niespiesznie jak do wczorajszego jeżdżenia. Warunki pogodowe są nieco bardziej przyjazne do kręcenia bo spadła temperatura i chmury przesłoniły słońce jednak dalsza część dnia może nie być tak ciekawa. W prognozie są kilkugodzinne opady. Na razie jest jednak dużo optymizmu.

Ruszamy około 10:00. Nawet dość sprawnie. Kręcimy do Opactwa w Tyńcu. Prezes z kilkoma osobami zostaje na mszy. Reszta grupy rusza dalej. Kręcimy wzdłuż Wisły drogę powrotną na kierunku do Oświęcimia. Pojawiają się jakieś niegroźne kropelki, które miejscami zanikają i wracają. W Kamieniu przystajemy na gorącą herbatę, lody, ciasto. I tu nas dopada opad intensywniejszy. Czekamy w nadziei, że ustanie lub choć osłabnie.

Dogania Prezes na tym oczekiwaniu. W końcu ruszamy bo czas ucieka. Opad to się wzmaga, to słabnie. Porzucamy kierunek Oświęcimia. Marcin skraca nam drogę celując w Alwernię i dalej do Chrzanowa. Fajna droga choć nie do końca można cieszyć się jej urokami. Mimo zabezpieczeń przeciwdeszczowych i tak jesteśmy mokrzy.

Po drodze jeszcze Paweł zalicza wjazd na pinezkę i w deszczu zmuszony jest przeprowadzić szybki serwis.

W okolicach obiadowych trafiamy do Bolęcina, gdzie zatrzymujemy się przy zajeździe "Nawsie". Specjalizacja - zapiekanki. Wydawało mi się, że to nędzne danie na obiad ale po konsumpcji stwierdziłem, że jednak trochę na tym paliwie pojadę. Zapiekanka była duża i smaczna. Podlana jeszcze gorącą herbatą nieco wzmocniła optymizm i zapał do jazdy.

Powoli też ustawał opad. Stopniowo można było się pozbywać kolejnych warstw. W Chrzanowie jest już dość sucho. Jaworzno, którego nie lubię przejeżdżać nocą bo straszliwie mi się dłuży, przeskakujemy dość sprawnie. Tu też żegnamy chłopaków z Mysłowic. Paweł z Darkiem i Andrzejem. Odbijają na inną trasę. My mozolnie przebijamy się w stronę Fashion House.

Tempo nieco podkręcamy bo trzeba jedną osobę dostarczyć na pociąg o 19:05. Po drodze przez Sosnowiec odłączają się kolejne osoby. Ostatecznie do centrum Sosnowca dotaczamy się w piątkę. Przy Plazie z Markiem odbijamy w stronę Milowic. Kawałek dalej Marek jest w domu.

Solo kręcę przez Milowice, Czeladź i Wojkowice do domu. Ku mojej wielkiej radości kończę jednak jazdę za dnia. I bardzo dobrze, bo baterie w światełkach miałem już wyżarte.

W sumie bardzo fajny weekend. Mieliśmy Fort najechać w kwietniu ale nam wtedy pogoda pokrzyżowała szyki (deszcz, zimno). Teraz była prawie jak na zamówienie.


Link do pełnej galerii
















Kategoria Kilkudniowe

Leniwie po okolicach Krakowa

  • DST 49.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:44
  • VAVG 13.12km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 sierpnia 2017 | dodano: 07.08.2017
Uczestnicy

Po bardzo długiej nocy poranny rozruch szedł opornie i trochę to na początku kwasów wywołało. Kilka osób koniecznie chciało wykonać planowaną trasę mimo późniejszego startu i dość dużego ciepełka. Cisnęli na jazdę bardzo.

Gdzieś w Krakowie, za którymiś już z kolei światłami Domino stwierdza, że on się odłącza bo nie podoba mu się jeżdżenie po mieście w takim upale. Znajduje kilku fanów w tym podejściu (w tym i mnie) i odłączamy się wracając kawałek a potem zaczynamy własne kręcenie się po mieście ale już bocznymi dróżkami i bezdrożami.

Wdrapujemy się na urwisko wokół zbiornika na Zakrzówku nieco focąc i się nie spiesząc. Mamy sporo dnia więc dalej kręcimy bez większego planu ostatecznie docierając do toru kajakowego. Tu próbujemy znaleźć jakieś miejsce zdatne do spożycia obiadu ale okazuje się, że restauracja ma imprezę zamkniętą.

GPS-y pokazują, że da się coś znaleźć niedaleko Kryspinowa. Tam też ruszamy przekraczając Wisłę. Pierwsze 3 lokale okazują się być również zamknięte na imprezy ale przy samym zalewie trafiamy na miejsce, które gotowe jest nas nakarmić. Zasiadamy. Zimny browarek, pyszny żurek z bogatą wkładką, rewelacyjne placki. Robi się leniwie ale nam się nie spieszy.

Nie mamy planu na kręcenie więc dalsza trasa ustala się na zasadzie "a to jedźmy tam". Tym sposobem objeżdżamy zalew przebijając się miejscami przez pola. Kierujemy się na jakiś kościół, którego nazwy nie znamy ale gdzieś nam w końcu ginie za wzgórzami i nikomu specjalnie nie zależy żeby tam dotrzeć tym bardziej, że mamy do Fortu dosłownie rzut beretem.

Wciągamy się pod górkę, parkujemy w sklepie po zapasy i potem z zaopatrzeniem wracamy na Fort gdzie zaczynamy leniwe sączenie, jedzenie i pogaduchy. Te trwają aż nie wróciła grupa wiśnicka. Dotarli na kwaterę ciut przed północą. Mimo zmęczenia nie odpuścili jednak integracji i ostatecznie dzień kończy się około 3:00.


Link do pełnej galerii




















Kategoria Kilkudniowe

DP Dojazd do Fortu 39

  • DST 85.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 17.59km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 sierpnia 2017 | dodano: 04.08.2017
Uczestnicy

Dziś grzebanie przedstartowe nietypowe bo z pakowaniem na weekendowy wyjazd klubowy. Z tego też powodu zaliczam niezły poślizg czasowy i na kołach jestem o 6:20. Kręcę niespecjalnie intensywnie ale też i bez ociągania trzymając się bardzo blisko krawędzi okna przelotowego. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Światła mi dziś ładnie współpracują ale mimo tego lekko obsuwam się w czasie bo jadę delikatniej wszystkie grubsze wyboje ze względu na sakwę na bagażniku. Nie chcę rozwalić koła przez zbędne szarżowanie. Ostatecznie na mecie mam jakieś 3 min. spóźnienia. Mogło być gorzej. Przyjemny dojazd do pracy. Spokojny nie za bardzo bo tu i tam jakieś drobne irytacje ze strony innych uczestników ruchu (również rowerzystów) się pojawiały.

Po pracy przetaczam się na jedno z miejsc zbiórki na dojazd do Fortu Olszanica w Krakowie czyli na Sosinę. Trochę terenem, trochę asfaltami dojeżdżam na miejsce przed 16:00. Mniej więcej planowo zjawia się Paweł i Domino. Na resztę czekamy dość długo racząc się pysznymi lodami. Oni potem też jeszcze po lodzie i w końcu ruszamy dalej. Jest po 17:00. Kręcimy znaną drogą przez Ciężkowice, Trzebinię i Puszczę Dulowską do celu. Fort osiągamy już po zachodzie słońca. Szybki zrzut bagażu, chowamy rowery i idziemy się integrować przy ognisku. Trochę się to niektórym przeciąga ;-)


Link do pełnej galerii














Kategoria Praca, Kilkudniowe

DPD

  • DST 37.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 21.98km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 sierpnia 2017 | dodano: 03.08.2017

Chyba już tak zostanie, że póki ciepło to przedstarty będę miał mocno grzebane i przestanę walczyć o lepszy czas. Dziś również poszło nie za dobrze i na kołach jestem o 6:15. Na dworze przyjemnie. Słoneczko nie ma dziś na niebie żadnej konkurencji więc od razu daje konkretnie. Nie udaje mi się dopatrzeć zauważalnych śladów wiatru. Kręcę trasę standardową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą przykładając się nieco do kręcenia ale tak, by mieć jeszcze trochę mocy w rezerwie. Jedzie się przyjemnie i spokojnie. Ostatecznie na miejscu jestem z zapasem 5 min.

Powrót przy wyższej temperaturze ale za to w zauważalnym wiaterku. Dzięki temu warunki były bardzo przyjemne do jazdy. Na niebie pojawiły się zauważalne chmury temperując nieco wysiłki słońca. Nawet trochę obawiałem się, że mogę wjechać pod jakieś opady ale ostatecznie udało się wrócić na sucho. Kręcenie powrotne niezbyt spieszne na trasie: Mortimer, Reden, fragment bieżni przy Pogorii 3, Zielona, czarny szlak do Łagiszy, Sarnów, Psary. Na plaży przy Pogorii 3 sporo narodu łażącego przez ścieżkę rowerową jak w amoku. Trzeba na nich uważać jak na niepełnosprawnych. W ogóle się nie rozglądają. Normalnie sami nieśmiertelni. Reszta drogi dość pusta. U siebie na wiosce widzę kolejny przykład tego, jak smartfony ludziom rzucają się na rozum. Dziewczyna jedzie na skuterku i klepie coś na telefonie. Słów brakuje.


Kategoria Praca

DPDZD

Środa, 2 sierpnia 2017 | dodano: 02.08.2017

Wygrzebanie się do wyjazdu szło nieźle ale i tak skończyło się słabo. Ruszam o 6:15 więc nie mam prawie wcale rezerwy i od razu kręcę z uczuciem. Warunki są bardzo przyjemne. Jest lekki wiaterek, słoneczko widoczne ale nieco przymglone przez wysokie chmurki więc nie dopieka jeszcze zbyt mocno. Trasa standardowa do centrum Dąbrowy Górniczej. Tu robię mały zwód w stronę ściany płaczu, co wydłuża dojazd o około 1km. Z zagięcia wracam z powrotem na zwykłą trasę dojazdową przez centrum Zagórza. Na miejscu mam lekki poślizg czasowy - 2 min. Bardzo przyjemny dojazd do pracy.

Powrót z pracy przebiegł pod znakiem pogróżek ze strony pogody. Wychodząc widzę sporo chmur na niebie a w powietrzu czuć niemało wilgoci. Liczę się z tym, że może solidnie lunąć. Zresztą chwilę po starcie zaczyna się lekki opad. Na szczęście nie jest groźny. Kręcę powrót przez centrum Zagórza, Mec, Reden, bieżnię przy Pogorii 3 i 4, Preczów, Sarnów. Jedzie się bardzo dobrze i spokojnie. Kropelki dawały o sobie znać przez większość drogi ale nie przerodziły się w coś, co by mogło zbytnio zmoczyć. W domu zrzucam plecak, zapinam sakwy i robię jeszcze zagięcie do wsiowego lewiatana.


Kategoria Praca

DPS

  • DST 24.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 20.57km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 sierpnia 2017 | dodano: 01.08.2017

Poranek z bardzo przyjemnymi warunkami. Ciepło ale rześko, wiatr zerowy, dużo słońca i bez chmur. Ruszam o 6:09. Początkowo kręcę dość intensywnie. Właściwie to aż do Parku Hallera. Tu mam jeszcze 15 min. czasu i jakieś 4-5km do celu więc mogę zrzucić z tempa i cieszyć się pogodą. Na miejsce zataczam się z rezerwą 4 min. Bardzo przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Po pracy zrobiło się zauważalnie cieplej. Na tyle, że nie cisnąłem na siłę. Powrót dziś skrócony. Przez Mec, Środulę i Stary Będzin kręcę do serwisu oddać Rzeźnika na umówione leczenie. Do wymiany tarcza hamulcowa z tyłu, likwidacja zauważalnych luzów w korbie i delikatnych luzów w zawieszeniu. Poza tym regulacje i przegląd. Mam nadzieję, że nic więcej nie wyjdzie w praniu. Reszta powrotu zbiorkomem. Część rowerowa powrotu była zdecydowanie przyjemniejsza.


Kategoria Praca, Serwis